Byłby to Bóg wewnętrznie sprzeczny.
Nie byłby osobą.
Hmm, ja tam sprzecznosci nie widze - Bog to istota najwyzsza, ktorej wszechmadrosci nie jestesmy w stanie opisac i zdefiniowac i sprowadzanie Absolutu i stworzyciela wszechswiata do miana osoby z krwi i kosci to duze uproszczenie. Jak ktos sie potrafi pojawic pod postacia krzewu gorejacego, to znaczy, ze niekoniecznie musi miec dwie rece i nogi. A poza tym ostatnio sie duzo slyszy, ze "Bog jest miloscia", to gdzie tu miejscie na osobe taka, jaka chcialbys widziec?
czym jest "powszechna szczesliwosc"
...
No rozumiesz - budzisz się w wiosenny poranek, ptaszki śpiewają i aż chce się żyć. Pomnożone przez kilkanaście miliardów istnień ludzkich.
To Tobie chce sie zyc, bo moj sasiad nie znosi ptaszkow - robia mu na balkon, wiec strzela do nich z wiatrowki. Kibol ma je w powazaniu, bo najbardziej chce mu sie zyc, jak ma ustawke, a ja nie wiem, nie lubie wiosny, tylko lato i +35 w cieniu.
Naprawde wierzysz w "powszechna" szczesliwosc?
Czyja moralnosc?
...
No nie wiem... Boża... doskonała, ekstrakt etyki jakiś.
W ogóle relatywizm mnie ostatnio trochę razi. Chodzi mi o to, że walnięcie maczugą w czaszkę pozostaje walnięciem maczugą w czaszkę niezależnie od tego, czy wali Cię Aztek, Chińczyk, czy Australijczyk.
Walniecie taaak, ale wartosciowanie walniecia (ergo ocena tego, czy czyn jest moralny) jest zalezne od tego, czy dostaje w czaszke ktos z mojej wioski, czy z sasiedniej, z ktora sie nie lubimy. Rozmawiajac o "powszechnosciach" od relatywizmu nie da sie odejsc. Gdzie chcesz znalezc ten ekstrakt?
Tak naprawde watpie, czy jest sens dyskutowac o powyzszym - odpisuje z grzecznosci, bo kompletnie nie mam pojecia jak chcesz zunifikowac wszystko dla wszystkich oraz zdefiniowac cechy bytu hipotetycznego. Przypomina to dyskusje o tym, czy Sierotka Marysia ma warkocze, czy loczki.