chociaż mam wgraną wersję
A mi się wgrało...
To chyba ten "determinizm społeczny" o którym pisał Lem, czy raczej opisywacz Lemkrecjusza - Okołowski. Kartkuję powoli, na razie miło się czyta (a
Maziek straszył). Chyba, że głębiej w lesie będzie trudniej.
Więc, mi się wgrało tak - te remember.
Remember (Walking in the Sand) - Shangri-LasWszystko przez epki tonpressu z serii "Oldies but goldies". W czasach kiedy okładki były zastępcze, często z innych niesprzedanych płyt, te wyróżniały się grafiką. Była seria pięciu takich. Shangri to 4.
http://www.ebay.com/itm/7-EP-SHANGRI-LAS-Leader-Pack-2-POLAND-POLISH-/310588532193?pt=LH_DefaultDomain_212&hash=item485084e5e1A trójka to Yarbirds.
http://allegro.pl/ep-yardbirds-for-your-love-still-i-m-sad-i2853135488.htmlZ niej inny znany, naśladowany:
The Yardbirds - Still I'm SadI tak odczapnie...
Okołowski napisał - Lem nigdy nie był w USA.
Niby wiem.
Ale gdzieś w tyle głowy pęta się historia z Fiałkowskiego, czy Beresia...dramatyczna.
Jazda samochodem po hajłeju, wielopasmowym. Bardzowielo.
I konieczność zjazdu z minięciem kilku zatłoczonych pasów. Jak nie zjedzie, to pojedzie...hen.
Tak obrazowa, że czytając, czułem ten pot pot pachami.
Zmyślił?
Czy mi się pomieliło? I tak pomielone wgrało.
Bo byłem pewny, że to w USA właśnie.
Kurdek, po Fettingu, nawet Strachy nie takie. Znów determinizm?