Jak widać na przykładach Rosji i Wietnamu (i nie tylko), poziom okrucięstwa komunistów jest chyba nieosiągalny dla ich przeciwników – inteligentów Korniłowa i Loana.
Doprawdy?
Ironizujesz, olka? Sądzisz, przesadziłem? Hm. Proszę zapoznać się z następującym fragmentem, choć jest on nieco drastyczny. Oto metody prowadzenia wojny stosowane przez komunistów:
„Każda miejscowość w okresie wojny domowej miała własną specyfikę ludzkiego bestialstwa.
W Woroneżu torturowanych wsadzano nago do beczek ponabijanych w środku gwoździami i turlano te beczki. Na czołach wypalano pięcioramienne gwiazdy. Duchownym wkładano na głowy wieńce z drutu kolczastego.
W Carycynie i Kamyszynie - piłowano kości.
W Połtawie i Kremieńczugu wszystkich duchownych wbijano na pal.
W Jekatierinosławiu chętniej stosowano ukrzyżowanie i ukamienowanie.
W Odessie przywiązywano oficerów łańcuchami do desek, powoli wsuwano do paleniska w maszynowni i smażono żywcem, innych rozrywano na pół zębatkami dźwigów lub opuszczano na przemian do kotła z wrzątkiem i do morza, a potem wrzucano do pieców."
(S. Mielgunow, Krasny terror w Rossii 1918-1923. Berlin 1924)Moim zdaniem, pokonać TAKIEGO przeciwnika, przestrzegając kanonów rycerskości, niepodobna. Choć wprawdzie białogwardziści też nie byli aniołami, też niekiedy byli okrutni - à la guerre comme à la guerre - ale jakże daleko im do takiego poziomu bestialstwa. Właśnie dlatego przegrali wojnę.
Sądzę, to samo dotyczy również wojny we Wietnamie. Z tego co czytałem wynika, że bojownicy Wietkongu wykazywali wyjątkowe, wprost zwierzęce okrucieństwo. W porównaniu do którego czyny generała Loana wyglądają dość blado. Jak się okazało, Amerikanom też nie wystarczyło bestialstwa, żeby odnieść zwycięstwo we Wietnamie. Mimo napalmu, bombardowań dywanowych i Agent Orange.
Nie wiem, jak to wytłumaczyć...jak powiada Konfucjusz, trzeba podnieść biednych i zniżyć bogatych, aż jedni i drudzy znajdą się na płaszczyźnie, na której biedni i bogaci spotkają się w zgodzie.
Podnieść biednych i zniżyć bogatych...Nieco odbiegając od tematu - pomysł Konfucjusza wyraźnie pachnie socjalizmem, nie?
Niestety, piękna i pozornie sprawiedliwa socjalistyczna idea nie tam prowadzi, gdzie wskazuje.
Wszystko zaczyna się od atrakcyjnego hasła „liberté, égalité, fraternité”, a kończy się na „wszystko wziąć i podzielić” Poligrafa Szarikowa, na wojnie domowej, na gułagach.
Zwłaszcza jak nie ma z czego wybierać - wtedy żadna głowa nie pomoże.
Otóż to...