Pomysł:
filtr złych wieści. No, lepiej: niechcianych. Każdy posiadacz filtra mógłby sobie sam nastawić.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat świat się bardzo zmienił informacyjnie (mentalnie), bo nastał internet i - wraz z nim - straszliwie zaostrzyła się
walka o ogień, czyli o słuchacza, widza, czytelnika, odbiorcę. Mało kogo (przynajmniej w europejskiej populacji, choć się zdarza:
http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2813) stać duchowo na to, by żyć bez netu (portale), telewizji, radia i papierowych okładek. Te zaś epatują przede wszystkim zajawami "serwisów informacyjnych", czołówkami i nagłówkami (przykład:
http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2589). Zanim człowiek naciśnie guzik na pilocie lub przeniesie wzrok na inny tytuł -
nolens volens dowiaduje się, niechby pobieżnie, o rozlanej krwi, spermie, okrucieństwie, zbrodni i potwornościach. Taki jest nasz ludzki umysł
http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2248.Gdyby można było kupić i założyć
medialny filtr łagodyzujący (rodzaj cenzury), życie stałoby się przyjemniejsze, a przynajmniej mniej przykre. Przez prawie pół wieku biłem się o wolność słowa, lecz na starość uważam, że ta wolność wymknęła się spod naszej kontroli i teraz pogoń za sensacją czyni więcej psychicznych szkód niż pożytku.
Kto wymyśli taki program (appsa), rychło zostanie miliarderem.
Dopraszam się krytyki :-)
vosbm