Czasami są jednostki wybitnie złe, choć miały warunki idealne do rozwoju (np. Berja) i odwrotnie. W każdym razie założenia wyłącznie wypływu kulturowego na pojęcie dobra/zła nie uznaję za pewnik. Myślę, że coś siedzi także w nas samych. Może mamy w genach jakiś "bezpiecznik" aby nie wybić się co do nogi
Nie mam jednak żadnych superargumentów za swą tezą. To raczej takie odczucie oparte na jakichś drobiazgach dostrzeżonych w życiu, niż logiczna analiza faktów
Nie, w żadnym razie kultura nie tworzy
pojęcia dobra i zła. Kultura to pojecie tylko wypełnia określoną treścią.
A sprawa jest rzeczywiście bardzo skomplikowana.
Samo pojęcie dobra i zła jest nieodłącznym aspektem wszelkich procesów, bytów, stanów etc. które można ujmować teleologicznie, tzn. w stosunku do których możemy mówić o jakiejkolwiek
celowości. Dobro i zło występują "ze względu na coś" (pomijam byty idealne, a więc dobro i zło Platona, czy nawet pewne aspekty tych pojeć chrześcijańskie - nie ma to wszystko wg mnie większego sensu).
Tak więc na gruncie ludzkim możąemy do tego podejść wielorako.
Raz: genetyka. Celem replikatora (genu) jest, jak nazwa wskazuje, replikacja. Będą więc istniały w urzeczywistnianiu tego zadania dobre i złe sposoby - a że jesteśmy zbudowani - i w dużej mierze zaprogramowani - przez geny, to i "cele" genów uwidocznią się, w taki czy inny sposób, w naszym bycie.
Dwa: homeostat. Każdy organizm to rodzaj homeostatu, a jego celem jest z kolei przetrwanie w obszarze środowiskowych (w tym - kulturowych) zaburzeń. Będzie tu więc mowa o dobru i źle jednostki.
Trzy: kultura. To jakby inny rodzaj homeostatu .
A żeby sytuację jeszcze bardziej skomplikować, można ropatrywać też kulturowe replikatory - memy, i tym sposobem wydzielić replikacyjno- homeostatyczne zespoły: biologiczny i kulturowy.
Otóż każdy z tych teleologicznych zespołów (a mamy ich cztery, jednak gdyby jeszcze poszukać, to kto wie...), każdy z nich ma własne cele, a więc własne obszary dobra i zła. Te obszary nie muszą być zbieżne: co dobre dla genu, nie zawsze musi być dobre dla organizmu (chociaż najczęściej powinno być), a już w ogóle nie musi mieć związku dobrem i złem pojmowanym kulturowo. A że życie to pewna wypadkowa tych teleologicznych obszarów, to i nieuniknione są rozmaite "paradoksy". Anna dodatek w tym wszystkim chula jeszcze w najlepsze
przypadek...