Nie jest prawdą, że nie było technicznych możliwości. Szukając poniższego zdjęcia, o którym mówiłem wyżej, znalazłem
artykuł, który jak sądzę ostatecznie przesądza, w syntetycznej formie, że twierdzenie o niezdolności Aliantów do uderzenia jest fałszywe. Nie mam czasu ni atłasu na sprawdzanie wszystkich informacji z artykułu (szczególnie tych wcześniejszych bombardowań w okolicy obozu począwszy od 1940 roku) ale sam fakt zbombardowania Oświęcimia III, czyli niewolniczego zakładu pracy IG Farben, położonego opodal Birkenau pokazuje, że Alianci mieli w tym zakresie pełne możliwości. To zdjęcie obozu zagłady jest własnie z takiego nalotu. Pierwszy z nich miał miejsce 20 sierpnia, w sumie były 4 takie naloty, najmniej intensywny przeprowadzony przez ok. 50 maszyn bombowych, pozostałe przez ok. 100, plus oczywiście osłona Mustangów.
Zdjęcie pochodzi z 13 września, kiedy w nalocie uczestniczyło 96 maszyn B-24 Liberator. Nie znalazłem większych konkretów o tym nalocie, z którego pochodzi zdjęcie, ale w poprzednim, z 20 sierpnia, udział brało 127 Latających Fortec B-17 i 100 Mustangów P-51 - straty to jeden bombowiec (być może były też straty w załogach i w osłonie myśliwców, tego nie wiem). W każdym razie to pokazuje potęgę Aliantów w tym momencie, ich całkowite panowanie w powietrzu, a także że takie naloty były wówczas już chlebem powszednim a nie rajdami w rodzaju zbombardowania Tokio dla podtrzymania serc. Myślę, że to wystarcza do udowodnienia tezy, że samo zorganizowanie takiego nalotu nie stanowiło dla Aliantów żadnego problemu.
Jeśli chodzi o technikalia to Amerykanie (i Rosjanie) mieli duży wybór maszyn, mogących razić cel punktowo w nalocie kombinowanym - tu nie chodziło o niszczenie powierzchniowe infrastruktury przemysłowej na dużym obszarze tylko o zniszczenie konkretnych budynków - do czego nie jest potrzebny duży wagomiar bomb ani Liberatory czy Latające Fortece. Taki nalot mogły wykonać dużo mniejsze samoloty, używane wówczas do precyzyjnego bombardowania poczynając od wersji myśliwsko-bombowych Mustangów dalekiego zasięgu (2 bomby burzące po 250 kg) nie mówiąc o Mosquito, B-25, B-26 i tak dalej, i tak dalej...
Jedną z najbardziej śmiałych misji samolotów Mosquito była Operacja Jerycho polegająca na zniszczeniu murów i kwater strażników więzienia w Amiens celem umożliwienia ucieczki członkom francuskiego ruchu oporu. Kolejnym zuchwałym zadaniem tych maszyn był rajd na Berlin mający dowieść społeczeństwu Niemiec, że marszałek Rzeszy Hermann Göring kłamie twierdząc iż taka operacja nie jest możliwa. Równie spektakularne było przeprowadzone z niskiego pułapu bombardowanie siedziby Gestapo w Kopenhadze w Danii, podczas którego zniszczono wszystkie akta i uwolniono wielu więźniów... (za wiki).
Jeśli ktoś nadal ma jakieś wątpliwości "techniczne", to co ja poradzę, że
nikt nas nie przekona, że białe jest białe... Jednak nie sam fakt nieprzeprowadzenia tych nalotów jest znaczący, a całkowite milczenie Aliantów.