ad. 1. Nie chodzi o to, że do rozpoczęcia rekcji w ogniwie potrzebna jest energia, tylko o to, że do wyprodukowania wodoru potrzebna jest energia, a ściśle mówiąc nawet więcej energii niż się potem z tego ogniwa wyciągnie. Dlatego wodór może, moim zdaniem też, być dobrym nośnikiem energii, ale nadal pozostaje problem skąd tą energię wziąć..czyli jakie ma być faktyczne źródło energii.
ad. 2. Biologia nie należy też do moich mocnych stron, ale wydaje mi się, że to jest tak, iż w "normalnych" warunkach, np. bez człowieka, ustala się pewna równowaga, tzn. tyle węgla jest pobieranego z gleby ile potem do niej "wchodzi" przez fotosyntezę. Ale gdy w to wszystko włączy się człowiek i zacznie glebę używać jako źródło węgla organicznego (wzrost roślin), i potem na super-masową skalę przerabiać ten węgiel organiczny na CO2 (motoryzacja), to nie ma siły, żeby tej równowagi nie zachwiać. Po prostu masowo zaczniemy przerabiać związki węgla organicznego w węgiel nieorganiczny. Z paliwami kopalnymi jest tak, że węgiel organiczny w nim zawarty już od dawna nie był w obiegu, więc nie uszczupla zasobów z gleby. My teraz ten węgiel, który przez miliony lat gromadził się w złożach, uwalniamy do atmosfery w ciągu zaledwie dziesięcioleci (tu wtrącę, że wydaje mi się logiczne, że jednak człowiek podnosi poziom CO2 w atmosferze). Ale jak teraz zaczniemy brać ten węgiel nie ze złóż a z gleby, to katastrofa gotowa...
Ale biologiem nie jestem, więc gwarancji nie daję...
ad 3. W fuzji chodzi o to, co zostało już powiedziane, że jądra wodoru łączymy w hel dostając energię - wszystko się zgadza i działa np. w gwiazdach. Problem tylko w tym, że aby pokonać energię odpychania się jąder potrzeba niesłychanej energii (np. temperatury i ciśnienia we wnętrzu gwiazd, albo, nad czym chyba się pracuje, z innej reakcji jądrowej polegającej na rozszczepieniu jąder ciężkich - niedawno ogłoszono, że taki reaktor termojądrowy powstanie we Francji), więc na mój rozum zrobienie tego z laboratorium i w warunkach pokojowych to czysta bzdura - a o to chodzi w zimnej fuzji.
Jasne, że w samej fuzji otrzymamy więcej energii - i w tym sensie nie ma tu niezgodności z zasadą zachowania energii. Tyle że w zimnej fuzji chce się pokonać barierę energetyczną odpychania się jąder za pomocą znacznie mniejszej energii niż wynosi ta bariera - tak, jakby chcieć przebić 10 centymetrowy stalowy pancerz na pomocą ziarnka wydmuchniętego z rurki przez niegrzecznego ucznia podstawówki...
(sam to w podstawówce ćwiczyłem
)
Oczywiście nie jestem fizykiem...
I generalnie: ja nie jestem żadnym wybitnym ekspertem, ale nie wierzę w coś, co jest na tyle piękne, że od razu rozwiązałoby wszystkie wielkie problemy tego świata a samo w sobie jest proste jak zjedzenie hamburgera. A naukowcy dlatego nie starają się udowodnić błędności tych wysiłków, twierdzeń czy teorii, bo twórcy wspomnianych, chyba właśnie ulegają czemuś podobnemu do wiary w spiskowe teorie dziejów..