.chmura cytuje wywód czasa: "[Z]awierzenie jakie staje się udziałem Kelvina w ostatnich scenach, aby było trwałe, aby nie było naznaczone wyzierającym wciąż z głębi poczuciem samoszustwa, grążącej nawrotem pustki, wręcz powinno zawierać pierwiastek metafizyczny, w jakimś sensie religijny, boski. Można by rzecz - pozytywny tj. przekraczający egzystencjalny lęk wiarą w coś, a nie zapomnieniem o czymś, odłożeniem na bok jako straconego, a nie dającego inaczej spokoju (tak funkcjonuje ateista; pół biedy, jeśli nie jest osobą refleksyjną, jest nią natomiast Kelvin). Nie da się żyć przyjmując w całej pełni konsekwencje ateizmu - taka jest moja opinia. Można być ateistą teoretycznym, a praktycznym jedynie do pewnego stopnia. W tym sensie ateizm też jest wiarą, wiarą w życie w zawieszeniu pewnych pytań; gdyby te pytania na jakie ateista daje negatywną odpowiedź i same te odpowiedzi przyjął z całą konsekwencją w codziennej egzystencji, musiałby sobie palnąć w łeb."
i dalej: "Co do ciążenia niewiary - każdemu kto ją przemyślał, niewiara musi ciążyć. Chyba, że ktoś ma psychopatyczne zdolności spojrzenia w oczy matce i podtrzymania w tym momencie przekonania, że jest zwykłym automatem. Właśnie dlatego pisałem, że: w tym sensie ateizm też jest wiarą, wiarą w życie w zawieszeniu pewnych pytań (i świadomości odpowiedzi)."
*
dziwny pogląd, myśli .chmura. przecież można być ateistą (agnostykiem) i SAMODZIELNIE WYBIERAĆ akceptowane przez siebie wartości (np. miłość do Matki lub przekonanie, że ludzie są równi np. w swoim cierpieniu, które należy minimalizować, i w swojej godności, o którą trzeba dbać), SAMODZIELNIE NADAJĄC w ten sposób ETYCZNY SENS WŁASNEMU ŻYCIU. i tyle.
*
on wpycha się i niepytany podpowiada .chmurze cytat: "Henry Finch i Edward Shils, amerykańscy wydawcy Maxa Webera w Stanach, we wstępie do Max Weber on the Methodology of the Social Sciences (Glencoe, 1949) pisali o życiowej filozofii Webera, a w szczególności o jego "silnej potrzebie poznania przyczyn własnych działań, głębokiej wierze w to, że godność człowieka polega na jego zdolności do racjonalnego decydowania o własnym losie, a także pogardzie dla tych, których wiara w słuszność swoich własnych decyzji moralnych jest tak słaba, że czują przymus wsparcia tych decyzji jakimś autorytetem, w rodzaju historycznego trendu lub doktryny naukowej (choć przecież kompetencje nauki są w tej sferze w sposób oczywisty ograniczone) (lub religii - dodaje od siebie .chmura)”.