kastraci w U.S.A. z początku XX wieku świadkami, jury różni się od nagrody publiczności jak urban od referndum w szwajcarii. Całe szczęście nie pisałem ani pod jedno ani pod drugie.
Idź z Bogiem.
Wybacz mi, ale nie za bardzo, a raczej wcale rozumiem zacytowane wyżej słowa (i to nie jest ironia
). Jeśli zaś o stwierdzenie idzie, że "miarą uczciwości jest obiektywizm", to ja to rozumieć mogę wyłącznie na ten sposób, że sprawiedliwa ocena winna polegać na stosowaniu jednakowych (choć wcale nie dowolnych*) kryteriów względem wszystkich ocenianych przez danego recenzenta recenzji. Recenzent jest w przypadku takim uczciwy względem uczestników konkursu i względem siebie; inną sprawą jest, że uczciwość jednego recenzenta w sprzeczności jawnej z inną uczciwością stać może. Do prostego wniosku to prowadzi, że uczciwość obiektywna nie istnieje. Obiektywne kryteria - najprawdopodobniej również egzystencji są wyzbyte, chyba że wyliczyć by jakąś "średnią" kryteriów osobniczych i tym samym, arbitralnie niejako, powołać je do istnienia.
Problem właśnie w sposobie oceny się przejawia - plus i minus to trochę za mało, biorąc pod uwagę mnogość czynników do przyznania takiego a nie innego znaczka prowadzących.
"Idź z Bogiem" - ale którym?
*a może jednak mogą być dowolne?