11986
DyLEMaty / Odp: Adam Wiśniewski -Snerg
« dnia: Maj 23, 2006, 08:32:21 pm »
Rym ten lich
to Porebskiego wpływ!
to Porebskiego wpływ!
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Głos Pana,neutrinowe tchnienie rozpadu kontaktu.Tchnienie jeszcze wyczuwalne,ale czytelne już jedynie dla siebie samego.
Pozdrawiam
- Bo dowodzi, ze fizycy, nawet najlepsi, zamiast starac sie zrozumiec znaczenie formulek przez siebie uzywanych, wola formalne sztuczki typu powolywania do zycia zbednych bytow.Czyli rozumiem, że w tym wypadku nie była to wina matematyki?
- Wydaje mi sie, ze rozumiem o co tam chodzi. Ale nie bedac matematykiem, nie jestem w stanie ci tego wyjasnic na poziomie formulek...czyli przyznajesz, że mówiąc o renormalizacji mówisz o uproszczonym obrazie tego zagadnienia, jaki byłeś sobie w stanie wyrobić na zasadzie że "wiem, o co tam chodzi"?
- Wedlug mnie te problemy biora sie z zastosowania w fizyce zera, i jego konsekwencji czyli nieskonczonosci. Oczywiscie, moge sie mylic, ale uwazam, ze ma hipoteza ma rece i nogi...Dlaczego uważasz, że nieskończoność jest konsekwencją zera? Nieskończoność jest konsekwencją założenia, że liczby nigdy się nie kończą. Zero jest liczbą oznaczającą brak tego co liczysz. Zero jest jak najbardziej naturalne, jeśli przyniesiesz do pracy kanapkę, a ja Ci ją zjem, to będziesz miał zero kanapek. zero jest całkowicie zrozumiałe dla dziecka w 1 klasie. Nieskończoność jest dla nas niezrozumiała. Czy jednak rozumiemy elektron, atom czy kwark? Dzielenie przez zero jest działaniem nie mającym sensu fizycznie a i (chyba) filozoficznie.
Fizyka musi opisywac REALNY swiat, nie moze sie wiec opierac na tzw. zdrowym rozsadku (mowi on nam przeciez, ze slonce krazy wokol ziemi), ale matma to przeciez sztuczny twor, wiec moze byc zgodny z intuicja.co do fizyki, to jak wyżej napisałem, intuicyjność kończy się na poziomie atomowym, i przechodzi w modele, w których nikt sie raczej nie doszukuje realnych bytów. Zaś na samym początku załozyliśmy, że matematyka jest idealna i świata nie opisuje...
- Nie jest to normalna liczba, jak nie moge przez nia dzielic.czy -1 to nienormalna liczba, bo nie można jej spierwiastkować "intuicyjnie"?
- Niechec bo jest dogmatycznym systemem jak religia, ale z naukowymi pretensjami i narzucana na sile...Na temat pejoratywnego i moim zdaniem nieodpowiedniego znaczenia słowa dogmat w tym miejscy już pisałem i pozostanę przy swoim. Po drugie, czy uważasz, że matematyka nie jest dyscypliną naukową? Po trzecie co rozumiesz poprzez narzucanie przez siłę? - Jeśli Ci chodzi o naukę w szkole, to do pewnego wieku (a u niektórych jednostek do starości) każda wiedza jest narzucana na siłę. Podobnie co najmniej do szkoły średniej każda wiedza jest "dogmatyczna" z punktu widzenia ucznia. Jeśli masz natomiast na myśli lata świadome i czas późniejszy, to czy Ty byłbyś w stanie już nie to że pracować, ale żyć bez matematyki? Możesz się jej świadomie wyrzec.
To przykład nieudany bo po pierwsze uzywam gladkiego papieruTo robisz błąd. Pofałdowany jest dużo milszy
a po drugie chodzilo mi o dziedziny no moze nie na skale kosmiczną(kosmologia) lecz ,chociazby gastronomi hotelowej jest gdzies w Kongresie Futuroligcznym zdaje sie watek o probach opracowania sposobu gotowania jajek na miekko tak aby żółtko sie nie scinalo bo dostarczeniu do klienta hotelowego( w Hiltonie)a jednoczesnie bylo cieple.to problem fizyków a nie matematyków. Take same jajka z definicji tak samo by się gotowało. W tym wypadku jednak są róznice wielkości, świeżości, grubości skorupki, ciśnienia atmosferycznego itd. Ale czy to wina matematyki. Ścisły pomiar tych i innych wielkości w każdym jajku przed ugotowaniem pozwoliłby zapewne zapobiec tej tragedii, gdy jajeczko na miękko okazuje się kamieńcowate
Chcialem naiwnie stonowac dyskusje ale to zdaje sie niemozliweaktualnie jest bardzo stonowana
Twierdzenie Fermata zostalo udowodnione a co z innymi np.GoldbachaFermat poczekał to i ten drugi trochę musi...
Czy ktos moglby przytoczyc przyklad z najnowszych osiagniec matematyki dajacy wymierny postep w innych dziedzinach,w ktorych ma ona zastoswanie?Ja Ci podam - przykład jest serio. Jeden facet (matematyk) odkrył wzór, który po nadrukowaniu na dowolonej powierzchni ma taką cechę, że niezależnie jak ta powierzchnia następnie jest składana czy zwijana wzór nigdy się nie pokrywa. Wzór ten wykradł producent papieru toaletowego i uzył go do przetłaczania jego faktury, co spowodowało wyjątkową "puszystość" rolek (nigdzie płaszczyzna papieru nie stykała się z wytłoczeniem, wszędzie był grubość dwóch przetłoczeń) Matematyk podał firmę do sądu, wygrał, jest bogatym człowiekiem. A ty teraz codziennie stosujesz wyższą matematykę nawet o tym nie wiedząc. A jednak moja mojsza
reforma polegajaca na odejsciu od dogmatycznego, aksjomatycznego stylu myslenia jest wrecz pilna.co zatem proponujesz na to miejsce?
Poza tym nie sprawdza sie ona w fizyce, i to jest mym glownym argumentem: jesli pojawiaja sie nieskonczonosci tam, gdzie nie powinny i trzeba stosowac pseudonaukowe metody (....) albo wprowadzac wzorem Einsteina zbedne byty typu "stalych kosmologicznych"Nie rozumiem, gdzie tu widzisz słabość matematyki. Nie obraź się znowu, ale sądzę, że się tymi sprawami nie intersujesz i nie wiesz po co, dlaczego i w którym momencie stała kosmologiczna została wprowadzona. Gdybyś się zainteresował, to byś wiedział, że Einstein publikując OTW uważał "dogmatycznie" - jak zresztą cała reszta świata - że Wszechświat jest stacjonarny. Z równań OTW wynikało natomiast że powinien się zapaść. Wobec tego Einstein wprowadził stałą kosmologiczną, która go rozpychała. To było ok 1915, a kilkanaście lat później, za sprawą obserwacji Hubble świat się dowiedział, że się rozszerza. Sztuczny twór, jaki wprowadził Einstein został "przeniesiony na drugą stronę równania" i stał się stałą Hubble (upraszczam). Tak więc jasne, że stała kosmologiczna była sztuczna, ponieważ została sztucznie wprowadzona. Nie ma to jednak żadnego związku z matematyką, jako narzędziem, jakim posługiwał się Einstein. Stałą tą wprowadził on sam, aby utrzymać dogmat stacjonarnego wszechświata. Tak więc w tym wypadku to Einstein był "dogmatykiem". Chcę wyraźnie powiedzieć, że całkiem miło mi się z Tobą rozmawia, pod warunkiem, że nie jesteś złośliwy i nie atakujesz niemerytorycznie. Zwróć też uwagę, że nie musisz pisać, że matematyka nie opisuje świata, bo ja to napisałem na samym początku mojego ostatniego postu, a Ty na samym końcu odpowiedzi na tenże post. Matematyka jest tworem idealnym. Jest językiem. Zależnie od zestawu aksjomatów może być jak sądze inna. Ta która jest chwilowo jest najlepsza. Nic nie jest w stanie jej zastapić - poza lepszą matematyką. Już Newton i Kepler nie byliby w stanie stworzyć swojej teorii, gdyby nie matematyczna analiza danych obserwacyjnych.
Jeśli można się wlaczyc proponowalbym taki consensus:matematyka jest niezbedna dla ludzkosci tak jak religia do pewnego etapu rozwoju lecz jej przydatnosc stoi pod znakiem zapytania chociazby z wzgledu na argumenty przytaczane przez Kagana .Myśląc o przydatnosci matematyki mam na uwadze daleka przyszlosc.Żeby nie zaczynać od nowa to powiem krótko co myślę:
Swoją droga nikt nie odpowiedzial na moje posty czyzby wszyscy sie zgadzali z tym co napisalem?Na razie króko (choć za Twoją sprawą przeczytałem ten wątek od deski do deski
A następnym razem rozpylę jodek srebra...Podobno jednak nieskuteczne. Lepiej skutkuje podgrzewanie pewnych obszarów atmosfery wielkim maserem. Poza tym to już nie wiem o co się kłócicie.
Zdecyduj sie jakie masz stanowisko bo wlasnie bronisz tego by nie zaokraglac, tak jak ja...
Pozniej piszesz ze trzeba zaokraglac wyniki, ze sa niedokladne pomiary. JAKIE POMIARY!? Kto co mierzy w matematyce? Generalnie WTF?
Teoria nadistot - to, ze nie jest ona weryfikowalna empirycznie nic jeszcze nie znaczy. Primo moze w przyszlosci ktos wynajdzie sposob na jej weryfikacje a secundo nie kazda teoria musi byc weryfikowalna empirycznie aby byla prawdziwa...i:
K: Jesli sie nie da udowodnic empirycznie istnienia nieskonczonosci, to znaczy, ze jest to pojecie nienaukowe. Rownie dobrze mozna probowac udowodnic empirycznie istnienie Boga. I o to mi chodzilo.
Nie no o czym my rozmawiamy....
chmura. sądzi, że z kontaktem nie jest tak, że ten kontakt jest mozliwy lub niemozliwy. zdaniem chmury. to nie jest "zerojedynkowe", kontakt może przebiegac z różnym natężeniem.Trapi mnie to samo pytanie, jednak nie potrafię orzec, która teza jest mi bliższa. Oczywiście jak zdefiniujemy słowo kontakt, tak będziemy je mieli, czasem trudno nawiązać kontakt z menelem spod dworca, a bardzo łatwo z psem, to prawda. Jednak sądzę, że "domyślnie" za kontakt z OBCYM uznalibyśmy jakikolwiek przejaw odebrania sygnału, jego przetworzenia i odesłania z powrotem. Tego na solaris zabrakło, a przyzna chmura, że to dość dziwne, bo przy takiej definicji kontakt można nawiązać nawet z wirkiem. (Te wirki tak się mnie trzymają, bo kiedy się je wytresuje np kopiąc prądem, kiedy wpłynął do oświetlonej części pojemnika i potnie na 50 kawałków, to każdy "odrośnięty" wirek pamięta, żeby nie wpływać do światła.) W tym aspekcie chyba solaris jest taka niesamowita.
pokaż, proszę, że nie rozumiem twierdzenia goedla (nie pomiń przy tym, proszę, cudzysłowu, którym sie chmura. posłużyła)takie cudzysłowy są bardzo niebezpieczne, bo nie wiadomo co autor chciał powiedzieć. Samemu wydawało mi się przez moment, że zrozumiałem twierdzenie godla, poświęciwszy kilka godzin na przetrawienie artykułu popularnonaukowego na ten temat. Pytanie, czy zrozumienie artykułu popularnonaukowego jest zrozumieniem twierdzenia godla, jest retoryczne. Dziś, po jakimś czasie, co z przykrością stwierdzam, z mojej mózgownicy ulotniło się nawet to niejasne proczucie, że chyba zrozumiałem.