14266
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Września 22, 2008, 12:03:16 am »Co do topnienia zelaza - dzieki Wam, Panowie, zaczalem grzebac w internecie, co by sie upewnic i wszystkie znalezione materialy mowia o tym, ze temperatura jego topnienia maleje wraz ze wrostem cisnienia (dlatego metaliczne jadro ziemskie utrzymuje sie w stanie cieklym pod gigantycznym cisnieniem).
A mi to wszystko po raz kolejny zwróciło uwagę na problemy jakie napotkamy jeśli kiedykolwiek weźmiemy się za kolonizację obcych planet, problemy jakże gładko pomijane przez autorów SF (np "Star Treka" ).
ps. a' propos tych problemów...
"Ileż razy człek krytycznie zastanowi się nad tym, czy ma dostateczną wiedzę, by się na jakiś temat wypowiadać? Czy zdarza mu się zbawienne zawahanie, które prowadzi do zajrzenia gdzieś do książki? Ba! Ale przecież w sprawach tak podstawowych, jak reaktory atomowe, mamy solidną wiedzę i ugruntowane poglądy!
A czy wiesz, jak działa koło? Wiadomo... Toczy się. Powiedzmy jednak, że mamy do rozwiązania zadanie praktyczne. Trzeba przenieść na odległość s ładunek o masie m. Powiedzmy, że znaleźliśmy się na obcej planecie. W takich warunkach, jakie spotykamy w powieściach SF. Dysponujemy TYLKO materiałem o współczynniku tarcia x. Da się on obrabiać, ale niczego innego na planecie nie ma. Jeśli zechcemy coś wykonać, możemy użyć tylko tego czegoś, z tego teoretycznego materiału musimy zmajstrować wszystkie przedmioty. Ile energii zużyjemy na transport naszej masy ? Ba... Ale co to jest energia? Taka dywagacja, często używane pojęcie, w istocie nadużywane. To... niezmiennik równań. Uprościmy zadanie dla naszej wyobraźni. Powiedzmy, że mamy silnik i zastanawiamy się, ile paliwa potrzeba dla tego silnika.
Sprawa jest prosta: praca W=F*s. Gdzie F to siła, jaka jest potrzebna do przesuwania naszego ładunku. Gdzieś w międzyczasie, dla uproszczenia założyliśmy, że pojedzie on na saniach. Bez sensu, ale za chwilę to poprawimy. Jak wielka jest potrzebna siła? Taka, żeby pokonać tarcie. F=m*g*x
Warto zauważyć, że możemy sobie darować wektorki, bo siła tarcia będzie zawsze skierowana przeciw sile przesuwającej ciężar.
No i tyle. Mając pracę, możemy wyliczyć ilość paliwa dla silnika, o ile wiemy, ile dżuli możemy uzyskać z jednostki masy.
A teraz stawiamy nasz ładunek na wózku. Koła wykonaliśmy z takiego samego materiału jak podłoże, z niego są ośki. I nie ma smaru. Współczynnik tarcia pozostał taki sam. Czy coś się zmieni?
O ile nie jesteśmy durni, to średnica osi jest znacznie mniejsza od średnicy koła. Powiedzmy, że uczyniliśmy ów stosunek jak 1 do 10. Koło toczy się po drodze, oczywiście pokonując znacznie mniejsze tarcie toczne. Ale trze o oś dokładnie tak samo jak tarły poprzednio sanie o podłoże. Siła jest TAKA SAMA.
Ale droga jest dziesięć razy krótsza. Można to wyjaśnić inaczej: zasada dźwigni jednoramiennej powoduje, że pchając wózek, odczuwamy siły tarcia na osi tyle razy mniejsze, ile razy mniejsza jest średnica osi od średnicy koła.
No to wiemy, dlatego koła rowerowe są duże. Ale nie tylko ośka. Duża średnica koła zmniejsza tarcie toczne. Jeśli jedziemy po piaszczystej drodze, koło się nieco zapada. Na każdy metr drogi wykonujemy związaną z tym pracę, bo wykopujemy małą koleinę. Podobnie zresztą jest podczas jazdy w deszczu: koła wykonują pracę, wyciskając spod siebie wodę.
Jeśli zwiększymy średnicę koła, na piasku zwiększy się powierzchnia nacisku, koło się będzie zapadać płycej. W przypadku jazdy w deszcz, może się okazać, że koło utraci kontakt z podłożem: wpadniemy w poślizg. Warto zauważyć, że zawsze można znaleźć taką prędkość, przy której opona nie zdąży wypompować wody spod siebie. Dlatego warto zwolnić w deszcz.
Czymże jest opowieść o działaniu koła? Anegdotą z morałem „to nie takie proste, panie kolego”. Zaś sensem opowieści bynajmniej nie namowa, by zwolnić, jadąc podczas deszczu, i tym samym uratować życie, albo by zapoznać się z działaniem reaktora jądrowego i celną przemową uratować świat.
Nie, Kochany Czytelniku. Chodzi o to, by opowiedzieć coś na uczcie, coś takiego, co Platon mógłby spisać, co przyciągnęłoby ludzką uwagę o wiele bardziej od ostatnich wyników salonowca. To, że zajmujemy się sprawami uniwersalnymi, dotyczącymi wszystkich, nieprzemijającymi, służy tylko i wyłącznie Sztuce. W szczególności literaturze, a choćby to była literatura fantastyczno-naukowa.
Uroda SF wynika między innymi z tego, że świat pozornie prosty i jakoś poukładany, oglądany poprzez pryzmat wiedzy, wygląda i inaczej, i urodziwiej. Wszędzie znajdziemy różnego rodzaju smakowite kąski. Ale żeby móc się nimi podzielić z innymi, potrzeba, by ci inni też wiedzieli. Może nie dokładnie to samo, ale by zachodził przepływ informacji, ich wiedza musi być przynajmniej nieco podobna."
http://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f63/14.html
(I dlatego czuję sie czasem gupi czytając posty maźka, ale lubię je czytać...)