Stara kadra odchodzi
Idzie nowa. Stąd wyjątkowo - z zupełnie innej beczki.
Bardzo innej.
Takiej, przy której nasze tu pogrywanie tchnie starożytnością, mumią, faraonem, Foggiem i Adelą Comte.
Miałem ostatnio okazję przyjrzeć się upodobaniom muzycznym 17-latków.
Ich idole nie z radia, nie z telewizji - a z netu. Nie mówię o skrajach a o grupie "środka" Taki ichni pop znany przez wszystkich. Znają teksty, wspólnie śpiewają i nie dwie linijki a całość. Różni ludzie, z różnych środowisk łączy ich jedno - wiek.
Tak jakby obecni gwiazdorzy młodzieży mocno byli tym związani. 17 latek śpiewa dla 17 latków. Plus minus dwa lata i wypad - inny target. Dwudziestoparolatek, dla nich, to już zgred.
Coś, co dla mojego pokolenia było jolkąjolką, czy ojciecbógwiegdzie dla nich jest tym co linkuję niżej - hymnem pokoleniowym? Jednym z wielu? No, znają słowa, czyli ważne. Jeden z takich idoli;
Nazywa się Schafter (oczywiście nazywa się inaczej)
I jego starszy kolega, ale pogrywają razem, więc ujdzie (dla oglądanych nastolatków) - Żabson
Tu młody kopernik (bo tak o nim mówią, i nie dla odkryć naukowych) z rzeczonym żabsonem
W sumie to całkiem miło się słucha. Ot, takie mają problemy ci młodzi - przyszłość narodu