3.
Dobór naturalny jest wprawdzie tylko jednym z mechanizmów ewolucji, ale b. ważnym, a Ty tworzysz jakąś opozycję tajemniczą między ewolucją a doborem naturalnym. Swoją drogą ogromniem ciekaw jak sobie wyobrażasz, że dobór naturalny "działa na allele", ale na osobniki, które geny o takowych allelach posiadają juz nie działa. Doprawdy ciekawostka. Proponuję, byś jeszcze raz tą tezę spokojnie przemyślał, a póki co nie występował z nią w szerszym gronie
No proszę! Widzę, że nie tylko ja tu potrafię się rozpisać
... tylko że trzeba sprowokować...
Do rozmaitych różności ustosunkuje się, Jarutku, następnym razem (bo muszę to ze dwa razy przeczytać, a tu wiosna
), a na razie z tymi allelami. Nigdzie nie powiedziałem, że dobór naturalny nie działa na osobniki w tym sensie, że ich nie selekcjonuje - wręcz przeciwnie, i z innych fragmentów mojego postu wynika to, myślę, jednoznacznie. Tutaj miałem na myśli, że podstawową jednnostką, na którą dobór działa jest gen właśnie. Wynika to z założeń rozmnażania płciowego (bo o ludziach tu gadamy). Co do moich nieaktualnych wiadomości, to aż się wyciągnąłem do półki i zerknąłem w książkę, w końcu mogłem coś poplątać, lcz wygląda na to, że wszystko mi się zgadza - a podręcznik jest ledwo sprzed trzech lat i o ile się orientuję, uczą się z niego ludzie...
.
Pisząc tutaj siłą rzeczy muszę upraszczać - innej rady nie ma - więc rozmaite niedopowiedzenia mogą i od czasu do czasu muszą się pojawić. Co zresztą jest regułą: jeśli piszesz "W ewolucji Hokopoko w ogóle nie są faworyzowane cechy osobnicze tylko gatunkowe ", to ja nie bardzo wiem, o co Ci chodzi, ale wprost pachnie mi to teorią doboru grupowego czy gatunkowego i to jest rzeczywiście teoria sprzed lat trzydziestu
. Po drugie, do genetyki, jak i do wszystkich innych nauk podchodzę "kontekstowo", toznaczy patrzę na to jako na pewną całość - i w tym sensie biologia, socjologia, psychologia stanowią pewien całokształt , tutaj wszystko działa na wszystko - o czym zresztą co inteligentniejsi badacze mówią wprost. W każdym razie jeśli mówisz o absurdzie w odniesieniu do homoseksualizmu, tuszę iż nie jesteś na bieżąco - może nie na gruncie samej "ortodoksyjnej" genetyki, ale na gruncie właśnie pewnego całokształtu (nie pamiętam już, gdzie o tym czytałem, ale było to chyba coś z szeroko pojętej socjologi...). I socjobiologia bynajmniej nie umarła - zdezaktualizowało się co prawda bardzo wiele od czasu Wilsona (w końcu, trzydzieći lat!
), ale mnóstwo z tych idei jest obecnych, mniej lub bardziej wprost, tak w genetyce, jak i w innych dziedzinach.