Sorry, miałem przerwę w życiorysie...
Laboratorium mechaniczne, na biurku w niepozornych srebrnych torebkach części LEM, przygotowane do integracji wskazywane są rękami członka zespołu.

To samo miejsce, LEM flatsat, zmontowane podzespoły elektroniczne w trakcie mąk katoprądowych

Zbliżenie na flatsata. W lewym górnym rogu cewki magnetyczne służące do orientacji poprzez "odpychanie się" od pola magnetycznego Ziemi, dwa zespoły elektroniczne na środku u góry to pewnie pakiety akumulatorów, 3 płytki drukowane na środku to trzy komputery pokładowe, w prawym górnym rogu magnetometr (jedyny, poza antenami element, który będzie wystawał z sześcianu obudowy). 6 drukowanych kwadratowych płytek w pudełku w prawym, dolnym rogu to (jak sądzę) elektronika kół zamachowych do orientacji w przestrzeni. Wentylatorek oczywiście w próżni będzie zbędny.

Panele słoneczne LEMa, w trakcie utwardzania po przylepieniu do ścian struktury.
Zwróćcie uwagę na hi-tech dodatki: foremki do ciasta i patyczki do szaszłyków

Wypiek - foremka z płytą czołową - widać otwór na instrument foto (większy) i na szukacz gwiazd (mniejszy).

Przechodzimy w stronę cleanroomu. W ścianie korytarza jest wielkie okno, przez które można obserwować, co dzieje się w środku.
Na pierwszym planie makieta LEMa (z wystającym magnetometrem), w tle komora próżniowo-termiczna, przy niej sterowanie, na niej pompa próżni, po prawej u góry supercleanroom w cleanroomie, po prawej u dołu blat stołu, na którym integrowana była właśnie optyka LEMa.

Spojrzenie spoza drzwi cleanroomu... Jesteśmy w przedsionku do czyśćca

. Chyba bardzo niewiele osób mogło tam się dostać tego dnia, przypuszczam, że szansę tę miało 9 osób, a myśmy się z Miesławem jakoś wcisnęli

.

Po przebraniu w mundurki, sprawdzamy, czy mamy zielone światło - oznaczające, że w strefie czystej jest nadciśnienie w stosunku do przedsionka. W innym wypadku nie można wchodzić.

Optyka Lema. Na pierwszym planie podłączona do miernika elektronika, następnie właściwy instrument (niewielki przedmiot w kształcie hantli).
Mówią na to teleskop ale właściwsza nazwa to aparat fotograficzny

. Wychodzi mi to na około 100 mm w przeliczeniu na format małoobrazkowy - czyli taki typowy teleobiektyw o 2x dłuższej ogniskowej od obiektywy normalnego. Pole widzenia 24 stopnie.

To samo stanowisko z drugiego końca. Długa czarna tuba to kolimator, "urównolegniający" promień światła wpadający przez małą dziurkę. Symuluje to światło gwiazdy (znajdującej się "w nieskończoności"). Znów zwraca uwagę hi-tech,, a mianowicie lampka biurowa używana jako źródło światła i kartka papieru w roli rozpraszacza

. Byłem bardzo zdziwiony, że kamera nie ma żadnej możliwości justowania ostrości i tak jak zostanie ona na owej sztucznej gwieździe ustawiona na tym tu widocznym stole - tak będzie zafiksowana na amen w przestrzeni.

Wnętrze supercleanroomu w cleanroomie. Montowany jest o ile pamiętam "CHOMIK" - urządzenie przeznaczone dla innego satelity, rosyjskiej misji Phobos-Grunt, które ma pobrać próbkę gruntu Phobosa.

Ja z Miesławem.

Ja z Meberytą.

Męberyta w swej samotni.

Ja z Miesławem u Męberyty - w trakcie pobierania.

Miody Terminusa.

P.S. Na deser dwa filmiki z "komory suszarkowej", stanowiącej przejście pomiędzy przedsionkiem a cleanroomem. Najpierw ja się auto zdejmuję a później pani, która z nami weszła. Niestety nie wyszedł mi filmik z Miesławem

. A, i oczywiście jak zawsze zapomniałem, że filmując w przeciwieństwie do fotografowania nie należy obracać aparatu

.

