Miałem dokładnie to same skojarzenie. Byłem na tym filmie z mamą, bo za młody byłem, aby pójść sam - w kinie Atlantic, we Wawie. Trudno ferować wyroki ale o ile znam co nieco tę fazę (zabezpieczenia pożarowe i tak dalej) - przypuszczalnie racje mieli ci, którzy mówili, że coś jest nie tak. Zwłaszcza fasada rozprzestrzeniająca ogień, przez którą prawdopodobnie doszło do pożaru tylu kondygnacji. Brak ochrony poziomych dróg ewakuacyjnych i klatek. Co się zmieniło? Zmienił się paradygmat. W tamtym filmie prawda była taka, że płonącego budynku nie należy otwierać, ponieważ pali się w środku i to spala tlen, który jest potrzebny do palenia, więc niejako pożar sam się gasi od środka. A jak go otworzymy, to dostarczymy tlenu i będzie się palił lepiej. Dziś paradygmat jest zupełnie inny - w takim budynku (dziś, w Polsce, wg przepisów) drogi ewakuacyjne poziome, a zwłaszcza pionowe, czyli klatki schodowe, są w razie pożaru intensywnie napowietrzane i oddymiane, aby ludzie mogli w czystym powietrzu uciec. Nie wiem jak było tu. To wykaże śledztwo.
P.S. Pali się wszystko, w odpowiedniej temperaturze, Nawet farba na lamperiach. Na tym polega pożar. Pożar to nie jest taka sytuacja, że pali się świeczka na stole, a dookoła jest plus 20 st. C i przyjemnie. Pożar polega na tym, że wszędzie jest piekło i wszystko albo się topi, albo zwęgla, od samego promieniowania termicznego. Gazy pożarowe szybko przekraczają 500 st. C i przebijają 1000 i 1500, początkowo gromadzą się pod stropem i można przez moment uciec na czworakach, ale bardzo szybko w pomieszczeniu jest takie promieniowanie ciepła, ze samorzutnie zapalają się dywany, parkiety, meble - wszystko staje w płomieniach. Nawet te materiały, których normalnie nie można zapalić topią się, wydzielają gazy i palą się. Można się upiec, albo udusić. Albo wyskoczyć i w miarę po ludzku zabić się o bruk.
P.S. 2 - @Remuszko - pytasz Olę - ale myślę, że skoro najpierw zacytowała najpierw Ciebie, a pod spodem napisała, że Ci nie wyszło - to myślę, że uprawniona jest robocza hipoteza, że nie wyszło Tobie - Stanisławowi Remuszce. A nie dajmy na to Sw. Mikołajowi czy Clintowi Eastwoodowi. Zacny to adwokacki obyczaj, niczego się domyślać a wszystko mieć na kwicie, ale...
Ponadto chyba nie Duch Święty, tylko Ty (wyjaśniam: Ty=Remuszko) zaraz pod pytaniem kto się nie przyłożył (wyjaśniam, pytaniem: "@ Ol Kto konkretnie?) pomieszał tę straszną tragedię (wyjaśniam, płonący wieżowiec, nie film, tylko ten prawdziwy, obecny) z łączeniem postów na inny temat - ściśle, Ty (Ty=Remuszko) pomieszałeś to w jednym poście. W tym świetle prośba o " niełączenie postów różnotematycznych, zwłaszcza dramatycznie różnotematycznych (tu: osobistych/forumowych oraz śmierci ludzi)" to do kogo jest? Do św. Mikołaja, czy Clinta Eastwooda, bo się pogubiłem? Wyjaśniam na koniec, że znak "=" oznacza "równa się".