Stanisław Lem - Forum
Polski => DyLEMaty => Wątek zaczęty przez: xetras w Kwietnia 25, 2023, 12:36:07 am
-
Mechanizacja po chińsku czyli nasycenie jednostki w stanie "Nienasycenia".
1.
Saudyjskie miasto przyszłości Neom, którego stworzenie od podstaw ma pochłonąć ok. bilion dolarów. Jego wizytówką ma być część składająca się z dwóch budynków długich na aż 170 km. Życie w komforcie ma mieć jednak swoją cenę — niemal całkowite oddanie prywatności.
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/przerazajacy-pomysl-na-miasto-przyszlosci-chiny-dostarcza-grozna-technologie/y18gtxq?fbclid=IwAR3yQF7QP979e2IKe7Hq3qypn2s9SVP3sAsAfAvzpjkVI4KfV20-KmcbGo4
2.
/Tymczasem już kilka dekad temu "powstał" linearny system ciągły" Oskara Hansena i Zofii Hansen jako koncepcja urbanistyczna/
https://www.morizon.pl/blog/oskar-hansen-utopijne-wizje/
3.
O praktycznej stronie realizacji:
"Wkrótce Przyczółek zyskał złą sławę – zaczęto je nazwać Pekinem. Pośrednio przyczynili się do tego filmowcy. W 1973 r. niewykończone jeszcze osiedle zagrało w filmie „Stawiam na Tolka Banana” Stefana Jędryki. W jednym z mieszkań mieszka Karioka, dziecko z rozbitego domu. Jej osamotnienie, dezintegrację i brak poczucia bezpieczeństwa potęgują właśnie ciągnące się długie, szare galerie komunikacyjne. Z kolei w serialu „07 zgłoś się” galeria staje się pułapką, w której przestępca czaił się na ofiarę. Osiedle Przyczółek Grochowski zagrało także w filmach: „Bulionerzy”, „Prokurator”, „Cześć, Tereska”, „Zero” oraz „Job, czyli ostatnia szara komórka”. I w każdym obrazie nie było miejscem marzeń, raczej synonimem biedy i slumsu. "
https://www.bryla.pl/przyczolek-grochowski-osiedle-utopia-zofii-i-oskara-hansenow/amp
Od siebie dodam: w filmie "Billboard" (1998) też gra ten galeriowiec.
https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=127364.
4.
Dla przypomnienia wizji chińsko-europejskich:
https://www.wywrota.pl/sztuka/18052-nienasycenie-wg-stanislawa-ignacego-witk.html
-
W przypadku architekta warto sprawdzić w jakim budynku, czasami przez siebie zaprojektowanym, mieszka(ł).
Sprawdzamy Hansenów: https://artmuseum.pl/pl/muzeum/szumin (https://artmuseum.pl/pl/muzeum/szumin)
-
Takie były czasy, że wielu zdawało się, że lepią nowego człowieka i nowy świat.
-
Takie były czasy, że wielu zdawało się, że lepią nowego człowieka i nowy świat.
One nie tylko były, one nadal są. Cytowany saudyjski Neom jest budowany teraz.
-
Miałem na myśli Hansenów. To teraz to nieco inna faza. Tu raczej podstawową komponentą jest prężenie piersi. Skutki mogą być w pewnym sensie zbieżne na jakimś poziomie uogólnienia, ale pozycje wyjściowe i podstawa problemowa zupełnie inna.
-
Gdyby nie budowali tego Saudowie z Chińczykami, to bym nawet pochwalił - raz, że będzie nowocześnie, dwa, że przynajmniej stawiają sprawy (prywatności) jasno. Ale, że projekt tworzą mordodzierżcy, to i braniem za mordy - pewnie radykalniejszym, niż głośno proponowane, rzecz się zakończy. A co gorsza znajdą się chętni do czerpania z tych doświadczeń, pewnie nie tylko tam.
W przypadku architekta warto sprawdzić w jakim budynku, czasami przez siebie zaprojektowanym, mieszka(ł).
Sprawdzamy Hansenów:
I coś mi się przypomniała "Paradyzja", a dokładniej dygnitarskie chałupy stojące poza terenem (rzekomego) habitatu.
ps. Nie wszystko jednak złe, co ze współczesnych Chin pochodzi:
https://www.worldfuturecouncil.org/sponge-cities-what-is-it-all-about/
https://en.wikipedia.org/wiki/Sponge_city
-
(...)
I coś mi się przypomniała "Paradyzja", a dokładniej dygnitarskie chałupy stojące poza terenem (rzekomego) habitatu.
(...)
Skojarzenia z Zajdlem nasuwają się same, nadzerowcy w jego Limes inferior mieszkali daleko poza Argolandem.
-
Różnych sztucznych miast, w tym stolic, przybywa:
Nur Sułtan (Kazachstan)
Naypyidaw (Birma)
Teraz to kolejne miasto. Świat się zmienia i dzieli.
-
Ale, że projekt tworzą mordodzierżcy, to i braniem za mordy - pewnie radykalniejszym, niż głośno proponowane, rzecz się zakończy. A co gorsza znajdą się chętni do czerpania z tych doświadczeń, pewnie nie tylko tam.
Czytałem że w Singapurze za wyrzucenie papierka jest mandat 500 dolców (chodziło o lata 80.)
/Ani to Malezja ani Indonezja, tylko chyba Chińczycy tam rządzą/
Dyscyplina, ordnung i porządek wzorcowy plus sterylność. Wrr...!
A w PL - odkąd w Warszawie (nie wszędzie) połączyli podwórka kamienic to i miejsca przybyło - i powietrza.
Osiedla są głównie otwarte - podwórkami, ciągami pieszymi (te powstałe podczas i po odbudowie stolicy), niezależnie od prawnego rozgraniczenia działek.
'Windy City' - podobnie jak i Chicago.
A w PL...- CPK czyli: port baranów :)
(W gminie Baranów)
1. Najpierw kolej (CMK) powinni ukończyć- bo linia działa nadal tylko w 1/3 jej całego przebiegu bez środkowej części i północnej.
Dopiero potem ten cały aeroport (o ile w ogóle).
/Projektowo tory i linie oczywiście powinny mieć uwzględnione plany spięcia ich z aeroportem i siecią transportu drogowego/
Styl propagandowy odnośnie portu Baranów(CPK) kojarzy mi się z patologicznym "wpływem monumentalnej architektury na umysł jednostki".
Musi być ekstrawielkie?
Dla entuzjazmu, itd. (?)
Z ambicjonalnych powodów to chyba i Warso Tower powstał (żeby zasłonić ten niewydarzony PKIN zapewne).
Przybędzie drapaczy kultury :)
-
Czytałem że w Singapurze za wyrzucenie papierka jest mandat 500 dolców (chodziło o lata 80.)...Dyscyplina, ordnung i porządek wzorcowy plus sterylność. Wrr...!
Nie myl dwóch rzeczy. Azjaci (no, ci "skośni" w każdem bądź razie) mają zasadniczo poczucie czystości i kultury, o którym Europejczycy (nie wspominając o Arabach) mogą tylko pomarzyć. Tak widocznie lubieją. Na Tajwanie na peronach i w metrze nie wolno żuć gumy, bo ktoś mógłby chcieć wypluć. Podchodzą policjanci i bardzo uprzejmie, w ukłonach i uśmiechach proszą o wyjęcie z ust i wyrzucenie do kubła. Jak wejdziesz zmoknięty do pociągu to przylatuje miła pani w ukłonach i przepraszających uśmiechach i wyciera koło ciebie podłogę śnieżnobiałym mopem z czystą wodą. Niezależnie od tego, że uśmiech Azjaty niekoniecznie zawsze znaczy to samo, co uśmiech Europejczyka - jest bardzo miło i kulturalnie po prostu i nie w tym żadnego zamordyzmu. I czysto.
-
Argolandem
Chicago
Tu przywołam Ziemkiewicza (który tym razem - lepszy czy gorszy - risercz odrobił, bo osobiście się tam kopnął):
https://katedra.nast.pl/artykul/2048/Ziemkiewicz-Rafal-A-Frajerzy-1/
-
Urbanistyka to jedno, ale "nowy człowiek" to też "nowa kobieta" w nowej kuchni funkcjonalnej.
Czyli dzieło tej pani:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Margarete_Sch%C3%BCtte-Lihotzky
Kuchniojadalnia - ciasna ale własna.
-
Po pierwsze nie ma tu jadalni, tylko blat roboczy pod oknem. Po drugie wcale nie ciasna tylko ergonomiczna, stworzona pod kątem wygody obsługi i oszczędzająca o ile pomnę 2/3 kroków, jakie musiała wykonać gospodyni w kuchni tradycyjnej. Możliwa ze względu na wprowadzenie udogodnień technicznych w rodzaju kuchenek zamiast kuchni, lodówki i innych takich a także dzięki unifikacji gabarytów i wysokości sprzętu i tak dalej. Produkt niebywałego postępu technicznego i technologicznego tamtych czasów, egzemplifikacja słów Le Corbusiera, że "dom, to maszyna do mieszkania" itd. Jedna z dobrych rzeczy wymyślonych wówczas i świetnie się sprawdzających nadal. Nawet jeśli ktoś projektuje większą kuchnię, to jej sercem jest z rozsądku kuchnia frankfurcka - bo jest wygodna i ergonomiczna na co dzień, nawet jeśli właściciel chce przyszpanować kuchnią jak w pałacu. Mało tego, kilka razy już takie wielkie, przestronne i piękne kuchnie, nierozplanowane zgodnie z tą zasadą (np. tylko jeden blat, albo dwa blaty ale stykające się narożniku a nie równoległe) przeprojektowywałem do tego złotego standardu bo pani domu nie wyrabiała z ganianiem od lodówki do zlewozmywaka i z powrotem.
-
Oczywiście, ta kuchnia to praktycznie sprawdzony układ.
Ciekawe że lodówka dopiero później weszła do "kuchni pod zabudowy".
Rozwiązano problem obecności faceta (jak nie ma lodówki to i facet zbędny).:)
Aha - obłapiania podkuchennych i pokojówek nie przewidziano, itd.
Zmierzam do tego że wynalazek i układ "kuchni frankfurckiej" zmienił świat i stosunki społeczne.
No i zanikł problem: "gdzie kucharek sześć...", a babskie pogaduszki w kuchni jak najbardziej można prowadzić w kameralnym gronie.
Przecież - kiedyś kuchnia to był kompletnie odrębny budynek (tak jak do tej pory na wsiach - letnia kuchnia), a teraz - przytulniej.
Zintegrowana kuchnia z instalacjami, wentylacją upraszcza życie - zwłaszcza 1 (pojedynczemu) pokoleniu. Tak trochę czasami miewam nostalgię za wielopokoleniowym modelem rodziny (a nie - typowym 2plus1).
-
Powozownie też znikły, zastąpiły je - znacznie mniejsze w wielu wypadkach - garaże. O czym wspominam, by zastanowić się czy projekty częściej kreują rzeczywistość spoleczną, czy jednak odzwierciedlają zapotrzebowanie.
-
Zmierzam do tego że wynalazek i układ "kuchni frankfurckiej" zmienił świat i stosunki społeczne.
Tu bym polemizował, co było skutkiem, a co przyczyną. To stosunki społeczne diametralnie się zmieniły i była realna potrzeba nadążenia z adekwatnym budownictwem. Znikąd pojawił się proletariat, miasta z organizmów znanych do tej pory (przeznaczonych ściśle dla mieszczan, otoczonych murem i z kontrolą wejścia) zamieniły się w podobniejsze do dzisiejszych, gdzie człek jest anonimowy a ludzi kupa. Mało osób zdaje sobie sprawę, że współczesne miasta są w stosunku do pierwowzorów antymiastami w istocie. Pojawiła się cała masa ludzi, którzy nie mieli za bardzo jak mieszkać, warunki sanitarne pogorszyły się niemożebnie. Pojawiły się nieśmiało regulacje prawne jakie warunki ma spełniać mieszkanie pod wynajem a z drugiej strony co rozsądniejsi fabrykanci zaczęli budować mieszkania dla robotników, bo robotnik wyspany i nie zawszawiony był efektywniejszy. Kuchnia w starym wydaniu nie nadawała się do tego życia zupełnie, podobnie zresztą jak w ogóle stare wzory rozkładu pomieszczeń. W to wszystko wdała się jeszcze I wojna światowa i "na rynku" pojawiły się nagle rzesze niezależnych ludzi, których nie było stać albo nie chcieli mieć służby.
-
Różnych sztucznych miast, w tym stolic, przybywa:
Nur Sułtan (Kazachstan)
Naypyidaw (Birma)
Teraz to kolejne miasto. Świat się zmienia i dzieli.
Nur-Sułtan to ponownie Astana.
To nie jest stolica wybudowana zupełnie z niczego jak brazylijska Brasilia, czy stolica Mjanmy.
-
Nie umiem wytłumaczyć czemu mi takie konstrukcje miastotwórcze "na surowym korzeniu" kojarzą się z serialem mangą "Aeon Flux"(1991-1995) i późniejszą aktorską fabułą (2005).
Tak mi się akurat kojarzy.
Emitowany w swoim czasie w MTV - ależ to był odlot. Tajna agentka z miasta Monica przenika w struktury miasta Bregna, itd...
-
Jeszcze o cwaniactwie budowniczych (z końca lat 50.):
"Pomysł na niezwykłe osiedle był nie tylko fantazją architekta. Oryginalny, futurystyczny kształt domów przy ul. Ustrzyckiej, był próbą obejścia obowiązujących w tamtych czasach normatyw. W PRL powierzchnia domu prywatnego nie mogła przekraczać 110 metrów kwadratowych. Tymczasem w trzykopułowych domach normatyw przekroczono - mają one 127 m kw. powierzchni. Jak to możliwe? Mieszkania, lokowane pod kopułami uznawano za niepełnowartościowe (bo nie na całej powierzchni miały wymaganą wysokość 2,2 m), można było więc dzięki temu zbudować dom nieco większy niż dopuszczało to prawo."
https://www.bryla.pl/kopulaki-w-warszawie-domy-na-ustrzyckiej-wygladaja-jak-wioska-smerfow
Zawsze mi podobały się.
-
Tymczasem:
https://wiadomosci.wp.pl/dotknie-ich-kara-smierci-skrytykowali-pomysl-saudyjskiego-ksiecia-6897188433492736a
I tu przypomina się anegdota, jak to lord Essex, który stracił w lochu rachubę czasu, spytać miał, wstępując na szafot, kata, jaki dziś dzień. A dowiedziawszy się, że niedziela (uważana wówczas za początek tygodnia), westchnął tylko: "skoro tak się zaczyna, boję się myśleć, jak się skończy...".
Zwłaszcza, że...
https://wyborcza.pl/7,75399,29364336,arabia-saudyjska-naukowiec-zostanie-skazany-na-smierc-za-wpisy.html?disableRedirects=true
-
Filmik o dyskutowanym projekcie miasta-linii:
(Widzę, że był już w środku zlinkowanego przez xetrasa artykułu, ale może i lepiej mieć go osobno, gdyby tamten znikł.)