Nie wiem czy zręczniejszej...ale dla mnie porusza więcej problemów, paradoksów...pogłębiona wersja czarów?
To, między innymi, mam na myśli. Zresztą nie dziwota, jak się ma królową i Oscara Wilde'a między czytelnikami, i wie o tym, to trzeba się rozwijać
.
Nawiasem, że do Sapkowskiego jeszcze wrócę: wiesz czemu akurat te dwa Ci polecałem? Bo przy całej piętrowości konstrukcji widać tam wyraźnie fikcyjność pokazanych światów, ich zanurzenie w literaturze, tradycji, swoistą umowność, ulotność (widać, że zaraz w tekst się rozwieją), co w takim wypadku wydaje mi się znacznie zdrowsze od solennych, i tym samym przyciężkich, dukajowych
worldbuildingów.
Zdaje się, że rację miał liv-sprzed lat: Dla mnie historia, legenda tego filmu, jest dużo ciekawsza niż on sam.
Zdaje się, że miał. Choć ciekaw jestem jak postrzegałabyś ów film oglądając go z wyłączonym głosem (i przewijając streszczenio-wstawki)
*.
* Najpierw
Augustinowi zadania na dni, teraz Tobie - na godziny, daję
.
Jeżeli chodzi o reżysera, którego chciałbym widzieć za kamerą przy lemowym filmie, to przychodzi jedno nazwisko - Ridley Scott.
Albo Cameron - czyli Ci, którzy przyłożyli się do "złotych lat"
Tym razem ja zakrzyknę, że jest za późno, bo Scott na "Prometeusze" i tym podobne zszedł (nie rzeknę, że
na psy, by sympatycznych czworonogów nie obrażać), a i Cameron - któremu kiedyś, warto przypomnieć, Lem prawa do "Solaris" sprzedawał - znacząco gorsze filmy teraz robi. Choć może jeszcze któremu forma wróci (na zasadzie ostatniego paroksyzmu artyzmu, patrząc na wiek, zwł. R.S.)?
Pomijając, że lubię Iron Mana;)))...racja.
I ja lubię (o czym wiesz, piszę dla orientacji nowszych stażem), ale jak nie lubić, kiedy Tony Stark
jest to, co kiedyś napisałem .