Q
Oczywiście, o ile sensy w jakie uderzać będzie ta powieść będą harmonizowały z sensami (ich związkami, pytaniami itd.) jakie stawia problemat Boga-sadysty. Inaczej - o ile naturalnie i głęboko dzieło to będzie ku właśnie takim sensom wychodzić i je odsłaniać. Sam ten problem, jaki postawiłeś, jest już ciekawy i możliwy do poznawczego wykorzystania: pozwoli np. odsłonić różnicę między Stwórcą-Absolutem, a Stwórcą-Rodzicem. Stwórca-Rodzic jest np. ułomny, kierowany instynktami, nie tworzy świata, lecz jest rzucony w świat, nie tworzy życia by stworzyć życie, ale jako efekt swojej chuci itd. Można poszukać podobnego bóstwa w mitologiach, nawet w greckiej znalazłoby się ciekawe odpowiedniki, i stworzyć z tego znakomitą analizę kulturową. Żebym ten problemat postawił jednak w interpretacji książki, książka musi wydawać się tego świadoma (choćby autor nie był; dlaczego możliwa jest rozdzielność tych dwóch świadomości, tłumaczy w pewnym stopniu już to, co pisałem o "budowaniu świata"), świadoma np. tych różnic między Stwórcą-Bogiem, a Stwórcą-Rodzicem; inaczej będzie to nadużycie (i analiza stanie się, sama przez się, naciągana, tworzona na siłę).
Tym się charakteryzują dzieła wybitne, że są jakby kluczami do wielu problemów, nie sprowadzają się do płytkiego realizmu czy zadanej tezy (nie ma nic gorszego, niż pozytywistyczna literatura tendencyjna); są narzędziami myślenia, a nie podaną na tacy wiedzą-preparatem (jako wygłoszeniem tez).
Weźmy taką analogię: masz problem życiowy, który sprowadza się do matematycznego równania pierwsze stopnia. Możesz go opisać konkretnie, w opowiadaniu. Ja natomiast, interpretując to opowiadanie, mogę zauważyć, że ciążenia psychologiczne i napięcia w nim opisane, odpowiadają innemu problemowi, który również sprowadza się do takiego równania. Mogę później zacząć rozważać dlaczego tak jest, co te dwie sytuacje różni, czy są inne takowe sytuacje itd.
W Solaris mogę zauważyć, jak różne - zdawałoby się - odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące człowieka, wynikają z podobnych ciążeń myślowych; dzięki temu narzędziu jakim staje się dla mnie książka mogę wydzielić płaszczyzny sensu, które te odpowiedzi różnią, łatwiej zrozumieć jak się rozchodzą ich drogi. Przecież dokładnie na tej samej zasadzie rozpowszechnił się zresztą ateizm: na zasadzie demaskacji w religii ciążeń, na które można dać zupełnie inną odpowiedź, odpowiedź naturalistyczną. Jednak, to, że sam nie wierzę, nie oznacza, że tekst kulturowy osoby wierzącej jest gorszy. Dla mnie pytanie o Boga nie ma i nie może mieć odpowiedzi, i to też potrafię wyczytać w tej książce. Właśnie dlatego w przypadku interpretacji teistycznej pisałem, że książka ją zawiera, ale nie w sensie wiary spełnionej, wiary radosnej, ale wiary w świetle nieobecności Boga, wiary na przekór i w niej znalezieniu nadziei, chociaż niepewnej.