Nie będę się rozpisywał, bo może i tak nikt tego już nie przeczyta, ale w razie czego to mam jeszcze kilka uwag
Pisz szeryfie.
Święta idą trzeba się czymś zająć. Ale jak to zrobić, nie powtarzając wcześniej napisanego. Próbowałem przejrzeć ten watek. Ciężko, bardzo rozdygresjonowany. Do 6 strony dotarłem i pas.
A teraz od siebie wrzucę. Na czuja.
Zda mi się, że Fiasko to druga wersja Niezwyciężonego. Podejście starszego Lema do tematu kontaktu z bardzo innym.
W pierwszym są problemy logiczno-techniczne.
W drugim poszerzone o etyczno-religijne.
Albo dostał rozkaz kontaktu za wszelką cenę a jeśli nie to zniszczenia planety, albo Ziemia wzięła na siebie ryzyko rewizyty w razie braku chęci gospodarzy, albo Ziemia zdecydowała, że skoro tak to nie lecimy, bo istnieje ryzyko*. Moim zdaniem 1 i 3 możliwość jest nieprawdopodobna. Tym niemniej niezależnie od wyboru jednej z tych możliwości całość była realizacją planu a nie jak to wynika z książki szukaniem pomysłów ad hoc.
To chyba ważne. Czy jest gdzieś jednoznacznie napisane - po co ten kontakt? Albo w imię czego?
Średnio pamiętam, ale wygrzebałem to:
"Chodzi o to, czy przybyciem możemy wyrządzić tam szkodę. Ojciec Argo uważa, że tak. Jestem podobnego zdania...
Więc gdzie różnica?
Uważam, że gra jest warta świeczki. Poznawanie świata bez szkód jest niemożliwe"Od siebie dodam, byle szkody były ich- nie nasze.
Czyli w imię poznania?
A z tą decyzją, sam wiesz
Plan planem, a życie życiem.
Decydenci lubieją tak zarządzić...
Jakby co, wycofaj. Dobro i bezpieczeństwo naszym priorytetem...
...a na boku:
ale wiesz - tyle w to zainwestowaliśmy. Głupio by tak wrócić z niczym. Już nigdy więcej nie będzie takiej szansy etc.Jak co do czego - to taki dowódca musi sam zadecydować, mając w głowie tą/ę
presję.
A, że zniszczyli Kwintę? To takie ludzkie. Mocarstwowe.
Zmień skalę i masz to naokoło.
Zabili Pirxa? To im pokażemy.
Zniszczyli nam dwie wieże? Rozwalimy dwa państwa.
Wystrzelili kilka rakiet? Rozwalimy kilka wiosek.
Zabili gestapowca? My 100 zakładników.
I tak mógłbym się cofnąć do starożytnego Rzymu, albo i głębiej.
Więc może ta książka jest też o naturze ludzkiej. Tu Lem ma podobne zdanie, co niektóre religie, w tym wiadoma.
Człowiek jest z natury zły. Tylko to zło jest czasem nieuświadomione i wychodzi "niechcący". Przy robieniu dobrego.
Czyżby stąd postać księdza?