Autor Wątek: * Akademia Filmowa *  (Przeczytany 87239 razy)

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #45 dnia: Stycznia 25, 2007, 03:49:15 pm »
Cytuj

Wierny ogrodnik?

P.S. Też mi się podobał, ale żeby od razu arcydzieło??

Pozornie pomieszanie political-thriler z kryminałem, a tak naprawdę jeden z najwspanialszych "esejów" o miłości jakie widziało kino, a ponadto dramatyczna odezwa do świata zachodu, aby skierował czase swoje oczy w kierunku biednej części świata nie tylko wydzierając z nich resztę tego co jeszcze można wydrzeć. Obraz w doatku posiada unikalną i wspaniałą poetykę, a jego fabuła to misternie utkana sieć która prowadzi widza od zwykłego kryminału do refleksji na temat wartości ludzkiego życia i prawdziwej natury miłości. Jest może jeden zgrzyt, jedna skaza w tym brylancie światowej kinematografii, a mianowicie fragment przemówienia na pogrzebie, ten który powtarza to co jużbyło powiedziane i wypowiada przesłanie filmu, tak, żeby nawet amerykanie zrozumieli, ale jast to jak wyjątek co potwierdza regułę. Film ten widziałem kilkanaście razy, z czego kilka w kinie i jest absolutnym majstersztykiem twórczym, sublelnąi wyważoną opowieścią, która z jednakową gracją opowiada o żeczach na pozór banalnych i prozaicznych, jak i wyniosłych, sprowadzając je jednak do prostych prawd. Jeśli więc teraz, ktoś ośmieli jeszcze się nie nazwać tego sztuką miech się ma na baczności, bo zaprawdę powiadam wam, pierwszy rzucę kamieniem.

Rachel

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #46 dnia: Stycznia 25, 2007, 04:08:44 pm »
Hhmmm... bardzo ładne uzasadnienie :)
Rozumiem już jak wielkie znaczenia ma dla Ciebie ten film i przepraszam jeśli uraziła Cię moja z leksza cyniczna uwaga.

Myślę, że każdy z nas na swój sposób odbiera Sztukę filmową i jest to niesamowicie ciekawe zjawisko.

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #47 dnia: Stycznia 25, 2007, 04:44:15 pm »
Cytuj
Rozumiem już jak wielkie znaczenia ma dla Ciebie ten film i przepraszam jeśli uraziła Cię moja z leksza cyniczna uwaga.
.

Nie no, nie przesadzajmy, ale myślę, że powinnaś zobaczyć ta film jeszcze raz. Koniecznie w ciszy i skupieniu, może ukryta w nim magia do ciebie też przemówi


Cytuj
Myślę, że każdy z nas na swój sposób odbiera Sztukę filmową i jest to niesamowicie ciekawe zjawisko.

To jest tak jak z każdą sztuką, ja np. nie znam się na malarstwie i jak idę do galerii to albo mi się obraz podoba albo nie. Jest wielce prawdopodobne, że arcydzieło mnie nie poruszy a będę się zachwycał jakąś marniznom, bo nie znając się, nie potrafiąc czytać w języku sztuki malarskiej kieruję sięjedynie wrażeniami estetycznymi i tematyką (ale i tu przawdziwye znaczenia i treści mogą mi umknąć). Z filmem jest tak samo, tyle że jest sztuką bardzo toteżwszechną toteżkażdy czuje się w pełni uprawniony do ocen. Język kina jest jednak równie złożony jak malarstwa i umiejętność odczytywania go, przynajmniej w odniesieniu do wielkich dzieł nie jest prosta i trzeba ją wciąż rozwijać.
 Weźmy np film "Powiększenie" Antonioniego. Jako trzynastolatek widziałem w nim taki sobie kryminał, Jako szesnastolatek, dostrzegłem dodatko wąwarstwę , a więc studium postaw ludzkich i komformizmu, Dopiero obejżawszy ten film w wieku la dziewiętnastu dostrzegłem trzeci poziom wtajemniczenia, czyli rozważania na temat realności świata w którym żyjemy, jego względności, pustości symboli, które to rozważania stanowią dopiero podstawowąwartosć tego obrazu. Tak to wyglądało ze mną, a sztuka filmowa zawsze była mi bliska i zawsze przynajmniej dwa trzy razy w tygodniu chodziłem do kina i to praktycznie na same najambitniejsze filmy. To jest swoista wrażliwość którą wyrabia sięlatami a dobrze ilustruje to przykład recenzentów kulinarnych. Przecież jemy wszyscy, ale zobaczywszy kiedyś przy pracy takiego recenzenta zrozumiałem, że na dobrąsprawę powinienem go pytać czy mi smakuje.

Rachel

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #48 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:01:23 pm »
Cytuj
Cytuj



Nie no, nie przesadzajmy, ale myślę, że powinnaś zobaczyć ta film jeszcze raz. Koniecznie w ciszy i skupieniu, może ukryta w nim magia do ciebie też przemówi



Być może, jednak to co mi w tym filmie przeszkadzało, to jego zbyt duża amerykańskość. Pomysł jest naprawdę bardzo dobry i urzekł mnie także sposób prowadzenia kamery, bardzo naturalny, spontaniczny, ale oglądając go miałam wrażenie, że reżyserowi zabrakło odwagi żeby stworzyć obraz w pełni oryginalny, bez zbytniego wskazywania widzowi palcem o co chodzi.
No i ta scena na pogrzebie, o której pisałeś, no to już powiało tanią sensacją w stylu agentów 007  ::)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2007, 05:01:55 pm wysłana przez Rachel »

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #49 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:23:23 pm »
Ciekawa sprawa, że mówisz o tej zbyt dużej amerykańskoęci, bo reżyseremfilmu był Brazylijczyk, a poza Amerykanami film twożyli jeszcze Niemcy i Anglicy i tak naprawe to z wymienionych najbliżej mu do kina Brytyjskiego, a amerykńskia mogła być co najwyżej owa feralna scena na pogrzebie. Mam wrażenie (może mylne), żeś troszkę do Amerykańców uprzedzona.

A tak z inej beczki, to niezłym przykładem na zmianę postrzegania z czasem jest to, że jeszcze przed chwilą wydawało mi się że "wyglądałaś"jakoś inaczej ;)

Rachel

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #50 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:46:24 pm »
Cytuj
Ciekawa sprawa, że mówisz o tej zbyt dużej amerykańskoęci, bo reżyseremfilmu był Brazylijczyk, a poza Amerykanami film twożyli jeszcze Niemcy i Anglicy i tak naprawe to z wymienionych najbliżej mu do kina Brytyjskiego, a amerykńskia mogła być co najwyżej owa feralna scena na pogrzebie. Mam wrażenie (może mylne), żeś troszkę do Amerykańców uprzedzona.

A tak z inej beczki, to niezłym przykładem na zmianę postrzegania z czasem jest to, że jeszcze przed chwilą wydawało mi się że "wyglądałaś"jakoś inaczej ;)

Hmmm... tym bardziej widzisz, że nie jstem uprzedzona do amerykańskich nazwisk, ale do pewnej tendencji, którą nazwałabym amerykańskim syndromem. Mam tu na myśli, pewną skłonność do tłumaczenia wszystkiego widzom, wręcz wskazywania palcem. Jak dla mnie, to w tym filmie zabrakło tajemnicy, która byłaby obecna do końca. Oglądasz i nagle czar pryska, całość okazuje się poprawną politycznie nagonką na koncerny farmaceutyczne i fajnie, że ktoś zwraca uwagę na Afrykę i jej problemy, ale jakoś szczerość intencji reżysera do mnie nie przemówiła. Zrobił z tego sensację, wzruszył widzów i nic poza tym.

Najpiękniejsza scena tego filmu to ostatnie trzy minuty, kiedy to Finnes siedzi na brzegu jeziora.

P.S. A jeśli chodzi o mój wygląd, to czasem sama siebie zupełnie nie poznaję ;)

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #51 dnia: Stycznia 25, 2007, 06:00:37 pm »
Cytuj
Najpiękniejsza scena tego filmu to ostatnie trzy minuty, kiedy to Finnes siedzi na brzegu jeziora.


I tu się zgadzamy, a fakt, że to właściwe zakończenie filmu świadczy o tym, iż właśnie to było jego najgłębszą esencją.

Terminus

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #52 dnia: Stycznia 25, 2007, 07:48:42 pm »
No, skoro tak zachęcacie...

... to może kiedyś obejrzę to trzyminutowe zakończenie ::)

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #53 dnia: Stycznia 26, 2007, 01:30:19 pm »
Co to jest arcydzieło kinematografii?
Trudno zdefiniować ten termin. Składa się na niego bowiem spora liczba różnych czynników. Jak widać z dyskusji, która się tutaj rozwija, rozpiętość tych "arcydzieł" jest bardzo dużo. Każdy ma swoje upodobania i różna treść bardziej lub mniej do niego przemawia.
Czym jest więc, może nie arcydzieło, ale dzieło kinematografii?

Samo określenie "dzieło" implikuje od razu nietuzinkowy wynik pracy wielu ludzi. Kinematografia związana jest z manipulacją obrazem, który jest niezwykłą formą przekazu informacji. Trzeba być wnikliwym obserwatorem, aby z ruchomych obrazów wyczytać ukryty w nich przekaz. Jest to zbieżne w pewnym sensie z dobrą literaturą, w której również wiele treści może być sprytnie ukrytych "między wierszami". Na dzieło literatury składa się przede wszystkim wirtuozeria językowa oraz sama treść. Film włada dużo większą ilością atrybutów, a są to: obraz, dźwięk, muzyka, sztuka aktorska, scenografia, montaż. To i wiele innych elementów wpływa na ostateczną atmosferę filmu. W przypadku książki mamy do czynienia zwykle z jednym autorem, który tworzy wszystko od początku do końca, natomiast w przypadku obrazu filmowego jest to praca nierzadko całej armii ludzi. Owszem, w przypadku filmu główną odpowiedzialność za jego kształt przejmuje reżyser, można go więc w pewnym zakresie ustawić na równi a pisarzem. Jest to jednakże porównanie niezbyt trafne, gdyż reżyser nie jest zazwyczaj autonomicznym autorem,lecz osobą, na którą wywierają nacisk nie tylko ludzie na planie, ale także producenci, którzy nierzadko potrafią wręcz zmienić zakończenie filmu.

W przypadku dzieła filmowego mamy więc do czynienia z wieloma atrybutami, które trzeba rozpatrzyć. Większość ludzi jest wzrokowcami, dlatego przekaz filmowy tak dobrze nadał się jako forma przekazu. W jaki sposób prowadzić kamerę, jakich filtrów użyć w trakcie filmowania, w jaki sposób dokonać cięć i późniejszego montażu, by wywołać u widza odpowiednie reakcje. To wielka sztuka!

Osobiście uwielbiam kino od momentu kiedy pierwszy raz usiadłem w fotelu sali kinowej. Po chwili odsłoniła się ze zgrzytem zużyta purpurowa kurtyna. Powoli zgasły światła a w tle rozległ się wątły pogłos projektora. Tuż nade mną mieniący się różnymi kolorami snop światła uderzył w ekran. Poczułem, że jestem gdzieś indziej.

Gdzie te czasu prowincjonalnych kin? Ehhhh

Moją listę filmowych arcydzieł otwiera film Ridleya Scotta "Blade Runner". Tego pewnie można się było domyślić ;-) Film, który obejrzałem już setki razy, film którego ścieżkę dźwiękową przesłuchałem jeszcze więcej razy. Film, który uwielbiam. Jest to film specyficzny i nawet wielu krytykom filmowym trudno go sklasyfikować. Ridley Scott jest reżyserem, który zwraca baczną uwagę na szczegóły oraz światło. Stąd jego filmy, nawet jeśli okazują się słabe treściowo, są zwykle ucztą dla oczu. Detale objawią się w niezwykłym wręcz pedantyzmie w podejściu do scenografii, aranżacji wnętrz, kostiumów. W tym filmie nawet dym z papierosa wygląda niezwykle plastycznie. Lekko domknięte żaluzje, które wpuszczają regularne promienie światła z wiecznie zachmurzonego świata przyszłości rysują regularne jasne plamy na elementach pomieszczenia.
Tak można by było pisać bez końca.
Można by, gdyby nie muzyka i dźwięk otoczenia, które tak doskonale łączą się z obrazem, że trudno mi o nich nie wspomnieć. Vangelis przeszedł samego siebie tworząc muzykę do tego filmu. Zresztą Blade Runner Blues czasem można zasłyszeć w radiu, a jak wiemy muzyka filmowa rzadko gości na antenie radiowej, no chyba że mamy do czynienia z programem poświęconym temu tematowi.

Aktorstwo! Kolejny element filmu. W przypadku Blade Runnera jest doskonałe. Harrison Ford wcielił się w swojej błyskotliwej karierze w wiele ról i głównie kojarzymy jako jako buntownika Hana Solo lub awanturniczego archeologa Indianę Jonesa. I mimo, że bardzo lubie te filmy to nie wymieniłbym ich jako arcydzieła, ani nawet dzieła kinematografii. Głos Forda i jego pozorna nieobecność w Blade Runnerze to kolejny objaw mistrzostwa w swoim fachu. Czym byłby jednak ten film bez pozostałych postaci, Rachel, J.F. Sebastian, Pris, Roya Betty, Eldona Tyrell. Na szczególną uwagę zasługuje Ruthger Hauer, który wcielając się w postać Nexusa wręcz wycisnął na nim swoje piętno.
Pamiętam, że kiedyś dotarłem na Internecie do pewnego portalu poświęconego filmom Scienci-Fiction. Jedna z podstron dotyczyła Blade Runnera. Opisujący to fan miał możliwość uczestniczenia w konwencie SF gdzieś w Szwecji. Główną gwiazdą miał być właśnie pan Hauer. Po projekcji filmu, do nabitej ludźmi sali kinowej wszedł On - jeden z najbardziej charakterystycznych aktorów - Ruthger Hauer. Nastała cisza. Podszedł do mikrofonu i zmierzywszy salę przenikliwym wzrokiem powiedział:

Yes, Questions....


Oczywiście tymi dwoma słowami wywołał oklaski na stojąco.

Coś w tym jest nieprawdaż?

Obraz, dźwięk, muzyka, aktorstwo, scenografia, wizja reżysera wytworzyły klimat, który pochłonął rzeszę widzów na całym świecie. Co prawda film jest oparty na książce P.K.Dicka, ale o dziwo adaptacja filmowa przerosła oryginał do tego stopnia, że w oczach wielu ludzi, film stał się wręcz odrębnym kultowym już dzisiaj zjawiskiem. Rzeczywiście mamy tu do czynienia z sytuacją wręcz wyjątkową, gdy filmowa adaptacja książki jest znacznie ciekawsza i głębsza niż książkowy pierwowzór.

c.d.n.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 01:42:53 pm wysłana przez Deckert »

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #54 dnia: Stycznia 26, 2007, 01:37:37 pm »
c.d.

Co stanowi treść tego filmu? Czy można go jakoś sklasyfikować? To trudne, gdyż film wpasowuje się w wiele różnych gatunków. Jest sensacyjnym thrilerem, opowieścią detektywistyczną, filozoficzną zagadką, opowieścią o człowieku i jego umyśle, pytaniem o sens życia i jego źródło.

W niektórych rankingach występuje w pierwszej 10-tce najlepszych filmów wszech czasów w innych nie ma go w ogóle. Czasem pojawia się jako jeden z najlepszych filmów SF jakie kiedykolwiek zrobiono.

Myślę, że po części wymieniłem atrybuty filmu, który może zasługiwać na miano dzieła kinematografii.

O innych filmach, które uważam za wybitne napiszę inną razą.

A propos filmów wszech czasów i arcydzieł? Widział ktoś Obywatela Kain'a?
To właśnie ten film został niegdyś uznany za najlepszy film w historii.

CU
Deck
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 01:44:37 pm wysłana przez Deckert »

Bladyrunner

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 507
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #55 dnia: Stycznia 26, 2007, 01:49:35 pm »
Cóż, pozostaje mi siejedynie z tobą zgodzić  :)

Cytuj
A propos filmów wszech czasów i arcydzieł? Widział ktoś Obywatela Kain'a?
To właśnie ten film został niegdyś uznany za najlepszy film w historii.

W stanach cały czas uważa się ten film za największe dzieło wszechczasów. W Europie natomiast jest uważany za dzieło znaczące, ale niekoniecznie z najściślejszej czołówki. Spowodowane jest to, jak mi się wydaje, niezwykle głębokiemu osadzeniu wymowy tego obrazu w realiach amerykańskich. "Obywatel" zawiera niezliczoną ilość nawiązań (często bardzo subtelnych) do amerykańskiej rzeczywistości, które dla osób postronnych są mało czytelne i często niezauważalne, a to skolei zdecydowanie spłyca jego odbiór i co za tym idzie wpływa na ocenę.

Sokratoides

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 390
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #56 dnia: Stycznia 28, 2007, 02:26:08 pm »
Hmm...

A zatem, po pierwsze grratuluje Rachel wątku, który pączkuje w "masakrycznym" tempie :). Po drugie, widziałem "Kubusia i Hefalumpy" i jako swego rodzaju wielbiciel twórczości A.A. Milne  ::), jak zwyle nieco irytowała mnie Disney'owska wizja Kubusiowego świata (innego zdania była moja pięcioletnia kuzynka, ale to mnie specjalnie nie dziwi), w której często elementy nazwijmy to "kubusiowe" sąsiadują ze zbyt wyrazistą estetyką "kaczorowo-donaldową"... Po trzecie, odwołując się do pierwszego, w miare rozwijania się tego wątku uwidacznia się jego zasadność, bo w przeciwieństwie do wątku filmy "SF warte i nie warte obejrzenia", gdzie każdy mógł się podzielić opinią na temat "swojego ulubionego tytułu" ten zaczyna się obracać, z tego co zauważyłem, wokół kinematografii w ogóle. Może więc trzeba będzie poruszyć tutaj poznawczą koncepcję McLuhana, dla którego w przekazie kinowym znajduje się przedłużenie zmysłów, czy też innego Baudrillarda  ;)

Powiadasz, Rachel, że wciągnęły Cię pierwsze odcinki Twin Peaks? Uważaj więc, bo ten serial jest jak czarna dziura  ;)

Pozdrawiam,
P.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 28, 2007, 02:50:39 pm wysłana przez Sokratoides »

Sokratoides

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 390
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #57 dnia: Stycznia 28, 2007, 02:31:28 pm »
Już nieraz szykowałem się do obejrzenia "Obywatela Kaina", bo miałem okazję po temu. Jednak plany zawsze kończyły się fiaskiem. Chyba trzeba więc ponownie taką okazję zaaranżować  ::) (Krzysiek jeśli to czytasz, to szykuj DVD  ;))
« Ostatnia zmiana: Stycznia 28, 2007, 02:32:18 pm wysłana przez Sokratoides »

Terminus

  • Gość
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #58 dnia: Stycznia 29, 2007, 11:47:36 am »
Widziałem Obywatela Kaine'a raz, myślę, że było to stanowczo za mało, bym mógł się o nim wypowiadać autorytatywnie. Strasznie trudno go zresztą zdobyć, już łatwiej obejrzeć Psa Andaluzyjskiego Bunuela - de facto ten ostatni jest nawet online, (ciekawe co "znawcy kina" nań powiedzą... - Bunuel to jeden z ulubionych reżyserów Tarkowskiego, uprzedzam...). Niemniej posiadam gdzieś kopię onego Citizen'a, (czy to jest nielegalne w przypadku tak starego filmu? Trudno orzec).

Sokratoides

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 390
    • Zobacz profil
Odp: * Akademia Filmowa *
« Odpowiedź #59 dnia: Stycznia 29, 2007, 12:17:24 pm »
Tak, czy inaczej ciekawa stronka. Dzięki za linka Big T.  8-)

Pozdrawiam