Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - WIST

Strony: [1] 2 3
1
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Lutego 12, 2008, 02:14:46 am »
Tak, choć czy nie ma na to wpływ fakt że Star Trek to serial czyli czasowo o wiele dłuższy i na ile jego finansowanie przez wytwórnie na potrzeby telewizji pozwala jednak zastosować wybitne rozwiązania? Kino musi zarobić, a serial puszczany w tv jest finansowany jakoby przez widziów.

Jeśli ktoś nie zasiał wcześniej tego życia lub nie zaistniały jakieś inne tego typu zjawiska, to nie zamierzam się spierać co do tak wilekich podobieństw istot żywych. Nie równoważy tego też od czasu do czasu pokazywanie się dziwnych istot z energii, czy zyjących w kosmosie. Natomiast nadal myśle że zachowanie kosmitów jest jednak dość ludzkie, co do pewnych granic ma dla mnie sens (potrzeba przetrwania wymaga agresji, emocji itp. itd.), ale tylko do pewnych.

W pewnym stopniu SF i fantasy są chyba podobne i  można je pomylić, ale nie daltego że granice są tak niewyrażne, ale brak u zwykłych ludzi jednolitej definicji słowa, ja też nie powiem abym nie miał z tym problemu, choć nie powiem aby Tolkien był twórcą SF.

Co do Verna i Lema to myśle że potrafie się wczuć w to co autor opisuje i patrze na te łodzie podwodne, czy misje na Wenus z perspketywy czasów które są opisane, nie ze swojej. Jestem jakby tym XIX iweczny człowiekiem i ja widze rzeczy które dziwią choć może nie tak bardzo bo to jest wiek takich właśnie cudów.

Eden powiadasz, zatem coś się zapoznam z nim aby nie być całkowitym ignorantem.

Religijnośc cylonów tak na pierwszy rzut oka sugeruje jak bardzo podobni ludziom oni są. To już nie maszyny, ale istoty które są samodzielne, zdolne do tego do czego nie byli zaprogramowani. Chyba ze z perspektywy akcji cylonom objawił się Bóg.
Ci ludzie nie różnią się od nas, tak jak my mamy samoloty i wachadłowce kosmiczne, któych nie mieli ludzie w XVIII wieku, tak i oni mają technike o wiele wyższą niż nasza, ale cały czas to są ci sami ludzie.

Może się myle, ale może też troche się nie rozumiemy. Ja uważam że ilość czy jako długoś trwania, czy jako ilośc ciekawostek, pomysłów itp. jest ważna bo każdy scenariusz musi być rozłożony w czasie. Czy tą samą jakość będzie miał film (scenariusz, postacie, sceny) trwający 30 minut, 60 i 240? Nie chodzi tutaj tylko o ST Voyager który był długi i może za długi, ale o to że to wszystko można było ująć w mniejszej ilości sezonów. Nadal to nie musiała być rewelacja, ale czy nie było by to mniej męczące, oraz nie wymagało innych rozwiązań, a dzięki nim może lepije by się zapisał w pamięci?
W skrócie - nie ma jakości bez ilości i nie ma ilości bez jakości. Film musi interesować i ileś trwać, oraz coś zawierać w sobie. Jeśli trwa za długo/za krótko, albo jest nudny/lub zawiera za dużo akcji i wątków może być nieudany. A jeśli film ma świetny scenariusz ale rozwleka się na długość i trwa i trwa? Mówimy o jakości, ale odgórnie uznajemy że jest jakiś limit ilości. A te dwa czynniki ja widze jako powiązane ze sobą i nie można ich rozerwać. Gdy stworzymy serial o ciekawym scenariuszu jak Space... to jak już widać po niejdenj rozmie jest żal że tak krótko trwał... co z tego wynika? że przy zachowaniu jakości dłużysz czas trwania, jeszcze jeden choć sezon miałby wielki znaczenie. Iloś ma w tym sensie znaczenie.

2
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Lutego 10, 2008, 01:47:54 am »
Q
Ciekawe jest to co piszesz o Rodenberrym. Cóż, nieraz chcielibyśmy zobaczyć więcej ale musielibyśmy zapłacić za film dodatkowo, a i nie zawsze moźliwości praktyczne pozwalały.
Co do kosmitów to co by nie pokazali to i tak nie wiemy czy oni gdzieś tam są, oraz jacy są, zatem czy potworki, czy humanoidy zawsze to rzecz naszej wyobraźni. Cóż, humanoidy z którymi można się dogadać, większość ma oczy, mówi, je, nawet tak samo się rozmnarza. W gruncie rzeczy to zykła nasza codzienność została przeniesiona na ekran, dodano tylko szpiczaste uszy, oraz oprawę przyszłości. Natomiast sama wizja jest ciekawa, szczególnie że jak już pisałem stworzono całą fikcyjną rzeczywitość (społeczeństwo, relacje, historie, osiągnięcia), a pokazano w zasadzie pare statków na ekranie, czasem planetę, bitwę itd. Z perspektywy jednego okrętu można było wysnuć cała rzeczywitość przyszłości i to na przestrzeni setek lat. To już coś.

Co do Astronautów to jeśli chodzi o mnie nic nowego nie pokazuje mi ta opowieść. Nie żebym był jakiś rewelacyjny, poprostu żyje w innych czasach. Nie wiem też jaki był poziom wiedzy ludzi lat 50tych naszego wieku, ale mogę domniemywać że nieliczni rozumieli różne aspekty techniki różnych dziedziń. Jeśli technika była dla nich pewną tajemnicą, to była to zapewne interesująca książka, bo w gruncie rzeczy fikcja została oparta na tym co realne, opisie działania reaktora atomowego, relacji o meteorycie tunguskim, zapewne wzbudzającej ciekawość koncepcji lotów w kosmos, a także życia poza Ziemią. Dzisiejsza fikcja ma to do siebie że jeśli już zabiera się za nią nauka to jedynie spekuluje że to może działać. Lem przy okazji troche edukował. I ostatecznie pokazał że od 6 lat ludzkośc ma broń która może spowodować to samo co spotkało naszych niedoszłych najeżdzców.

Co do BSG to tak, ale jakbym miał czekać na tv to bym się nie doczekał zobaczenia tego co dalej stanie się z bohaterami. Właśnie mną najbardziej wstrząsnęło gdy zabił żonę. Też zaskoczyło kto okazało się pod koniec cylonem... ale jak napisałeś wydaje się że oni wiedzą komu chcą dochować wierności, a kto jest ich wrogiem. W sumie to ciekawa kwestia bo pokazuje że można dokonać wyboru po której stronie chce się być, choć z drugiej strony bycie "ludzmi" przez taki długi czas, to co przeżyli odcisnęło na nich swoje piętno.

Miesław
Co do zmeczenia materiału to ST Voyager pamiętam jako ten dośc długi bo zdaje się 7 sezonów. A jakby chcieli to by mogli jeszcze kręcić bo im tam jeszcze troche lat świetlnych zostało, ale dobrze że skończyli i to dośc spektakularnie.

Ja nie twierdze że ilość nad jakość... tylko przeciwstawiam się tym że jak katarynki ludzie tak szczycą się jakością. Poniżej pewnej granicy gdy ilośc ogranicza jakość, bo cóż z tego że film jest świetny skoro szybko się kończy. Ja wskazuje na potrzebe właściwych proporcji ilości i jakości, bo są one od siebie uzależnione.
Tworzyć dużo przy założeniu pewnej jakości. Nikt nie będzie oglądać czegoś co jest masowo mu podawane, ale zwykle nudne. Przynajmniej ja nie.

3
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Lutego 05, 2008, 03:07:23 am »
Jeśli dobrze rozumiem lepiej jest i wolisz aby serial skończył się w miare wcześnie, ale jeszcze będąc na poziomie, niż gdy po iluś sezonach straci i początkową świeżośc i początkowy rozmach. I nie kwestionuje tego, choć pozostanie ta szkoda że jeszcze jednej, dwóch trzech sezonów nie nakręcono, zakładając że nadal będzie się rozwijać i zachowaywać poziom. Bo jednak to jest szklany ekran, jeśli już tworzyć to w pewnych ilościach, bo nie tylko jakość według mnie daje satysfakcje.

Może jest jakiś relizm wogóle w różnych wynalazkach przyszłości filmowej, którego my nie dostrzegamy, a który wydaje się sztuczny i tylko efektowny. Natomiast faktycznie taki film dokumentalny o kręceniu czegoś też porusza wyobraźnie. Weżmy choćby trikodery (nie wiem czy tak się pisze) ze Star Treka. To co już zdaje się pisaliśmy, że nauka idzie szybkiej do przodu niż wyobraźnia. Dziś urządzenia tej wielkości co star trekowe są już dośc powszechne i posiadają wiele funkcji, zatem komunikacja, jakieś czujnkiki, przeliczanie danych to w star treku jest wręcz toporne w stosunku do tego co już dziś mamy. Oczywiście można wymyśleć zę trikoder ma jakąś niewyobrażajlną pamięc, że ma dane wszystkich materiałów jakie tylko istnieją i może je badć, do tego jakieś sygnatury broni i samouczek języków galaktycznych, ale z tego co widać na ekranie to dziś my to już mamy, lub niebawem mieć będziemy.

Ja nie uważam Tryfidów za arcydzieło, natomiast nie zapamiętałem ich jako coś co szczwgólnie analizowałem, ale jako miłą rozrywke przy tv gdzieś tam w przeszłości jak byłem dość mały.

Szczerze mówiąc słabo idą Astronauci, z tego powodu że jeszcze mam naukę, a żeby być szczerym jak już się zabiore to leci, ale trzeba się zabrać. Dla mnie i z mojej perspektywy to mogło być kiedyś interesujące dzieło. Początkowe opisy świata i rozwoju techniki mogły być zachęcające. Nawodnienie północnej Afryki, czy urządzenia które same pobierają z gleby składniki odżywcze to mogło poruszać wyobraźnie, ale nie żebym był jakiś super, mnie to nie rusza.
W sumie słabo daje się też zauważyć efekt cenzury czyli koniecznośc pisania o triumfie światowej rewolucji i jej dobrych efektach. Przynajmniej jak dla mnie i na tyle stron ile przeczytałem.

Co do BSG to jak dla mnie postacią która klasyfikuje się do Twojego opisu jest zastępca Adamy, chyba Tight się nazywa. Facet z jedne strony pijak, z drugiej wysokiej rangi oficer, który jak trzeba robi swoje, stara się tworzyć wizerunek twardego i chyba takim jest skoro mógł ukarać własną żonę za ... no właśnie co to było, zdrada czy pomoc mężowi? I jedno i drugie. Dla mnie nie tak jednoznaczne. Potrafi też, według mnie niestety, narzucać innym swoje spojrzenie, czyli skoro ja ukarałem wszystkich zdrajców, to każdy też musi myśleć jak ja i nie ma innej opcji niż być z nami lub przeciw nam.

4
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Lutego 03, 2008, 02:08:38 am »
Q
Po tym do czego doszliśmy to Space ... zakończyło się tak jak trwało, coraz gorzej bo dowiadujemy się że to nie koniecznie oni są źli, a ryzyko zniszczenia, czy zniewolenia całego gatunku to nadal za mało aby się powstrzymać dla niektórych "ludzkich" przywódców.
Myśle jednak że można takia nie inny obrót wydarzeń podciągnąć pod to o czym już pisaliśmy, czyli potrzebe wymyślenia powodów, z powodu takiego a nie innego scenariusza. Jakby powstał 2 i kolejne sezony inaczej to mogło by wyglądać.

Z tego co napisałeś najbardziej trafia do mnie kwestia właśnie co ważnijesze - bezpieczeństwo, czy wolność. Przyszłość, a przecież i teraz nie brakuje tego, przynosi nam wizje świata gdzie kontrola pojedyńczej jednostki to żaden problem, co gdyby tylko zachowano zdrowe (pomijając już pytanie jakie to są zdrowe) zasady tym uczciwym i dobrym by wcalenie nie musiało dokuczać. Problem tylko co jeśli ktoś będzie niewinny tak jak nasz policjant. No i kwestia tych 3 istot które dla dobra ogółu niepytane były poświęcone. Oczywiście inne kwestie też są ciekawe. Ja jak to czyniłem już poprzednio moge zwrócić uwagę na broń jednego z policjantów/agentów, która była efektywnie "przeładowywana" tylko jak wogóle taka konstrukcja funkcjonuje, że wymaga tak spektakularnych działań - to jednak nie była strzelba.

Swoją drogą udało mi się prawie w całości obejrzeć Tryfidy. Wywarły na mnie w sumie neutralne wrażenie, czyli przpomniały mi się sceny, a i też nic mnie nie zniechęciło aby nie dokończyć oglądanie filmu.

5
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 30, 2008, 12:32:27 am »
Q
Na samym początku tak, sprawdziłem ten tytuł i to był właśnie TekWar. Dziękuje. A przypominaiłem sobie że coś takiego było nagle podczas pisania ostatnio, także myśl jest mocno świeża.

Co do Space... to mamy chyba serial który obje cenimy i dobrze pamiętamy. Takie wspólne pochodzenie nas i obcych zawsze dodatkowo tłumaczy skąd oni się wzięli. Można by się zasatanowić jak to wszystko się skończy... W ostatnim odcinku nieźle się zapowiadało, ale ostatecznie wyszło tragicznie.

OK a w takim razie jak się zaptrujesz na filmy typu Ja robot, czy Raport mniejszości?
W pierwszym mamy ciekawy wniosek jak najlepije ludzi chronić i przedk kim, a w drugim co by było gdyby dane nam było wprowadzić z grubsza porządek zanim nastanie taka potrzeba.

6
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 28, 2008, 02:52:31 am »
Co do elektrycznego kosmity to zawsze jakieś wytłumaczenie że sygnał został zakłucony, ale jak dla mnie sama koncepcja tego typu wydaje się zbyt nierealistyczna, a już to że musimy kombinować żeby to miało sens niestety działa bardzo żle na odbiór filmu.

Co do Space... to aż przerażające że można być tak chciwym, aby czynić takie założenie. Choć może "nasza" wiedza o "nich" była na tyle duża że były ku temu przesłanki aby uważać siebie za prawdopodobnych zwycięzców. Ciekawy ten świat jutra, dzielni wojacy giną, a ktoś korzysta. W sumie poza statkami kosmicznymi bez zmian.

A widzisz, wątek wspólnego pochodzenia z Ziemi umknął mi. Choć jeśli przyjmiemy ewolucje jako to co ostatecznie ukształtowało obcych na ich planecie to znaczenie DNA wydaje mi się maleć. Kwestia na ile przetrwanie gatunku zależało od zwykłej przewagi w walce i zdobyciu pożywienia. Gdyby warunki były sprzyjające, to i poziom agresji byłby niższy, a gdyby nie były sprzyjające to poprostu musieli by być agresywniejsi, a zatem poniekąd podobni do nas, bo to determinowało by rozwój ich cywilizacji tak jak determinowało nasz rozwój. Natomiast wydaje mi się że "humanoidalny" wygląd to już w dużej mierze wina DNA i tutaj mamy jakąś odpowiedz.
Wogule wygląd obcych to ciekawa rzecz, bo albo trzeba jakoś wytłumaczyć ich zbyt ludzkie kształty, lub to czemu istnieją choć według współczensej bbiologii nie powinny wogóle powstać.

Matrix stanowi jakąś nowość, temat który w takije postaci chyba jeszcze nie było poruszany. Oczywiście było o maszynach i o rozwoju wirtualnej rzeczywistości. Przychodzi mi do głowy serial który kiedyś lepciał w tv choć widze go przez mgłe. Generalnie świat jutra i chyba policjant który ma wszystko co jutro przyniesie. Miał ciekawy telefon z videorozmowami, coś co dziś powoli się upowszechnia, pozatym broń i samochód, oraz swobodnie korzystał z wirtualnej rzeczywistości sterująć komputerem za pomocą rąk, bez klawiatury i tyle pamiętam.

Co do reszty rzeczy jak zawsze jeśli ich nie podejmuje to znaczy tyle że nie mam zastrzeżeń.

7
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 17, 2008, 04:20:47 am »
Zgadzam się, jako inteligencja jakakolwiek nie powinien to byc twór który się ogranicza i ryzykuje. Chyba że są jakieś powody np. niemożność przesłania się gdzie inadziej, lub nieświadomość tego obecnego gdze zostanie przesłany. Wydawać by się mogło że komunikaty z Mira powinny docierać do stacji naziemnych, nie jakiegoś statku... Cóż tym razem ludzi ochroniła głupota(?) lub przypadek(?)

Cóż, jeśli jak móiwsz to jest jeden z wniosków który płynie z Space A&B to jest to istotne przesłanie. Ale nawet chciwcy powinni widzieć że coś ma lub nie ma sensu bo to jest w jego interesie, a tutaj jakby popełnili akt samobójstwa, tyle że na całym gatunku.

Jest w tym racja, rozumienie pojęcia świętości i gdzie ma ona swoje źródlo może być inna u naszych obcych. A choćby było to cmentarzysko jako miejsce szacunku, lub miejsce gdzie wydarzyło się coś epokowego...
Co do uczłowieczenia to była taka scena gdzie nasz Tank i kosmita mieli walczyć wręcz, a ostatecznie "dogadali się" i każdy wycofał się w swoją stronę. Wymienili się "podarkami". Ja bym jednak powiedział wedle mojej teorii że instynkt przetrwania wziął górę nad obowiązkiem walki i jest to rzecz którą łączy istoty żywe niezależnie gdzie żyją. Albo chcą przetrwać, albo ich nie ma bo wyginą.

Co do tego nudnego i mało odkrywczego myślenia, to nie chodzi przecież tylko o akcje. Poprostu po co tworzyć scenariusz który z góry będzie oklepany? Po co przekazywać treści znane, pokazując akcje, która poprostu da się przewidzieć, a z nią zakończenie, morał sens ect.?

Wymyślać choćby po to można aby nie powstał klon klonu jakiegoś nakręconego dawno temu filmu. Jeśli tylko się da wprowadzić nowy element, nowe miejsce, scenerie to czemu nie?


8
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 11, 2008, 02:49:15 am »
Pisałem to dośc nieśmiało bo też pamiętam jakiś świecący okręt tak jak piszesz bardziej z energii niż z materii.

Jasne wybrać mógł bardziej fortunne miejsce niż jakiś statek. Natomiast jako sygnał elektryczny można go traktować jako inteligentny program, nie jako coś co samo w sobie jest intelignetne. To wyjaśniać może jednak tylko to co działo się po przesłaniu na statek.

Mówisz ludzka chciwość... cóż powód jak najbardziej do przyjęcia. Swoją drogą ryzykowanie eksterminacji całego gatunku dla jakichś wątpliwych korzyści to aż woła o poste do nieba.

Faktycznie coś z tym Wongiem było...

Jasne, cechy życia jak odżywianie czy rozmnarzanie, ale ja proponuje tutaj też choćby agresywność która wynika wprost z potrzeby przetrwania. Pozatym jeśli ten księżyc miał znaczenie religijne dla kosmitów to czemu nie oczekiwać podziałów wśród "wiernych" kosmitów? Może przenosze faktycznie moje myślenie na kosmitów, natomiast wydaje mi się że w obliczu tego co wiemy z filmu, oraz co domniemywać możemy z życia wcale nie musieli się od nas różnić i takie ludzie i przyziemne rzeczy jak inne frakcje, czy "buntownicy" mogliby zaistnieć, choć nie byliby zapewne zadną orginalnością w filmie. I tutaj przechodzimy do tego co napisałeś, pomysłowość plus pewna realistyka. W końcu to film, zatem nie koniecznie musi być zgodny z danym myśleniem które będzie jednak nudne i mało odkrywcze.

Fakt że dużo jest filmów o żywych trupach które generalnie opowiadają o tym samym. Jedynie sposób przedstawienia, czy to w supermarkecie, czy w zamkniętej osadzie. Czy trupy są powolne i głupie, czy może szybkie i da się je czegoć nauczyć... Nie wiem w sumie czy można coś więcej tutaj wymyślić.

Wyczytałem w internecie że niedługo ma powstać sf "Caprica" czyli 50 lat przed Batllestar Galactica gdy kolonie były jeszcze całe i niezbombardowane.

Ten "Przylądek Canaveral" to jest coś nowego?

9
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 10, 2008, 02:08:39 am »
Jasne sygnał elektryczny jako nośnik informacji, natomiast nadal potrzebuje on mieć czym sterować i tutaj jakby zaczyna się logika. Sygnał zaczął sterować statkiem i choćby dlatego potrzebował on w coś wejść. Ale w przestrzeni kosmicznej też coś musiało ten sygnał przewieść... a to co było na początku filmu wyglądało niecodziennie, jakiś statek czy coś...

Myśle jednak że związek Pirxa jest wątkiem pobocznym w przeciwieństwie do rozbudowy wątku wojny. Ale nie będe się upierął, bo to nie powód do sporu w dyskusji. Zaczęto w ramach serialu wątek globalny bo dotyczący powodów wojny, nie jestem przekonany czy pozostawienie go w tajemnicy, czy swoiste porzucenie byłby właściwy, choć to tylko gdybanie.

Tych przesłuchiwanych jeńców nie pamiętam, ale skoro tacy byli to uznać to można za mój błąd.

Doszedłem do pewnego (nadal zresztą otwartego) wniosku że siłą rzeczy od pozaziemskich istot żywych możemy spodziewać się pewnych podobieństw. I tak taka wojna domowa nie musi być tylko ludzkim, ale jak najbardziej pozaziemskich schematem myślenia. Natomiast fakt że jest to najprostszy sposób do rozwinięcie akcji.

Jasne że Underworld nie ma jakiegoś przesłania. Poprostu wampiry i wilkołaki walczą i jest akcja. To jak pisałem podobnie w Resident Evil jest - znane wątpki, ale inni aktorzy i sceneria.

10
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 04, 2008, 02:04:04 am »
I OK. A jeśli tak "gniot" jak ST ENT porusza moją wyobraźnie to czy to źle?

Jasne, ciężko ustalić jednolitą definicje życia, lecz opieramy się jednak na pewnym zestawie cech i mówiąc ogólnie na złożonośći. Prąd nie jest złożony i tworzony jest z wielu cząstek które poprostu się poruszają. Gdzie tu miejsce większość przynajmniej cech istoty żywej? Ale cóż, zawsze można zoabczyć co by było gdy niemoźliwe był...

Chilkę, samo wyjaśnienie że wojna wybuchła bo pomimo ostrzeżeń wylądowaliśmy na tym księżycu, to jest stanowczo za mało i nie mówi zbyt wiele więcej niż wiedzieliśmy przez ostatnie około 23 odcinki.

Jeśli działali w jakikolwiek sposób wspólnie, nie oddzielnie to OK, może coś umknęło mi przez te lata, co jest bardzo moźliwe.

Jak pokazać politykę obcych? A kto mówi o pokazywaniu, wystarczy scena jak rebeliant komsita rozmawia z przedstawicielami wywiadu ludzi, oraz jedną bitwę między statkami kosmitów, lub zamach na okręcie obcych.
Broń biologiczna choćby. Jedną z takich rzecz była rakieta która zniszczyła jakiś eksperymentalny statek obcych który był niezwykle niebezpieczny. Mam nadzieje że to ten film był.

Co do poziomu filmów. Jak sam napisałeś tworzy się to co się sprzedaje. Oglądałem jakiś czas temu Dooma, będzą za jakiś czas kolejne ekranizacje gier komputerowych. Nie ma tak raczej żądnej refleksji, troche nawalanki i jakaś fabuła. Oglądałem też Resident Evil i odniosłem wrażenie że wpakowali w jeden chyba 1,5 godz film wszystko co się da. Koniec świata, walkę w podziemnej bazie, konwuj ludzi którzy chcą przetrwać, "ucywilizowanie" żywych trupów - wątek który już był w jednym z wcześnijeszych filmów o zywych trupach. Zakończenie pozytywne choć nie pokazane.

A Underwold to jakaś zawsze ciekawostka skąd mieli się wziąść wampiry i wikołaki, że można ich zabijać nowoczesną bronią, oraz jak sobie wampiry luksusowe życie zafundowały.

11
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 03, 2008, 01:07:49 am »
Zależy w jakim sensie bezwartościowe. Zacząłem moją obecnośc na tym forum od według Ciebie nieudanego filmu (przynajmniej tak jak go opisałem). Generalnie film ma dostarczyć rozrywki, wrażeń i to konkretnemu widzowi. Wydaje mi się że niekiedy traktuje się film jak taką sztukę która albo jest wysokich lotów, albo nie ma jej wogóle. Wogóle to czy jest sens jakiegokolwiek przyznawania się komukolwiek?

Wybór "Wirusa" był nader nieudany. I nadal nie wiem i to należy włożyć między bajki jak prąd może żyć? Oczywiście pytanie retoryczne. Do oglądnięcia, natomiast jeśli ma być mile to lepiej się nie zastanawiać nad sensem.

Wątek powodu wojny można według mnie rozwijać. Dlaczego wogóle doprowadzono do takiej sytuacji skoro znano konsekwencje, kto to zrobił itd. Za co walczą ludzie i jak to się skończy, bo mimo wszystko wole happy end.

Silikanci i kosmici ramię w ramię tak było?
Prócz tego druga opcja Silikanci pomagają nam...
Może jakieś rozłamy u kosmitów, jakaś nowa sensowna jednak broń przeciw nim...
W sumie to ciekawe bo mamy czasem informacje że ziemski wywiad coś tam... To znaczy raczej nie mają agenta w szeregach kosmitów, czyli jakiś nasłuch, a to znaczy że rozumiemy ich język i dobieramy ich przekazy. No i te odległości przez które nasi i kosmici skaczą jak z Ziemi do księżyca.

A tak wogóle to wszystkiego najlepszego w nowym roku.

12
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 28, 2007, 01:47:23 am »
OK i ja nie twierdze że są te kolejne serie ambitne czy coś podobnego, choć naraże się na  potępienie z Twojej strony i zapytam co to znaczy ambitny? Oraz czy każdy film musi byc ambitny?

Co do Virusa to jego błędem/słabością było to że musiał przybrać forme którą można było zniszczyć. Czy to jego roboty, czy cały ststek można odpowiednie zastrzelić i zatopić. Jeśli by się zastanowić to wełdug mnie bardzije to prawdopodobne niż to że np. dzielni wojacy z USA pokonują przewyższających ich pod każdym względem kosmitów (Dzień Niepodległości). Tutaj w Wirusie w gruncie rzeczy walczymy ze znanymi nam rzeczami bo pod takie ten inteligętny prąd elektryczny się wcielił.

Mówisz że przegrał finansowo? Spodziewałem się raczej że rezyser się ze scenarzysta pokłucił lub jakieś tego typu prozaiczny problem. Oczywiście to moje subiektywne podejście, że wolałbym kolejne sezony Space... niż Babilon 5.

Na czym polega ta zasada niezerowego prawdopodobieństwa?

tzn zdaje się że ta misja kolonizacyjna stała się powodem wojny. Na końcu jak dobrze pamiętam okazało się że obcy ostrzegali ludzi przed kolonizacją tego księżyca, który zresztą miał być święty dla kosmotów. Nie wiem czy to miałeś na myśli, a i obym niczego nie przekręcił. Także cały czas mamy ten tajemniczy wątek wedle którego najwyżej postawieni wiedzieli o istnieniu obcych i to po naszej stronie leży wina za jej wybuch (dokładniej po stronie tych co wiedzieli). Ten wątek mógł się rozwinąć. Może nawet pozyskanie silikantów do wspólnej walki przeciw obcym, lub na odwrót, silikanci i kosmici przeciw nam...

13
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 25, 2007, 12:10:53 am »
Cel kręcenia jest zapewne i finansowy i też chęć wyjścia naprzeciw fanom i zwykłym oglądającym. Możesz mnie potępić, ale mi się podobało. Był pomysł jeśli chodzi o eksploracje, potem o wojne temporalną, natomiast po tych dwóch elementach szły już lużne pomysły byle coś nakręcić, choć też nie były złe. Dopóki ktoś będzie oglądać będą choć próbować coś wymyśleć. Spójrzmy choćby na kinowe ST z Picardem i załogą Enteprise - First  Contact i Nemesis to były w dużej mierze akcja i walka. A to było ponad 10 lat temu, już wtedy było zapotrzebowanie na zwykłą akcje.

Co do Lema to jak coś więcej będzie to napisze w stosownym wątku. Oby tylko chęci i czasu mi wystarfczyło aby zrobić to jeszcze w tym stuleciu.

"Wirus" to chyba jeden z tych wielu jak to się określa survival sf czy jakoś tak. Ostatnio oglądałem Deestar Six, gdzie akcja dzieje się pod wodą. W gruncie rzeczy niczym innym nie był "Obcy". Zaryzykuje stwierdzenie że ten gatunek na tym polega i nie ma tam zbytnio miejsca na moralne czy filozoficzne rozterki.
Natomiast zastanawiam się ostatnio dlaczego "Space - Above And Beyond" zostało zakończone już po 1 sezonie. Jak dla mnie to był udany serial i a sama akcja działa się w różnych miejscach. Można nawet wycisnąć jakieś bardziej ambitne wątki, tylko sztuczne życie, androidy, czy kosmici i to co o nich zostało pokazane w filmie. Kosmici okaleczali ciała zabitych wrogów, potrafili nawet odstąpić od walki wręcz i odejść w swoją stronę i sam powód całej tej wojny.

Mogę się przyczepić oczywiście do tego że wojna trwa dłużej niż 24 godziny co znaczy że ludzie albo są silni albo kosmici nie są od nich silniejsi - czyżby poziom rozwoju był tak zrównoważony? Obce planety które wyglądają jak Ziemia, ostatecznie to że kosmici, ich broń pojazdy są jakby bardziej zaawansowaną formą tych ziemskich.

14
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 20, 2007, 12:45:02 am »
Ok, ale to nie problem pokazać coś z zewnątrz i wewnątrz. Tylko chodzi o to aby z perspektywy zewnątrz pokazac np. ruszające się postacie wewnątrz. O to mi chodziło.

Co do linii czasowej, to nawet nie o to chodzi. ST ENT każdy sobie sam może ocenić, natomiast pokazuje on czasy których jeszcze w ST nie pokazano - początki. Podobnie jak ST TNG pokazywał inne czasy niż ST TOS. ST XI zatem umiejscawia się w pewnej już jakoś znanej nam rzeczywistości.

Szybko dokształciłem się co do Prądów przestrzeni. Coś jak bliższa nam "Pamięć absolutna". Nie wiem, wydaje mi się takie dość standardowe, jakaś tajemnica wpleciona w świat dalekiej przyszłości, choć było to bardzo ogólniokwe dokształcenie.

Mistrz, a raczej jego dzieło idzie powoli, ale idzie. Gdy skończe, lub dojde do większej ilości stron do dam znać.

Co do filmów które wymieniliście to znam już nie od dziś tylko "Wirus". Taki do oglądniecia. To jakaś specyficzna forma elektrycznego życia, wydaje mi się tutaj czymś nagiętym, bo pomimo iż staram się być otwarty, to życie w jakiejkolwiek postaci prądu jest dla mnie tak realistyczne jak żywe kamienie. Ale popre Cie Q że ogląda się OK.

15
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Grudnia 14, 2007, 01:55:40 am »
Zależy jak pokazano tą załogę. Jeśli z perspektywy ludków w lecącym promie, to już inna sprawa, jeśli dysponuje się tylko modelem.

Pod pewnymi względami się postarzały, a pod pewnymi jeszcze czakają na reaLizacjĘ. Natomiast tutaj jest moje niedopatzenie. Faktycznie rozwój techniki jest nieprzewidywalny, natomiast nasze rozumienie praw fizyki i tego co się da z nich "wydusić", jest jak narazie rzeczą stałą. Oczywiście prace w labolatoriach trwają i ciągle coś nowego jest odkrywane, natomiast szkolna fizyka (może się myle) nie zmienia się tak. Dopuki zatem nie odkryjemy nowego prawa, zjawiska, czegoś co wniesie do nauki nowe moźliwości, co wejdzie do powszechnej edukacji, doputy fantastyka ma jeszcze to pole do popisu operując tym co wiemy teraz. Gdy/jeśli zmienia się radyklanie nasze spojrzenie na fizyke, ST wypali się dlatego że będzie zbyt daleki od rzeczywistości, to już nie będzie fantastyka, ale bajki.

Czyli ST XI będzie operować w świecie który już istnieje, chronologicznie w znanej nam rzeczywistości ST.

Za czytadło dziękuje, spróbuje się zapoznać, na tyle ile cierpliwośći angielski pozwolą, co jest ze sobą powiązane.

Straszny widok jak Spiderman zaatakował nasz prom. Swoją drogą ciekawe jaki napęd zrewolucjonizuje loty kosmiczne, bo wiecznie na odrzucie chyba latać nie będziemy. Jakieś pomysły?

To chyba nadal jak widze jesteśmy w zgodzie wszyscy.

Strony: [1] 2 3