Jednym słowem wołasz "a otóż i komunizm… ale gdzie są komuniści?!!!" I nie, wcale się z tego nie śmieję.
Apelujesz też o pracę u podstaw (sądzę, że nawiazanie do "Lalki" nie jest przypadkowe). Bardzo słuszny apel, bardzo nam tego teraz brakuje, ale czy sądzisz, że spowoduje Wielkie Forumowe Postpolite Ruszenie, które "coś" zorganizuje? Czy też to kolejna forma rytuału*?
(Nie, nadal z Ciebie nie szydzę, przeciwnie wzbudziłeś moją sympatię tym zapałem.)
Btw. zastanawiam się też nadal, czy to "rozmiękczenie" nie wynika tylko z wygodnictwa i ze zwątpienia w szybkie tempo, czy nie jest też trochę tak, że widząc zachodzący dookoła postęp, mamy - jako ludzkość - wrażenie, że on się sam i tak zrobi, w swoim tempie, i na swoich zasadach, że już nic nie trzeba przy nim robić (jednak znów wygodnictwo?).
Choć z drugiej strony: Terminus "robi naukę", maziek domy stawia, wszyscy inni też coś tam robimy co składa się w sumie na tenże postęp. Może po prostu minął czas "wielkich akcji", a nadszedł czas powolnej systematycznej roboty**? (Choć oczywiście: ile by się nie zrobiło, zawsze należy oczekiwać od siebie więcej, przynajmniej Lem tak twierdził, i tak sam czynił.)
A może po prostu warunki społeczne (wiem, zakładam, że "samo się zrobi") póki co takiej akcyjności i oddolnej organizacji nie sprzyjają, ale gdy zaczną sprzyjać będziemy wiedzieć co robić? Może trzeba po azjatycku, "działając przez nie-działanie" (czyli, upraszczając: płynąć na fali zamiast wojować z wiatrakami)?
(Przy czym nie wiem, czy odwalam dobrą robotę, w pewnym stopniu gasząc słuszny zapał.)
* choćby z tej przyczyny, że tysiąca entuzjastów tu nie zbierzemy
** zresztą ci o wąskich horyzontach, skupieni na sprawach przyziemnych też ten postęp jakoś wokół siebie współtworzą, czasem nawet nadwyraz skutecznie (tyle, że "Postępów..." przy tym nie czytają)