Nie szkodzi
W każdym razie dzięki za fatygę, i respekt dla ciotki
Nie ma za co. A ciotce przekażę, choć na wyrost w tym wypadku...
U nas też tak było za czasów Chruszczowa-Breżniewa. Natomiast w imperium stalinowskim raczej nie. Owszem, awans społeczny miał miejsce, ale człowieka z awansu – takiego sobie karierowicza Dyzmę - traktowano w nieco odmienny sposób:
Prawda, jednak warto pamiętać, że stalinizm w Polsce (choć również krwawy i zbrodniczy) znacznie łagodniejsze miał oblicze. I u nas ten system awansów wyglądał raczej tak:
Gdzie potem na fali destalinizacji część tych
kapitanów Jajców jakąś (zwykle znikomą) odpowiedzialność za swoje czyny poniosła, ale większość dosłużyła się z czasem i generalskich czy pułkownikowskich szlif, albo
przeniesiona na inny odcinek robiła kariery w administracji cywilnej.
No i nie możemy też zapominać, że bezwzględne podejście Ziutka Słoneczko
było obosieczne. Wszak mówi się wprost o wpływie jaki wywarły czystki i zastępowanie kompetentnych dowódców
Dyzmami, choćby i wysoko zmotywowanymi, na to, że - w początkowym okresie wojny ZSRR z III Rzeszą - źle wyposażona i słabo dowodzona Armia Czerwona obrywała dość potężnie...
** Trudno nie spytać, co by się stało, gdyby Stalin nie poszedł po rozum do głowy i nie wypuścił m.in. Rokossowskiego (zdaniem niektórych najwybitniejszego ze swoich generałów) z łagru.
Chodzi prawdopodobnie o B. Misiewiczu?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartłomiej_Misiewicz
Hm...nie mam wypracowanej opinii o tym człowieku. Może rzeczywiście jest korupcjonerem i politykiem o niskich kwalifikacjach. Nie wiem. Niemniej, wg mnie, fakt bliskiej współpracy z Antonim Macierewiczem przemawia raczej na jego korzyść. Pozycja A.M. w sprawie katastrofy smoleńskiej budzi pewien szacunek.
Powiem tak... Jeśli chodzi o Smoleńsk i A. Macierewicza napisałem już co sądzę na ten temat w adekwatnym wątku (a nawet dwu wątkach). Nie jestem też pewien czy Twoje podejście, że jak co antyputinowskie, to od razu musi być dobre, i szacunku godne, nie prowadzi Cię czasem na manowce (choć rozumiem taką Twoją optykę patrząc na pewne uwarunkowania historyczno-polityczno-geograficzne). Ale to w sumie dla naszej dyskusji najmniej istotne... Przechodząc więc do sedna... Nie wiem, być może oceniam Misiewicza (bo - owszem - jego miałem na myśli) zbyt surowo (w końcu tyle o gościu wiem, ile w mediach wyczytam; a to, że jego
facjata nie budzi we mnie odruchowego zaufania to nie jest argument do poważnej debaty), prawdą jest też, że sąd go (jeszcze?) nie skazał, domniemanie niewinności obowiązuje, jednak przyznasz, że sam mechanizm jego awansów (bo zna tego czy tamtego, i dobre wrażenie na nim zrobił) kojarzy się nieodparcie zarówno z opowieścią o Dyzmie, jak i z anegdotką o Knollu.
Pan Dziad? To chyba się nazywa - oksymoron?
W każdym razie - gdy za Twoją sprawą nasunęła się po temu okazja - nie mogłem się oprzeć, by nie przypomnieć jak swego czasu media o owym gentlemanie pisały, bo był w tej sprzeczności wyrażającego respekt tytułu grzecznościowego i
ksywy zabawny kontrast.
A poza tym jego biografia też stanowi pewien przyczynek do toczącej się tu dyskusji o naturze ludzkiej.
Nie jestem ciekaw, proszę Pana
Nie lubię dziadów i kryminalistów, i mam ich opinię na temat czegokolwiek w... eee... gdzieś
Kiedy tu, Panie, proszę Pana, nie do końca o opinie chodzi, a o pewną wiedzę, którą osoby tego typu mogą posiadać, o ile choć część rozmaitych pogłosek i domysłów
o powiązaniach jest prawdziwa...