Stanisław Lem - Forum

Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: michal w Maja 30, 2004, 02:09:30 pm

Tytuł: Dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Maja 30, 2004, 02:09:30 pm
Dzień dobry,

W "Dylematach" Lem pisze dużo i często o kulturze wysokiej. Nie mogę się zgodzić, że jest jej coraz mniej i że jesteśmy świadkami jej zaniku bądź upadku. Kultura wysoka zawsze będzie dzięki Bogu istniała dopóki będą ludzi wysocy, niscy, grubi, chudzi, biali i czarni.

Opisywanie współczesności w sensie historycznym jest niezwykle trudne. W tym mianowicie sensie, że dopiero przyszłość wyznaczy co było dla nas teraz tak naprawdę ważne, ona wyłoni nasze istotne dokonania. Dylematy, te Lemowskie i te codzienne polegają na tym, że nie mamy perspektywy przyszłości i nigdy nie wiemy które działania jakie przyniosą skutki.

Masa ludzka z jej różnorodnością zalewa Ziemię od zawsze, a przynajmniej od kilku tysiącleci a człowiek ma złudne poczucie panowania na Świecie. Wydaje się, że jest nas ludzi już tak wielu, że w każdej chwili nastąpi zagłada, masowe wymieranie spowodowane chorobami, wojnami bądź kataklizmem. Sprawia to zakodowane w nas poczucie wyjątkowości obecnego czasu. A przecież jest on tak samo unikalny jak każdy, który był i będzie.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Czerwca 01, 2004, 11:10:30 pm
Cytuj
Dzień dobry,

Kultura wysoka zawsze będzie dzięki Bogu istniała dopóki będą ludzi wysocy[...]


Twoja wypowiedź jest mądra i zgrabna (piszę bez ironii), a powyższy fragment podoba mi się najbardziej;]  
Wiem że to zupełnie odbiega od tematu tego wątku, ale przypomina mi się skecz Monty Pythona "o archeologach". Nie wiem czy ktoś widział, ale to właśnie było o ludziach wysokich:]

A tak na poważniej no cóż... poczucie wyjątkowości czasu obecnego (ślicznie ujęte) to nasze brzemię i dar zarazem; tak jak i poczucie własnej wyjątkowości, wyjątkowości swego życia, itp. Co tu zrobić?
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Lipca 17, 2004, 02:02:52 am
tempus fugit

ale tak naprawdę kto o tym wie
zamykam oczy i wyobrażam sobie że ktoś zbliża się do mnie
i chociaż codziennie jestem tak blisko wielu ludzi
ten ktoś uparcie i cierpliwie słucha i patrzy
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Sierpnia 01, 2004, 12:25:04 am
Cytuj

ale tak naprawdę kto o tym wie
zamykam oczy i wyobrażam sobie że ktoś zbliża się do mnie
i chociaż codziennie jestem tak blisko wielu ludzi
ten ktoś uparcie i cierpliwie słucha i patrzy


No tak, teraz już wiemy że mamy do czynienia z poetą ;)

Niemniej to bardzo osobiste twierdzenia, nie chciałbym ich opacznie zinterpretować, tym bardziej że mogą być wieloznaczne.

Wracając do tematu: Lem prawdopodobnie twierdzi, że kultura ,,wysoka'' to ta nieskalana komercyjnie. Takowa rzeczywiście topnieje w oczach.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Sierpnia 14, 2004, 12:45:41 am
uważam że dzisiejsze otwarcie igrzysk jest jak najbardziej komercyjne ale jednocześnie wysoce kulturalne

nie zgadzam się z Lemem w tym wypadku co nie oznacza że często się z nim zgadzam

uważam że każdy ma słabe chwile słabe wypowiedzi i czasami jest snobem
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Studentka w Sierpnia 22, 2004, 03:26:14 pm
Jestem muzykiem (muzyczką ;), studiującym na Akademii Muzycznej. Dylematów jeszcze nie czytałam niestety, ale niedługo zapewne nadrobię tę zaległość. Piszę jednak, żeby przyłączyć się do dyskusji o kulturze wysokiej. Owa kultura ma teraz spory problem, ponieważ dzisiaj najwyższą wartością jest pieniądz, a nie jakość. A muzyk też musi z czegoś żyć. Wielu świetnych instrumentalistów, wokalistów, kompozytorów "sprzedaje" się więc na rynku konsumpcyjnym z produktami zerowej wartości. Po to, by przeżyć. Niektórzy z nich (Ci, co jeszcze nie odeszli od kultury wysokiej) na muzykę poważną nie mają już czasu, bo jest ona najbardziej wymagająca ze wszystkich. Podobnie jest wśród artystów plasytków, literatów etc. I to jest jeden problem. Inny, to taki, że muzyka poważna od lat przeżywa kryzys. Utwory są często niezrozumiałe nawet dla specjalistów, bo aż nadto wydumane. Dzisiejsze poczucie wolności w tworzeniu, z jednej strony jest darem, a z drugiej nie zwraca uwagi na jakiekolwiek reguły.  Brak reguł w języku spowodowałby chaos i ogromne trudności w porozumiewaniu się ludzi. Tak samo jest z brakiem reguł w muzyce. Mam obecnie do czynienia z chaosem.
Trzecim problemem jest zagadnienie funkcji muzyki. Dawniej była ona liturgiczna, też rozrywkowa, niektórzy tworzyli prawdopodobnie tylko i wyłącznie z potrzeby kreatywnego serca (samouk Musorgski). Dzisiaj kompozytorzy chcą nadać swoim dziełom jakąś ogromną rolę, znaczenie, często  wyłącznie matematyczne. Tylko najwyższej próby twórcy, są jednak w stanie nie zgubić przy tym sensu.
Ponadto, media prezentują coraz większy chłam, popularność rzadko kiedy idzie w parze z jakością. Ambitniejsi i bardziej profesjonalni twórcy i wykonawcy załamują ręce.
Tak, muzyka i sztuka wysoka nie ma się teraz najlepiej
Pozdrawiam,

przyszły Lemo-fil (Lemo-filka. Obecnie pracuję nad tym)
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Sierpnia 23, 2004, 10:55:36 pm

Dziękuję za te słowa. Uprzedzam, że piszę pod wpływem Montepulciano d’Abruzzo. Kiedyś muzyką zajmowali się wielcy filozofowie, uczeni. Świat był inny. Wyobraźmy sobie np. Boecjusza jak rozmyśla nad dźwiękami. Zerknijmy do szkoły weneckiej, albo do 19 wiecznego Wiednia. Pozwala nam na takie zabiegi komfort dystansu czasu. Teraz też wiele się dzieje. Ludzie nie są gorsi. Ostatnio wydałem tomik wierszy i album dwupłytowy w nakładzie 1000 sztuk. Oczywiście nikt się tym nie zainteresował, ale każdy kto tego słuchał lub czytał stwierdził, że to jest świetne. Uważam, że jest ogrom kultury wysokiej w dzisiejszych czasach. Nie oznacza to jednak, że ci co ją tworzą powinni być najbardziej szczęśliwi, popularni, bogaci itd. Kiedyś nie było takiego pojęcia jak muzyka poważna. Była da chiesa, da camera... 100 lat temu zaczęli panoszyć się intelektualiści. Stockhausen stwierdził, że 11 września to happening. Uważam, że trzeba robić swoje i nie żalić się na los. Nikt nie każe nikomu oglądać telewizji, chodzić do kościoła, do teatru, do kina, czytać książek. Można żyć w miłości. Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi. Poprawię się następnym razem jeśli dasz mi szansę. Pozdrawiam serdecznie. Jeśli chciałabyś otrzymać moją muzykę i wiersze mogę Ci wysłać.
michał
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Sierpnia 26, 2004, 08:20:27 am
Hm... ja się tak wtrącę między wódkę a zakąskę... ale muzyką byłbym zainteresowany :)
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Sierpnia 28, 2004, 09:50:54 pm
to może być dylemat:

są dwa sposoby na otrzymanie mojej książki z wierszami i dwupłytowego albumu

1.w wyszukiwarce google wpisz michał dziuda; znajdziesz księgarnię wysyłkową

2.podaj swój adres a wyślę Ci bezpłatnie; mój adres: rokman@interia.pl

pozdrawiam

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Września 05, 2004, 07:44:44 pm
Czy poniższy wiersz (czas ludzi) pasuje do „Niedobrych wieści” z „Dylematów”?
Napisałem go w 2003 roku i zadedykowałem (w myślach) R.K.

przede mną wielki targ
szarobrązowe budy wypalone słońcem
na drewnianych ladach poukładane ludzkie dzieci

na łóżku szpitala polowego murzyński chłopak
bez kończyn
jego oczy rozrywają mi serce
kładę się na jego miejsce bez rąk i nóg
on potrzebuje utulenia ukołysania
a ja potrafię tylko płakać

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 20, 2004, 11:28:21 pm
Nie wiem jak pasuje do tego tekstu, bo go nie czytałem. Ale wiersz, sam w sobie, jest dobry. Wstrząsający, ale dobry.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Pentuer w Września 30, 2004, 05:45:00 pm
Studentka - Jak to jest z tą muzyką poważną? Nie używam tej nazwy do określenia tego rodzaju muzyki, bo uważam że jest myląca. Uważam, że tzw. muzyka poważna to jedynie podzbiór muzyki klasycznej, ale nie tylko, bo i muzyka współczesna może być "poważna". Przecież w przeszłości ludzie pisali muzykę dla rozrywki (nie tylko oczywiście), więc skąd przymiotnik "poważna"? Używanie takiego określenia jest ze szkodą dla klasyki, ponieważ sprawia wrażenia, jakoby słuchanie takich utworów było jakąś męką, przykrym obowiązkiem itd., a przecież tak nie jest! Ty z pewnością wiesz to najlepiej, inaczej nie byłabyś muzykiem.

Michał - A pewnie że kultura wysoka odgrywa coraz mniejszą rolę. Nie wiem czy w ogóle zaniknie, oby nie, ale zostanie zmarginalizowana. Dlaczego? Bo coraz mniej jest owych ludzi wysokich, jak piszesz. Dbajmy o zwiększenie liczby ludzi wysokich, a kultura wysoka poczuje się lepiej. Jeżeli ludzi wysokich będzie mało to:

marzenia przetrwają
w pieśniach z gitarą
w nieznanych poetach
na obcych planetach
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Września 30, 2004, 10:17:25 pm
najlepiej zwiększa liczbę ludzi wysokich milumil
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 02:09:13 am
Uważam, że prawda jest inna, panie Pentuer.
Otóz jest według mnie wysoce wątpliwe, czy - jak był pan nieskończenie łaskaw zauważyć - odsetek ,,ludzi wysokich'' rzeczywiście maleje. Cała ta werbalizacja na temat tychże ludzi wysokich zaczyna mi zresztą zajeżdzać teorią nadczłowieka.

Według mnie sprawy mają się inaczej. Otóż chamskość mediów wynika  z polityki  ich szefostw i nie jest signa tempori, ale wykoncypowaną konsekwencją żądzy posiadania. W USA, na ten przykład, poziom chłamu jest constant od 50 lat (roztwór nasycony).  

Wciąż przy tym nie wyłuszczyłem co mam na myśli: otóż nie uważam że ludzi ,,wysokich'' (łaknących kultury, że tak powiem) jest mniej i liczba ich maleje. Uważam zamiast tego że media przestały stawiać ich sobie za widownię docelową. To się nie opłaca.
Kultura w ogóle się "nie opłaca" w sensie bliskodystansowego rachunku materialnego. A pomyślność takowego rachunku to jedyne kryterium przy dobieraniu rocznych ramówek w rozgłośniach.

Koniec końców: o gustach się nie dyskutuje. Trzeba zatem przyznać słuszność tym, którzy cenią łomot rytmiczny nad wysublimowane harmonie. To naprawdę ich sprawa. Osobiście lubię symfonie molowe wieczorem, Bacha zaś z rana;  a jednocześnie żyję w przeświadczeniu że niewiele bodźców może tak udanie wydobyć ze mnie frustrację, agresję i nadmiar napięcia nerwowego jak szalony tan w rytm Juno Reactor lub udany koncert deathmetalowy.

O krytykach sztuki mam zdanie takie jak Kazimierz Staszewski.
Nie przytoczę.

ps.  ten post był trzy razy dłuższy: przytaczałem przykłady z radia, tv i prasy, ale stwierdziłem że to niecelowe.

Pozdrawiam.

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 02:19:47 am
Cytuj

Nie wiem czy w ogóle zaniknie, oby nie, ale zostanie zmarginalizowana.



Ona zawsze była marginalizowana.

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Pentuer w Października 01, 2004, 06:25:42 pm
Terminus - Możliwe, że jak Pan stwierdził, rzeczywiście odsetek ludzi wysokich (bez przyklejanie im etykietki nadludzi), nie maleje. Jednak, jako pesymista (nie tylko w tym przypadku) trochę w to wątpię. Wydaje mi się ze jeszcze jakiś czas temu obcowanie z kulturą wysoką było, hmmm... jakby to ująć... na topie (?). Był chyba inny klimat po temu, chodziło o to by równać w górę a nie w dół. Jeśli nawet ktoś nie potrafił docenić kultury wysokiej, to przynajmniej miał do niej szacunek. Wydaje mi się że teraz tego brak. Jeśli jest tak jak mówię, to znaczy że zmienia się postawa człowieka, jego stosunek do kultury wysokiej, i nie tylko. Zmieniają się czasy, i grupie osób ceniących coś innego niż to co dostajemy teraz, będzie się utrzymać coraz trudniej, i coraz trudniej dostać to czego chcą, skoro, jak przytomnie Pan zauważył, to się nie opłaca.

Ja nie wiem czy kultura wysoka była zawsze marginalizowana. A co z czasami np. Chopina? Człowiek był kimś znanym, zapraszano go do salonów, wszyscy chcieli go słuchać. Nie nazwałbym tego marginalizacją, podobnie jak to co działo się z operami Verdiego, albo z twórczością Haendla w Londynie. Chyba że to co komponował Chopin nie można uznać za kulturę wysoką w czasach mu współczesnych... Nie wiem, liczę na pomoc Pana w tej kwestii.

O gustach się nie dyskutuje... Czy zawsze? Zastanawiam się czy ten zwrot nie za często służy do ucinania różnego rodzaju dyskusji. No bo nie mogę postawić znaku równości między między "Alleluja" z oratorium "Mesjasz" a piosenkami jakiejś tam Frytki, czy jak jej tam. Czy to że o gustach się nie dyskutuje ma oznaczać że oba te twory człowieka są równoważne? Ja sądzę że nie są. Jestem niepoprawny politycznie? Nie dbam o to. Generalnie preferuję to co zgodne jest z takimi wartościami jak prawda, piekno i dobro, niż to co cechuje się prymitywizmem, głupotą i brzydotą.

Co do określenia "człowiek wysoki" - użyłem terminu który pojawił się we wcześniejszych wypowiedziach. Zapewniam że nie jestem faszystą.

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Pentuer w Października 01, 2004, 06:29:03 pm
Terminus - nie mam zamiaru nikogo obrażać, ani być złośliwym wobec kogokowiek, proszę przepuszczać moje wypowiedzi przez taki właśnie filtr. Nie lubię nieporozumień  :)
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 11:17:44 pm
Cytuj
Był chyba inny klimat po temu, chodziło o to by równać w górę a nie w dół.




No cóż, trudno się nie zgodzić. W ogóle widzę że na dobrą sprawę nie różnimy się poglądami.
Może w takim razie, skoro klimat był inny, to jest to konsekwencją pędzącej zmiany ustrojowej? Tj. krwiożerczości kapitalizmu?

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 11:26:55 pm
Cytuj

Ja nie wiem czy kultura wysoka była zawsze marginalizowana. A co z czasami np. Chopina? Człowiek był kimś znanym, zapraszano go do salonów, wszyscy chcieli go słuchać. Nie nazwałbym tego marginalizacją, podobnie jak to co działo się z operami Verdiego, albo z twórczością Haendla w Londynie. Chyba że to co komponował Chopin nie można uznać za kulturę wysoką w czasach mu współczesnych... Nie wiem, liczę na pomoc Pana w tej kwestii.


Służę. Widzę, że tu także się rozumiemy; niemniej ja stawiałem nacisk na inny aspekt problemu, mianowicie na target audience. Opisałem to w pierwszej wersji mojego postu ale usunąłem z pewnych powodów. Myślę jednakże, że niepotrzebnie się obawiałem, okazuje się że nasze częstotliwości nadawania są bliższe. A więc mam na myśli to, że odbiorcami sztuki mistrzów były sfery wyższe a te stanowiły margines w sensie statystycznym, ilościowym.  Na 20 osób słuchających Chopina w saloniku jakiegoś hrabiego przypadało 150 tysięcy robotników w niedalekim mieście, którzy przez całe życie nie mieli usłyszeć niczego poza katarynką.
Stąd też sformułowałem swoją tezę używając słowa 'marginalność' w sensie proporcji ilościowych masy odbiorczej. Oczywiście doskonale wiem, że Pan miał na myśli co innego, a mianowicie postępujące deprecjonowanie sztuk pięknych, któremu nie sposób zaprzeczyć i nad którym ja także boleję. Właściwie muszę wyznać, że ośmieliłem się wystawić tę całą tezę o marginalnośći tylko i wyłącznie dla wywołania takiej, że się tak wyrażę, burzliwej responzy z Pana strony ;] Chyba się udało. Nie ma potrzeby rostrząsać tego dłużej, bo myślę że sprawa jest już jasna.

Sztuka była kiedyś zarezerwowana dla zamożnych, którzy mogli się nią do woli delektować. Dziś nie ma to takiego charakteru, mamy różne wystawy itp. Ludzie nie wybierają się na nie to z lenistwa, a to z tego powodu, że serwowany w mediach chłam zaspokaja ich niewygórowane wymagania. Obaj to wiem, nie wylewajmy więc łez do osobnych naczyń.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 11:40:59 pm
Cytuj
T
O gustach się nie dyskutuje... Czy zawsze? Zastanawiam się czy ten zwrot nie za często służy do ucinania różnego rodzaju dyskusji. No bo nie mogę postawić znaku równości między między "Alleluja" z oratorium "Mesjasz" a piosenkami jakiejś tam Frytki, czy jak jej tam. Czy to że o gustach się nie dyskutuje ma oznaczać że oba te twory człowieka są równoważne? Ja sądzę że nie są. Jestem niepoprawny politycznie? Nie dbam o to. Generalnie preferuję to co zgodne jest z takimi wartościami jak prawda, piekno i dobro, niż to co cechuje się prymitywizmem, głupotą i brzydotą.




Haha, wiedziałem że to zadziała jak czerwona płachta. Proszę posłuchać: sam jestem muzykiem, więc nie trzeba mnie ani słowem przekonywać do tego, że oratorium ,,Mesjasz'' jest unikalne jako owoc geniuszu.  Wiem (z doświadczenia) jaki jest wysiłek kompozytora, a także słyszę jak w grze wirtuozów wybrzmiewają lata żmudnych ćwiczeń. I także popadam we wściekłość, kiedy tę maestrię porównuje się z jakowąś wypociną w stylu "Frytki",  czy innych warzyw. Utwory nowoczesnego popu, dance czy muzyki tanecznej (klubowej) opierają się na wyświechtanych harmoniach, i sam (zajmując się na codzień narzędziami do tworzenia muzyki elektronicznej) jestem w stanie skomponować przeciętny dyskotekowy przebój w trzy, cztery godziny. To banalne.

ALE.

Ale to, że chłam jest dla niektórych atrakcyjny, to ich sprawa. Nie moja. Więc o co mi chodzi? O to, że jeśli ludzie tęsknią do prostych odczuć, do tańca wiejskiego, do pochodzącego odeń disco-polo, czy do obleśniej młócki dyskotekowej to mają do tego prawo. Innymi słowy, nazywając rzecz po imieniu: mają prawo do tego by nie mieć gustu, by nie być osłuchanymi. By być muzycznymi tłukami, debilami i głupkami. By twierdzić, że ,,jak słucham tego całego Betawena to mi antygłowa drętwieje z nudów, Panie, normalnie, nie to co k**a jak byłem na dicho w piątek tośmy se poskakali".
Oni po prostu nie wiedzą, co tracą. Ale nie mogę i uważam, że nie mam prawa ich o to obwiniać.

Może potrzeba tu pracy u podstaw, nie wiem.
Proszę bowiem zauważyć, że aby zachwycała nas sztuka, musiby sami na to pracować. Pracować nad swoim gustem. Dokształcać się, w tym przypadku ,,osłuchiwać''. Więc "nic za darmo".
Tymczasem fascynacja łomotaniną jest po prostu łatwiejsza.

Innym słowem puenta: to nie wina głupiego, że jest głupi.
(Dopóki nie zacznie się tym chwalić, to można to co najwyżej ignorować, albo z tym walczyć.)

A to, że media podchwyciły ten prostacki trend? To już sobie wyjaśniliśmy. Expected income...
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 11:42:08 pm
Cytuj

Co do określenia "człowiek wysoki" - użyłem terminu który pojawił się we wcześniejszych wypowiedziach. Zapewniam że nie jestem faszystą.



Nie wątpię. Przepraszam, jeśli poczuł pan się urażony; po prostu byłem zirytowany.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 01, 2004, 11:42:51 pm
Cytuj
Terminus - nie mam zamiaru nikogo obrażać, ani być złośliwym wobec kogokowiek, proszę przepuszczać moje wypowiedzi przez taki właśnie filtr. Nie lubię nieporozumień  :)


Nie ma potrzeby się martwić, myśle że spięcie już załagodzone.

Pozdrawiam
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Października 02, 2004, 12:45:23 am
być może zabrzmi to pretensjonalnie ale muszę sprostować przynajmniej dwie rzeczy:

1. co najwyżej muzyka klasyczna może być podzbiorem muzyki poważnej; chociaż nie wiem co masz na myśli pisząc o klasyce: starożytną grecję czy np klasyków wiedeńskich; niech sobie funkcjonuje określenie "muzyka poważna" bo to określa nie tyle muzykę co człowieka który takowego terminu używa

2. pisząc o ludziach wysokich i niskich miałem na myśli to że zwykłość i prostota nie wyklucza wielkości; w sztuce nie zawsze ważny jest intelekt; czasami piękno jest prymitywne; rysunki z grot są wysoką kulturą; określenie kultura wysoka i muzyka poważna są napiętnowane snobizmem
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Pentuer w Października 04, 2004, 03:16:01 pm
Michał - Pisząc o muzyce klasycznej miałem na myśli tę wykonywaną na instrumentach klasycznych, w dodatku w całej tej frakowej oprawie, bez prądu itp. Mieści się w tym twórczość rozmaitych anonimów z XV w., Vivaldi, Bach, Lutosławski, Penderecki itp. A muzyka poważna to będą utwory sakralne, hymn narodowy, pieśni patriotyczne itp., ale i wcisnąłbym tam piosenki Kaczmarskiego. Chodziło mi o to, że nie wszystko co grane we frakach jest poważne. Kiedyś nawet pewien dyrygent we fraku prowadził taki program w TV "Zbatutą i z humorem". Czyli można tego słuchać i czerpać przyjemność. Nie wiem czy jasno się wyrażam, a może jestem w błędzie. Ale jest tu muzyk, co się zowie, jakby co niech mnie poprawi.
Co do wielkości prostoty - pełna zgoda! Lubię kompozycje barokowe, z milionami ozdobników, ale też proste dzwięki robią wrażenie. Kiedyś na rosyjskim nauczycielka opowiadała o pewnym obrazie, znajdującym się w Ermitażu, przedstawiającym księżyc odbijajaćy się w tafli wody. Wyglądało to tak: czarne tło, w górnej części jasna (żółta?) plama, a w dolnej jasny maziaj. I tylko tyle, albo aż tyle! Ja tego nigdy nie widziałem, ale chciałbym. Ten obraz mam tylko w wyobraźni, i zrobił na mnie wrażenie, ale może się okazać że jest nic nie wart.

Terminus - Nie sądzę żeby kapitalizm miał aż tak destrukcyjny wpływ,  zwłaszcza jeśli porusza Pan problem zmiany ustroju. Bo czymże by socrealizm? Moim zdaniem to już było obniżenie lotów, i to najgorsze z możliwych, bo oficjalne i programowe! Takie ideologicznie poparte chamienie. A przecież, czytają coś z tamtych czasów aż narzucają się słowa poety "mam w dupie małe miasteczka"! Oczywiście to nie znaczy że kapitalizm sam w sobie nie jest winien. Trochę jest. Można temu w jakiś sposób przeciwdziałać. Sam podaje Pan receptę!

Praca od podstaw! Tak, to jest to! I skoro już się wydało że jest Pan muzykiem: nie wiem jak uczono muzyki w Pana szkole podstawowej, ale jak sobie przypomnę co się działo w mojej... Dopiero jak poszedłem do szkoły muzycznej oczy mi otwarto, a nie była to szkoła o najwyższym poziomie. Gram trochę na gitarze klasycznej (poważnej  ;) ), nie jestem wirtuozem, raczej rzemieślnikiem, ale dzięki temu widzę (słyszę) więcej, tak mi się wydaje przynajmniej. To właśnie w tej szkole zetnknąłem się z muzyką (o zgrozo!) poważną, która taka znów poważna nie była! Potrzebna zmiana sposobu nauczania muzyki, plastyki, ale też i języka polskiego, żeby pokazać ludziom, że jest jeszcze coś innego niż to co widać. Co prawda, jak Pan słusznie zauważył, aby to dostrzec potrzeba wysiłku (a miałem opory przed napisaniem tego poprzednim razem i końcu zrezygnowałem  ;) ), i cała sztuka w tym żeby wykazać że warto! Dzieci to dobry materiał do tego. Myślę że efekt byłby dobry. Tylko że... potrzebni do tego odpowiedni nauczyciele...

Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 12, 2004, 02:29:58 am
Cytuj

Terminus - Nie sądzę żeby kapitalizm miał aż tak destrukcyjny wpływ,  zwłaszcza jeśli porusza Pan problem zmiany ustroju. Bo czymże by socrealizm? Moim zdaniem to już było obniżenie lotów, i to najgorsze z możliwych, bo oficjalne i programowe! Takie ideologicznie poparte chamienie. A przecież, czytają coś z tamtych czasów aż narzucają się słowa poety "mam w dupie małe miasteczka"! Oczywiście to nie znaczy że kapitalizm sam w sobie nie jest winien. Trochę jest.





Ja bynajmniej do socrealizmu nie tęsknię :).  Może po prostu to daje się wyczuć w moim tekście odrobina wściekłości wywołana tym, jak się rzeczy mają. No ale czytałem ,,Szewców'' Witkacego i wiem, że to co mam obecnie, to najmniejsze zło.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Października 12, 2004, 02:39:19 am
Cytuj

Praca od podstaw! Tak, to jest to! I skoro już się wydało że jest Pan muzykiem: nie wiem jak uczono muzyki w Pana szkole podstawowej, ale jak sobie przypomnę co się działo w mojej... Dopiero jak poszedłem do szkoły muzycznej oczy mi otwarto, a nie była to szkoła o najwyższym poziomie. Gram trochę na gitarze klasycznej (poważnej  ;) ), nie jestem wirtuozem, raczej rzemieślnikiem, ale dzięki temu widzę (słyszę) więcej, tak mi się wydaje przynajmniej. To właśnie w tej szkole zetnknąłem się z muzyką (o zgrozo!) poważną, która taka znów poważna nie była! Potrzebna zmiana sposobu nauczania muzyki, plastyki, ale też i języka polskiego, żeby pokazać ludziom, że jest jeszcze coś innego niż to co widać. Co prawda, jak Pan słusznie zauważył, aby to dostrzec potrzeba wysiłku (a miałem opory przed napisaniem tego poprzednim razem i końcu zrezygnowałem  ;) ), i cała sztuka w tym żeby wykazać że warto! Dzieci to dobry materiał do tego. Myślę że efekt byłby dobry. Tylko że... potrzebni do tego odpowiedni nauczyciele...



A no cóż, póki co pracować od podstaw to jedyne, co wszystkim nam pozostało:]
Proszę nie przesadzać z nazywaniem mnie muzykiem:]. Nie zasługuję na takie miano w pełni. Fakt, zajmuję się jej tworzeniem, ale, jak uważam, to nie wystarcza.  
Napisałem, że jestem muzykiem, ponieważ faktycznie jestem autorem wielu utworów, jednak o jakiejkolwiek wirtuozerii w moim wykonaniu nie może być mowy. Można to więc nazwać co najwyżej amatorstwem i to na pewnym bardzo wąskim poletku. Ale wnikać w to nie ma sensu.

Jeśli chodzi o naukę muzyki w mojej szkole podstawowej, to polegała ona na wspólnym śpiewaniu piosenek :] Piosenki były nad wyraz poprawne politycznie, aczkolwiek przyjemnie nawet bywało, nie powiem :). No cóż, nie wydaje mi się jednak, by to wpływało kształcąco na mój muzyczny światopogląd. Powiem więcej, zmuszanie dzieciaków do zakuwania ,,Ody do radości'' w wersji acapella generuje średnią przyjemność:]

Wydaje mi się, że owa ''praca u podstaw'' mogłaby przede wszystkim polegać (na przykład na poziomie szkoły podstawowej) na tym, że należałoby zafascynować dzieci muzyką, która pasowałaby do ich chaotycznej, rozbieganej natury. Nie przerażać ich utworami wzniosłymi, i nie usypiać w filcharmoniach, ale np. organizować jakieś zabawy, lub gry, polegające na rozpoznawaniu utworów, itp.; używając przy tym repertuaru, który mógłby przypaść im do gustu.
(Już w przedszkolu można by się tym zająć, urządzając wyscigi na pluszowych zabawkach w rytm preludium z 'Carmen'.) :) No coż, żarty żartami, a w radiu Jay-Z & Britney Spears, oraz prezenter w RMF który anonsuje "najlepszą muzykę", puszczając po raz piąty tego samego dnia jakiś mocno zużyty szlagier z amerykańskiej wytwórni...





Serdecznie pozdrawiam.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: michal w Listopada 08, 2004, 10:40:56 pm
mój wątek słabo się miewa pomimo licznych odwiedzin

naprawdę trudno mi odnieść się do ostatnich wypowiedzi
ponieważ musiałbym najpierw poznać język chiński

myślę że moja obecność powinna się na tym zakończyć

pozdrawiam wszystkich
michal
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: andrzej w Lutego 24, 2005, 07:40:01 pm
cześć wszystkim...mam mały problemik...bardzo potrzebuję wiadomości z zakresu Pojecie kultury(kultura wysoka,niska,elitarna,masowa) ...pojęć itp...czegokolwiek z tym związane...bardzo proszę o pomoc.. mój numer gg to 7872663 a mail qubol@poczta.onet.pl ...z góry dziękuje

pozdrawiam
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: dzi w Lutego 25, 2005, 09:00:16 am
 :o
internet nigdy nie przestanie mnie zadziwiac

www.wikipedia.org ?
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Lutego 25, 2005, 02:01:39 pm
Szkoda swoją drogą, że wikipedia ostatnio zupełnie zwolniła, działa jakby nie mogła. Sam jestem początkującym wikipedystą, ale ta płynnośc, z jaką to działa... zabija.
Tytuł: Re: dylematy
Wiadomość wysłana przez: dzi w Lutego 25, 2005, 02:47:13 pm
no, katastrofalnie dziala ostatnio
Tytuł: Re: Dylematy
Wiadomość wysłana przez: Q w Grudnia 16, 2011, 10:40:16 pm
Wracając do korzeni wątku:

W "Dylematach" Lem pisze dużo i często o kulturze wysokiej. Nie mogę się zgodzić, że jest jej coraz mniej i że jesteśmy świadkami jej zaniku bądź upadku.

Ostatnio Forumowiczka na st.pl uświadomiła mi zaistnienie lat temu parę takiego oto zjawiska artystycznego (o którym to zajwisku szczęślwie nie słyszałem, choć ponoć głośne było):
http://www.guardian.co.uk/artanddesign/2008/mar/30/art.spain
Obrazki:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/umierajacy-eksponat,3559508,0,fotoreportaz-duzy.html
Tytuł: Re: Dylematy
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Grudnia 20, 2011, 01:33:07 pm
Q, nikt tak jak ty nie wykopuje siedmioletnich wątków. On już się tam spokojnie rozłożył... a Ty go tak... chopie...
Tytuł: Re: Dylematy
Wiadomość wysłana przez: Q w Grudnia 21, 2011, 02:48:28 am
Kiedy ja nieustajaco stoję na stanowisku (i nic nie przekona mnie, że czarne jest czarne, a białe jest białe ;) ), że tematy tak długo nie są wyczerpane, jak długo da się do nich cokolwiek - z sensem - dopowiedzieć...

(Zresztą kto nigdy nie odkopywał, pierwszy niech rzuci kamieniem... Czy innym raz-głazem ;).)