Całe zamieszanie wokół skoku i zainteresowanie jakie wzbudził jest dla mnie przede wszystkim argumentem za tym, że wszelkie misje kosmiczne powinny jak najbardziej na poważnie brać kwestie umożliwiania ludności cywilnej jak najatrakcyjniejszego współuczestnictwa w całym przedsięwzięciu. Mam tu oczywiście na myśli bezzałogowe sondy w rodzaju Curosity, bo jestem zdecydowanym zwolennikiem frakcji eksploracji bezzałogowej. Być może odpowiednio zorganizowane medialne show byłoby w stanie po części usatysfakcjonować romantyków, którzy tęsknią do uniesień związanych z wyprawami załogowymi. Bynajmniej nie chcę w ten sposób dyskredytować emocjonalnego podejścia do podobnych przedsięwzięć, bo przy wczorajszym wyczynie Baumgartnera (swoją drogą relatywnie mało znaczącym) bawiłem się świetnie dzięki bezpośredniej transmisji na YouTube.
Chodzi mi więc przede wszystkim o intensywniejsze zawalczenie o serca ludzi, którzy zwykle mało interesują się tematyką kosmiczną czy też w ogóle naukową. Wszyscy tutaj mamy chyba bolesną świadomość, jak małą wagę opinia publiczna przykłada do kwestii poszerzania naszej wiedzy o świecie. To z kolei owocuje tym, że finansowanie nauki stoi w pierwszym szeregu rzeczy, które idą pod nóż w przypadku jakichkolwiek cięć, bo wyborcom (a więc i politykom) jest to zwyczajnie obojętne, a niektórzy pewnie nawet myślą, że to marnowanie środków na nikomu niepotrzebne fanaberie.
Tak więc w sukcesie medialnej realizacji wczorajszego skoku widzę potencjał dla lepszego marketingu badań kosmosu i swego rodzaju "inżynierii emocjonalnej" społeczeństwa, bo stawianie na racjonalną argumentację jest w tym przypadku naiwnością. W kolejnych sondach widziałbym zatem chętnie więcej sprzętu przeznaczonego na "efekt propagandowy", nawet kosztem pewnych celów czysto naukowych. Wiem, brzmi to dosyć paskudnie (choć sam fakt, że jeśli chcemy coś dodać to z czegoś trzeba również zrezygnować, jest oczywisty), ale w mojej ocenie długofalowy efekt tego rodzaju działań mógłby być bardzo korzystny. Ponadto, całość misji należałoby obudować w dodatkowe przedsięwzięcia edukacyjno-angażujące. Jedna z rzeczy, które przychodzą mi do głowy to choćby przygotowywanie filmów np. do IMAXa, opartych na zdjęciach wykonanych podczas misji, z towarzystwem komentarzy opisujących całą wyprawę i jej dokonania. Cameron zrobił zdaje się film na bazie podmorskich wypraw do Titanica, nie widzę więc powodu, żeby nie przygotować czegoś analogicznego np. dla Curosity (co byłoby dla mnie co najmniej 1000x ciekawsze). Swoją drogą można by nawet pomyśleć o zaangażowaniu Camerona w relację z wyprawy, bo to samo w sobie ostro zwiększyłoby jej obecność w mediach.
Aby coś takiego było możliwe musiałby jednak zmienić się cały paradygmat myślenia o wyprawach kosmicznych (i nie tylko). W tym momencie owszem, podejmowane są pewne godne pochwały działania - ciągle myślę o przykładzie MSL - ale uważam, że to wszystko na pół gwizdka i niejako przy okazji. Poza przedstawieniem lądowania (które również można by chyba medialnie lepiej wygrać) większość informacji dotyczących misji jest dosyć skutecznie odseparowana od przeciętnego odbiorcy. Poniekąd przez to, że całość nigdy nie była pomyślana jako widowisko dla gawiedzi. W dzisiejszych czasach kilka zdjęć raz na jakiś czas to za mało - aby zaangażować publiczność i dać jej poczucie uczestnictwa trzeba znacznie więcej. Przykład Baumgartnera zdaje się jednak pokazywać, że może warto byłoby rozważyć taką drogę.
Oczywiście można zżymać się, że naśladowanie efekciarskiej realizacji wczorajszego skoku w przypadku sond kosmicznych prowadziłoby tylko do marnowania środków za cenę chwilowej sensacji. Być może tak byłoby w istocie, nie pretenduję do wygłaszania tutaj prawd objawionych i z chęcią usłyszałbym w tej sprawie opinie pozostałych forumowiczów. Czekam również na ewentualne zestrzelenie moich pomysłów w postaci wykazania trudności w ich realizacji, choć mam wrażenie, że problemy w rodzaju odległości czy wydajności kanału przesyłowego byłyby do pokonania przy odpowiednim zaangażowaniu. Może jednak nie dostrzegam jakiejś trudności zasadniczej.