Wydaje mi się, że wszyscy doświadczamy gwałtownego zjawiska, z gatunku tych, które pętało się dość długo wokół kostek razem z kotami i myszami (hę? Jak długo? Od wynalezienia komputera von Neumana, to znaczy urządzenia, które jest programowalne liczbami a nie wtyczkami, może więc emulować zmienną architekturę, nawet jeśli w brzuszku jest ona w rzeczywistości krystalicznie niezmienna. Tak na poważnie może to być z 50 lat w sensie naukowym, a w sensie praktycznym może od 20-30? Czyli mgnienie oka). I nagle nastąpił punkt przełamania, oto powstało to, o czym pisał Lem - rozumne maszyny, maszyny opowiadające, Wuch i Elektrybałt a także, zapewne, po drodze, ta maszyna, której zawsze wychodziło 7. Maszyny, bo to bardzo istotne, co do których nie wiemy JAK myślą (lub JAK udają, że myślą). Nie wiemy, ewentualnie, CO myślą. Lem stał na stanowisku, że jeśli ktoś bardzo dobrze udaje że myśli - to myśli. Wydaje mi się, że ze względu na to, że to zjawisko było dość długo podprogowe i pętało się wokół kostek przy podłodze nie doceniamy wykładniczego rozwoju, który ma to do siebie, że dość długo udaje linie poziomą, zanim wystrzeli w kosmos. Dlatego kompletnie nie umiemy tego osadzić w swoim doświadczeniu i przewidzieć konsekwencji, bo dzieje się to za szybko.
Ludzie jak to ludzie, znajdą skarb to go potną na kawałki i będą sobie nim inkrustować zęby tudzież zegarki. Zwłaszcza, że to się dostało w łapy szerokich rzesz. Szczerze wątpię, aby zadziałały jakiekolwiek ograniczenia, bo ci, którzy je narzucają, nie wiedzą co naprawdę się dzieje w tych maszynach, kiedy je im stawiają. Pamiętacie, Lem napisał takie opowiadanie "Formuła Lymphatera". Gatunek czy szerzej wynalazek ewolucyjny, który kiedykolwiek pojawia się na drzewie życia nigdy już nie niknie. Nie da się tego cofnąć czy zresetować. Nie da się młotkami potłuc maszyn w nadziei, że to wstrzyma rozwój technologii.
Nie wiem, czy wielcy użyją tych maszyn do wojny światów, ale wiem, że wszyscy będą ich używać w celu dezinformacji - od Kowalskiego po Putina. Jedni dla żartu, drudzy dla pieniędzy a inni ze zwykłej złośliwości. Powód nie ma znaczenia. I to już się dzieje. Przewiduję rozkwit wszelkich płaskoziemców, antyszczepionkowców, znachorów i im podobnych. Te maszyny się uczą i poznają psychikę ludzką, co ciekawe żaden psycholog czy psychiatra nie ma dostępu do takiego wielkiego i szczerego "big data" do jakiego mają lub lada chwila będą miały dostęp te maszyny. Jeśli ktoś czytał Stephens-Davidowitza "Wszyscy kłamią. Big data, nowe dane i wszystko, co Internet może nam powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy" ten zdaje sobie sprawę, o czym mowa. A to strasznie stara książka - wydana sto lat temu, w 2017 r. Przy żadnym konfesjonale ludzie nie są tak szczerzy jak wobec internetu - czyli maszyny. I będą tacy wobec AI. W związku z tym znany obrazek o wpływie wynalazków na liczbę cudów przybierze niebawem taką postać:
