Ta Salome - "czyniąca pokój" - nie od rzeczy - wszak to miasto pokoju i szczęścia - tylko z wyrzutem na sumieniu...
Raczej miałem na myśli Salome tańczącą tak, że niejaki Herod obiecał spełnić jej każde życzenie...
https://pl.wikipedia.org/wiki/Salome_IIISzczerze pisząc to trochę rozczarowany jestem, że to tylko nazwy przypadkowego miasta czytana wspak (ten Oregon mnie zmylił), ale też jest nauczka, by nie szukać kolejnych den, tam gdzie je dno
co mam wrażenie dość notorycznie na tym forum czynimy.
Ciekawiej by było, gdyby Ursula pociągnęła temat i rozwinęła - a dokąd to odchodzą ci nieliczni?
Bez tego dopełnienia jednak naiwność, przebija. Łatwo być anarchistą-teoretykiem.
Zostajesz? Odchodzisz? Nie ma dobrych rozwiązań.
Oba są dobre przecież
Walkę odrzucasz?
Marginesem przypomniało mi się podobne opowiadanie pt. chyba "Lot cośtamcośtam".
W czasach kiedy program lotów pasażerskich doprowadzono niemal do perfekcji pod względem bezwypadkowości , to jednak został ten losowy ćwierć promil co wyliczono na jeden wpadek w dekadzie...więc co te 10 lat jeden samolot z pasażerami firma celowo poświęcała, by mieć pewność pełną na następne 10.
To dopiero byli pechowcy...pasażerowie takiego.