Mógł nawet wąchać kwiatki jak byczek Fernando, ale stanowił - bynajmniej nie bezbronną - część uzbrojonej grupy. I nie wiem jak Ty, ja widzę jednak coś niebezpiecznego w tym, gdy grupki uzbrojonych obywateli biorą - w warunkach innych niż wojna, okupacja, krwawa dyktatura i podobne, ekstremalne, sytuacje - sprawy w swoje ręce. (Oczywiście, dotyczy to również tych ze strony przeciwnej, w tym gentlemana zaoranego przez obronę, który był bardziej agresywny, ale mniej skuteczny.)