Do drugiego rozdziału dodałabym jeszcze, że jakkolwiek Lem by nie kluczył...zdalniki to głównie zdalnice i damekiny (które lepiej produkować niż karabiny), które budzą zazdrość kobiet (tutaj ponownie obrywa się ruchowi Women's Liberation - którego uczestniczki zostają sprowadzone do zazdrosnych brzydul).
Idąc tropem luźnych skojarzeń, czytając „zdalnickie” komplikacje wyświetliły mi się wątki z „tragedii pralniczej” a kawałek dalej, przy traktacie wojennym, jakby rozwinięcie idei nekrosfery z Niezwyciężonego.
Lem odgrzewa i rozwija stare pomysły?
Czego efektem jest jego pobyt w...prywatnym sanatorium dla milionerów...czyli rozdział trzeci "W ukryciu".
Jako etatowy hamulcowy zostałbym jeszcze przez chwilę przy dywagacjach wojennych.
Co my tu mamy? – miniaturyzacja jednostek bojowych, eliminacja ludzi z pola walki (
cóż, obecna wojna tragicznie nie potwierdza tego trendu).
Idea uderzania siłą rozproszoną, która dopiero w bliskości celu zwiera się w pięść - to nic nowego.
Tak działały choćby rzymskie legiony w szyku manipułowym, czy nasza husaria.
W sumie z podobnego powodu no, może przez Lema rozszerzonego.
W dawnej wersji – by utrudnić trafienie w czasie podejścia, a Lem dodaje – by utrudnić rozpoznanie wroga.
I tym dochodzi do stanu wojny-niewojny.
To chyba najbardziej aktualne fragmenty.
Najtrudniejszym zadaniem bezludnego etapu zmagań człowieka z sobą samym okazało się odróżnianie wroga od swojaka.Faktycznie najtrudniejsze, bo nie dostrzegłem wyjaśnienia, za to sporo ćmiatła
)
Ale kluczowe tutaj;
Świat z dwuczłonową alternatywą - wojny albo pokoju - przemienił się w świat wojny, co była pokojem i pokoju, który był wojną. W pierwszej fazie dominowała wielozakresowa dywersja pod maską oficjalnie głoszonego pokoju. Dywersja ta penetrowała ruchy polityczne, religijne i społeczne nawet tak zacne i niewinne jak ruch obrony środowiska życiowego przed skażeniami, podgryzała kulturę, środki masowego przekazu, wyzyskiwała iluzje młodzieży i tradycyjne postawy starców. W drugiej fazie spotęgowała się dywersja kryptomilitarna, aż do niepoznaki równa działaniem wojnie, tyle że była to wojna nierozpoznawalna. I bodaj to właśnie mamy. Nawet ostatnia plaga covidu, która coś znikła jak nożem uciął – była rozpatrywana w kategoriach celowego ataku. Fakt, że jeszcze na raczej niszowym poziomie. I sam nie wiem, fantazja to? Czy tylko wciąż nierozwiązany problem jak toto ma odróżniać swojaka od obcaka.
Z ostatniej chwili
https://www.konflikty.pl/aktualnosci/wiadomosci/amerykanie-zestrzelili-obiekt-alaska/To tak połebkowo... zatem przesuwamy nożem po czystej kartce, dostajemy numerek i... wskakujemy w rozdział trzeci...
aaa, tylko jeszcze wypada go, zanim będzie naskrobane literek, przeczytać.