No nie, Pani Olu, przecież to nielogiczne, co Pani pisze. Mamy rzeczowe podstawy, by dywagować na temat panaLemowej oceny wartości literackiej Joyce'a, skoro pan Lem napisał to, co napisał w puencie, którą wczoraj przerabialiśmy. Ale nie mamy rzeczowych podstaw, by dywagować o emocjonalnym stosunku Mistrza do Joyce'a, bo na ten temat nic nie wiemy. [Ja uważam na przykład, że komórka Blue Berry jest lepsza niż moja starożytna Nokia sprzed 12 lat, lecz uważam tak czysto rozumowo, bez żadnych emocji]
Po wtóre, istnieje całe kontinuum znieksztalceń rzeczywistości przez subiektywną informację(od skrajnego ciutkę do skrajnego totus), i przypuszczam, że Zlatanowi egzegetycznie chodzi o panaLemowy postulat niewielkich zniekształceń literackich, bez którego ziszczenia dzieło musi być (wg. Mistrza, nie mnie!) marne raczej.
A po kiego? Po tego!
VOSM