Stanisław Lem - Forum

Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: opiatek0 w Września 07, 2005, 09:14:29 pm

Tytuł: One Human Minute (Dobro/Zło)
Wiadomość wysłana przez: opiatek0 w Września 07, 2005, 09:14:29 pm
"..., o ile bardziej wielopostaciowe jest zło od dobra. Pomagać innym można na mniej sposobów, niż im szkodzić, bo taka jest natura rzeczy, a nie metoda statystyczna. Świat nasz nie tkwi w połowie drogi między piekłem a niebem, zdaje się bowiem znacznie bliższy pierwszego."  
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Września 07, 2005, 09:26:11 pm
Ehhhhh.... i jak tu się nie podpisać pod tym, co kolega tudzież koleżanka napisał :-/

Jak, to śpiewał Nick Cave : "People just ain't no good".

P.S. Mimo wszystko życzę więcej optymizmu :)
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: dzi w Września 07, 2005, 11:00:25 pm
 :o
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Edredon w Września 08, 2005, 10:25:01 am
Nie wiem czy dobra czy zła jest w świecie więcej. Trudno to zmierzyć. Na rzut oka faktycznie proporcja wygląda b. źle tylko dlaczego miałoby być inaczej? I patrząc na to z religijnej, i biologicznej pozycji...
A druga rzecz nie całkiem w związku (a może i tak?):
zauważcie, że opisy zła, w literaturze i nie tylko, są zwykle psychologicznie ciekawsze, poznawczo atrakcyjniejsze, artystycznie bardziej udane, pogłębione, wieloaspektowe itd
No i skąd to się bierze ? Taka jest "natura rzeczy"?
Choćby Williamowi Blake'owi można śmiało taki zarzut uczynić po przeczytaniu "Raju utraconego" gdzie upadłego anioła, jego rozterki i katusze przedstawia w sposób całkiem ludzki zaś "prawomyślnego" anioła już nie tak przekonująco, i bez takiego rozmachu, nawet objętościowo jest tego mniej.
Czy ta łatwość opisu zła odzwierciedla po prostu ludzką naturę ? Czy czyste dobro, bez "tak ludzkich" ciągłych wahań i pokus jest mniej ciekawe, zbyt "banalne", a również niedostępne ludzkiemu doświadczeniu ?
Choć przecież i "słynne" "banalne zło" też się pojawiło w dużych ilościach. Zło bez wahań i rozterek.
Gdzieś przeczytałem scenę: więźniarka obozu koncentracyjnego pokazuje koledze jak żołnierze niemieccy na środku wielkiej szopy palą ognisko i wrzucają do niego, jak szmaty, żywe niemowlęta.
Nie jestem wrażliwy na przeczytane lecz ta scena się mnie trzyma.
Przepraszam, Rachel, że zapodałem coś takiego.

I have no conclusions.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Września 08, 2005, 10:30:29 am
Cytuj
"..., o ile bardziej wielopostaciowe jest zło od dobra. Pomagać innym można na mniej sposobów, niż im szkodzić, bo taka jest natura rzeczy, a nie metoda statystyczna. Świat nasz nie tkwi w połowie drogi między piekłem a niebem, zdaje się bowiem znacznie bliższy pierwszego."


Rzeczywiście, optymizmem to nie napawa, ale trudno się z tym nie zgodzić. Jak wiadomo, dla każdego układu istnieje zawsze znacznie więcej możliwych stanów nieuporządkowanych niż uporządkowanych, dlatego zmiana tego drugiego w pierwszy jest bardziej prawdopodobna niż odwrotna (innymi słowy, dowolną rzecz można naprawić na tylko jeden właściwy sposób, a zepsuć na całą masę różnych sposobów)- druga zasada termodynamiki. Nie popadajmy jednak z tego powodu w skrajne stany depresyjne, bo wynika z tego jedynie, że niszczyć jest po prostu łatwiej niż tworzyć, co możliwości konstruktywnego działania wcale jeszcze nie wyklucza.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Deckard w Września 08, 2005, 10:52:05 am
Zło towarzyszy nam od zawsze. Co więcej, jest bardzo atrakcyjne. Może być nawet piękne. ;-)
Weźmy pod uwagę filmy, w których ważną rolę pełni zło lub jego uosobienie. Taki Darth Vader na przykład!
Toż to wspaniałe, doskonałe zło. Powiem więcej... trylogia SW jest świetna właśnie dzięki niemu! To on wprowadza klimat filmu. Ukazuje nam ciemną stronę mocy. Kiedyś podawaliśmy sobie tutaj linki do amatorskich filmów na temat SW. Zauważcie jak wiele z nich to filmy opisujące przygody Storm Trooperów, a więc żołnierzy Imperium.
A przecież powinniśmy ich nienawidzić....


Oczywiście to Szołbiznes :-), ale powiedzcie sami, dlaczego to sie sprzedaje?

Powiem szczerze... pozostawmy SW, bo podałem to tylko jako specyficzny przykład tzw. idealnego zła. Ale jest wiele innych filmów, które ukazują nam zło pod postacią zdecydowanie bardziej realną i namacalną. Filmy, który ściągają do kin rzesze ludzi a prezentują znikomą wartość poznawczą, za to wlewają w nas hektolitry krwi i raczą nas śmiercią. A im bardziej wymyślna śmierć tym bardziej oryginalny i lepiej sprzedający się film.

CU
Deck
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 08, 2005, 01:12:36 pm
Nie ma tego złego, co by na wątek nie wyszło.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Sokratoides w Września 08, 2005, 01:19:51 pm
Cytuj
Jak wiadomo, dla każdego układu istnieje zawsze znacznie więcej możliwych stanów nieuporządkowanych niż uporządkowanych, dlatego zmiana tego drugiego w pierwszy jest bardziej prawdopodobna niż odwrotna (innymi słowy, dowolną rzecz można naprawić na tylko jeden właściwy sposób, a zepsuć na całą masę różnych sposobów)- druga zasada termodynamiki. Nie popadajmy jednak z tego powodu w skrajne stany depresyjne, bo wynika z tego jedynie, że niszczyć jest po prostu łatwiej niż tworzyć, co możliwości konstruktywnego działania wcale jeszcze nie wyklucza.


Nie no, entropia będąca miarą nieuporządkowania nie jest synonimem zła. Ono bowiem wcale nie musi wiązać się ze niszczeniem (np. zniewolenie jest pewną formą porządku), a ponadto nie każda dekonstrukcja jest destrukcją. Rozpad i łączenie to proces, który nie jest aksjologicznie ukierunkowany. To jedynie ludzki aparat poznawczy, którego tendencją jest postrzeganie form skończonych, dokonuje w obrębie świata dwoistego podziału. Jeżeli jesteśmy skłonni uznać jedne rzeczy za dobre, a inne zaś do nich pozornie przeciwstawne za złe, to dzieje się tak w wyniku refleksji, która w pewnym sensie ma charakter utylitarystyczny...

Ech, w gruncie rzeczy na temat istoty wartości istnieje tyleż poglądów co ludzi stompających (bądź już nie stompających) po ziemi, dlatego też Twój pogląd (zło=chaos) jest w pewnym zakresie słuszny (ależ jestem konsekwentny  ::)). Ja jednak uważam, że nie ma naprawdę zła ani dobra na świecie.

Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Września 08, 2005, 01:30:23 pm
W porządku, poniekąd masz rację. Na pewno z drugiej zasady termodynamiki wynika przewaga procesów destruktywnych nad konstruktywnymi, ale to, które z nich uznamy za dobre, a które za złe, zależy wyłącznie od naszej własnej moralności. Zgadzam się zatem, że entropia wcale nie musi być równoważna ze złem
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 08, 2005, 02:23:40 pm
Uhm, Sokratoidesie widać od razu, że zacząłeś studiować ::).

Chciałem zwrócić waszą uwagę na dosyć oczywisty, a dotąd pomijany tu fakt, że moralność osobnicza (będąca podstawowym filarem indywidualnego konstruktu dobro-zło) jest wywiedziona z obserwacji skutków możliwych postępowań. Czyli, np. logicznie rozumujący człowiek nie będzie zabijał takich, którzy nie wchodzą mu w drogę, nie dlatego, żeby zabijanie było złe samo w sobie, ale dlatego, że jako istota ceniąca siłę współdziałania nie ma zysku w eliminowaniu tych, którzy mogą być potencjalnie pomocni. Oczywiście, brzmi to brutalnie, na pewno nie taka jest ludzka motywacja, twierdzę tylko, że ten czysto organiczny pogląd leży gdzieś w ludzkich podświadomościach - dodatkowo nadcementowany edukacją kulturalną i religijną.

A zresztą, po co mówić o ludziach. Wszelkie zwierzęta stadne cenią sobie członków własnego stada, kierując się względami czysto praktycznymi.

Myślę, że ten prosty fakt rzutuje nieco na przeczucie Sokratoidesa, że nie ma realnej różnicy między dobrem a złem. Owszem, czysto logicznie (czyli a-moralnie i a-religijnie, a-społecznie ipt...) rozumując, istotnie różnica ta jest tyko widzimisię, niemniej żadna ludzka jednostka do obiektywnego spojrzenia zdolna nie jest.

Wstrząsające przykłady podawane przez dj.Edredona oraz wiele innych lekcji historii dowodzi, że pojęcia zła rozumianego jako dekonstruktywizm moralno/społeczny są dla wielu atrakcyjne. Z drugiej strony np. rosnące przeludnienie Ziemii i wiążące się z tym zagrożenia sugerują, że nie wszystkie rzeczy rozumiane jako dobre (jak w oczywisty sposób rzeczą dobrą jest  posiadanie potomstwa ) prowadzą do jednoznacznie pozytywnych skótków.

Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: paszta w Września 08, 2005, 02:41:03 pm
A już myślałżem, że etyka winna być na fundamencie entropicznym położona. Sokratoides trochę mi w głowie rozjaśnił bo miałem już ochotę pytać czy to właściwie nie w termodynamice albo jeszcze gdzie wcześniej potrzeba źródeł szukać.  No a entropia informacyjnie rozumiana...?
Tylko czy aby co nie pozostaje na rzeczy - boję się. Czy jednak nic ?
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: opiatek0 w Września 08, 2005, 03:58:17 pm
„Dobro nigdy nie powołuje się na zło jako na swą rację, lecz zło zawsze podaje za swoją rację jakieś dobro”- to kolejny cytat z recenzji nie istniejącej książki, zawartej w Prowokacjach S. Lema. To zdanie kazało mi się zastanowić nad egoizmem mojego postępowania, co nie znaczy że wcześniej się nad tym nie zastanawiałem. Dobro-biel, zło-czerń, a życie to szachownica. Pionki i figury to oczywiście my – ludzie. Przemieszczamy się w tej szarej strefie życia, raz postępujemy dobrze, właściwie, zgodnie z etyką, może troszkę pod publikę ale z czystym sumieniem. Innym razem nie świadomie (w co trudno uwierzyć) lub świadomie podejmujemy grę z „narzuconymi” nam zasadami moralnymi. Robimy źle napawając się sadystycznie z łamania zasad, prowokujemy nasze demony bo lepiej się reklamują, bądź co bardziej prawdopodobne nie radzimy sobie ze złością, która siedzi w nas nie uświadomiona , nie ukierunkowana, genetycznie zmodyfikowana. Broniom nam może być dobre wychowanie, właściwe wzorce postępowania, filozofia, która pomoże żyć moralnie i godnie. Tylko czy to wystarczy? Kim jest dobry człowiek? Czy to dobry samarytanin, święty, a może rachmistrz, który dba o własne interesy nie robiąc innym krzywdy? Wydaje mi się, że dobrym może być nazwany już ten, kto wie jak krzywdzić ale tego nie robi (bo tak należy), uświadamia sobie że cały czas narażony jest na pomyłkę - że wie jak nie krzywdzić innych i zdaje sobie sprawę że jego egoistyczne postępowanie jest naturalnym objawem. Dość wyśrubowane pojęcie dobra.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Sokratoides w Września 08, 2005, 09:14:52 pm
Cytuj
Uhm, Sokratoidesie widać od razu, że zacząłeś studiować .  
 


Uhm, no cóż, Terminusie nie do końca to prawda, ale jakoś wrócilem do pionu i postaram utrzymać się na poziomie  ::)

Cytuj
Chciałem zwrócić waszą uwagę na dosyć oczywisty, a dotąd pomijany tu fakt, że moralność osobnicza (będąca podstawowym filarem indywidualnego konstruktu dobro-zło) jest wywiedziona z obserwacji skutków możliwych postępowań. Czyli, np. logicznie rozumujący człowiek nie będzie zabijał takich, którzy nie wchodzą mu w drogę, nie dlatego, żeby zabijanie było złe samo w sobie, ale dlatego, że jako istota ceniąca siłę współdziałania nie ma zysku w eliminowaniu tych, którzy mogą być potencjalnie pomocni. Oczywiście, brzmi to brutalnie, na pewno nie taka jest ludzka motywacja, twierdzę tylko, że ten czysto organiczny pogląd leży gdzieś w ludzkich podświadomościach - dodatkowo nadcementowany edukacją kulturalną i religijną.  
 


No tak, to właśnie miałem na myśli mówiąc o refleksji nad moralnością, której fundament ma podłoże utylitarystyczne  ;). Dzięki za rozwinięcie mojej myśli  :)
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 08, 2005, 10:36:12 pm
Hihi, nie no wiesz, jam prosta wsiowa chłopina, może po prostu nie zrozumiałem tego fragmentu z twojej wypowiedzi i niepotrzebnie nadpisałem ::)

A jeśli chodzi o pion to zapewniam, że trzymasz niebywale wysoki poziom ::)

pozdrówka
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: paszta w Września 09, 2005, 11:02:07 am
Drobna poprawka do mojego poprzedniego postu:
"Raj utracony" napisał John Milton. Blake zrobił zaś ilustracje do pierwszego wydania.

Z tym wertykalizmem i horyzontalizmem to Ci się nieźle, Sokratoides, udało. Bomba.
;D
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Sokratoides w Września 09, 2005, 01:19:55 pm
Dzięki za miłe słowa, panowie. Jest to dla mnie, po ostatnich uczelnianych porażkach, nie mała otucha. Tym niemniej przede mną jeszcze długa droga, aby stać się naprawdę kompetentnym dyskutantem tego forum. Porusza ono bowiem zagadnienia ważkie w treści i często zawiłe jeśli chodzi o ich opracowanie, a co za tym idzie potrzebna jest wiedza, której pomimo ciągłego podejmowania środków zaradczych, doskwiera mi ciągły brak. Kto wie, może właśnie dzięki wam uda mi się posunąć o krok dalej w mojej journey to cognition, ponieważ dla mnie to forum jest intelektualną przygodą w iście Lemowym stylu. ;)

Pozdrawiam,
Sokratoides
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: nty_qrld w Września 09, 2005, 06:59:57 pm
Opiatek przypomina się rozmowa Pirxa z androidem dr. (zdaje się) Burmsem w "Rozprawie". Tam tż była mowa o "wyrozumowanym dobru".

pzdr
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: awariat w Września 14, 2005, 04:17:16 pm
Cytuj
"..., o ile bardziej wielopostaciowe jest zło od dobra. Pomagać innym można na mniej sposobów, niż im szkodzić, bo taka jest natura rzeczy, a nie metoda statystyczna. Świat nasz nie tkwi w połowie drogi między piekłem a niebem, zdaje się bowiem znacznie bliższy pierwszego."


I to jest wlasnie wspaniale!
To jest poglad wyrazany nie raz przez Lema i ma on absolutna slusznosc. Wyobrazmy sobie nasz swiat w ktorym przewaza dobro nad zlem. Przeciez bysmy wogole nigdy nie istnieli jako rodzaj ludzki! Jezeli uznac, ze zlo = smierc, a dobro = zycie i uznac teorie ewolucji za prawdziwa to nigdy bysmy nie zeszli z drzewa. Latwosc zycia sluzylaby tylko stagnacji zyciowej, lenistwu i wszechobecnemu zadowoleniu z zycia.  Jesli jeden banan by wystarczyl by zyc przez 30 lat to nasi przodkowie by w zyciu nie ruszyli sie z miejsca i nie zaczeli kombinowac i teraz bysmy nie mieli tej wspanialosci jakimi sa zakupy przez internet. Juz nie musimy sie wychylac by zerwac pokarm z drzewa. Ale poniewaz zyjemy w takim swiecie a nie innym pojawiaja sie nowe zagrozenia jak wirusy, wormy, mmorpg-i i zycie sie kreci!
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 14, 2005, 04:23:46 pm
Cytuj
Opiatek przypomina się rozmowa Pirxa z androidem dr. (zdaje się) Burmsem w "Rozprawie". Tam tż była mowa o "wyrozumowanym dobru".

pzdr



Był tam jeden Burns, ale o ile pamiętam android zwał się Calder.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: nty_qrld w Września 14, 2005, 09:12:02 pm
Burns również był androidem. Chociaż w sumie może to złe słowo - robot byłoby właściwsze.

pzdr
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 14, 2005, 10:31:37 pm
Niestety, nie zgadzam się. Calder był nieliniowcem, zaś Burns zgłosił się do Pirxa przyznając że jest owym automatem, co jednakowóż było tylko, jak to mówi dzisiejsza młodzież, "ściemą".  W późniejszym dochodzeniu widać było jasno, że tylko Calder jest/był robotem, i to o konkretnych zamiarach.

Chyba że powołujesz się na film Piestraka, w którym reżyser sobie nieco pofolgował wrzucając wątek sugerujący, że Burns jest także naprawdę robotem (rozcięta ręka) co było wyłącznie inwencją reżysera, z tego co wiem.

Jeśli jednak się mylę, to byłbym wdzięczny za przytoczenie fragmentów "Rozprawy", które sugerowałyby że ktokolwiek poza Calderem był nieliniowcem. Aż do tej chwili będę obstawał przy swoim skromnym zdaniu.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: nty_qrld w Września 14, 2005, 11:30:43 pm
Niestety książkę pożyczyłem, ale o ile pamiętam Calder napisał list, Burns był nieliniowcem, który spotkał się z Pirxem, a Brown człowiekiem, który również spotkał się z Pirxem i ujawnił swoją tożsamość oraz który potem zeznawał na rozprawie .

pzdr
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 14, 2005, 11:37:09 pm
Albo Calder nieliniowcem który napisał list, Burns człowiekiem który spotkał się z Pirxem i powiedział że jest nieliniowcem, a Brown zeznawał.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: nty_qrld w Września 15, 2005, 09:30:40 pm
Nie wiem jak ciebie, ale mnie Burns przkonał, że jest robotem. Po co miałby kłamać?

pzdr
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Sokratoides w Września 16, 2005, 12:13:45 pm
Cytuj
mnie Burns przkonał, że jest robotem. Po co miałby kłamać?
 

Od razu nasuwa mi się skojarzenie z "testem Turinga"  ::). Jak to tam było w "Rozprawie" niestety nie pamiętam, trza będzie sobie to opowiadanie przypomnieć.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 16, 2005, 03:13:17 pm
Ja właśnie specjalnie przeczytałem całą Rozprawę przed chwilą, żeby wiedzieć, o czym piszę. I dalej sądzę, że jedynym nieliniowcem był Calder. Zeznanie Burnsa uważam za ukartowane, prawdopodobnie było to częścią umowy, jaką podpisał Burns gdy zgadzał się na przyjęcie zlecenia.

W opowiadaniu istotnie - przyznaję - nie pada w żadnym miejscu stwierdzenie, że Calder był jedynym androidem na pokładzie. Niemniej jednak jest to sugerowane pośrednio. Po pierwsze, w końcowym fragmencie opowiadania, gdy Pirx snuje dywagacje na temat tego co zrobił w konfrontacji z Calderem - a snuje je rok po zakończeniu rozprawy - stwierdza, że Calder spowodowałby śmierć wszystkich poza sobą. Stąd wniosek, że Pirx uważał, że wszyscy poza Calderem byli ludźmi. A gdyby Burns był robotem, to przez rok, który minął od lotu, Pirx musiałby się o tym dowiedzieć - bez wątpienia byłby to ważki fakt w trakcie rozprawy, a także w następujących po niej procesach prawnych, bowiem bez wątpienia konstruujące roboty firmy podejmowały jakieś próby obrony swoich stanowisk. I gdyby w takiej sytuacji Burns był robotem (który nie zawiódł), to firmy ogłosiłyby to, usprawiedliwiając się. Nic takiego jednakże nie stało się przez cały rok ani - przede wszystkim - podczas rozprawy.
Ponadto nawet sami Pirx nie uwierzył z miejsca  w oświadczenie Burnsa. Po otrzymaniu listu od Caldera stwierdził nawet, że list ten jest o wiele bardziej przekonujący niż oświadczenie Burnsa.  

Dlatego tez uważam, że Burns był człowiekiem; może co najwyżej dobrym aktorem.

Rozumiem jednakże, że teza iż Burns był robotem dałaby się jakoś - w lekko, przyznajmy, naciągany sposób, wybronić. Ale myślę że byłoby to ujmą dla spójności opowiadania, dlatego wydaje mi się nieprawdopodobne.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: nty_qrld w Września 16, 2005, 03:48:48 pm
Pamiętam, że gdy Pirx rozmyślał nad strategią doszedł do wniosku, że co najmniej 2 członków załogi jest nieliniowcami, bo "mniej niż dwóch ludzi nie jest w stanie prowadzić statek". Poza tym Brown bardzo przkonywująco się ze wszystkiego wyspowiadał i nie wspomniał o jakimkolwiek nakłanianiu go do wprowadzenia dowódcy w błąd poprzez podanie fałszywej tożsamości. Co prawda z Burnsem mogła być inna sprawa, ale nie znajduję w pamięci nic co by to sugerowało.

pzdr
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 16, 2005, 04:07:01 pm
Hm... no widzę że się uparłeś. No nic, wydaje mi się, że chyba tylko Skrzat pytając się osobiście Lema mógłby tu rozwiązać ten problem; bo ani moje argumenty Cię nie przekonują, ani mnie Twoje.

Trudno.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: lanka w Listopada 27, 2005, 03:52:46 am
W zeznaniach Quina (w moim wydaniu WL 1976) na stronie273 jest chyba dosyć wyraźny dowód, że racja po stronie Terminusa (w opowiadaniu, nie w filmie i to może mylić w retrospekcji, sama musiałam sprawdzić):
" (...)Pęklibyśmy jak baloniki, ale uratowałby statek, no i siebie."
i następne zdania (pośrednio) aż do "(...) ale on utrzymał się na nogach. Był to widok przerażający, panowie bo zaden czlowiek nie ustoi przy pięciu!"
Gdyby ktoś jeszcze był nieliniowcem Quin chyba by o tym na rozprawie już wiedział. Dedukcja Terminusa wydaje się trafniejsza, chociaż jest też passus o tym, że Pirx rozmyśla ilu może mieć nieliniowców w załodze: dwóch, trzech?
Ale -  czy wyznanie Burnsa było prawdziwe czy należalo do strategii firmy?
"(...) Brown?Rzucił podejrzenie na Burnsa. Właśnie Burnsa, który przyszedł zaraz potem i potwierdził je! Czy nie za dużo tego dobrego?" s.310
I następna przesłanka -  po liście Pirx zastanawia się:
"Albo Burns mówił w ogóle nieprawdę, albo jest inny, albo nie chciał mi wszystkiego powiedzieć, bo jednak pewne zbieżności są." s.321
i znowu (niżej):
"Dlaczego Burns nie mówił o tych olbrzymich różnicach? Zmysł radioaktywny, tempo mślowe(...)"
A może - jak rozważa Pirx - Burns też jest nieliniowcem, tylko innym, inaczej skonstruowanym?
Do mnie bardziej przemawiała opcja: jeden - Calder.
Mozna jednak postawić tezę, że LEM  nie wyjaśnił tego, gdyż nie ten problem jest najważniejszy w "Rozprawie",
 zatem nie postawił kropki nad i.
I są wciągajace spory...
Dałam się wciągnąć - a przecież nie o tym ten wątek. Ale - chociaż ciekawym cytatem z Lema  Opiatek i potem usilował jeszcze wrócić do wątku,  podajac tytuł - ale od pewnego momentu  "stali forumowicze " ( tak o sobie mówicie) zignorowali  Opiatka - i proszę mi nie pisać, że mącę, obrażam etc.  piszę to z obiektywnego punktu widzenia, dysputa miedzy Wami bardzo ciekawa, poniekąd wypływająca z wątku "One Human Minute" ale nie nawiązująca juz do drugiej wypowiedzi Opiatka... Pominęliscie go - i może dlatego nie widziałam go już więcej na Forum?
pzdr.
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Listopada 28, 2005, 12:55:42 am
Cytuj
dysputa miedzy Wami bardzo ciekawa, poniekąd wypływająca z wątku "One Human Minute" ale nie nawiązująca juz do drugiej wypowiedzi Opiatka... Pominęliscie go - i może dlatego nie widziałam go już więcej na Forum?
pzdr.


No. Niestety niewykluczone. Mamy taką tendencję, że zamiast zastanawiać się nad tym, co moglibyśmy komuś odpisać na poważnie, wdajemy się w półtowarzystkie sprzeczki w wypróbowanym gronie ... No, ale nikt nie jest doskonały.

Były takie czasy, że na tym forum był tylko jeden aktywny użytkownik, i pojęcie "stałych forumowiczów" nie istniało. Niemniej z czasem własnie otwarciu na opinię innych można było przypisać to, że liczba gości bardzo wzrosła; i niepokoi mnie Twoje wrażenie, że już tacy gościnni nie jesteśmy.

Ale, po chwili namysłu - wydaje mi się, że nikt kolegi Opiatka z premedytacją nie pominął... jakoś tak wyszło, głupawo...
Tytuł: Re: One Human Minute
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Listopada 28, 2005, 01:20:24 am
Cytuj
Dobro nigdy nie powołuje się na zło jako na swą rację, lecz zło zawsze podaje za swoją rację jakieś dobro&;- to kolejny cytat z recenzji nie istniejącej książki, zawartej w Prowokacjach S. Lema.

 To zdanie kazało mi się zastanowić nad egoizmem mojego postępowania, co nie znaczy że wcześniej się nad tym nie zastanawiałem. Dobro-biel, zło-czerń, a życie to szachownica. Pionki i figury to oczywiście my; ludzie.

 Przemieszczamy się w tej szarej strefie życia, raz postępujemy dobrze, właściwie, zgodnie z etyką, może troszkę pod publikę ale z czystym sumieniem.

 Innym razem nieświadomie (w co trudno uwierzyć) lub świadomie podejmujemy grę z „narzuconymi” nam zasadami moralnymi.

Tu chciałbym zwróćić uwagę, iż takowe odejście od zasad moralnych, moim zdaniem, mogłoby być także podyktowane chęcią ich sprawdzenia. Osoba samodzielna, sama się wychowująca,  lub postawiona w takiej sytuacji przez rodziców jest zmuszona sama szukać sobie autorytetów. Toteż nataralna staje się chęć sprawdzenia zasad, jakie się od tych autorytetów przejmuje; ot, tak aby wiedzieć, czy warto się do nich przywiązywać.

I tak na przykład możliwe jest, aby ktoś zapoznał jednodniową bliską znajomość ze skrzynką wódki po to tylko, by wiedzieć, czy rzeczywiście jest to tak złe, jak mu od berbecia wpajano. Może potem nigdy więcej nie sięgnie już po alkohol. Tak czy inaczej, nastąpi pewna weryfikacja światopoglądu.

Cytuj
Bronia nam może być dobre wychowanie, właściwe wzorce postępowania, filozofia, która pomoże żyć moralnie i godnie. Tylko czy to wystarczy? Kim jest dobry człowiek? Czy to dobry samarytanin, święty, a może rachmistrz, który dba o własne interesy nie robiąc innym krzywdy?

Wydaje mi się, że dobrym może być nazwany już ten, kto wie jak krzywdzić ale tego nie robi (bo tak należy), uświadamia sobie że cały czas narażony jest na pomyłkę - że wie jak nie krzywdzić innych i zdaje sobie sprawę że jego egoistyczne postępowanie jest naturalnym objawem. Dość wyśrubowane pojęcie dobra.


Osobiście jestem przywyczajony do wyśrubowanych pojęć; niemniej do Twojej definicji nie potrafię się ustosunkować. A to dlatego, że przy każdej próbie określenia kim jest dobry człowiek czuję się ograniczony swoim własnym światopoglądem i swoim własnym wobrażeniem o tym, co jest dobre we mnie. Innymi słowy, nie potrafię zrobić tego w wystarczająco obiektywny sposób.
Pojęcia dobra i zła są fundamentalnymi elementami pewnych systemów religijno-filozoficznych, w których wynurzają się w postaci prawideł kary/nagrody, maszyn karmicznych i regulatorów słuszności. Byłoby niepodobna opisać swój stosunek do tychże systemów i wierzeń, nie stając się mimowolnie głosicielem swych własnych przekonań.
Tego z kolei chciałbym uniknąć.