6511
Lemosfera / Re: Ulubiona książka pana Stanisława
« dnia: Sierpnia 08, 2009, 08:41:36 pm »
Tek, skoro Q wywołał temat, przerywam wakacje i wskakuję do magazynu wspomnień. Bo zgodzę się z poprzednikami, że chronologia przyswajania onych ksiąg i dopasowanie do momentu dziejowego czytelników jest dość ważne. Pierwsza była lektura w podstawówce, podróż do Bżutów (23), ale jako wmuszana belfersko, tak jakoś spłynęła mimo.
I. Naprawdę wessał mnie Niezwycieżony, genialnie czytany w radiu przez A.Łapickiego (tego od PKF stalinowskich). Nawet chyba ni wiedziałem , że to Lema.Pamiętam wakacje pod namiotem w latach 70-tych, gorące Trójmiasto i ja w namiocie z tranzystorkiem przy uchu około południa. Odcinek trwał zaledwie 10 minut. I ten sentyment mi pozostał. Niedawno znów przeczytany obronił się znakomicie.
II. Czas niezwycieżony (jako całość). W latach 80 tych czytane. Znakomicie napisany, był innym spojrzeniem na rzeczywistość woj i powojenną niż kolejna lektura obowiązkowa, też trylogia "Kolumbowie rocznik 20-ty" Bratnego. Tam heroizm i walka garstki ludzi. Tu realia codzienności większości. Poznałem z niej słowo szmalcownik. I od razu dodaję, nie przeszkadzają mi wcale ideologiczne wtręty. Po prostu Wilk musiał być komunistą a socjalizm nie taki zły. Zresztą ,tu dygresja do wszystkich kwękających, że Lem taki czy owaki. Nie spotkałem się do dzisiaj, z realną propozycją, jak inaczej Polacy mogliby zachować się w tamtych czasach. Obecni "patrioci", przypinający łatki twórcom minionej epoki są najczęściej historycznymi matołkami lubo ostatnimi cynikami (w znaczeniu potocznym, nie filozoficznym)
III. Czas minął więc tylko hasłowo - Wielkość u. i Próznia d., Cyberiada - majstersztyk i teksty ostatnie "Rasa drapieżców" z zupełnie innych niż pozostałe książki powodów.
P
I. Naprawdę wessał mnie Niezwycieżony, genialnie czytany w radiu przez A.Łapickiego (tego od PKF stalinowskich). Nawet chyba ni wiedziałem , że to Lema.Pamiętam wakacje pod namiotem w latach 70-tych, gorące Trójmiasto i ja w namiocie z tranzystorkiem przy uchu około południa. Odcinek trwał zaledwie 10 minut. I ten sentyment mi pozostał. Niedawno znów przeczytany obronił się znakomicie.
II. Czas niezwycieżony (jako całość). W latach 80 tych czytane. Znakomicie napisany, był innym spojrzeniem na rzeczywistość woj i powojenną niż kolejna lektura obowiązkowa, też trylogia "Kolumbowie rocznik 20-ty" Bratnego. Tam heroizm i walka garstki ludzi. Tu realia codzienności większości. Poznałem z niej słowo szmalcownik. I od razu dodaję, nie przeszkadzają mi wcale ideologiczne wtręty. Po prostu Wilk musiał być komunistą a socjalizm nie taki zły. Zresztą ,tu dygresja do wszystkich kwękających, że Lem taki czy owaki. Nie spotkałem się do dzisiaj, z realną propozycją, jak inaczej Polacy mogliby zachować się w tamtych czasach. Obecni "patrioci", przypinający łatki twórcom minionej epoki są najczęściej historycznymi matołkami lubo ostatnimi cynikami (w znaczeniu potocznym, nie filozoficznym)
III. Czas minął więc tylko hasłowo - Wielkość u. i Próznia d., Cyberiada - majstersztyk i teksty ostatnie "Rasa drapieżców" z zupełnie innych niż pozostałe książki powodów.
P