Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Pamiętnik znaleziony w wannie, albo Zaczontek]

<< < (24/41) > >>

olkapolka:

--- Cytat: liv w Września 29, 2022, 11:21:13 pm ---
--- Cytuj ---Tak to odebrałeś?
Hm.
Ja właściwie całkiem odwrotnie - z pewnym obrzydzeniem - bez żadnego wzruszenia.
--- Koniec cytatu ---
Pomijając indywidualność odbioru... zauważyłaś jaki to długi i szczegółowy opis starości?
Moja uwaga widać, skupiła się na innych fragmentach, tych...

--- Koniec cytatu ---
Jasne, że zauważyłam - bo wyjątkowo męczący fragment o degradacji ciała.
O! On zdegradował tamtych, a ciało jego;)
Wracając - po wstępnym litościwym respekcie - NN raczej boi się o siebie - bo co jeśli starzec zejdzie przy nim? Przez niego?
Po spowiedzi - kiedy zauważa, że starzec przespał wybuch szczerości...już nie ma takiej sympatii - jest brzydliwość. I szyfr.

--- Cytat: liv w Września 29, 2022, 11:21:13 pm ---
--- Cytuj ---Ale całość przypomina mi jednak sąd doraźny - szybko i na temat: rwanie, łamanie, policzkowanie.
--- Koniec cytatu ---
Tak to właśnie wygląda. Nie pasuje mi wysoka ranga wykonawcy. To jest szopka obliczona na widzów...tak się robiło degradacje, publicznie, bo w nich chodzi o wstyd - karę dodatkową. Do degradacji prywatnej wystarczył sierżant, albo i zwykły zupak... albo i nikt. Degradacja miała zazwyczaj walor wychowawcho-pokazowy i działa się "przed frontem" jak to mówią w żargonie wojskowym, ku przestrodze. Inaczej po co się fatygować łamaniem szabel?

--- Koniec cytatu ---
Rajt. A może to przedstawienie dla zasłużonego starca? Ostatnia fatyga...czy tam posługa;)

liv:

--- Cytuj ---Wracając - po wstępnym litościwym respekcie - NN raczej boi się o siebie - bo co jeśli starzec zejdzie przy nim? Przez niego?
Po spowiedzi - kiedy zauważa, że starzec przespał wybuch szczerości...już nie ma takiej sympatii - jest brzydliwość. I szyfr.
--- Koniec cytatu ---
Jasne, w kontekście książki i jej treści tak to wygląda.
Ale ja nie o tym, a o samym procesie pisania, autorze. Coś go skłoniło do tak długiego i obrazowego opisu starości, a miał ten obraz w pamięci - pisząc ...coś co nie ma uzasadnienia w akcji.
Jak maszynka deszyfrująca Prandtla i ten śliniący się tłuścioch od sztucznych muszek, wyłapałem trzecie echo...dno pisanego...odautorskie. Podglebie. Ten cień litości...i jako źródło obrazu jedynie odchodzący ojciec przyszedł mi do głowy. Był też trochę despotą  ;D
A dokładniej ten z opisów w Czasie N.

olkapolka:
Zostawmy już te obrazy starości, które może prześladowały Lema...i wskoczmy do rozdziału VII - NN ucieka od admiradiera wprost do Ermsa.

W sumie niczego ten rozdzialik nie wnosi...co sam NN celnie sumuje:
i jak od drzwi do drzwi, od drzwi do drzwi łaziłem z całym tym nikomu niepotrzebnym bezsensem.

Niczego...albo prawie niczego...Erms w sumie ożywia się tylko w jednym punkcie:
Ale to nic takiego [zgubienie instrukcji - Ol], o ile  - zerknął na mnie bystro - nie opuszczał pan Gmachu. Nie opuszczal pan, co?

Czyli to nie obiekt zamknięty na głucho - skoro można z niego wyjść bez specjalnych zezwoleń...trzyma ich tam poczucie misji? obowiązku?strach?
Tak siak wiemy, że NN jest pozornie wolny i mógłby opuścić to absurdalne miejsce, w którym śpiew gra dziwną rolę;)

Dodam tylko, że mój ostatni pobyt w sklepie - i widok jednego ze stoisk - zaskoczył mnie nachalnym szyfrem ukrytym pośród wędlin, mięs i serów...chyba jakiś początkujący agent? O co może mu chodzić? :-\
Co prawda Mała, ale zawszeć:

liv:

--- Cytuj ---- zaskoczył mnie nachalnym szyfrem ukrytym pośród wędlin, mięs i serów...chyba jakiś początkujący agent? O co może mu chodzić? :-\
--- Koniec cytatu ---
Gmach zamieniony w rzeźnię? (nr. 5). Kolejna eskalacja maskacji.
Ale MY wiemy...   :D

--- Cytuj ---Zostawmy już te obrazy starości, które może prześladowały Lema...i wskoczmy do rozdziału VII
--- Koniec cytatu ---
No dobra, skoro poganiasz...pominmy tajemnicę "hegara" i piętrową niemożność..., niee - to jeszcze zauważę.
Związek eNa z admiradierem jest zupełnie nieprawdopodobny. Podejście z zewnątrz do tego typu dyktatora, zupełnie niemożliwe. Tacy zawsze mają swoich "Wachowskich", którzy spotkaniowość reglamentują.
Niemożliwe było bezkarne podejście, jeszcze bardziej niemożliwe wejście z nim do jego pokoju. Jeszcze bardziej niemożliwe zostanie sam-na-sam. Jeszcze bardziej niemożliwe podawanie leków (choć tu element prawdopodobieństwa się wkradł - ty... hę, hę... no, tego... tego... spróbuj... spróbuj najpierw..., bezkarne penetrowanie pokoju... jeszcze bardziej niemożliwe.. Możliwe? ...jeszcze bardziej niemożliwe opuszczenie, ot tak, pokoju ze śpiącym dyktatorem.
Tak-siak,  ochrona z obstawą - "Do raportu!!!"  :D

--- Cytuj ---W sumie niczego ten rozdzialik nie wnosi...co sam NN celnie sumuje:
--- Koniec cytatu ---
No taa...brnięcie w odlot.
Mnie zastanowiła płaczliwość bohatera. Gdzie mu do poważnej  misji, kiedy on wypłakuje się i spowiada w rękaw przypadkowo spotkanych osób - od sekretarki po admiradiera.
Emo przy nim to Strażnik Teksasu.  ;)
Stąd to Erms chce wysłać go do Wydziału Lekarskiego?
- To był szyfr... - powtórzyłem uparcie i mam wrażenie, że udało mi się nawet uśmiechnąć. - Prawda? Wszystko, wszystko - szyfr!!
W tej scenie eN bliski jest stanu innego bohatera filmowego, co to meldował  - to jest kura!!!


--- Cytuj ---Niczego...albo prawie niczego...Erms w sumie ożywia się tylko w jednym punkcie:
Ale to nic takiego [zgubienie instrukcji - Ol], o ile  - zerknął na mnie bystro - nie opuszczał pan Gmachu. Nie opuszczal pan, co?

Czyli to nie obiekt zamknięty na głucho - skoro można z niego wyjść bez specjalnych zezwoleń...trzyma ich tam poczucie misji? obowiązku?strach?
Tak siak wiemy, że NN jest pozornie wolny i mógłby opuścić to absurdalne miejsce, w którym śpiew gra dziwną rolę;)
--- Koniec cytatu ---
Nie wiem - czy to wiemy?   ;D
Motyw wyjścia pojawia się tutaj i jeszcze raz potem - ale czy to aby nie legenda?
 Drugi powieściowy raz dotykający opuszczenia Gmachu sugeruje raczej rodzaj kolejnej próby. Nikt nie wie, co jest za "wyjściem".
Ale oczywiście niuanse życia codziennego wskazują, że Gmach "samotną wyspą" nie jest.
Zapewne wrócimy jeszcze do tego wątku.

Ale teraz, skacząc dalej...En po dwóch podejściach do Ermsa z nierozstrzygniętym dylematem - czy on też pracuje dla tych drugich? ...postanawia zlekceważyć polecenia i miast do Sekcji Zdawczej udaje się do pomieszczenia z brzytwą.
Tam... a właściwie niżej, spotyka... czemuś siódma podróż  Tichego się przypomniała.  :)

olkapolka:

--- Cytat: liv w Października 09, 2022, 02:09:33 pm ---
--- Cytuj ---- zaskoczył mnie nachalnym szyfrem ukrytym pośród wędlin, mięs i serów...chyba jakiś początkujący agent? O co może mu chodzić? :-\
--- Koniec cytatu ---
Gmach zamieniony w rzeźnię? (nr. 5). Kolejna eskalacja maskacji.
Ale MY wiemy...   :D
--- Koniec cytatu ---
;D
W sumie sale ze zdobyczami, torturowe działy biblioteczne zapowiadały tę eskalację;)
Wygląda na ostrzeżenie...;)

--- Cytuj ---Związek eNa z admiradierem jest zupełnie nieprawdopodobny.
--- Koniec cytatu ---
Jasne: jest absurdalny.

--- Cytuj ---Stąd to Erms chce wysłać go do Wydziału Lekarskiego?
--- Koniec cytatu ---
Ale ostatecznie kieruje do Podawczego...może tam podają pacjenta dalej - bo na podanie instrukcji nie ma co liczyć;)

--- Cytuj ---Motyw wyjścia pojawia się tutaj i jeszcze raz potem - ale czy to aby nie legenda?
 Drugi powieściowy raz dotykający opuszczenia Gmachu sugeruje raczej rodzaj kolejnej próby. Nikt nie wie, co jest za "wyjściem".
--- Koniec cytatu ---
Może tak, ale między nimi pojawia się motyw...wejścia;)
W rozdziale VIII: ...wezwano mię do Gmachu, wpuszczono, wyróżniono misją - w jakimś konkretnym celu.
Nikt nie wie co jest za wyjściem...to składa się na metaforę Gmachu jako życia, a wyjścia - śmierci.
W szerszym oglądzie tak to jest: przychodzimy - miotamy się - wychodzimy.

--- Cytuj ---Tam... a właściwie niżej, spotyka... czemuś siódma podróż  Tichego się przypomniała.  :)
--- Koniec cytatu ---
Taa...spotkał leżącego obok wanny - jak on - sam:)
Bardzo to pasowne...z siódemką.

W tymże ósmym rozdziale N stara się rozumowo ogarnąć co właściwie go spotkało w Gmachu, ale kwas sceptycyzmu zżerał wszystko...
Trudno pogodzić mu się z faktem, że jest w Gmachu po...nic. To - wracając do metafory Gmachu jako życia - jak szukanie sensu życia: po co się urodziliśmy? po nic? dla samego życia? czy jest jakaś Misja? Plan? wyższy porządek, którego nie widzimy? Wygląda jednak na to, że wszystkim rządzi ślepy przypadek. Gmach to chaos.

Coś dziwnego jest, doprawdy, w tym iż każda, byle dość złożona idea daje się narzucić Gmachowi i przyjąć jako jego zasada - to niepokojące jakieś...

Generalnie mam wrażenie, że ten rozdział ma inny ton - bardziej poważny. Lem zostawia na boku neologizmy, nie ma absurdalnych spotkań, zdarzeń - to bezowocna próba zrozumienia czym jest Gmach, jakimi rządzi się prawami i jakie jest w nim miejsce N. 
Możemy złapać oddech po karkołomnych historiach z poprzednich stron i dostrzec w N  - siebie samych zanurzonych w świecie?

W sumie na tym tle dziwnym jest tylko mocny sen drugiego N...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej