odruchy typowo ludzkie, takie co ma, ten no, Pies Pawłowa albo jeszcze lepiej Ogrodnika
Czyli, że co...ślinisz się?
tylko ile to kosztowało i co w zamian dało - prócz tego i kilku innych prasowych artów.
Nie dostrzegasz licznych plusów?
- Miasto Sopot ma prestiżową imprezę o której się mówi, a jak się mówi, to się też przekłada.
- Bardziej zamożni na ogół lubią "bywać" na takich; mogą się pokazać i zabłysnąć...np. wrażliwością społeczną lub zwykłą błyskotliwością, wymienić najnowsze dowcipy o milionerach etc.
- Mniej zamożni, ci co z bólem kupili akredytację, mogą grzać się w otoczeniu tych bardziej...splendor spływa (będą zdjęcia) i zaprocentuje, a może nawet jakiś interes dogadają przy tym wyimaginowanym kawiorze?
- Biedni i ci z innej bajki, będą mieli poczucie, że ktoś się o nich troszczy, myśli, dba, szuka rozwiązań dla świata.
- Paneliści - ci pewnie nie za darmo plus prestiż.
- Żurnaliści, maja o czym pisać, bardziej masowe echo panelistów.
- Pracownicy hal, biur, hoteli, restauracji i reszta obsługi...ma tę pracę.
Kogoś pominąłem?
A, organizatorów pt. "prywatne firmy"...te raczej zarobią sądząc po cenach, zdjęciach i cykliczności imprezy. Gdyby się nie opłacała już by jej nie było.
potem te 66 osób kontra 3.7mld.
Tego argumentu używał Kapuściński w lapidariach. Tylko liczby były ciut inne.