Uhm...barrrdzo rozpaczliwie.
Cusz, uznałem, że przebiję nie tylko sympatycznego W.O., ale i - podobno, wbrew pozorom, które tak gorliwie stwarza, też sympatycznego - L.K., i zasłużę na miano naczelnego lemologicznego nadinterpretatora (w czym pomoże mi doświadczenie zdobyte w czasie dyskusji o "ST", gdzie wyszukiwanie podobnych furtek, tyle, że fabularnych, by wpuszczać przez nie najdziksze wykładnie, uchodziło za formę sztuki
), a przy tym uczynię Mistrza bardziej akceptowalnym dla tych, który mierzą polskość napletkową miarą
.
Natomiast serio: też nie wierzę w Lema narażającego życie by czytać
pulpę (czy zabieg o którym mówiliśmy był wówczas możliwy, czy nie; i czy - jeśli to pierwsze - przeszedł go, jak odczapnie zasugerowałem, czy nie przeszedł), mogę sobie ew. wyobrazić Lema podczytującego ją ukradkiem, gdy zachodził do biblioteki w innych celach - i tu jedyne, co mi przychodzi na myśl jako uzasadnienie, to jakieś przygotowania do wspomnianego niedoszłego udziału w akcji N, choć w tym momencie niebezpiecznie zbliżamy się do fabułek z Klossem.
Nadto mam wrażenie, że u podstaw domysłów Wojtka leży mieszanka chciejstwa z przekonaniem błędnym, a dość rozpowszechnionym. Zacytuję spod
wyborczej linki:
"Ale skądś Lem musiał czerpać inspirację, ponieważ człowiek nie może tak sam z siebie wymyślić różnych elementów całego gatunku s.f. Wielu polskich autorów uprawiających fantastykę po 1945 roku nie znało amerykańskiego kanonu i pisało inaczej. A "Człowiek z Marsa" jest próbą napisania czegoś, co mogłoby się ukazać razem z pierwszymi opowiadaniami Asimova czy Clarka. To jest literatura gatunkowa, pisana przez kogoś, kto zna prawidła gatunku. Można powiedzieć fanfiction."I tu, na moje oko W.O. :
1. grzeszy niedopuszczeniem możliwości zwykłej konwergencji
*, i niedoszacowaniem lemowskiej kreatywności;
2. (to kluczowe) zdaje się uważać, że SF, która nie wyrosła na podglebiu amerykańskiej masówki jest ułomna
**, stąd usiłuje podglebie owo za wszelką cenę dosztukować;
3. nie bierze pod uwagę, że jeśli już Mistrz w istocie z tej
pulpy czerpał, mógł po nią sięgać przed wojną, jako nastolatek (nie musiało się skończyć na komiksach z Flashem Gordonem, o których niedawno rozmawialiśmy); zresztą mieliśmy i
pulpę własną, z
Marczyńskim na czele.
* Szczęście, że Mistrzowy Marsjanin jest z '46, inaczej ktoś by w nim jeszcze Daleka, albo literackie przetworzenie (rzekomego) ufoka z Roswell, zobaczył; dobrze też, że "Eden" nie powstał po "Star Treku", bo ktoś kolejny by się w nim doszukał czerpania z "TOS-u".
** Nie jest w tym sam, jako się rzekło; co najmniej kilka razy, w pracach literaturoznawczych i w publicystyce Dukaja bodaj, zetknąłem się bowiem z przeświadczeniem, iż rodzima fantastyka ogólnie, czy twórczość Mistrza w szczególności, ucierpiała przez to, że powstała poza nurtem anglojęzycznej SF&F - nie w tym sensie, że szkodziło jej to w zakresie popularności - z czym się chętnie zgodzę - a w znaczeniu, że niby zabrakło jej zdrowych korzeni i gotowych schematów, więc musiała wypracowywać swoje, rzekomo gorsze. Rzecz jasna nie zgodzę się z tym, sądzę, iż oryginalność jest lepsza, niż powielanie wzorców z groszowych pisemek, uważam też, że budowanie na Wellsie (a tytułowy "Człowiek..." jest b. wellsowski właśnie), Stapledonie, Verne'ie i Shelley lepiej robi, niż czerpanie od wyrobników pióra, od złych nauczycieli trudno się bowiem nauczyć czegoś wartościowego, a podchwytywanie gotowych klisz nie służy twórczej refleksji.
Aczkolwiek w istocie, jak się zgodziliśmy, sprawia omawiany utwór wrażenie
amerykańskiego tym konspiracyjno-sensacyjnym wstępem i atmosferą tajności. Ale, paradoksalnie, to wcale nie musi być zapożyczone z czytadeł zza Wielkiej Wody, wojenne doświadczenia z okresu ukrywania się i współpracy z podziemiem mogły tu zagrać w wersji
very light. Sposób przedstawienia tajnego projektu, który się odbiera jako asimovowsko-heinleinowski, również nie musiał stanowić naśladownictwa zaoceanicznej masówki, mógł być - po prostu - równie naiwny.
Edit:
W sprawie
przywracania. Ponoć jednak jest to wykonalne (także nieinwazyjnie) i praktykowane minimum od czasów Tyberiusza:
https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1080/00224499109551600https://en.wikipedia.org/wiki/Foreskin_restoration