Właśnie tak, maźku. Po ukazaniu światu Hitlera jako agresora, najeźdźcy, wroga ludzkości...
- ale po co było ukazywać? Sam się ukazał, ze Stalinem, czy bez. Jeszcze przed wrześniem 1939. To kosmiczna teza, tłumaczenie czegoś naokoło, kiedy wytłumaczenie jest proste i banalne. To Hitler był na musiku a nie Stalin.
A skąd możemy mieć pewność, że się nie dostało?
Ja np. nie widziałem, różne rzeczy widziałem, a tego nie. Poza tym głównym zarzutem (historyków) do Suworowa jest brak bezpośrednich dowodów. Widać nie ma takich. Cała jego teoria jest spekulacją opartą na poszlakach. Poszlaki bywają bardzo ważne, ale pod warunkiem, że nie ma dowodów wprost im zaprzeczających. A na przykład wiadomo, że Hitler zamierzał uderzyć na Rosję dużo wcześniej (bodaj w maju 1940 już na ostro planował). Co przeczy tezie, że była to nagła akcja uprzedzająca wykrystalizowany zamiar Stalina. Bo są na to (Barbarossę) kwity właśnie.
W czasie wojny faszyści mogli publikować na łamach swojej faszystowskiej prasy dosłownie wszystko, w tym i wspomniane dokumenty – i co? Cała progresywna ludzkość i tak wiedziała, że to fałszywka...
No nie za bardzo tak było. Np. w kwestii Katynia wiadomo było, że to nie fałszywka, ponieważ Niemcy, chcąc to wykorzystać propagandowo, oparli się o międzynarodowe autorytety (komisja), a także spowodowali obecność polskiego PCK, a przede wszystkim to wszystko udokumentowali, co mimo wysiłków ZSRR przetrwało. To dobry przykład na to, że ZSRR nie był w stanie zniszczyć dowodów, kiedy już wypłynęły na świat. Tak więc bez problemu można było rzetelne dokumenty o szykowanym ataku ZSRR ujawnić, zwłaszcza że już po ataku miały one nikłe znaczenie militarne jako całkowicie zdezaktualizowane. Zresztą - mogli faszyści publikować - ale czy publikowali jakieś dokumenty, z których wynikało, że Stalin zamierzał zaatakować? Publikowali w taki sposób jak np. te o Katyniu? Tzn. takie poza tymi, że Stalin na defiladzie w Moskwie publicznie powiedział, że atak jest najlepszą formą obrony a podporucznik pisał o spacerku?
Maźku, konsekwentnie udowadniając swą tezę o II wojnie światowej, Suworow napisał 9 czy 10 dość grubych książek. Czyżby na serio sądzisz, że wszystkie są oparte na tym jednym liście?
Nie, tego nie napisałem, ale Ty podałeś to jako dowód na zamiary Stalina, z czego by wynikało, że to ważny dowód, ale jeśli dał jakieś inne dowody to chętnie się z nimi zapoznam. Tak żartem mógłbym powiedzieć, że nasz tutejszy patron też napisał kilka grubych książek sf
Wszystkie oparte na fizyce teoretycznej i wyższej matematyce. Stalin był bez wątpienia bezwzględnym drapieżnikiem i zapewne od początku zamierzał odebrać Polsce Kresy. Niewykluczone, że zamierzał też uszczknąć coś Niemcom. Nie wiem, ale przypuszczam na pałę, że jakieś dokumenty na takie zamiary mogłyby się znaleźć. Tak jak na to, że my w Polsce zbieraliśmy na Madagaskar. Jednak od mrzonek ogólnie wyrażonych w politbiurze do operacji militarnej są hałdy rozkazów wszelkich szczebli. Gdzie one są? Stalin w danej sytuacji w 1939 i później sądzę, że kalkulował, że się nie opłaca. Niemiecka armia działała jak zegarek, w 1939 Polska w miesiąc, w 1940 Francja w półtora miesiąca, w lutym 1941 błyskotliwe wejście Afrika Korps... Myślę, że budziło to szacunek. Oczywiście Stalin zapewne nie ufał Hitlerowi ani trochę, ale uspokoił się, że jest chwilow
o zajęty.Nawiasem, jakie książki S., oprócz "Akwarium", Ty czytałeś? Jeśli nie tajemnica?
Och, to było dawno, poza Akwarium, to dobra książka i powtarzam ją co kilka lat, akurat parę miesięcy temu popełniłem znów. W jednej było o interwencji w CSRS, w innej o specnazie. Myślę, że z 5 przeczytałem
. Większość jeszcze szmuglowana, z drugiego obiegu (tzn. przed przemianą PRL w RP). Tytułów nie wymienię, bo musiałbym patrzeć na jego bibliografię i się zastanawiać, który tytuł dopasować do mej kiepskiej pamięci.
Zdaje się, poniekąd powtarzasz starą rosyjsko-komunistyczną tezę, że zdrajca i judasz Riezun rzekomo pisze swoje książki pod dyktando brytyjskiego wywiadu. Cóż, udzielam głos Wiktorowi Suworowi. Niech sam się usprawiedliwia
Możliwe, że powielam, aczkolwiek przebacz - nieświadomie, bo sam wymyśliłem
. I powiem Ci z pełnym przekonaniem - może sobie Suworow gadać co chce (już na tej "ksywie" jednak poprzestanę). Ja nie uwierzę, że o ile faktycznie był w ZSRR tym, za kogo się podaje, może sobie pisać zupełnie co uważa. Nie twierdzę, że pisze coś, czego by w ogóle nie napisał, że jest marionetką w rękach kolejnego wywiadu itd. Ale twierdzę, że wszystko co pisze jest czytane ZANIM zostanie wydane. Nie chodzi tu o to, że uważam, że jest manipulantem itd. Po prostu myślę, że gadać co chce może prosty człowiek, który na co dzień pcha taczki jak większość z nas (a i to bezpieczniej na osobności). A bywszyj wywiadowiec takiego szczebla raczej nie. W ogóle nie chodzi mi o ocenę jego jako człowieka, która prawdopodobnie była sednem tego co wkleiłeś - słusznie czy niesłusznie w Rosji dla jednych jest zdrajcą a może dla innych bohaterem albo lepszym cwaniakiem. Mnie to nie obchodzi bo ja o nim czytam jak o Amenhotepie I. W Polsce był Kukliński i też nie możemy ustalić między sobą, czy zdrajca, czy bohater, czy tylko lubił jachty i koniaki. Nic do gościa nie mam - jest on dla mnie po prostu jednym ze źródeł informacji, takim samym jak radziecka Prawda, uważamrze.pl czy czy jakiekolwiek inne źródło informacji - nie przyjmuję tego bezkrytycznie po prostu. Oddzielam to że Suworow wydaje mi się sympatyczny i fajnie pisze od tego, co pisze i jakie jest prawdopodobieństwo, że ma rację. Ja uważam, że nie ma.