Jeśli wierzyć M. Oramusowi, Lem za młodu marzył o świecie, w którym ulubioną gazetą czytaną przy jedzeniu będą "Postępy fizyki", czyli świat, w którym Nauka będzie tak spopularyzowana, że wszyscy będą łaknąć dalszej jej popularyzacji
.
Dlaczego o tym piszę? Bo przez chwilkę otaczał mnie taki świat(ek), znaczy publiczność i organizatorzy tegorocznego Festiwalu Nauki. Dowiedziałem się m.in. jak leniwe bydlę z tej ewolucji (wymyśliła układ nerwowy i neocortex tylko raz
*), i że za deprecjację roli układu nerwowego (jako siedliska "duszy") na rzecz serca odpowiada - któż by inny - Arystoteles. Posłuchałem dziekana Wydziału Geologii UW
**, który (przy prawie pustej sali, co było smutne) rozprawiał się z mrzonkami ekologistów (np. na temat modnych wiatraków), ostrzegał przed składowaniem odpadów promieniotwórczych w kopalniach soli i tłumaczył, że dobrze wyprodukowane tworzywa sztuczne są znacznie przyjaźniejsze środowisku niż "produkty ekologiczne" (robione np. ze ścinanych drzew). Byłem też na
tym wręczeniu***. Posłuchałem o tym jak to
polski robot pierwszy zauważył narodziny czarnej dziury. I o tym, jak wypadamy na tle innych małp w zakresie umiejętności godzenia się (wykład wygłoszony z pozycji lemowskich - przebijania balonu człowieczej pychy).
Ale tak naprawdę kubeł zimnej wody wylała na mnie finalna debata o biologii syntetycznej. Nie, zasadniczo niczym mnie nie zaskoczyła. O badaniach conieco już poczytałem. O tym, że zagrożenie zawsze istnieje, też wiem. Więc ani się nie zasmuciłem, że do wszechmożliwości jeszcze daleko, ani mnie czarne scenariusze nie przeraziły. Po prostu gdy zobaczyłem salę głosującą w sposób jakiego się zasadniczo spodziewałem (zdecydowana większość
za badaniami, ale i za prawnymi regulacjami tych badań, przy czym granice penalizacji uczestnicy debaty woleli by zostawić instytucjom naukowym - zaufanie do instytucji religijnych w tym względzie było minimalne, do czynników rządowych itp. władz też niezbyt duże) zrozumiałem, że jest to przekonywanie przekonanych. Mówiąc inaczej, że wiedzy o postępie naukowym łakną ci, którzy tą wiedzę już posiadają, i że tylko tacy sięgają po teksty popularyzatorów, uczestniczą w debatach tego typu itp.
****I szczerze zwątpiłem czy świat o jakim marzył młody Lem jest możliwy. (Choć nadal będę na wszelkie możliwe sposoby otaczał się namiastkami takiego świata - to Forum jedną z nich, w skrytości ducha podejrzewam Was bowiem o czytanie prasy popularnonaukowej przy jedzeniu, ostatecznie te linki z newsami z powietrza się nie biorą
.)
(Z drugiej strony jednak, taki np.analfabetyzm zwalczono, więc może niepotrzebnie drę szaty?)
A Wy co sądzicie o możliwościach masowej popularyzacji wiedzy (i szansach spełnienia wczesnolemowych
marzeń)?
* Tak serio to odważyłbym się wyciagnąć wniosek, że widać ten układ nerwowy i ta
kora nowa dały takiego ewolucyjnego kopa swym posiadaczom, że raczkująca konkurencja nie ma szans (btw. dziwne, że - o ile wiem - żaden kreacjonista nie wyskakuje z neocortexem, który był zmianą wręcz rewolucyjną, widać jeszcze wieści o tym do nich nie dotarły
)
** Pogadaliśmy chwilę, o "kryzysie energetycznym", twierdził, że bzdura, że surowca dość się znajdzie, tylko trzeba nowe technologie pozyskiwania energii rozwijać, bo Ziemia nie tylko węgiel kamienny i ropę kryje. (Nawiasem mówiąc: okazał się czytelnikiem Lema
.)
*** Nagrodzone teksty. Naprawdę dobre. Jedne bo mówią o rzeczach ogólnie nieznanych, inne - przeciwnie, bo systematyzują rzeczy oczywiste. Wszystkie zaś naraz przywracają mi wiarę, że można o badaniach naukowych informować i rzetelnie, i przystępnie (ciekaw jestem czy
Term czytał pierwszy z nich
).
http://wyborcza.pl/1,75400,7085310,Co_rozpala_umysly__ktorych_nikt_nie_rozumie_.htmlhttp://wyborcza.pl/1,75476,6448687,Homeopatia__czyli_uzdrawianie_woda____z_mozgu.htmlhttp://wyborcza.pl/1,75400,7085293,Nocebo__czyli_chorzy_z_przekonania.htmlhttp://wyborcza.pl/1,75400,7085298,Sztuka_odwlekania.htmlhttp://wyborcza.pl/1,75400,7085287,Wiadomosci_z_Hadesu.html(Miałem też chwilkę wewnętrznej dumy - członkowie jury nie wiedzieli co to
nocebo przed przeczytaniem tekstu, ja wiedziałem
.)
**** zdecydowana wiekszość obecnych na sali miała - przynajmniej rozpoczęte - studia, wszyscy wyglądali też raczej schludnie i inteligentnie, stanowczo nie był to statystyczny przekrój dorosłej części społeczeństwa, niestety (inna rzecz, że gdyby był, to nie wiem czym by się ta debata skończyła
)