Stanisław Lem - Forum

Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: pirxowa w Listopada 06, 2016, 07:23:22 pm

Tytuł: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 06, 2016, 07:23:22 pm
Dzień dobry po długiej przerwie. Wiecie, jak po latach czyta się książki, to widzi się całkiem inne rzeczy.

Gdyby współczesny autor umieścił dziś w książce niektóre sytuacje opisane w książkach Lema kilkadziesiąt lat temu, to kojarzyłyby się w taki sposób, jaki za czasów Lema był tematem tabu.

Mam prośbę - nie krzywcie się, że piszę tu herezje, albo że przypisuję Mistrzowi coś, czego na pewno nie miał na myśli. Zwróćcie uwagę, że w "Powrocie z gwiazd" kwestie erotyki hetero były opisywane strasznie okrężnie, półsłówkami i niedomówieniami. Mimo że stanowią ważną część książki. I stanowią jak najbardziej zamierzony jej element. Na pewno więc nie było tak, że autor w tamtych czasach świadomie postanawiał: A teraz wplotę wątek homo, tylko go celowo zakamufluję. W tamtych czasach w literaturze naszej części świata wątki homo istniały co najwyżej jako Freudowskie skojarzenia, jakieś dalekie aluzje niespecjalnie uświadamiane sobie przez samego autora. Dopiero dziś, gdy my dozwalamy sobie myśleć otwarcie o takich sprawach, dostrzegamy dziwność tych skojarzeń.

Zobaczcie kontekst: Trwająca 10 lat wyprawa samych mężczyzn. Przez te 10 lat nie mieli co robić, zabijali czas pracą. Hal i Olaf zaprzyjaźnili się. Dawniej Olaf przyjaźnił się z kimś innym, kto zginął. Po jego śmierci zbliżyli się z Halem.

I teraz jak rozumieć rozmowę Hala i Olafa pod koniec książki? Kiedy Hal nie chce wymówić imienia swojej żony, jakby bał się zazdrości Olafa. Zaprasza Olafa w odwiedziny do nich, ale widzi, że brzmi to sztucznie, jak gdyby zapraszał starą miłość w odwiedziny do nowej miłości. A potem przedziwna scena po tym, gdy Olaf szepcze "zostań". Idą do pokoju, gdzie Hal ma przenocować i dochodzi do niezrozumiałej rozmowy, podczas której Olaf rumieni się, a Hal jakby odmawia, każe się zostawić w spokoju.

Ta scena jest kompletnie dla mnie niezrozumiała. I jakiegoś cienia sensowności nabiera właśnie tylko gdy założyć, że Olaf był uczuciowo zaangażowany, a Hal zostawił go dla dziewczyny (zresztą, sam Olaf skręcił ten stryczek na swoją głowę, a i próbował bezskutecznie szczęścia z kobietami).

Zaraz wkleję fragment, tylko zapiszę ten post, bo tablet mi się wiesza.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny???
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 06, 2016, 07:29:20 pm
Cytuj
— Co… masz zamiar robić? — spytał cicho.

      — Nic.

      Olaf patrzał na mnie nieufnie.

      — Hal, przecież ja…

      Nie dokończył. Czułem, że torturuję go samą obecnością, ale nie mogłem mu wciąż wybaczyć nagłej ucieczki; a odejść tak, w tej chwili, bez słowa, byłoby gorsze jeszcze od niepewności, która mnie tu sprowadziła. Nie wiedziałem, co mam mówić; wszystko, co łączyło nas, było zakazane. Spojrzałem na niego, w momencie gdy zerknął właśnie na mnie

      — każdy z nas liczył nawet teraz na pomoc drugiego… Wstałem z parapetu.

      — Olaf… późno już. Idę… nie myśl, że… mam do ciebie żal, nic podobnego. Zobaczymy się zresztą, może przyjedziesz do nas — wyrzucałem z wysiłkiem, każde słowo było nienaturalne i on to czuł.

      — Co ty… zostaniesz chociaż na noc?

      — Nie mogę, wiesz, obiecałem…

      Nie wymówiłem jej imienia; Olaf mruknął:

      — Jak chcesz. Odprowadzę cię.

      Wyszliśmy razem z pokoju, potem schodami na dół; na dworze panowała zupełna ciemność. Olaf szedł obok mnie milcząc; nagle zatrzymał się. I ja stanąłem.

      — Zostań — szepnął jakby ze wstydem. Widziałem tylko niewyraźną plamę jego twarzy.

      — Dobrze — zgodziłem się nieoczekiwanie i zawróciłem. Nie spodziewał się tego. Stał jeszcze chwilę, potem ujął mnie za ramię i poprowadził do niższego budynku; w pustej sali, oświetlonej kilkoma nie wygaszonymi lampami, zjedliśmy przy bufecie kolację, nie siadając nawet. Przez cały czas zamieniliśmy może dziesięć słów. Potem poszliśmy na piętro.

      Pokój, do którego mnie wprowadził, niemal dokładnie czworoboczny, utrzymany w matowej bieli, miał szerokie okno, wycelowane w park, z innej strony, bo nie widziałem ani śladu miejskich łun nad drzewami; znajdowało się w nim świeżo posłane łóżko, dwa foteliki, trzeci większy, oparciem przystawiony do okiennego parapetu. Przez wąskie, uchylone drzwi lśniły kafle łazienki. Olaf, u progu, z opuszczonymi rękami stał jakby czekając na moje odezwanie się, a że milczałem, przechadzając się środkiem i machinalnie dotykając sprzętów, jakbym brał je w chwilowe posiadanie, spytał cicho:

      — Czy mogę… zrobić coś dla ciebie?

      — Tak — powiedziałem — zostaw mnie samego. Stał dalej, nie ruszając się z miejsca.

      Jego twarz oparzył rumieniec, po którym przyszła bladość, nagle ukazał się na niej uśmiech  — usiłował pokryć nim obelgę, bo to zabrzmiało jak obelga. Od tego bezradnego, żałosnego uśmiechu coś jakby we mnie pękło; w konwulsyjnym wysiłku zdarcia obojętnej maski, którą przybrałem, bo na nic innego nie potrafiłem się zdobyć, dopadłem go, już kiedy odwracał się, by wyjść, porwałem jego rękę i zmiażdżyłem ją, jakby prosząc tym gwałtownym uściskiem o wybaczenie, a on, nie patrząc na mnie, odpowiedział takim samym uściskiem i wyszedł. W garści topniał mi jeszcze jego twardy chwyt, kiedy zamykał za sobą drzwi, tak starannie i cicho, jakby wychodził z pokoju chorego. Zostałem sam, tak jak tego chciałem.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny???
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 06, 2016, 07:37:43 pm
A, i jeszcze komiczny fragment wcześniejszy. To jest z dzisiejszej perspektywy komiczne, bo chyba żaden autor nie zdecydowałby się napisać takiej sceny, o ile nie chciałby się narażać na skojarzenia.

Hal po nocy spędzonej z dziewczyną wchodzi do pokoju Olafa, który rozbiera się do naga i szuka slipów.  ;D

Cytuj
Pomyślałem o Olafie. Zacząłem wyswobadzać ramię. z nadzwyczajnymi ostrożnościami.

      Okazały się całkiem zbędne. Spała głębokim snem, śniło jej się coś — znieruchomiałem, usiłując odgadnąć nie sen, ale to tylko, czy nie jest zły. Jej twarz była prawie dziecinna. Nie był. Odsunąłem się od niej, wstałem. Byłem w kąpielowym płaszczu, tak jak się położyłem.

      Boso wyszedłem na korytarz, zamknąłem cicho drzwi, bardzo powoli, i z zachowaniem takiej samej ostrożności zajrzałem do jego pokoju. Łóżko było nietknięte. Siedział przy stole, z głową na dłoni, i spał. Nie rozebrał się, tak jak myślałem. Nie wiem, co go zbudziło — mój wzrok? Ocknął się nagle, spojrzał na mnie bystro jasnymi oczami, wyprostował się i zaczął przeciągać wszystkie kości.

      — Olaf — powiedziałem — żebym przez sto lat…

      — Zamknij gębę — zaproponował uprzejmie. — Hal, ty zawsze miałeś niedobre skłonności…

      — Już zaczynasz? Chciałem ci tylko powiedzieć…

      — Wiem, co chciałeś powiedzieć. Wiem zawsze, co chcesz powiedzieć, na tydzień naprzód. Gdyby na „Prometeuszu” potrzeba było pokładowego kapelana, ty byś się nadał.

      Cholera, że mi to nie przyszło wcześniej na myśl. Dałbym ci szkołę. Hal! żadnych kazań. Żadnych solenności, klątw, przysiąg i tym podobnych. Jak jest? Dobrze. Tak?

      — Nie wiem. Jak gdyby. Nie wiem. Jeżeli chodzi ci o… no, to między nami nic.

      — Nie, powinieneś najpierw klęknąć — powiedział. — Z klęczek masz mówić. Bałwanie jeden, czy ja się ciebie o to pytam? Mówię o perspektywach i tam dalej.

      — Nie wiem. Ja ci coś powiem: myślę, że ona sama nie wie. Zleciałem jej na głowę jak kamień.

      — Tak. To przykre — zauważył Olaf. Rozbierał się. Szukał slipów. — Ile ty ważysz? Sto dziesięć?

      — Coś koło tego. Nie szukaj, ja mam twoje slipy.

      — Przy całej świętości zawsze lubiłeś wszystko podwędzać — burczał, a kiedy zacząłem je ściągać: — Wariacie, zostaw. Mam w walizce drugie…
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 06, 2016, 07:58:28 pm
Moim zdaniem to z niewinności ;) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 06, 2016, 09:22:28 pm
Cytuj
I teraz jak rozumieć rozmowę Hala i Olafa pod koniec książki? Kiedy Hal nie chce wymówić imienia swojej żony, jakby bał się zazdrości Olafa.
Bo się boi. Tej zazdrości.
Ale wg mnie nie na zasadzie zastępowania jednej miłości - drugą. A w ogóle: o miłość.
Raczej wynika to z poczucia winy. Że on się zaadoptował do rzeczywistości.
Ocaleli z katastrofy. Powrócili do świata, który miał być ich domem, a był totalnie obcy. Ich trud poszedł właściwie na marne.
W sumie są dla siebie jedynymi stałymi, znanymi punktami w rzeczywistości. Wszystko inne - teatrem.
Z rozmowy z lekarzem:
— Nie. Nie zabiera mi go pan. Dlaczego powiedziałem? Jakich człowiek może mieć bliskich, Bregg? Rodziców. Dzieci. Przyjaciół. Kobiety, Rodziców ani dzieci pan nie ma. Przyjaciół nie może pan mieć.
— Dlaczego?
— Nie mam na myśli pana towarzyszy, chociaż nie wiem, czy chciałby pan przebywać stale w ich kręgu, wspominać…
— Wielkie nieba, skąd! Nigdy!
— A więc? Pan zna dwie epoki. W tamtej spędził pan młodość, a tę pozna pan wnet. Jeśli dodać tych dziesięć lat, doświadczenie pana jest nieporównywalne z doświadczeniem żadnego rówieśnika. Więc oni nie mogą być równorzędnymi partnerami. Cóż, wśród starców ma pan żyć? Pozostają kobiety, Bregg. Tylko kobiety.
— Może raczej jedna — mruknąłem.
— O jedną jest dziś trudno.


W tym kontekście rozmowa Hala z Olem:
— Tak. Powiem ci wszystko. Ty mnie też?
— Zawsze. Ale, Hal, nie wiem, czy warto.
— Powiedz jedno: wiesz, co jest najgorsze?
— Kobiety.
Znowu milczeliśmy.
— To przez to? — spytał.
— Tak. Zobaczysz przy obiedzie. Na dole. Willa jest wynajęta w połowie przez nich.
— Przez nich?
— Młode małżeństwo.
Mięśnie szczęk znowu mu wystąpiły pod piegowatą skórę. .
— To gorzej — powiedział.
— Tak Jestem tu od przedwczoraj. Nie wiem, jak to jest, ale… już kiedy rozmawialiśmy. Bez żadnego powodu, bez żadnych… nic, nic. Zupełnie nic.
— Ciekawe — powiedział.
— Co ciekawe?
— Ja podobnie.
— To dlaczego przyleciałeś?
— Hal, zrobiłeś dobry uczynek.— Rozumiesz?
— Tobie?
— Nie. Komuś innemu. Bo to by się dobrze nie skończyło.
— Dlaczego?
— Albo wiesz, albo nie zrozumiesz.
—  Wiem. Olaf, co to jest? Czy my jesteśmy naprawdę dzicy?
— Nie wiem. Byliśmy dziesięć lat bez kobiet. Pamiętaj o tym.
— To nie tłumaczy wszystkiego. Jest we mnie, wiesz, jakaś taka bezwzględność, nie liczę się z nikim, rozumiesz?
— Jeszcze się liczysz, synu — powiedział. — Jeszcze się liczysz.
— No tak, ale wiesz, o co chodzi.
— Wiem.


Milczałem.
— I dlatego, w pewnym sensie, to jest konieczne, abyś mógł ryzykować — wszystkim. My możemy. Oni nie. Dlatego tak się nas boją.
— Kobiety?
— Nie tylko kobiety. Wszyscy. Hal! Usiadł nagle.


Następnie na scenie pojawia się Eri i Olaf mówi:
— Że ona jest zupełnie jak dziewczęta z naszych czasów. Nie ma tego czerwonego świństwa w nosie ani tych talerzy na uszach, ani świecących kłaków na głowie, nie kapie od złota, dziewczyna, jaką mogłem spotkać w Ceberto czy Apprenous. Zupełnie podobne pamiętam. To wszystko.

I Halowi się z nią udało. Odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Olaf zostaje sam. Bez przyjaciela. Jedynej osoby która go rozumie - w tym świecie bez emocji.
Cytuj
Ta scena jest kompletnie dla mnie niezrozumiała. I jakiegoś cienia sensowności nabiera właśnie tylko gdy założyć, że Olaf był uczuciowo zaangażowany, a Hal zostawił go dla dziewczyny
Nie wiem. Może tak wyglądać, ale myślę, że to jakoś tak:
ta ostatnia rozmowa ma miejsce po tym, jak Hal dowiaduje się, że planowana jest kolejna wyprawa. Olaf należy do załogi. Leci. Chociaż lotów miało już nie być. Nic nie powiedział Halowi o takiej możliwości. Może czują się wobec siebie winni?
Każdy z nich wybrał inaczej. Rozchodzą się drogi przyjaciół. Olaf pewnie chciałby żeby Hal leciał z nimi. A on już "uziemiony";)
Hm...inna rzecz, że Lem chyba w żadnej ksiązce nie napisał tyle o relacjach damsko-męskich.
Być może słowa, których użył dzisiaj brzmią...dziwnie, ale też lubię takiego Lema.
Nie każdy musi te sprawy opisywać jak Proust;)

Marginesowo: kiedyśtam rzuciłam okiem na Akademię Pana Kleksa (film) - sam pomysł akademii prowadzonej przez mężczyznę dla chłopców, ale...fontanna pełan nagich dzieciaków płci meskiej i Kleks...tja...wcześniej na to nie zwracałam uwagi;)

Czyli tak: to z niewinności;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 06, 2016, 10:06:07 pm
@maziek, olka

Z tym, że zauważmy, iż homoerotyzm nie musi oznaczać czynnego homoseksualizmu. Zatem istotne jest w tym wypadku nie w jaki sposób Hal z Olafem zabijali uprzednio nudę długoletniej podróży, a co się między nimi na płaszczyźnie emocjonalnej działo... A jednoznaczne zinterpretowanie tego może być b. trudne, bo wszystko tam między słowami...

ps. Nie mogłem się opędzić od tego skojarzenia (bo scena to podatna na rozmaite interpretacje):
(http://movies.trekcore.com/gallery/albums/tmp2/tmphd2274.jpg)
Zresztą klasyczna SF w ogóle coś takiego miała, vide ten tekst, w którym podobnych aspektów doszukiwano się u Strugackich, co go linkowałem:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=138.msg49772#msg49772
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 06, 2016, 10:09:54 pm
Z tym, że zauważmy, iż homoerotyzm nie musi oznaczać czynnego homoseksualizmu.
Czy przyjaźń między mężczyznami to homoerotyzm bez seksu?
Z kobietami podobnie?
Owszem, może tak być, ale nie musi;)


To ze ST - rozczulające ;D 8);)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 06, 2016, 10:25:12 pm
Owszem, może tak być, ale nie musi;)

Ano nie musi, acz może. Dlatego mówię o otwartości kwestii. To trochę jak te głośne niedawno próby ustalenia, co też łączyło "Zośkę" i "Rudego" - trzeba by w ich głowach siedzieć, by wiedzieć co do siebie czuli. Znaczy: uważam, że interpretacja pirxowej (kopę lat! :) ) jest uprawniona, acz nie jedyna możliwa.

To ze ST - rozczulające ;D 8);)

Było potem jeszcze lepsze, jak jeden w reaktorze umierał, a drugi patrzył:
(http://www.startrek.com/uploads/assets/articles/BBRLLAPInset.jpg)
I siłą go powstrzymać musieli, żeby za nim nie wszedł:
(http://movies.trekcore.com/gallery/albums/twok-dc-hd/chapter20/st2-twok-dc-2782.jpg)
 ;D

To był patos, naprawdę nietrudno uwierzyć, że Roddenberry - via "Ikarie..." - rżnął z "Obłoku..." ::).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 06, 2016, 10:31:04 pm
O co chodzi z kadrem z ST? O ten diabelski przyrządzik w lewym dolnym rogu, czy co?

Q coś mącisz, znaczy chodzi Ci czy się miłowali pożądliwie ale platonicznie czy tylko zastępczo eksplorowali z nudy? Takie bezeceństwa, nie mam dowodu bezpośredniego, ale jestem przekonany, nie postały w głowie Lema. A nawet jakby przemknęły, to o tym jestem już stuprocentowo przekonany, nie pokonałyby bariery pióro-papier. Dopiero my, wykolejeńcy XXI wieku, możemy się tego dopatrywać.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 06, 2016, 10:32:06 pm
Cytuj
Było potem jeszcze lepsze, jak jeden w reaktorze umierał, a drugi patrzył:
Ale mnie chodziło o...tego trzeciego;)))
Widzę, że w kolejnych odsłonach - powstrzymuje;))

U Lema odrzucam taką interpretację. Sądzę, że to miało uwypuklić świat bez emocji. Ludzie-kluski i akurat dwóch mężczyzn (bo kobiet latających jednak lekarstwowo) - czujących cokolwiek.
czy tylko zastępczo eksplorowali z nudy?
;D
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 06, 2016, 10:45:51 pm
Tylko teraz coś Wam powiem jak rasowy humanista... Lem nie raz twierdził, że nie wiedział co Kelvin na solaryjskim sateloidzie odkryje, wspominał też, że zakończenie "Fiaska" samego go zaskoczyło (http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/fiasko/71-komentarz-fiasko)... Może więc być i tak, że mu Olaf z Halem w innym kierunku bryknęli niż planował... Mógł przecież Mistrz - w środowisku pisarskim! albo i wcześniej, w latach wojny, gdy jako mechanik i spawacz między samymi chopami ;) pracował - widzieć niejedno męsko-męskie napięcie (skonsumowane, lub nie), i na tym podświadomie to czy owo modelować, może nawet sam nie wiedząc, przejaw jakich emocji bierze za wzór... W końcu wówczas - oficjalnie - poza przyjaźniami nic w wypadku jednopłciowych relacji nie było (no, między pisarzami pewnie się jeszcze słyszało jak to tam naprawdę, między spawaczami i mechanikami - wątpię)...

Natomiast co do opcji:
czy się miłowali pożądliwie ale platonicznie czy tylko zastępczo eksplorowali z nudy?

To nie wykluczałbym żadnego z tych wariantów ;), ale i trzeciego, że nic z powyższego (znaczy: nie mogę tu odpowiedzieć z pewnością, tylko obstawiając szanse, jak Brown pytany o istnienie Boga, nie przymierzając). Choć jak pomyślę co same chłopy na tym statku przez tyle lat robiły, to zadyma i kamfora, tak czy siak  ;D ;D ;D.

ps. Co do offtopa startrekowego:
ten diabelski przyrządzik w lewym dolnym rogu

Ten przyrządzik - więcej potencjalnych świństw zauważyłeś niż ja ;D - to niby ichni skalpel* bezkrwawo działający był. Skądinąd zrobiony z solniczki (https://web.archive.org/web/20151121064645/http://www.startreknewvoyages.com/2015/09/16/dr-mccoys-stelton-brand-salt-shaker-scalpels)  8).

* Fakt, skalpela się używa, by... rżnąć...

Ale mnie chodziło o...tego trzeciego;)))

Teraz zwróciłem uwagę na minę McCoy'a, bezcenna ;D.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 06, 2016, 11:19:57 pm
To są jedynie moje przypuszczenia, ale uważam, że o ile Lem wiedział, o tyle nie uważał za stosowne o tym pisać. Uczucia sercowe w pisarstwie Lema pełniły funkcję mebla na drugim planie, stojącego głównie po to, żeby kadr nie był pusty. Tak to czuję. Zresztą Lem parę razy umocnił to moje odczucie.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 06, 2016, 11:26:02 pm
Uczucia sercowe w pisarstwie Lema pełniły funkcję mebla na drugim planie, stojącego głównie po to, żeby kadr nie był pusty. Tak to czuję. Zresztą Lem parę razy umocnił to moje odczucie.

A, z tym się zgadzam. Zresztą w "Powrocie..." ani Olaf nie jest centrum fabuły, ani Eri... (Ani to "Romeo i Julia", ani "Śmierć w Wenecji".)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 06, 2016, 11:26:05 pm
To są jedynie moje przypuszczenia, ale uważam, że o ile Lem wiedział, o tyle nie uważał za stosowne o tym pisać. Uczucia sercowe w pisarstwie Lema pełniły funkcję mebla na drugim planie, stojącego głównie po to, żeby kadr nie był pusty. Tak to czuję. Zresztą Lem parę razy umocnił to moje odczucie.
Generalnie się zgadzam. Niemniej Powrót jest nieco inny. Tutaj te uczucia są pierwszoplanowe, bo oni trafiają w bezuczuciowe społeczeństwo. I stąd są meblem ważnym, bo nie pozwalającym na pełną adaptację do zastanego kadru. Nie chodzi tylko o uczucie miłości.
Być może to ten nieoczekiwany kierunek rozwoju pisanego.
Zresztą w "Powrocie..." ani Olaf nie jest centrum fabuły, ani Eri... (Ani to "Romeo i Julia", ani "Śmierć w Wenecji".)
Ale jest Hal - który scala towarzystwo.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 06, 2016, 11:35:09 pm
Ale jest Hal - który scala towarzystwo.

Tam jest w ogóle ta ciekawostka, że Hal rozdarty jest pomiędzy gwiazdami (pasja, zawód, misja, ale niebezpieczeństwa) i Ziemią (nową, obcą, mli-mli, ale ojczystą, w sensie fizycznym - swojską). I Olaf jakby te pierwsze symbolizuje/przypomina sobą, a Eri - tę drugą.
W jakimś sensie jest to więc - niewątpliwie - trójkąt emocjonalny (świadomie używam ogólniejszego słowa - "emocjonalny", nie węższego - "miłosny"/"seksualny", by nie zawężać możliwości).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 06, 2016, 11:37:01 pm
Ola, zasadniczo słusznie, ale czy nie masz wrażenia jak czytasz o tych uczuciach u Lema, że aż zgrzyta w zębach? Tyle jest w opisie tych uczuć uczucia, jak w raportach policji obyczajowej ;) . Nawet jak są ważne dla fabuły (jak bez wątpienia w Solaris) - to są traktowane narzędziowo, jak wiertarka. Zresztą jak się Soderbergh posunął o krok dalej to pamiętam, że osobiście na własne uszy słyszałem (za pośrednictwem radia ma się rozumieć) Lema mówiącego coś w rodzaju "że jednak mimo wszystko Solaris to nie jest książka o miłości mężczyzny i kobiety" ;) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 06, 2016, 11:53:55 pm
W kontekście znajomości dzieł Mistrza podzielam opinie Maźka i Ol.
BTW: Ol wzięła się od Olafa, mam nadzieję, że pamięta :-)
Dobranoc.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 12:03:39 am
Ale jest Hal - który scala towarzystwo.

Tam jest w ogóle ta ciekawostka, że Hal rozdarty jest pomiędzy gwiazdami (pasja, zawód, misja, ale niebezpieczeństwa) i Ziemią (nową, obcą, mli-mli, ale ojczystą, w sensie fizycznym - swojską). I Olaf jakby te pierwsze symbolizuje/przypomina sobą, a Eri - tę drugą.
W jakimś sensie jest to więc - niewątpliwie - trójkąt emocjonalny (świadomie używam ogólniejszego słowa - "emocjonalny", nie węższego - "miłosny"/"seksualny", by nie zawężać możliwości).
O tym właśnie pisałam:)
I stąd ta zazdrość pomiędzy - Olaf może też by chciał znaleźć taki spokój - a nie może. Hal może też by chciał ponownie odlecieć - a nie może.
Wybory. Więc może to o wyborach, przypadkach.

Cytuj
ale czy nie masz wrażenia jak czytasz o tych uczuciach u Lema, że aż zgrzyta w zębach? Tyle jest w opisie tych uczuć uczucia, jak w raportach policji obyczajowej ;)
Może nie aż tak - że obyczajówka;)
Po prostu przebija jakaś niezdarność. Ale ja ją lubię.
Oczywiście, że żadna z książek Lema nie jest li tylko (albo głównie) o związkach damsko-męskich.
Niemniej niektóre mu skręcały w te rejony.
Pośrednio - przez poruszanie tematu emocji. Nie tylko miłości. Ale i gniewu, winy, odpowiedzialności itp.
Mamy to i w Powrocie i w Solaris.
Poniekąd w Szpitalu.
Niemniej wątek walki z tą "dziką" strona natury człeczej jest najobszerniejszy w Powrocie.
Przejrzałam sceny z Halem i Eri - co w nich takiego "policyjnego"?;)

P.S.
BTW: Ol wzięła się od Olafa, mam nadzieję, że pamięta :-)
Jasne;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 12:03:50 am
Co do tego, że sprawy damsko-męskie u Lema są strasznie grubymi nićmi szyte - świetna recenzja "Powrotu z gwiazd":
http://pierogipruskie.blogspot.com/2015/08/lemat-o-8-macho-w-krainie-agodnosci.html
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 12:05:07 am
A znów wątki homoerotyczne u Strugackich - tutaj:
http://jedyniesluszne.blox.pl/2009/12/Tajemne-uciechy-radzieckiej-fantastyki.html
Edit: a, sorry, to już było linkowane wyżej...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 12:08:02 am
Co do tego, że sprawy damsko-męskie u Lema są strasznie grubymi nićmi szyte - świetna recenzja "Powrotu z gwiazd":
http://pierogipruskie.blogspot.com/2015/08/lemat-o-8-macho-w-krainie-agodnosci.html
Jasne. Można się zgodzić.
Ale myślę, że prawie żaden opis emocji nie ma szans z rozumowym punktowaniem.:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 12:19:27 am
Ale tam miał być wątek miłosny! A tymczasem - jak słusznie zauważa blogerka - kobieta nie umie wydusić z siebie całego zdania i zostaje przymuszona do seksu, że strachu. Chciałam napisać, że Lem był coś słaby w emocje. Ale przecież emocje między  mężczyznami opisywał bardzo ciekawe. Tylko do kobiet był taki analfabeta?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 07, 2016, 12:27:30 am
O tym właśnie pisałam:)

Wiem, dałem tylko wyraz, że rozumiem i nadążam ;).

świetna recenzja "Powrotu z gwiazd"

Ba! Cały cykl kiedyś linkowałem:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=172.msg64281#msg64281

ps. pirxowa, dasz się porwać do "Akademii..."? ;) "Dońdę" tam właśnie domęczamy...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 12:44:36 am
Ale tam miał być wątek miłosny! A tymczasem - jak słusznie zauważa blogerka - kobieta nie umie wydusić z siebie całego zdania i zostaje przymuszona do seksu, że strachu.
Subiektywne: był.
Przymuszenie? Taa..to zachowanie typowego gwałciciela;)):
Kiedy nie patrzałem na nią, czułem jej spojrzenia. Usiłowałem odgadnąć, co oznaczają powracające na jej czoło zmarszczki, nagłe zapatrzenia — i nie wiem jak ani dlaczego — tuż przed kolacją, kiedy siadaliśmy już do stołu, nagle, jakby mi kto jednym uderzeniem otworzył czaszkę, zrozumiałem wszystko. Miałem ochotę walić się pięściami w łeb, jakim ja byłem egoistycznym głupcem, jakim samooszukującym się łajdakiem — siedziałem, osłupiały, bez ruchu, tylko ta burza przelewała się we mnie, pot wystąpił mi na czoło, poczułem nagłą słabość.
— Co ci jest?… — spytała.
— Eri — wychrypiałem — ja… dopiero teraz. Przysięgam ci! Dopiero teraz zrozumiałem, dopiero teraz, że ty poszłaś ze mną, bo bałaś się, że ja… tak?
Oczy jej rozszerzyły się ze zdumienia, patrzała we mnie uważnie, jakby podejrzewając jakieś oszustwo, komedię.
Skinęła głową.
Zerwałem się.
— Jedziemy.
— Dokąd?
— Do Klavestry. Spakuj się. Będziemy tam… — spojrzałem na zegarek — za trzy godziny.
Stała nieruchomo.
— Naprawdę?… — powiedziała.
— Naprawdę. Eri! Ja nie wiedziałem. Tak, wiem. To brzmi niewiarogodnie. Są jednak granice. Tak, są granice. Eri, ja tego jeszcze dobrze nie pojmuję — jak mogłem tak — bo chyba okłamywałem się. No, nie wiem, wszystko jedno, teraz to nie ma już żadnego znaczenia.


Niezrozumienie? O to właśnie chodzi:) Oni byli z innych światów. Innych emocji.
Mówić? Może potrafiła słuchać;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 07, 2016, 12:47:30 am
Cytuj
kobieta nie umie wydusić z siebie całego zdania i zostaje przymuszona do seksu, że strachu.
Widać nie umie. One czasem nie potrafią :)
Poza tym - zbetryzowana.
Cytuj
Ale przecież emocje między  mężczyznami opisywał bardzo ciekawe.
Ba, niezbetryzowani.
Cytuj
"Dońdę" tam właśnie domęczamy...
Tam to dopiero homoerotyzm. Z gorylem w tle ;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 07, 2016, 01:14:01 am
Na mój freudystyczny rozum, w "Powrocie z gwiazd" Mistrz podszewkowo opisywał siebie, swoje fantazje i marzenia, podobnie jak w innych swoich książkach, co bardzo zbiega się z chronologią ich powstawania (Jan z "Kataru", Pirx z Pirxa, Hal z "Powrotu", Hoghart z "Głosu", nie mówiąc już o Tichym ze wszystkiego).
R.
p;jes: o homoniewiadomo nie dopatrzyłem się NIC.   
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 12:57:24 pm
@Q
Na Akademię Lemologiczną chyba nie dam się namówić, czytanie synchroniczne mi nie podchodzi...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 01:03:22 pm
@olkapolka

Przymuszenie czy nieporozumienie -

Niezależnie od tego nieporozumienia, nawet gdy Hal działał niby z najlepszej woli, to widział, że Eri w łóżku się go boi. I to nie tylko za pierwszym razem, lecz później też: dostrzegał powracające fale jej strachu. I on uważał to za normalny przebieg kontaktu seksualnego! Jak to nie jest przemoc seksualna, to nie wiem, co to jest. Zwykły przemocowiec.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 01:07:43 pm
Na mój freudystyczny rozum, w "Powrocie z gwiazd" Mistrz podszewkowo opisywał siebie, swoje fantazje i marzenia, podobnie jak w innych swoich książkach, co bardzo zbiega się z chronologią ich powstawania (Jan z "Kataru", Pirx z Pirxa, Hal z "Powrotu", Hoghart z "Głosu", nie mówiąc już o Tichym ze wszystkiego).
R.
p;jes: o homoniewiadomo nie dopatrzyłem się NIC.

Pirx wydawał mi się zawsze opisany ze szczerego serca, jak ktoś, czyją psychikę autor zna od podszewki.

Za to Hal Bregg wygląda mi na fantazję autora, jak prawdziwy mężczyzna wyglądać powinien. Pewno taki ideał był jakimś obiektem zazdrości dla autora, jak Boerst dla Pirxa.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 07, 2016, 01:52:00 pm
Co do przymuszania i wizji prawdziwego mężczyzny (jaki powinien być), to zaraz mi się to nasuwa:


Z tym, że - już serio - nie byłbym dla Lema za taką wizję męskości nazbyt surowy. Owszem - paskudna (właściwie Hal - wiedząc, że jest postrzegany jako małpolud - powinien stawać na głowie, by temu wizerunkowi zaprzeczyć, a nie z tego korzystać, jeszcze w takich sprawach), ale...
Po pierwsze: sądzę, że to trochę tak, jak wytykać Sienkiewiczowi tony rasizmu w "W pustyni i w puszczy",  inny klimat wtedy był, który rzeczy dziś odbierane jako naganne, promował.
Po drugie: takie zachowanie Bregga, który pierwszy raz od dawna z kobietą ma do czynienia jest - niezależnie od tego, jak je ocenimy - prawdopodobne psychologicznie, niestety*. (A przy tym nie jestem pewien czy to, że oglądamy świat powieści jego oczami musi go czynić zaraz bohaterem jednoznacznie pozytywnym, także w oczach Autora. Taki np. Kelvin - choć może i bardziej ludzki od Sartoriusa - mojego entuzjazmu również nie budzi, z paru powodów. I także nie jestem pewien czy Lem z jego postawami by się stuprocentowo utożsamił.)

* http://natemat.pl/84801,byly-wiezien-o-seksie-za-kratami-byly-specjalne-cele-tzw-haremy-w-ktorych-korzystano-z-uslug-cwela
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 02:04:34 pm
Jessu Q...co mają gwałty w więzieniu do tej sceny:
Nasza pierwsza, prawdziwa noc: kiedy zasnęła mi na rękach, cała jeszcze gorąca, a jej dyszący oddech zaczął przechodzić pojedynczymi, coraz słabszymi westchnieniami w niepamięć, byłem właściwie pewny, że zwyciężyłem. Przez cały czas walczyła, nie ze mną, ale z własnym ciałem, itd...

Ok - ja po prostu nie uważam żeby Hal był  homoseksualnym gwałcicielem bezbronnych kobiet.
Jakkolwiek artykulacja Eri jest...hm...skromna...wg mnie po prostu nie o to chodzi u Lema, by zasypywać czytelnika lukrowanymi dialogami. Jego to naprawdę nie interesuje.
To nie Harleqiun z różami i czerwonymi serduszkami.
Na szczęście.
I nie, nie widzę w tych scenach gwałtu - ani patrząc z pozycji tamtych lat, ani z obecnych.
Zwykły przemocowiec zakończyłby sprawę w basenie.
Więc może to przemocowiec, ale niezwykły? :o;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 07, 2016, 02:24:07 pm
Kiedy ja nie stawiam znaku równości między gwałtami w więzieniu, a Halem i tamtą sceną...  Chodzi mi o to, że skoro u mężczyzn bardziej prymitywnych, brutalnych, skrupułów wyzbytych, warunki izolacji od kobiet wywołują takie reakcje jak gwałcenie współwięźniów, czy pierwszej kobiety napotkanej na wolności, to nie wydaje mi się dziwne by i u Bregga - który, zgoda, nad tamtymi intelektem i - jednak - subtelnością góruje - nie mogły wywołać pewnej, tak to nazwijmy, niecierpliwości, natarczywości i skłonności do wywierana psychologicznej presji tam, gdzie normalnie by tego nie robił...

Chodzi mi o to, że nie widzę w nim koniecznie przemocowca z natury, raczej kogoś, z kogo okoliczności czynią tym przemocowcem po trosze. (Bo przecież poza w/w tam jeszcze dochodzi czynnik potężnego zagubienia i jego pochodnej - frustracji.)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 03:31:57 pm
Kiedy ja nie stawiam znaku równości między gwałtami w więzieniu, a Halem i tamtą sceną... 
Rozmowa była o przemocy Hala wobec kobiety, a ty "uprawdopodobniłeś ją psychologicznie" linkując tekst o gwałtach na współwięźniach.
Temat znany, ale jeśli już miałby do czegoś pasować - to prędzej do sprawy mniemanych relacji między Halem a Olafem.
Ale! - uważam, że Lem kompletnie się takimi sprawami w książkach nie zajmował (wystarczy posłuchać co mówił o Gretkowskiej).
Tutaj bardziej chodzi o powrót w znane-nie-znane, trudność porozumienia, nadmiar emocji itp.

Cytuj
Chodzi mi o to, że nie widzę w nim koniecznie przemocowca z natury, raczej kogoś, z kogo okoliczności czynią tym przemocowcem po trosze. (Bo przecież poza w/w tam jeszcze dochodzi czynnik potężnego zagubienia i jego pochodnej - frustracji.)
Z tym się zgodzę. Po trosze:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 07, 2016, 03:45:00 pm
Rozmowa była o przemocy Hala wobec kobiety, a ty "uprawdopodobniłeś ją psychologicznie" linkując tekst o gwałtach na współwięźniach.

Chodziło mi o konkluzję tego tekstu:

"Zdaniem naszego rozmówcy w latach 1990-1994 wszelkie akty przemocy na tle seksualnym, jak również zjawisko homoseksualizmu zastępczego wynikały z utrudnionego dostępu do seksu ze swoją drugą połową. – Jak się ogranicza tzw. intymne widzenia z żoną czy konkubiną, to taki jest efekt. Nawet na wschodzie w łagrach więźniowie mogli spędzić tydzień z żoną. Ludzie uważają, że kryminał to nie jest burdel i tam nie trzeba tego robić. A później się dziwią, że kryminaliści wychodzą na wolność i pierwsze co robią, to gwałcą – mówi Paweł Moczydłowski. – To rezultat naszej prymitywnej, konserwatywnej kultury – kwituje. "
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 07, 2016, 03:59:29 pm
Q ma rację, co się dziwić, chłop 127 lat baby nie miał, przyparło go... W każdym chłopie siedzi zwierzę, dlatego ród ludzki jeszcze nie wyginął.

A tak serio, apropos zmiany czasów. Niedawno obejrzałem "Ostatnie tango w Paryżu". Film ten widziałem kiedyś jeszcze w podstawówce, przypuszczam koło 1978 roku TVP "puściła". Nieliczni w szkole widzieli i ci co widzieli, długo kolegom opowiadali co widzieli. Pamiętam dyskusje dorosłych, którzy ogólnie rzecz biorąc również byli zszokowani obrazem. Nie był to wtenczas film, jaki widywało się co tydzień, i nie chodzi o goliznę, ani nawet o seks, tylko o perwersję. Perwersję wyłącznie poprzez kontrast z normalnym życiem, bo jaka to perwersja, że chłop z babą ten-tego to tak, to śmak, w wynajętym mieszkaniu, w Paryżu nawet. Podobnież sama główna aktorka jak zobaczyła zmontowany film to nigdy już nie odezwała się do reżysera i musiała skorzystać z pomocy psychologa. A dziś oglądam... i  nie wiem w czym problem? Jakie tabu? Może nie kino familijne, ale też nie "dozwolone od lat 18" wg obecnych standardów.

Ta więc myślę, że jak Lem pisał Powrót to wajcha była jeszcze zdrowo bardziej w lewo i nic takiego, co by się miało nieprawilnie kojarzyć napisać nie chciał.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 04:06:22 pm
Q ma rację, co się dziwić, chłop 127 lat baby nie miał, przyparło go...
Oczywiście, że go przyparło. Ale wg Ciebie adekwatne - do tego jak sytuację opisał Lem -  są porównania do gwałtów po wyjściu z więzienia?
Rzucił się na pierwszą osobę przypominającą kobietę?
Czyli Hal powinien zostać osądzony za gwałt? Bo de facto popełnił przestępstwo?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 04:27:58 pm
 @Q
Cytuj
prawdopodobne psychologicznie, niestety

O tym pierwsi powinni wiedzieć przedstawiciele tej cudownej humanistycznej cywilizacji, psychologowie z Adaptu.

Niby tak chroni się te kobiety tym brytem, a tutaj nikomu nic do głowy nie przyszło.

Po prostu ten niby nowoczesny świat jest z gruntu konserwatywny. Nawet związek na rok trzeba rejestrować w urzędzie. Mimo betryzacji mężczyźni są uważani za tak niebezpieczne drapieżniki, że kobiety trzeba przed nimi dodatkowi chronić bytem. To się kupy nie trzyma, bo po prostu to jest projekcja obyczajowości z czasów autora.

A jak by nie było, Hal jest do końca przekonany, że jego przemocowy związek to wielka miłość dokładnie taka, jak powinna być. Na wieki wieków i po staroświecku.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 07, 2016, 04:28:05 pm
@ Ol&Q
W tym sporze trzymam z Ol.
@Maziek
Największa perwersja była z masłem. U nas masło było na kartki, a oni tam świeżą kostkę zużyli na igrce, zboki jedne!!!
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 04:33:34 pm
@olkapolka
Cytuj
Przez cały czas walczyła, nie ze mną, ale z własnym ciałem

Przecież tu ewidentnie ona nie chce seksu, boi się, i tylko poddaje mu się na rozum, z dobrego serca. Poświęca się. A jej organizm nie chce i wykazuje symptomy lęku. Ona zmusza się do seksu. Oczywiście, że jest to z dzisiejszego punktu widzenia przemoc seksualna. Każdy seksuolog ci powie, że uprawianie seksu w ten sposób to prosta droga do nerwicy.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 04:39:28 pm
Jeszcze coś chciałam dodać, ale piszę z telefonu i trochę trudno mi znaleźć cytaty.

1. Ktoś zalinkował recenzję Edenu z sugestią wątku homoerotycznego. Dzięki za ten link! Ja też kiedyś zauważyłam ten wątek. Fajnie, że to ktoś opisał.

2. Lem a Gretkowska. Co on mówił o Gretkowskiej? Stawiam, że się konserwatywni zżyma? ;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 04:49:56 pm
@olkapolka
Cytuj
Przez cały czas walczyła, nie ze mną, ale z własnym ciałem
Przecież tu ewidentnie ona nie chce seksu, boi się, i tylko poddaje mu się na rozum, z dobrego serca. Poświęca się. A jej organizm nie chce i wykazuje symptomy lęku. Ona zmusza się do seksu. Oczywiście, że jest to z dzisiejszego punktu widzenia przemoc seksualna. Każdy seksuolog ci powie, że uprawianie seksu w ten sposób to prosta droga do nerwicy.
Sądzę, że Eri była daleka od nerwicy.
W sumie napisałam już wszystko - w tym temacie.
Po prostu inaczej rozumiem cały ten fragment o "pierwszej prawdziwej nocy" - który stanowi całość - z ich wcześniejszą nocą (nieprawdziwą?;), ze sceną przy basenie.
Gdyby wystąpił czysty symptom "więźnia" - Eri nie uszłaby z basenu:)

O Gretkowskiej króciutko - 20:30:
https://www.youtube.com/watch?v=37K-P77tZXo&list=TLXNzAu6UMUWQ (https://www.youtube.com/watch?v=37K-P77tZXo&list=TLXNzAu6UMUWQ)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 07, 2016, 04:50:21 pm
Oczywiście, że go przyparło. Ale wg Ciebie adekwatne - do tego jak sytuację opisał Lem -  są porównania do gwałtów po wyjściu z więzienia?
Rzucił się na pierwszą osobę przypominającą kobietę?
Czyli Hal powinien zostać osądzony za gwałt? Bo de facto popełnił przestępstwo?

ola, albo ja się wyrażam nieprecyzyjnie, jakbym był pijany (o co może i mi nietrudno, gdy nie ma solidnych peer reviewed papers, do podparcia się, a sprawa dotyczy subtelnych uczuć, nie weryfikowanych laboratoryjnie faktów ;)), albo Ty trochę wymowę moich - mówiąc z górnolotną przesadą - tez zaostrzasz...

Chciałem, po prostu, zwrócić uwagę na zjawisko w/w przyparcia (co do którego, jak rozumiem, się zgadzamy), i na to, że Hal robi pod jego wpływem rzeczy, których inaczej pewnie by nie zrobił... Niekoniecznie stawiające go w b. dobrym świetle...

Zresztą... Przyznasz, że w jego relacjach z kobietami jest coś... niezdrowego...

"Odwróciła się i odeszła. Siedziałem bez ruchu. Nienawidziłem jej. Nie oglądając się szła, inaczej niż wszystkie kobiety, jakie widziałem. Nie szła: płynęła. Jak królowa.
Dogoniłem ją wśród żywopłotów, gdzie było prawie ciemno. Resztki światła dochodzącego z pawilonów mieszały się z błękitnawą łuną miasta. Musiała usłyszeć moje kroki, ale szła dalej, jakby była sama, nawet kiedy wziąłem ją pod rękę. Szła dalej; to było jak policzek. Chwyciłem ją za ramiona, odwróciłem do siebie, jej twarz, biała w ciemności, uniosła się; patrzała mi w oczy. Nie próbowała się wyrwać. Nie mogłaby zresztą. Całowałem ją gwałtownie, pełen nienawiści, czułem, jak drży.
— Ty… — powiedziała niskim głosem, kiedyśmy się rozdzielili.
— Milcz.
Usiłowała się wyswobodzić.
— Jeszcze nie — powiedziałem i zacząłem ją znowu całować. Nagle ta wściekłość obróciła się w obrzydzenie do samego siebie, puściłem ją."


"— Pani wie, kto ja jestem?
— Wiem.
— Ach tak? To dobrze. Z Biura Podróży?
— Nie.
— Wszystko jedno. Ja jestem — dziki, wie pani?
— Tak?
— Tak. Szalenie dziki. Jak pani się nazywa?
— Pan nie wie?
— Imię.
— Eri.
— Zabiorę cię stąd.
— Co?
— Tak. Zabiorę cię stąd. Nie chcesz?
— Nie.
— Nie szkodzi. Zabiorę cię. Wiesz, czemu?
— Chyba tak.
— Nie, nie wiesz. Ja sam nie wiem.
Milczała.
— Nic na to nie poradzę — ciągnąłem. — To się właściwie stało, kiedy cię zobaczyłem. Przedwczoraj. Przy obiedzie. Wiesz?
— Wiem.
— Czekaj. Ty myślisz może, że ja żartuję?
— Nie.
— Skąd możesz… wszystko jedno. Czy będziesz próbowała uciec?
Milczała.
— Nie rób tego — prosiłem. — To nic nie pomoże, wiesz. Ja ci i tak nie dam spokoju. Chciałbym, wierzysz mi?
Milczała.
— Widzisz: to nie jest tylko to, że ja nie jestem betryzowany. Mnie na niczym nie zależy, wiesz. Na niczym. Oprócz ciebie. Muszę cię widzieć. Muszę patrzeć na ciebie. Muszę słyszeć twój głos. Muszę i nic mnie więcej nie obchodzi. Nigdzie. Jeszcze nie wiem, co będzie z nami. Przypuszczam, że to się źle skończy. Ale wszystko mi jedno. Bo już jest warto. Dlatego, że to mówię, a ty słyszysz. Rozumiesz? Nie. Ty nie możesz tego zrozumieć. Wyście się pozbyli dramatów, żeby spokojnie żyć. Ja tak nie umiem. Niepotrzebne mi to.
Milczała. Zaczerpnąłem tchu.
— Eri — powiedziałem — słuchaj… najpierw usiądź.
Nie poruszyła się.
— Proszę cię. Usiądź.
Nic.
— Przecież nic ci to nie szkodzi. Usiądź.
Nagle zrozumiałem. Szczęki mi nabrzmiały.
— Jak nie chcesz, to czemu mnie wpuściłaś?
Nic.
Wstałem. Ująłem ją za ramiona. Nie broniła się. Posadziłem ją na fotelu. Przysunąłem swój, tak że kolana nasze nieomal się dotykały.
— Możesz robić, co chcesz. Ale słuchaj. Nie jestem temu winien. A ty już na pewno nie. Nikt. Nie chciałem tego. Ale tak jest. To jest, rozumiesz, sytuacja wyjściowa. Wiem, że zachowuję się jak wariat. Wiem o tym Ale zaraz powiem ci, dlaczego. Czy w ogóle nie będziesz się już do mnie odzywać?
— To zależy — powiedziała.
— Dziękuję i za to. Tak. Ja wiem. Nie mam najmniejszych praw i tak dalej. Więc co chciałem powiedzieć — miliony lat temu były takie jaszczury, brontozaury, atlantozaury… Słyszałaś może o nich?
— Tak.
— To były olbrzymy wielkości domu. Miały nadzwyczaj długi ogon, trzy razy dłuższy od ciała. Wskutek tego nie mogły się poruszać tak, jak by może chciały — lekko i zgrabnie. Ja też mam taki ogon, wiesz. Dziesięć lat, nie wiadomo po co, wałęsałem się po gwiazdach. Może nie trzeba było. Ale to nic. Już tego nie odrobię. To jest mój ogon. Rozumiesz? Nie mogę zachowywać się tak, jakby tego nie było, jakby to nigdy nie istniało. Nie myślę, żebyś była tym zachwycona. Tym, co ci powiedziałem, co mówię i co jeszcze powiem. Ale nie widzę rady. Muszę cię mieć, jak długo się da, i to jest właściwie wszystko. Powiesz coś?…
Patrzyła na mnie. Wydało mi się, że trochę bardziej jeszcze zbladła, ale to mogło być oświetlenie. Siedziała wtulona w ten swój puszysty płaszcz, jakby jej było zimno. Chciałem spytać, czy jej zimno, ale znowu nie mogłem się odezwać. Mnie — o, mnie nie było zimno.
— Co pan… zrobiłby… na moim miejscu?
— Bardzo dobrze! — pochwaliłem ją. — Przypuszczam, że bym walczył.
— Nie mogę.
— Wiem. Myślisz, że mi od tego łatwiej? Przysięgam ci, że nie. Czy wolisz, żebym już poszedł, czy mogę jeszcze coś powiedzieć? Czemu tak patrzysz? Przecież już chyba wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko, nie? Nie patrz tak, proszę cię. Wszystko, w moich ustach, znaczy coś całkiem innego aniżeli u innych ludzi. A wiesz, co?"


A czy powinien zostać osądzony za gwałt? Jednak nie, bo w kluczowym momencie dostał jej zgodę, ba jakby nawet inicjatywa wtedy od niej wyszła ("pan jest — niemądry" itd.)... Tylko, że ta inicjatywa to pochodna mieszanki strachu, litości i tego pragmatyzmu, co go mędrcom z Adaptu zabrakło... On się jej może zresztą i podoba (ta uwaga, że "jest jak z bajki"), ale to tu waży najmniej.

ps. Nawiasem: nie zawsze sprawa co gwałtem jest, a co nie jest, jest tak czytelna... ale konkluzja jest jasna - nie zmuszać...
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/262894,1,gwalty-randkowe---problem-powszechny.read

O tym pierwsi powinni wiedzieć przedstawiciele tej cudownej humanistycznej cywilizacji, psychologowie z Adaptu.

Swoją drogą to jest ciekawe, że w sprawach seksu kobiety u Lema wykazują więcej zdrowego rozsądku niż mężczyźni... Dla lemowskich mężczyzn - poza, po trosze, Kelvinem - ten temat jakby w ogóle nie istniał - zapomnieć, wyprzeć, wrócić do spraw Poznania przez b. duże P.
Kobiety... mamy aż dwie sceny, gdzie podchodzą do tych spraw b. pragmatycznie... Wręcz na zasadzie "nie męcz się chłopaku". Acz i b. poświętliwie przy tym (bo kobiecą jest rzeczą się poświęcać - ironia, oczywiście). Jedna z tych scen - b. ładna - jest z dr Nosilewską. Druga - znacznie mniej sympatyczna - z Eri właśnie.

Ktoś zalinkował recenzję Edenu z sugestią wątku homoerotycznego. Dzięki za ten link! Ja też kiedyś zauważyłam ten wątek. Fajnie, że to ktoś opisał.

Jam to ;). Nie ma za co.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 06:20:28 pm
ola, albo ja się wyrażam nieprecyzyjnie, jakbym był pijany (o co może i mi nietrudno, gdy nie ma solidnych peer reviewed papers, do podparcia się, a sprawa dotyczy subtelnych uczuć, nie weryfikowanych laboratoryjnie faktów ;)), albo Ty trochę wymowę moich - mówiąc z górnolotną przesadą - tez zaostrzasz...
Może być...ale co można zaostrzyć w lince o haremie i cwelach? :-\
W każdem:
Cytuj
Chciałem, po prostu, zwrócić uwagę na zjawisko w/w przyparcia (co do którego, jak rozumiem, się zgadzamy), i na to, że Hal robi pod jego wpływem rzeczy, których inaczej pewnie by nie zrobił... Niekoniecznie stawiające go w b. dobrym świetle...
Ok. To jedna ze składowych.
Wg mnie to, co Lema interesowało: to niedostosowanie, niewspółgranie emocji Hala i świata do którego wrócił (kompletnie nie oceniam jego konstrukcji - inny temat) - Eri to taka soczewka - może dlatego tak mało mówi - bo to nie jej historia. Może stąd jej niepełność.
Czy te relacje są zdrowe, czy nie - jak pisałam: to nie harleqiun, gdzie wałkuje się 5 możliwości na krzyż.
Wg mnie Lem nieporadnie daje znać, że Eri u siebie też odkrywa coś nowego: owe emocje i pokracznie wychodzi z kluskowego świata.
Poza tym to z cytatu: muszę Cię mieć itp...wg mnie nie dotyczą seksu. Tylko osoby - kogoś w kim mógłby znaleźć oparcie w zmiennym świecie.
Fakt, gwałtownie, ale wg mnie - nie gwałcąc.
Zresztą i co prawda pytałam maźka, ale ok:
Cytuj
A czy powinien zostać osądzony za gwałt? Jednak nie, bo w kluczowym momencie dostał jej zgodę, ba jakby nawet inicjatywa wtedy od niej wyszła
Więc? W czym się ze mną nie zgadzasz?
Inicjatywa pochodną mieszanki.. ...samo życie - cieniuje, niejednoznacznie.
Cytuj
Nawiasem: nie zawsze sprawa co gwałtem jest, a co nie jest, jest tak czytelna...
Oczywiście. Ale Eri musiałaby mieć chyba oprócz proponowanej nerwicy - paranoję i ostry syndrom ofiary, żeby po mniemanym gwałcie zostać z nim.

Jasne - jak pisałam: można to wypunktować bez cieniowania: przyleciał, przeleciał, wystraszył, toksyczny związek (bardzo modne;) - ot, wszystko.
Sądzę jednak, że to nie Lem, którego czytałam;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 07, 2016, 07:00:18 pm
Scena z masłem faktycznie budziła kontrowersje, zwłaszcza że wspólnym wysiłkiem nie mogliśmy jednoznacznie ustalić, o co właściwie chodziło ;) . Starsi koledzy się wymądrzali, ale nie bardzo im wierzyliśmy.

Ja się nie spieram. Sądzę jednak, że Q ma rację. Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny. To jak go używa, to kwestia nadbudowy, ewentualnie tzw. wykolejenia. Krótko mówiąc jeśli facet nie rzuca się od razu na niewiastę, do której poczuł pożądanie - to wyłącznie z powodu świadków albo dobrego wychowania. Oczywiście to nie znaczy, że uważam za normalne, że ktoś się rzuca na niewiastę z łapami. To obrzydliwe. Ręce ucinać. Ale jeśli mowa o przyczynie, to tak to jest.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 07, 2016, 07:12:03 pm
Mazieeeek...
Cytuj
Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny.
Bo kobiety to go oczywiście nie mają. Tak jakoś się składa...wszystkie homoeteryczne?
Wyobraź sobie rakietę z samymi paniami.
Od jakiegoś czasu, przy czytaniu tego wątku otwierają mi się czemuś w głowie sceny z Seksmisji.  :)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 07:14:06 pm
Ja się nie spieram
Wbrew pozorom - ja też nie.
Cytuj
Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega
Myślę, że się mylisz, że wszyscy jednakowo działacie. Ale nie o to pytałam. Nie o napęd. Przyznałam, że go przyparło:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66018#msg66018 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66018#msg66018)
Pytałam czy uważasz, że Hal rzucił się z łapami i należy mu je amputować? - jak napisałeś powyżej.
Cytuj
Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny.
Bo kobiety to go oczywiście nie mają. Tak jakoś się składa...wszystkie homoeteryczne?
Wyobraź sobie rakietę z samymi paniami.
Od jakiegoś czasu, przy czytaniu tego wątku otwierają mi się czemuś w głowie sceny z Seksmisji.  :)
Ale wiesz...to facet nakręcił ten film;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 07, 2016, 07:45:51 pm
To są dwie różne sprawy. Hal oczywiście miał moralniaka bo sobie za dużo nawyobrażał i nadomyślał. Osądzając podług jego sumienia, to jeśli w chwili przystąpienia do czynu lubieżnego widział, że kobieta oddaje mu się ze strachu przed nim samym (tzn. gdyby mogła, to by się nie oddała) - to postąpił podle i wyczerpuje to znamiona gwałtu. Z tego powodu miał moralniaka. Jednak z tekstu wynika, że w chwili przystąpienia do czynności ani w trakcie nich świadomości sytuacji nie miał, czy to z powodu tępoty, czy też odjętego chwilowo z powodu ciśnienia wewnątrzczaszkowego rozeznania sytuacji. Po 127 latach każdy sąd by go uniewinnił ;) (co oczywiście nie zdjęłoby zeń osobistej świadomości klęski moralnej).


Zaś co do facetów, to sądzisz, że w kwestiach męsko damskich jakie inne mogą być motywy poza odwiecznym prawem natury? W roli zapalnika i podtrzymania ognia oczywiście, bo pierwszy zaświadczę, że przy płci niskiej płeć piękna jest jak bukiet kwiatów przy kawałku drewna - ale cóż z tego, kiedy zapał nie nastąpi? Nie słyszałem, aby komuś udało się zakochać przez rozum. Tak więc impuls, który pchnął Hala był prosty, tylko że sobie go obudował, jak to teraz będąc rozumnym wypada robić.

P.S. I absolutnie nie wypowiadam się w kwestii napędu kobit, ale nie dlatego, że uważam, że go nie mają, czy mają jakiś inny, tylko że nigdy nie byłem kobitą :) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 07, 2016, 07:58:35 pm
@ Maziek (na boku): kobity są naprawdę INNE niż my, co zrozumiałem, niestety, dopiero kilka lat temu.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 07, 2016, 08:08:16 pm
Cytuj
Ale wiesz...to facet nakręcił ten film;)
A, to podobnie jak ten co napisał "Powrót z gwiazd".  ;)
Cytuj
Z tego powodu miał moralniaka. Jednak z tekstu wynika, że w chwili przystąpienia do czynności ani w trakcie nich świadomości sytuacji nie miał, czy to z powodu tępoty, czy też odjętego chwilowo z powodu ciśnienia wewnątrzczaszkowego rozeznania sytuacji. Po 127 latach każdy sąd by go uniewinnił ;)
Nie wypada się nie zgodzić. Pomijając sytuację s/m, postąpił nieładnie. Choć mam inne podejście do tych 127 lat bez. Skoro tyle wytrzymali tam, musieli jakoś inaczej ten problem rozwiązać. Rozwiązać.
To nie powinien też być problem na Ziemi.
Nie wiem - w  wojsku brom dosypywali...
Moim, jego brutalność wynikała z czego innego niż mocniejsze "parcie napędu" po powrocie z pustki.
Cytuj
P.S. I absolutnie nie wypowiadam się w kwestii napędu kobit, ale nie dlatego, że uważam, że go nie mają, czy mają jakiś inny, tylko że nigdy nie byłem kobitą :) .
;D
Ale jako uważny obserwator i człowiek nauki wyciągający logiczne wnioski z eksperymentów, widząc kobietę która "odleciała" mógłbyś zaryzykować stwierdzenie że posiada jakiś napęd, hę?  8)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 07, 2016, 08:10:20 pm
Wiem tyle, z tym że raczej na podstawie własnych siniaków niż naukowo, że odpowiednio zdeterminowana niewiasta jest nie do zatrzymania ;) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 11:17:28 pm
@olkapolka
Cytuj
Eri musiałaby mieć chyba oprócz proponowanej nerwicy - paranoję i ostry syndrom ofiary, żeby po mniemanym gwałcie zostać z nim.

Ale o to właśnie chodzi, że Lemowska wizja psychiki kobiety jest nieporadna i sklecona z ówczesnych stereotypów. Nie trzyma się kupy. Właśnie o to chodzi, że trzeba by mieć syndrom sztokholmski, żeby po paru takich nocach poswięcania się jeszcze wrócić do faceta. Bo przypominam, że nie tylko pierwsza ich noc była taka, ale też kolejne. Hal wspomina, że lęk wracał do Eri falami.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 11:31:59 pm
@maziek
Cytuj
Jednak z tekstu wynika, że w chwili przystąpienia do czynności ani w trakcie nich świadomości sytuacji nie miał, czy to z powodu tępoty, czy też odjętego chwilowo z powodu ciśnienia wewnątrzczaszkowego rozeznania sytuacji. Po 127 latach każdy sąd by go uniewinnił

Sąd tak, zwłaszcza w Polsce ;) Ale na Boga, on wielokrotnie przystępował do czynności seksualnych z Eri, przez te kilka nocy w domku nad oceanem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ona się boi. Celowo ugłaskiwał ją i dopieszczał tak długo, aż zapominała na chwilę o strachu i dopuszczała go do końca, a gdy płoszyła się i wycofywała, to zaczynał podchody miłosne od początku. To jest chora sytuacja i nie powiecie mi, że normalni ludzie uprawiają seks w ten sposób. Jeśli on widział, że ona się boi, a mimo to robił swoje - "a co tam, pomiziam babę jeszcze, w końcu się przestanie na chwilę bać, to ja wtedy siup" - to po prostu był zapatrzonym w siebie bucem. Opisywanie takiej sytuacji jako normalnej pokazuje, że ludzie w latach 60. łącznie z Lemem byli ciemni jak tabaka w rogu jeśli chodzi o edukację seksualną.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 07, 2016, 11:41:15 pm
A wracając do wątku homo-ero. Olkapolka żartowała z tego, że jak to, gej gwałcący kobiety. Ale przecież to nie gej, tylko bi. Ileś tam stopni na skali Kinseya. Albo nawet nie bi, tylko homoseksualizm zastępczy podczas wyprawy i powrót do hetero na Ziemi (Hal), natomiast Olaf odkrył w sobie po powrocie, że z kobietami mu nie wychodzi bo bardziej woli mężczyzn. Dlatego był zazdrosny o Hala. To jest wszystko dobrze opisane w tym linku o seksie w więzieniu.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 07, 2016, 11:45:22 pm
Owszem, żartowałam - ponieważ nie widzę tego tak ostro - jak Ty to przedstawiasz. Nie ten typ książki, nie ten typ autora.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 07, 2016, 11:54:12 pm
Pani Pirxowo, Pani to ma wyobraźnię! Mój frojd podpowiada mi, żebym rozważył Pani syndrom pod kątem szwedzkim. Żeby ex post (po stu latach) wykrywać psychoanalitycznie duszne motywacje Mistrza, no, no... Uważam, że  mogłaby Pani, pospołu z Kju, succesfully przymierzyć się do napisania nowego "Gilgamesza", czy jak to szlo.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 08, 2016, 12:31:53 am
A to się watek rozwinął. Aże spod literek i słów emocje tryskają.  :)
Ad rem.
Próbuję sobie wyobrazić zachowanie astronautów płci męskiej, po powrocie na Ziemię, takie, by nie dało się formułować podejrzeń o relacje homoerotyczne. I ciężko mi idzie.
Próbuję sobie wyobrazić inne zachowanie Hala, który zakochał się w kobiecie w sytuacji - gdy wszystkie kobiety na Ziemi boją się jego i kolegów z definicji i na dzień dobry. Jako zbetryzowane.
Stara się przełamać jej pierwotny (choć zaprogramowany) lęk, traktując go jako rodzaj dysfunkcji. Może robi to mało delikatnie?
Inna opcja dla niego to betryzacja lub zupełna rezygnacja z kobiecej partnerki.
A wszystko to robię wbrew sobie, gdyż nakładanie współczesnych standardów (?) relacji damsko-męskich na bohaterów książki sprzed półwiecza w dodatku o tym, co będzie za 100 lat z sugestią, że zawiera ona drugie dno wynikające z ukrywanych obsesji czy żądz autora jest zwyczajnie ahistoryczne.
Oczywiście można.
Tylko wtedy - wszystko można.
Dla mnie to interpretacyjna brawura - jak ta;
Cytuj
Ale przecież to nie gej, tylko bi. Ileś tam stopni na skali Kinseya. Albo nawet nie bi, tylko homoseksualizm zastępczy podczas wyprawy i powrót do hetero na Ziemi (Hal), natomiast Olaf odkrył w sobie po powrocie, że z kobietami mu nie wychodzi bo bardziej woli mężczyzn. Dlatego był zazdrosny o Hala.
Skądinąd fajna.  :)
Choć jak sądzę Lem pisał o ludziach w szerszym aspekcie. A wzmiankowany na samym końcu, jeśli już. On tych spraw zupełnie nie "czuł". Taki typ.
Cytuj
Celowo ugłaskiwał ją i dopieszczał tak długo, aż zapominała na chwilę o strachu i dopuszczała go do końca, a gdy płoszyła się i wycofywała, to zaczynał podchody miłosne od początku. To jest chora sytuacja i nie powiecie mi, że normalni ludzie uprawiają seks w ten sposób. Jeśli on widział, że ona się boi, a mimo to robił swoje
Mam wrażenie, że całkiem sporo par tak się zachowuje i nie czują się nienormalni. Piszę o tym, gdyż zabawna koincydencja - tak mi się otworzyło w kalendarzu. Wprawdzie dopiero pojutrze, ale;
http://www.kalbi.pl/swiatowy-dzien-gry-wstepnej (http://www.kalbi.pl/swiatowy-dzien-gry-wstepnej)
Skądinąd w opisie dominuje schematyzm i uproszczenia haczące o fałsz, tym niemniej;
Udanej zabawy  ;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 01:07:05 am
Uważam, że  mogłaby Pani, pospołu z Kju, succesfully przymierzyć się do napisania nowego "Gilgamesza", czy jak to szlo.
Co tam Gilgamesz...kto by to czytał...filmu cza...to gotowy scenariusz do holyłódzkiej wersji Powrotu...wszystko jest: SF ( sex fiction;), gwałt, biseksualizm, homoseksualizm, seks w więzieniu i na randce, syndrom ofiary, trzeba dodać bardziej łzawe pożegnanie Ola z Halem...zdecydowanie (vide zdjęcia ze ST;)...żeby nie było oskarżeń o seksizm - trzeba znaleźć kogoś seksualnie niezdeklarowanego...zostaje: mąż?! Należy rozwinąć wątek;)
Niestety brakuje dziecka - zawsze w filmie jest :-\
Ktoś musi zajść i myślę, że hit na przyszłe wakacje;)

Pirxowa - nie gniewaj się - to nic personalnego - po prostu mnie to bawi, że tak poszufladkowałaś Lemowych bohaterów;)
Pewnie można i tak. Kto zabroni?;)
Widzę ich po prostu inaczej. Chyba nawet nie przez pryzmat seksu - a samotności.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 09:41:48 am
Ale na Boga, on wielokrotnie przystępował do czynności seksualnych z Eri, przez te kilka nocy w domku nad oceanem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ona się boi.
Dlatego piszę "jeśli", bo książki nie pamiętam, jedynie przytoczony fragment przeczytałem. Jeśli wielokrotnie, to co innego.



Cytuj
Opisywanie takiej sytuacji jako normalnej pokazuje, że ludzie w latach 60. łącznie z Lemem byli ciemni jak tabaka w rogu jeśli chodzi o edukację seksualną.
Brak przesłanek moim zdaniem do takiego wniosku. Opisywanie takiej sytuacji jako normalnej świadczy o tym, że była normalna. To zaś nie świadczy w żaden sposób o edukacji seksualnej ówczesnych, gdyż edukacja jest pochodną normy a nie odwrotnie. A już zupełnie o Lemie, który pisał powieść a nie autobiografię.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 08, 2016, 10:40:12 am
Kochani, ja się nie gniewam :) Wiem, że jestem zepsuta do szpiku kości :).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 08, 2016, 10:42:50 am
A jak byście "po Bożemu" rozumieli tę ostatnią scenę z Olafem? Gdzie on prosi Hala "zostań" a potem pyta czy mógłby coś dla niego zrobić?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 10:59:38 am
Zwyczajnie. Naturalnie. Jak rozstanie dobrych starych przyjaciół. To bardzo bolesne.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 08, 2016, 11:16:04 am
Ale to nie było rozstanie. Hal chciał odjechać  i już pod budynkiem Olaf poprosił go, żeby został. Właściwie nie wiem po co. Żeby tylko przenocować. Więc zawrócili, zjedli bez słowa kolację, poszli bez słowa do pokoju gościnnego i Olaf pyta, czy mógłby coś dla Hala zrobić. A Hal każe mu iść sobie. Po co Hal w takim razie zawrócił i został na noc? Po co Olaf prosił go o pozostanie?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 08, 2016, 11:25:29 am
Cytuj
Celowo ugłaskiwał ją i dopieszczał tak długo, aż zapominała na chwilę o strachu i dopuszczała go do końca, a gdy płoszyła się i wycofywała, to zaczynał podchody miłosne od początku. To jest chora sytuacja i nie powiecie mi, że normalni ludzie uprawiają seks w ten sposób. Jeśli on widział, że ona się boi, a mimo to robił swoje
Mam wrażenie, że całkiem sporo par tak się zachowuje i nie czują się nienormalni. Piszę o tym, gdyż zabawna koincydencja - tak mi się otworzyło w kalendarzu. Wprawdzie dopiero pojutrze, ale;
http://www.kalbi.pl/swiatowy-dzien-gry-wstepnej (http://www.kalbi.pl/swiatowy-dzien-gry-wstepnej)

Serio? Wiele par uprawia grę wstępną w taki sposób, że partnerka boi się partnera??
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 11:38:26 am
Jeszcze krótko do tego:
Zaś co do facetów, to sądzisz, że w kwestiach męsko damskich jakie inne mogą być motywy poza odwiecznym prawem natury?
Różne. Złożone.
Dyć nie neguję popędów - miałam na myśli, że nawet jeśli odjąć mężczyznom obudowę cywi-kultur - są one zróżnicowane. Jedni mają większe parcie, inni mniejsze. Stąd też wybór partnerów pod względem możliwości rozmnożenia, bo gdyby wszyscy działali jednako - co tu wybierać?;)
Kochani, ja się nie gniewam :) Wiem, że jestem zepsuta do szpiku kości :).
Ufff...a myślałam, że ja - bo  uparcie bronię wileokrotnego gwałciciela;))
Ale to nie było rozstanie. Hal chciał odjechać  i już pod budynkiem Olaf poprosił go, żeby został. Właściwie nie wiem po co. Żeby tylko przenocować. Więc zawrócili, zjedli bez słowa kolację, poszli bez słowa do pokoju gościnnego i Olaf pyta, czy mógłby coś dla Hala zrobić. A Hal każe mu iść sobie. Po co Hal w takim razie zawrócił i został na noc? Po co Olaf prosił go o pozostanie?
Tak, jak npaisal St - pożegnanie przyjaciół. Wiedzą, że już się nie spotkają. Nigdy.
Może Ol mial nadzieje, że Hal się "złamie" i zostanie - wybierze gwiazdy, a nie tę ofiarę - Eri;)
Takie wybory. Życiowe.
Ale masz nieco racji, że Ol jest - jak na gościa, który miał znieść pustkę świata, a nawet wszech - nieco rozchwiany. Ale to on znajduje domek dla Hala i Eri.
Wg mnie po prostu boi się samotności.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 08, 2016, 11:49:31 am
Cytuj
Ale masz nieco racji, że Ol jest - jak na gościa, który miał znieść pustkę świata, a nawet wszech - nieco rozchwiany.

Obydwaj panowie byli w tej scenie nabuzowani emocjami. Tak bardzo, że jak czytam, to nie jest dla mnie zrozumiałe, o co im w końcu chodzi.

A propos. Zauważyłam taki stary chwyt w melodramatach: Cała fabuła stoi na tym, że ktoś komuś czegoś ważnego nie powiedział. I potem wszyscy duszą w sobie emocje i mówią sobie o co chodziło dopiero na końcu. Bo gdyby od początku normalnie pogadali, to nie byłoby filmu.

To samo jest w "Powrocie z gwiazd". Wszyscy (prawie) bohaterowie rozmawiają półsłówkami i przez to nie wiedzą, o co drugiemu chodzi. Ta maniera dialogów urywkami jest dla mnie aż denerwująca. To nie tylko Eri nie umie sklecić zdania. To samo jest w rozmowach Hal - Olaf, Hal - inne kobiety. Fabuła ma się wydawać przez to bardziej tajemnicza i otwarta na interpretacje, ale mnie to irytuje.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 11:55:27 am
Olu, chodzi mi o to, że jeśli facet nie ma tego motoru, albo ma inaczej nakierowany, to jest to przeszkoda główna, fundamentalna i nieusuwalna, aby doszło do zbliżenia z kobitą, wyłączywszy sytuacje przymusu. Oprócz tego motoru istnieje wiele innych powodów, które możemy uznawać za wyższe lub wartościowsze, dla których kobita może zainteresować faceta, ale tylko ta jedna jest konieczna a jednocześnie (może być) wystarczająca jeśli chodzi o sex.

Co do rozstanie to sytuacja, w której już wszystko się stało, nic nie da się zrobić, ale druga strona, emocjonalnie związana, nie wie jeszcze jak to zjeść, głównie z powodu nadbudowy. Nie wiadomo, co powiedzieć.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 01:52:09 pm
A propos. Zauważyłam taki stary chwyt w melodramatach: Cała fabuła stoi na tym, że ktoś komuś czegoś ważnego nie powiedział. I potem wszyscy duszą w sobie emocje i mówią sobie o co chodziło dopiero na końcu. Bo gdyby od początku normalnie pogadali, to nie byłoby filmu.
Myślę, że to taki chwyt stosowany przez życie;)
Gdyby to było takie proste - nasz świat bylby calkiem innym światem.
Poza tym rozmowa nie gwarantuje porozumienia i zrozumienia.

Mnie akurat nie rażą te niedopowiedzenia - nie każdy w sytuacji napięcia emo potrafi artykułować poprawnie myśli. Dlatego rozbieranie tego rozumowo jest trochę bez sensu. Przeciez nie ma jednego wzorca czy należy mówic i co - w danej sytuacji.
Poza tym naprawdę nie widzisz, że Hal mógł skonsumowac Eri w basenie, w łóżku, w którym spędzili razem noc - i nic, tylko (aż) spali. Taki procesik.
Poza wszystkim  - dla Eri był to poniekąd pierwszy raz. W taki sposób.
Jak napisał liv:
Próbuję sobie wyobrazić inne zachowanie Hala, który zakochał się w kobiecie w sytuacji - gdy wszystkie kobiety na Ziemi boją się jego i kolegów z definicji i na dzień dobry. Jako zbetryzowane.
Stara się przełamać jej pierwotny (choć zaprogramowany) lęk, traktując go jako rodzaj dysfunkcji. Może robi to mało delikatnie?
Inna opcja dla niego to betryzacja lub zupełna rezygnacja z kobiecej partnerki.


Tak mi się pomyślało marginesowo: że wychodzi tutaj ten stereotyp mężczyzny, który nie może okazywać emocji drugiemu.
W sensie - emocje między mężczyznami - inne niż boks - zaraz prowokują podejrzenia o homoseksualizm (bardziej czy mnie ukryty), natomiast gdyby to dwie kobiety się obściskiwały, lały razem łzy, spały razem, wymieniały stanikami, paradowały przed sobą nago - luzik..normalne.

Olu, chodzi mi o to, że jeśli facet nie ma tego motoru, albo ma inaczej nakierowany, to jest to przeszkoda główna, fundamentalna i nieusuwalna, aby doszło do zbliżenia z kobitą, wyłączywszy sytuacje przymusu. Oprócz tego motoru istnieje wiele innych powodów, które możemy uznawać za wyższe lub wartościowsze, dla których kobita może zainteresować faceta, ale tylko ta jedna jest konieczna a jednocześnie (może być) wystarczająca jeśli chodzi o sex.
Jasne maziek, motor musi być, by byl seks.  Ale ja temu nie przeczę. I nie mówię o innych kierunkach.
Jeno jessuu...u jednych ten motor to diesel, u innych benzyniak, któren może być wysoko, nisko obrotowy.
Noo - nie jesteście jednakowi  - przyjmij to do wiadomości:))) I dlatego - nawet bez kultury - jeden rzuci się, drugi nie rzuci.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 03:32:45 pm
Yes, Madam :-)
A wiecie może, czy dziś przyszło do TK przynajmniej dziesięciu sędziów?
http://wyborcza.pl/7,75968,20944895,dotychczas-z-trybunalem-walczyli-politycy-pis-teraz-czas-na.html
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 04:07:42 pm
Przy goleniu przypomniałem sobie, że czasami odnoszę wrażenie, iż Państwo W OGÓLE nie czytało niektórych kanonicznych kawałków Mistrza, do których JA (!) zaliczam m. in. "Gigamesha" (chyba "Próżnia doskonała", a przynajmniej w apokryfach).
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66039#msg66039
No owszem, napisałem "Gilgamesz", ale dodałem "czy jak to szło", i lemolub - ze względu na kontekst (dorabianie ideologii jako sedno wątku homoniewiadomo) - powinien od razu wiedzieć, że myślałem o "Gigameshu". Ale założę się, że P. T. Większość nie wie, o czym mówię...
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 08, 2016, 04:38:30 pm
Może być...ale co można zaostrzyć w lince o haremie i cwelach? :-\

Czyli jednak nie wychwyciłaś do czego zmierzałem (abstrahując od tego, które z nas za to odpowiada ;))... Zauważyłaś (sensacyjno-tragiczno-obrzydliwy) koloryt sprawy, że tak powiem. Mnie chodziło o samo zjawisko wpływu nierozładowanego popędu na ludzi i ich zachowania... O podstawowy mechanizm, nie ekscesy, które generuje (choć, owszem, one pokazują jak poważny jest to problem)...

Mazieeeek...
Cytuj
Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny.
Bo kobiety to go oczywiście nie mają. Tak jakoś się składa...wszystkie homoeteryczne?
Wyobraź sobie rakietę z samymi paniami.
Od jakiegoś czasu, przy czytaniu tego wątku otwierają mi się czemuś w głowie sceny z Seksmisji.  :)

liv, oczywiście masz rację, że dotyczy to obu płci. Z tym, że u kobiet bywa stłumione, kulturowo. Ale to insza inszość.

I prawdę mówiąc - jak przy wizjach SF jesteśmy - chyba wolę (pod tym, konkretnym, względem, bo całościowo przedkładam - oczywiście - Dzieła Lema nad "ST", gdyż oferują więcej od strony intelektualnej, artystycznej) od pruderii wschodnich utworów tego typu (która kończy się tym, że jak nie homoerotyzm w nich znajdujemy, to gwałty ;)), programową otwartość w tym względzie autorów zachodnich (w tym konkretnym wypadku tłamszoną potem przez Paramount, bo dzieci oglądają, ale to inna historia):


Wiem, tandetnie zagrane, ale o wydźwięk chodzi. Zresztą mogę tu przytoczyć jeszcze śmielsze wątki z Le Guin, Dicka, nowszego Banksa, albo zacytować po kim dostał drugie imię kapitan Kirk...*

* Co nie znaczy bym uważał, że te sprawy powinny być w centrum uwagi literatury SF, bo nie ma ważniejszych... Choć dopuszczam wyjątki - o ile ujęcie tematu będzie tak oryginalne jak w "Dniu milionowym" Pohla...

Próbuję sobie wyobrazić zachowanie astronautów płci męskiej, po powrocie na Ziemię

Chyba lepiej nie... Wspominałem kiedyś o panu Farmerze co to - do spółki z Dickiem - Mistrza z SFWoA wysiudał. Twierdziłem, że zasadniczo to grafoman, nadal twierdzę. Ale jeśli chodzi o sięgnięcie sedna, to chyba w tym wypadku był go bliższy niż Lem:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=184.msg32984#msg32984
 ::)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 04:56:20 pm
Przy goleniu przypomniałem sobie, że czasami odnoszę wrażenie, iż Państwo W OGÓLE nie czytało niektórych kanonicznych kawałków Mistrza, do których JA (!) zaliczam m. in. "Gigamesha" (chyba "Próżnia doskonała", a przynajmniej w apokryfach).
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66039#msg66039
No owszem, napisałem "Gilgamesz", ale dodałem "czy jak to szło", i lemolub - ze względu na kontekst (dorabianie ideologii jako sedno wątku homoniewiadomo) - powinien od razu wiedzieć, że myślałem o "Gigameshu". Ale założę się, że P. T. Większość nie wie, o czym mówię...
R.
Gugiel...wyszukiwarka...Panie Męberyto;)
http://forum.lem.pl/index.php?topic=138.msg41400#msg41400 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=138.msg41400#msg41400)
liv, oczywiście masz rację, że dotyczy to obu płci. Z tym, że u kobiet bywa stłumione, kulturowo. Ale to insza inszość.
U mężczyzn kultura niczego nie tłamsi? :o
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 08, 2016, 05:01:10 pm
U mężczyzn kultura niczego nie tłamsi? :o

Tłamsi, ale chyba mniej...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 05:57:57 pm
@ Ol
1. To dlaczego tutaj: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66041#msg66041
piszesz o starożytnym eposie babilońskim, nie o Lemowym "Gigameshu"?
2. W odróżnieniu od starca, Młoda Dama ma pamięć co się zowie! Odszczekuję fałszywą insynuację erudycyjną :-( Hau-hau.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 08, 2016, 05:59:25 pm
Kochani, ja się nie gniewam :) Wiem, że jestem zepsuta do szpiku kości :).
No, to raczej my  :)
Cytuj
Wiele par uprawia grę wstępną w taki sposób, że partnerka boi się partnera??
A czasem partner partnerki.  :D
Pojęcie "boi się" ma szeroką denotację. Od lęku lekkiego, pobudzającego do paraliżującego. Do tego; lęk to, czy strach? - nie wiadomo.
Bo lęki to ma każdy, zwłaszcza w sytuacjach nowych. W tym sensie 100% kochających się zaliczyło taki epizod.
Ale to wstęp.
Doszliśmy w tym wątku do takiego momentu, iż uznałem, że bazowanie na wybranych cytatach i pamięci to za mało. Krótko pisząc, przeczytałem kawał rozdziału 5 z ciekawością, czy podzielę wrażenia pirxowej?
Jeszcze krócej - nie podzielam. Mało tego, mam wprost przeciwne.
Chodzi o "brutalność" Hala i jej domniemane lęki.
Ona wcale się go nie boi, co zresztą werbalizuje. Jemu zaś się wydaję, że tak jest, choć to dzieje się wyłącznie w jego głowie, a ona go w tym podtrzymuje.
Mało tego, ona go uwodzi w sposób klasyczny, bazując na tym jego przewrażliwieniu - rozwiniętym "poczuciu odpowiedzialności". Podsłuchała kluczową rozmowę z Olafem, gdzie pojawił się wątek psychiki Hala i zauroczenia nią. Znała temat.
Mimo to, przyszła samotnie, pewnie w dezabilu, na basen, wiedząc, że on tam jest.
Tak postępuje osoba, która się boi?
Na basenie, choć mogła odejść, nie odchodzi i pozwala na pieszczoty. Zimna i milcząca ale bynajmniej, nie sparaliżowana lękiem. Nic na to nie wskazuje.
A po tem odchodzi, zostawiając rozemocjonowanego Hala, który oczywiście wmówił sobie, że ją skrzywdził .
I biegusiem przepraszać, do jej pokoju; puk, puk...tam rozmowa.
Zanim rozmowa, samo wejście - mogła go nie wpuścić. Wpuściła - tak postępuje osoba która się boi?
- To pan?
Drzwi się otwarły.
- Pani wie kim ja jestem?
- Wiem.
W trakcie dalszej rozmowy on się miota, ona znów zimna jak lód. Klasyk.
On, pełen wyrzutów wychodzi, chce się zabić. Przeszkadza mu Olaf, walka o pistolet(?) - wchodzi ona.
Nikt jej nie zapraszał, ale chyba czuła, że przesadziła.
Olafa wyganiają i zostają sami.
- To prawda? - spytała
On coś tam dalej jęczy, ale wyjęczał też ważne
- Dlaczego? Dlaczego tak się mnie boisz.
Zaprzeczyła głową.
- Nie?
- Nie.
- Ale drżysz.
- To tylko tak.
- I...pójdziesz ze mną?
Skinęła głową dwa razy, jak dziecko....
i dalej on ją okrywa, utula itp.
I kawałek dalej ona mówi mu - że jest niemądry.
Z czym i ja się zgadzam.  8)
Natomiast zachowanie Olafa, faktycznie - dziwne.  Albo Lem pisał to na rympał, albo coś w tym jeszcze jest. Choć najpewniej improwizował, gdyż jak wspomniałem - to nie jego światy.

Edit;
Puenta zastępcza lub tylko przyczynek - ale z epoki.  ;)
https://www.youtube.com/watch?v=aVeRgpsHJ-w (https://www.youtube.com/watch?v=aVeRgpsHJ-w)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 06:21:06 pm
Jak znajdę, to wam pokażę jeszcze lepsze frojdowskie studium kobiety. Kopia wisi u mnie w salonie, a Abramowicz dał za oryginał najwyższą cenę aukcyjną: ponoć 6 milonów (nie piszę czego, bo dolarów, funtów czy franków to dla mnie przy tej kwocie żadna różnica). Ten Frojd na imię miał Lucien i był chyba bratankiem Sigismunda.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 06:24:03 pm
O, proszę, od ręki:

https://www.google.pl/search?q=Lucian+Freud+obraz+Abramowicz&rlz=1C1AOHY_plPL708PL708&espv=2&biw=1119&bih=595&tbm=isch&imgil=K9Iq1g-TUzhcrM%253A%253Bg7kuPb7nS9BZsM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fwww.rp.pl%25252Fartykul%25252F691573-Lucian-Freud-nie-zyje.html&source=iu&pf=m&fir=K9Iq1g-TUzhcrM%253A%252Cg7kuPb7nS9BZsM%252C_&usg=__F2jMAKhote-RUk5FGMdrIBSO5bs%3D&ved=0ahUKEwiancG_yJnQAhWIJSwKHWP3C-sQyjcILQ&ei=gfshWNrYLIjLsAHj7q_YDg#imgrc=K9Iq1g-TUzhcrM%3A

R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 06:36:04 pm
Chryste Panie, nie przy jedzeniu!
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 08, 2016, 06:51:40 pm
Chodzi o "brutalność" Hala i jej domniemane lęki.
Ona wcale się go nie boi, co zresztą werbalizuje. Jemu zaś się wydaję, że tak jest, choć to dzieje się wyłącznie w jego głowie, a ona go w tym podtrzymuje.
Mało tego, ona go uwodzi w sposób klasyczny, bazując na tym jego przewrażliwieniu - rozwiniętym "poczuciu odpowiedzialności". Podsłuchała kluczową rozmowę z Olafem, gdzie pojawił się wątek psychiki Hala i zauroczenia nią. Znała temat.
Mimo to, przyszła samotnie, pewnie w dezabilu, na basen, wiedząc, że on tam jest.
Tak postępuje osoba, która się boi?
Na basenie, choć mogła odejść, nie odchodzi i pozwala na pieszczoty. Zimna i milcząca ale bynajmniej, nie sparaliżowana lękiem. Nic na to nie wskazuje.

Wiesz co? Teraz mi się to jeszcze z jedną rzeczą skojarzyło. Z tymi osławionymi paranormalami (zwanymi też - dłużej - paranormal romance) gdzie to kobity ;) z wampirami, wilkołakami itp. jak piękna z bestią (odpryskiem tego pod realizm zamaskowanym jest ten sławetny "Earl Grey" czy jak mu tam ;), gdzie wąpierza przerobiono na młodocianego miliardera-sadystę, postać dalece bardziej życiową ;)). Znam kobiety z kręgów tzw. biznesowych co to poczytawszy takie historyje ;), a tkwiąc w średnio udanych małżeństwach zaczynały w romanse się wdawać, mocnych wrażeń szukać... I tak się zastanawiam czy z Eri nie jest podobnie (choć nic nie wiemy, by takie bzdurstwa czytała... chociaż... te bajki, któż wie jakie to bajki były? 8)), czy ona identycznych ekscytacji nie szuka. Bo, zobaczcie, tam jest jeszcze mąż, którego ona zostawia dość gładko, nie wiemy czy z poczuciem winy. A Bregga to się - na moje oko - ona jednak boi, chwilami nawet panicznie. Tylko... niekoniecznie jej to przeszkadza w czymkolwiek. Dostała bajkę na żywo i autentycznego potwora (bo Hal na tle betryzowanych to prawie jako ten wampir krwiochłonny) do kochania.
Boję się jednak myśleć co się stanie, gdy odkryje, że ten potwór - jak już niedobory z lat podróży międzygwiezdnej nadrobi - gotów również okazać się poczciwą ciapą (mimo muskulatury, dla której chciano w jego roli Schwarzeneggera osadzać).

Znaczy: mam wrażenie, że to nie jest zdrowy związek, z obu stron. Choć obojgu jakieś tam potrzeby zaspokaja.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 07:14:41 pm
@ Ol
1. To dlaczego tutaj: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66041#msg66041
piszesz o starożytnym eposie babilońskim, nie o Lemowym "Gigameshu"?
Bo Ty tak napisałeś i przyjęłam, że bez czepiania o słówka - wiemy o czym gadka. A epos...też pewnie długi;)
i dalej on ją okrywa, utula itp.
Ufff...no właśnie o tym pisałam: basen, a potem jest cała noc w jednym łóżku. I gdzie tu gwałt? W ogóle jakaś forma przemocy?
Dopiero później jest ta ich pierwsza prawdziwa - co cytowałam.
Więc jak na wygłodniałego przemocowca chyba jednak się kontrolował;)

Puenta zastępcza to mi wcześniej przyszła ze Śląska...że to niby ta kultura ślll...;)))
https://www.youtube.com/watch?v=RT0-4qBTMrs (https://www.youtube.com/watch?v=RT0-4qBTMrs)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 07:24:37 pm
@ Ol
Nie wierz nigdy mężczyźnie na słowo. Dawieriaj, no prawieriaj, jak rzekł prezydent Reagan gensekowi Gorbaczowowi na Islandii.
Co zaś się pana Freuda tyczy, to bystra Kasia w międzyczasie znalazła genialne szczegóły:

http://www.christies.com/features/Lucian-Freuds-Benefits-Supervisor-Resting-5994-3.aspx

Dodam, że trzeba tam w środku jeszcze kliknąć, żeby ujrzeć żywe zdjęcia później namalowanego. Pycha!
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 07:34:33 pm
Ola, dopowiem tylko, że wnioski wyciągam nie z tego, że sam jestem facetem ani z "rozmów w szatni". Wnioski są czysto biologiczne. Oczywiście są różnice osobnicze, ale mimo wszystko wszyscy (minus in vitro) żyjący obecnie na tej planecie faceci mieli tatusiów, u których ten motór działał jak trzeba - znaczy w normie.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 08, 2016, 07:37:47 pm
Cytuj
Więc jak na wygłodniałego przemocowca chyba jednak się kontrolował;)
Przemocowca?!!!
Cacka się tak, że gdybym był kobietą w jego ramionach pogoniłbym na zbity - do świata bajek o złotowłosych i śpiących królewnach, by tam szeptał twe swoje szalone, bezsensowne, dziecinne słowa...  ;)
Cytuj
I tak się zastanawiam czy z Eri nie jest podobnie (choć nic nie wiemy, by takie bzdurstwa czytała... chociaż... te bajki, któż wie jakie to bajki były? 8)), czy ona identycznych ekscytacji nie szuka. Bo, zobaczcie, tam jest jeszcze mąż, którego ona zostawia dość gładko, nie wiemy czy z poczuciem winy.
Może tak być - (po dokończeniu rozdziału), lęk pojawia się u niej, gdy dociera, że Hal to na poważnie z tym dożywociem.  Chce gadać z mężem etc. - więc boi się o tego męża. A myślała, że to tylko mesk - cokolwiek ten mesk, ale wygląda na zalegalizowany skok w bok.
A potem boi się o jednego i drugiego (ryzykowna pogoń za samochodem H.) - taka rozdarta.
Ale bym był uparty - o siebie się nie boi. Zresztą, ciężko się to czyta.
Na jednej stronie - nie chcę, nie chcę - ona.
Kilka stron dalej - Ale ja tak nie chcę - on.
A chodzi o to samo.  :)
Jedno warte drugiego, ot  8)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 07:50:02 pm
mimo wszystko wszyscy (minus in vitro) żyjący obecnie na tej planecie faceci mieli tatusiów, u których ten motór działał jak trzeba - znaczy w normie.
A kobiety ich nie miały? Tych tatusiów ???
Cytuj
Oczywiście są różnice osobnicze
I o nie tutaj chodzi.
Cytuj
Więc jak na wygłodniałego przemocowca chyba jednak się kontrolował;)
Przemocowca?!!!
;D
Noo...: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66010#msg66010 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66010#msg66010)
Może to była przemoc werbalna?!;))
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 10:01:24 pm
A kobiety ich nie miały? Tych tatusiów ???
Miały, ale te geny u kobit śpią.
Cytuj
I o nie tutaj chodzi.
One są poniżej istotności. To staram się powiedzieć.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 10:28:03 pm
A kobiety ich nie miały? Tych tatusiów ???
Miały, ale te geny u kobit śpią.
Przepraszam, ale chyba nie rozumiem.
Które geny u kobiet śpią? Popędu seksualnego? I w ogóle jest coś tak wyizolowanego jak "gen popędu seksualnego"?
Cytuj
One są poniżej istotności. To staram się powiedzieć.
To się różnimy w opinii. Ja uważam, że różnice osobnicze w popędzie mają znaczenie jeśli chodzi o realizację tego popędu. Zwłaszcza poprzez gwałt.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 08, 2016, 10:43:30 pm
Kobita to nie chłop. Trochę się różnią ;) . O to mi chodzi. Jak powiedziałem, nie mam śmiałości wypowiadać się o tych kwestiach u dam.

Chwilowo decyduje, oczywiście. Jak ni ma ochoty to ni ma. Ale że tak powiem obwiednia wykresu jest taka, że każdy facet kiedyś tam ma ochotę zdolną góry przenosić. Jeden mam non stop pewnie, a drugi raz na tydzień, a może na rok. Gdyby nie cechy nabyte, to w te dni bezwarunkowo rzucaliby się na baby, tylko jeden codziennie, a drugi raz na rok. Uważam, że po dostatecznie głębokim zniesieniu świadomości - bo tylko w niej te nabyte cechy tkwią - facet to gwałciciel, bo to siedzi głębiej. Nawet robaczki to potrafią. Oczywiście są tacy, którym niczego nie trzeba znosić.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 10:45:44 pm
Jestem pod wrażeniem !!!
Pani Pirxowa zainicjowała wątek o książce pani profesor Agnieszki Gajewskiej "Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema". Książka rzuca zupełnie nowe światło na postać Mistrza - w aspekcie narodowości, Lwowa, Holokaustu i losów późniejszych. [Sygnalizowałem na Forum zaistnienie tej książki w sierpniu, ale pies z kulawa nogą...] Wątek doczekał się - cytuję - "0 Odpowiedzi i 12 Wyświetleń".
Potem (albo na odwrót) Pani Pirxowa zainicjowała wątek homoerotyczny, chtóren NATYCHMIAST zanotował 82 Odpowiedzi i 694 Wyświetleń
To jest coś, albo i jezd cóś!

R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 08, 2016, 10:49:09 pm
Kobita to nie chłop. Trochę się różnią ;) . O to mi chodzi. Jak powiedziałem, nie mam śmiałości wypowiadać się o tych kwestiach u dam.
Ależ mnie nie chodzi o wypowiadanie się za kobiety. Napisałeś, że nie dziedziczymy jakiegoś genu albo on u nas nie działa. Konkret to był i nie ma związku ze śmiałością.
I nie odpowiedziałeś na moje pytanie - jaki to gen?
Oczywiście, że się różnimy - i całe szczęście:)
facet to gwałciciel, bo to siedzi głębiej.
;D
Ok - odpuszczam;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 08, 2016, 11:14:50 pm
Cytuj
Książka rzuca zupełnie nowe światło na postać Mistrza - w aspekcie narodowośc
Był Ormianinem?  ;)
Cytuj
Uważam, że po dostatecznie głębokim zniesieniu świadomości - bo tylko w niej te nabyte cechy tkwią - facet to gwałciciel, bo to siedzi głębiej.
Chyba trochę zboczyłeś z gruntu twardej empirii, hę? Choć w sumie  - uważać możesz. ;)
Ale jak przesadzisz z tym uważaniem przeniosę Cię do katedry filologicznej.
Jakem lif.  8)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 08, 2016, 11:21:00 pm
Zbok jeden!
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 09, 2016, 09:50:45 am
Zgadzam się na każdą szufladkę o ile ciepła i dobrze wymoszczona - ale jeśli życie praktyczne nie uwidoczniło Wam poprzez obserwację siebie i innych, jak pod wpływem nawet łagodnych stosunkowo używek, ledwie przytępiających nabyte wychowanie, jak alkohol w niewielkich dawkach, rozkwitają instynkty - to zawsze można pogrzebać w literaturze na ten temat. Najprościej ze względu na ilość literatury ugryźć temat od drugiego końca - to znaczy od strony osób od urodzenia niesprawnych intelektualnie, choć literatura na temat wzrostu odsetka nieakceptowanych zachowań seksualnych po spożyciu tego czy owego zależnie od dawki też jest bogata. Od małp się różnimy niewiele - a u małp to jest prawie że bezwarunkowe po stworzeniu odpowiedniej sytuacji. Mniej więcej jak u rybek w akwarium - wystarczy mieć w jednym akwarium samca i samiczkę i zależnie od wymagań gatunkowych podnieść temperaturę czy zmienić ph wody - i 500+. Co Was powstrzymuje przed uznaniem, że w tej warstwie ludzkie zwierzę działa dokładnie tak samo? Wystarczy się doń dokopać zrywając maskę wychowania - bo to był ewolucyjny warunek przeżycia od kiedy wynalazło się rozmnażanie płciowe - zapylać, zapylać... Kto tak nie grał, tego geny wyleciały z puli.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 10:22:45 am
Jestem pod wrażeniem !!!
Pani Pirxowa zainicjowała wątek o książce pani profesor Agnieszki Gajewskiej "Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema". Książka rzuca zupełnie nowe światło na postać Mistrza - w aspekcie narodowości, Lwowa, Holokaustu i losów późniejszych. [Sygnalizowałem na Forum zaistnienie tej książki w sierpniu, ale pies z kulawa nogą...] Wątek doczekał się - cytuję - "0 Odpowiedzi i 12 Wyświetleń".
Potem (albo na odwrót) Pani Pirxowa zainicjowała wątek homoerotyczny, chtóren NATYCHMIAST zanotował 82 Odpowiedzi i 694 Wyświetleń
To jest coś, albo i jezd cóś!

Naszło mnie kolejne skojarzenie... Otóż... W roku '80 śp. Jacek Sawaszkiewicz wydał (w czasie, który w rodzimym fandomie SF postrzegany był jako okres nieco martwy,bo to Mistrz przeszedł na dzieła afabularne i nie wydawał nic przez lat parę krom "Powtórki", Petecki wypaliwszy się przerzucił się na pisanie młodzieżówek, gwiazda Zajdla jeszcze nie rozbłysła) powieść "Katharsis" (która po prawdzie taka sobie była, acz sprawnie napisana, i fajna w lekturze) i witano ją wtenczas - na owym bezrybiu - jako objawienie. A potem, za lat kilka (gdy już Zajdel zasłynął, a Lem powrócił z ostatnimi - bez dwóch zdań wielkimi - Dziełami), dopisał Sawaszkiewicz powieści owej ciąg dalszy, który zwał się "Eskapizm" (i który został z miejsca rozjechany przez Oramusa, b. słusznie zresztą, bo grafomania to była pierwszej wody).
"Eskapizm" ów, zasię, traktował o tym co porabiał bohaterski astronauta z części poprzedniej, który z gwiazd zstąpiwszy, Misję wykonawszy, funkcjonował zasadniczo jako ta postać z opery mydlanej w willi siedząc, autami luksusowymi się rozbijając (wiadomo, taki pilot to elita Ludzkości, a elitom dobrze płacą), z żonami (byłą i obecną) się żrąc, po mordach kogoś tam piorąc, itp. itd.
I tak sobie teraz pomyślałem, dumając nad tą naszą dyskusją, że może to i dobrze, że Lem w swoje utwory tak mało wątków miłosnych ładował. Bo pewnie z co drugiego by się taki "Eskapizm" zrobił. Pewnie nie per se (bo w Mistrza jednak wierzę), ale w interpretacji nas - wiernych czytelników ;).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 09, 2016, 11:45:32 am
Zgadzam się na każdą szufladkę o ile ciepła i dobrze wymoszczona - ale jeśli życie praktyczne nie uwidoczniło Wam poprzez obserwację siebie i innych, jak pod wpływem nawet łagodnych stosunkowo używek, ledwie przytępiających nabyte wychowanie, jak alkohol w niewielkich dawkach, rozkwitają instynkty - to zawsze można pogrzebać w literaturze na ten temat. Najprościej ze względu na ilość literatury ugryźć temat od drugiego końca - to znaczy od strony osób od urodzenia niesprawnych intelektualnie, choć literatura na temat wzrostu odsetka nieakceptowanych zachowań seksualnych po spożyciu tego czy owego zależnie od dawki też jest bogata. Od małp się różnimy niewiele - a u małp to jest prawie że bezwarunkowe po stworzeniu odpowiedniej sytuacji. Mniej więcej jak u rybek w akwarium - wystarczy mieć w jednym akwarium samca i samiczkę i zależnie od wymagań gatunkowych podnieść temperaturę czy zmienić ph wody - i 500+. Co Was powstrzymuje przed uznaniem, że w tej warstwie ludzkie zwierzę działa dokładnie tak samo? Wystarczy się doń dokopać zrywając maskę wychowania - bo to był ewolucyjny warunek przeżycia od kiedy wynalazło się rozmnażanie płciowe - zapylać, zapylać... Kto tak nie grał, tego geny wyleciały z puli.
Maziek, ja nie neguję małpy z brzytwą.  Oczywiście, że ona w nas tkwi.
W kobietach też.  Bywają nie mniej okrutne od mężczyzn. Czasem myślę, że tylko fizjologia jest przeszkodą do gwałtów;)
Nie neguję, że system zakazów, nakazów, kultura, wychowanie itp - powstrzymuje tę małpę.
I oczywiście, że popęd płciowy jest warunkiem przetrwania gatunku. Ale jest on zróżnicowany.
A nie mówiliśmy o odchyłach po spożyciu czegokolwiek, o chorobach psychicznych itp.
Jasne, że to cienka linia, kilka zerwanych połączeń, pobudzeń w mózgu i  masz z człeka coś znacznie gorszego niż jakiekolwiek zwierzę.
Ale to nas właśnie odróżnia - abstrakcja i zdolność przewidywania skutków swoich czynów. Przynajmniej u tej zdrowej części.
Poza tym mówiliśmy o konkretnym przypadku - fikcyjnego Hala. Okopanego w dosyć tradycyjnej kulturze, inteligentnego i ze sprawnym mózgiem. Że wyposzczonego?
Hm...nie wiem czy pobyt w przestrzeni jest porównywalny z pobytem w więzieniu - chodzi o skutki dla organizmu i ogólne zmagania z biologią.
Plus te ich przygody;)

Co do genów popędu - dalej mi nie odpowiedziałeś:)
Jednak sądzę, że kobiety nie mają niczego wyłączonego - tango libido to wysoce osobnicza sprawa. Zresztą chyba nie ma czegoś takiego jak geny popędu.
Hormony - prędzej. Plus kilka okołoskładników.
Gdyby miały - nie byłoby seksu, tylko jednorazowy gwałt - dla potomności;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 09, 2016, 12:06:21 pm
O te geny spytałem pana profesora Ryszkiewicza, ale może on też nie wie?
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 09, 2016, 12:11:16 pm
A nie mówiliśmy o odchyłach po spożyciu czegokolwiek, o chorobach psychicznych itp.
Ja cały czas o tym właśnie mówię, o sytuacji w której słabnie psyche. Nie w sensie, że ona jest wykręcona w kierunku psychopatycznego atakowania kobiet, lub w tym kierunku pobudzona farmakologicznie, a tylko, że słabnie lub jest wyłączona: "każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny. To jak go używa, to kwestia nadbudowy...". Taka była intencja mojej wypowiedzi, że kiedy się mąci umysł, to wyłażą instynkty. W tym wypadku często dochodzi do autokatalizy (pożądanie mąci umysł). Ot tyle. Czy z tym stanowiskiem się zgodzisz?

Cytuj
Co do genów popędu - dalej mi nie odpowiedziałeś:)
Olu, "genów" użyłem w przenośni. Nie wiem, czy jest jeden, czy choćby tylko kilka za to odpowiedzialnych. Przypuszczam, że ze względu na wielowarstwowość jest ich sporo. Chodziło mi o to tylko, że aczkolwiek kobiety i mężczyźni maja wszystkie geny takie same (no, prawie wszystkie ;) ) - to ekspresja tych genów jest płciowo zależna.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 01:14:33 pm
Jednak sądzę, że kobiety nie mają niczego wyłączonego - tango libido to wysoce osobnicza sprawa. Zresztą chyba nie ma czegoś takiego jak geny popędu.
Hormony - prędzej. Plus kilka okołoskładników.
Gdyby miały - nie byłoby seksu, tylko jednorazowy gwałt - dla potomności;)

Chyba jednak zacytuję coś tego Sawaszkiewicza.. Ale nie z "Eskapizmu" (tego Wam oszczędzę), a opowiadanie z - uważanego za jego opus magnum - wcześniejszego tomiku "Czekając". O tango libido jest, i o kosmicznych podróżach. B. apropośne ;). Nawet tytułowe coś a la bryt tam mają. I "Gigamesh"... czy tam "Gilgamesz"... się pojawia.

Jacek Sawaszkiewicz - Blokada

Mijał czternasty miesiąc. Po śniadaniu Klara przeszła do ogrodu sprawdzić działanie nowej mieszanki kompostowej. Nazwała ją „Klar”, może trochę z megalomanii. Szypszyna potraktowana „Klarem”, w ciągu tygodnia uległa wyszlachetniającej mutacji. Stała teraz dumna, obsypana kwiatem o barwie starego złota, najeżona kolcami, jakich nie mają nawet gatunki rosnące w strefie klimatów podzwrotnikowych.
Klara była usatysfakcjonowana. Praca nad syntezą mieszanki zajęła jej pół roku: wiele czasu skradzionego przymusowej, przeklętej bezczynności. Był to drugi od czternastu miesięcy sukces. Pierwszy odniosła w kwartał po starcie, gdy ostatecznie przekonała Teda o bezsensie jego zalotów. Zobaczyła go dopiero przed wejściem na pokład, acz komputer zestawił pary sześć tygodni wcześniej, i od razu poczuła doń niechęć: jej wzrostu, wilgotne grube wargi, ryże brwi i zapadnięta jak od ciosu broda. O oczach niewiele mogła powiedzieć prócz tego, że były wypłowiałe, maślane i - byle jakie.
Od ostatniej wspólnej kolacji, na której doszło do decydującej rozmowy, Ted zaczął jej unikać. Całe dnie spędzał w swojej pracowni. Widocznie ślęczał nad książkami albo po raz wtóry opracowywał swą nie dokończoną teorię przenikania pól stałozmiennych.
Klara uśmiechnęła się ironicznie, zerwała jeden z rozkwitłych pąków róży i delikatnie zanurzyła w nim nozdrza. Był pozbawiony zapachu. Obrzuciła krytycznym spojrzeniem ogródek zamknięty w czterech udekorowanych perspektywicznym mirażem ścianach i wyszła na korytarz.
Jak zwykłe po pracy zakończonej konkretnym osiągnięciem, czuła się odprężona, ale jałowa, co z kolei po krótkim okresie triumfu i satysfakcji wprawiało ją w nastrój przygnębiającego rozdrażnienia.
Nerwowo przemierzyła długi, wąski hol, zajrzała do konwersującej ze sobą sterowni, postała chwilę pod drzwiami od pomieszczeń hipotermicznych, a następnie, stąpając z determinacją po metalowych podestach, pomaszerowała w stronę laboratorium, by zażyć tabletkę uspokajającą. W gabinecie farmaceutycznym Klara bywała rzadko, raz lub dwa razy na początku podróży, kiedy to Arystokrata po udanym polowaniu na mechanicznego wróbla dostał niestrawności. Ted powinien być tu codziennie.
- Odszukała w wykazie grupę trankwilizatorów małych i zażądała paru gatunków leków o łagodnym działaniu kojącym. Z tabletkami w dłoni podeszła do gabloty przypominającej XIX-wieczną sekreterę. Przednią ściankę złożoną z prostokątnych szufladek sygnowanych nazwiskami pokrywała równomierna warstewka kurzu. Przegródka Teda była również od dawna nie otwierana.
Klara zawahała się. Potem niezdecydowanie dotknęła przycisku otwierającego. Szufladkę wypełniały równo ustawione słoiki. Tylko jeden z nich został opróżniony. Zawierał miesięczną dawkę. Pozostałe połyskiwały nienaruszonymi plombami. Zalała ją fala gorąca.
- Ted przerwał blokadę - szepnęła.
Wśród przegródek znajdowała się jedna z jej nazwiskiem. Zawierała 24 słoiki przeznaczone na dwa lata. Klara wiedziała, że każdy opatrzony jest pieczęcią: nie odczuwała potrzeby uciekania się do pomocy chemii. Natura tworząca jej organizm wykazała pod tym względem dużą dalekowzroczność.
Gdy przedstawiła swój pogląd technikowi montującemu gablotę, ten odparł z kpiącym uśmieszkiem:
- To na wypadek, gdyby coś się odmieniło...
Złożyłaby protest, ale za bezczelną odpowiedzią mogło się kryć orzeczenie Komisji Kwalifikacyjnej. Zdobyła się tylko na wzgardliwe wzruszenie ramion.
Zatrzasnęła szufladkę.
- Przerwał blokadę...
Nie, na pewno nie wiedziała, co to mogło oznaczać. Miała podejrzenia. Podejrzenia tak okropne, że na chwilę straciła nad sobą panowanie. Wsypała zawartość dłoni do ust.
Daleki brzęczyk czujnika sygnalizujący wykrycie roju skłonił ją do opuszczenia laboratorium. Wskoczyła na platformę pośpiesznego dźwigu i po pięciu sekundach była na najwyższej kondygnacji.
W drzwiach sterowni omal nie zderzyła się z nadbiegającym Tedem; on również nie chciał przegapić kosmicznych fajerwerków, które z rzadka urozmaicały monotonię podróży. Puściła go przodem, bo możliwość zetknięcia się z nim w ciasnym przejściu napawała ją wstrętem.
Przybyli za późno. Urządzenia powróciły już do normalnej pracy, a sczerniałe ekrany znowu zdobiły nieruchome iskry gwiazd. Indykator mocy wskazywał ilość energii zużytej przez miotacz.
- Szkoda - mruknął infantylnie Ted.
Poczuła jego wzrok utkwiony w okolicy jej ucha, irytująco natrętny, prawie namacalny. Stała nadal twarzą do monitora, jak gdyby bała się, że nieopatrznym ruchem sprowokuje do ataku skorpiona przyczajonego u jej stóp. Przerwał blokadę... przerwał blokadę... przerwał...
- Cześć - powiedział z nieśmiałym uśmiechem. - Nie widzieliśmy się od dłuższego czasu.
Ironizował, to oczywiste. Z pewnością ledwie panuje nad zmysłami. Przecież przerwał blokadę. Nie powinna wyglądać na bezbronną. Musi wyniośle spojrzeć mu w twarz, żeby zrozumiał, gdzie jego miejsce.
Wolno odwróciła się w stronę Teda. Ale on był już zajęty uzupełnianiem dziennika pokładowego.
W swojej pracowni szybko przyszła do siebie. Może pomogły jej środki uspokajające, może dobrze znane kąty i wiara w solidność drzwi zamkniętych od wewnątrz. Wyjęła z biurka magnetofon, włączyła zapis i usiadła na brzegu fotela. Potem zerknęła na chronometr wiszący w rogu pokoju.
*
- Czterysta dwudziesty szósty dzień podróży - powiedziała cicho. - Dzisiaj, w gabinecie farmaceutycznym, stwierdziłam...
W ciągu 36 lat życia Klara ukończyła trzy fakultety: stereochemię, biomechanikę i astronomię. Szczególne predyspozycje psychofizyczne zdecydowały, że znalazła się wśród dziesięciu par załogi statku badawczego „Gilgamesz”. Była panną i przez 36 lat ani razu nie poczuła najmniejszej ochoty do zmiany stanu cywilnego. Na własny użytek stworzyła teorię funkcjonowania psychiki ludzkiej oraz filozoficzno-psychologiczną koncepcję człowieka i kultury, koncepcję, której wygłoszenie w obecności Freuda niechybnie skłoniłoby go do złożenia kategorycznego protestu.
- Sądzę, że...
Zamilkła. Cofnęła taśmę, przesłuchała zapis i skasowała nagranie. Potem przeszła do łazienki. Stanęła przed lustrem. Skafander próżniowy opinał jej ciało szczelnie i bezpłciowo. Wielokrotnie chciała zmienić ten niewygodny strój na którąś ze swych długich, spiętych pod szyją sukien, ale kiedy przypominała sobie, jak idiotycznie i szokująco wygląda Ted biegający po statku w krótkich spodenkach i sportowym obuwiu, odkładała suknie na miejsce. Dzisiaj mogła być z siebie zadowolona.
Jeszcze raz dokładnie sprawdziła w lustrze stan wszystkich zapięć.
*
Czterysta trzydziesty pierwszy dzień podróży. Przez całe popołudnie zastanawiałam się, czy nie poinformować Ziemi o odkrytym fakcie. Wreszcie doszłam do wniosku, że nie ma sensu, bo chociaż to specjaliści, są zbyt daleko, żeby zrozumieć niebezpieczeństwo, poza tym to przeważnie mężczyźni... Pomyślą, że uległam patologicznemu wpływowi izolacji, że po rocznej walce przegrałam z próżnią, martwotą i samotnością, że histeryzuję... Zresztą nim nadejdzie odpowiedź, będę hibernować, a moje miejsce zajmie inna kobieta. Pozostaje działanie na własną rękę... Ale jak? Rozważałam, czy nie podawać Tedowi tabletek w posiłkach, ale za duże ryzyko, a zważywszy jego sposób i pory odżywiania, to wręcz niemożliwe.
*
Po śniadaniu Klara udała się do biblioteki. Siedziała tam prawie do obiadu, przeglądając mikrofilmy i kartoteki biograficzne.
Życiorys Teda był nieciekawy. W ciągu czterdziestu lat zaledwie trzy razy zawierał kontrakt małżeński. Pierwszy na cztery lata, następne po roku. Jako student tuż przed końcowymi egzaminami zmienił nagle zainteresowania i z cybernetyki przerzucił się na astrofizykę. Po otrzymaniu dyplomu pracował jakiś czas w obserwatorium, po czym znowu podjął studia. Tym razem prawnicze. Później był wolnym słuchaczem filozofii nauki. Nie doktoryzował się. Jego prywatną pasją była fotografika.
Klara odłożyła mikrofilmy. Zajmowanie się fotografiką uważała zawsze za podejrzane, zwłaszcza jeśli chodziło o amatorów. Uczestniczyła w otwarciu wystawy Ewa przyszłości i od tej pory miała o „tych ludziach” wyrobione zdanie.
Otrząsnęła się z obrzydzeniem. Oto, do czego prowadzi i czego pragnie męskie wyuzdanie. Męskie, bo na wystawie była znikoma ilość kobiet.
Przybyli tłumnie mężczyźni o twarzach koneserów wlepiali łakomy wzrok w trójwymiarowe fotogramy.
Poderwała się z fotela i wyszła śpiesznie, chcąc się pozbyć nieprzyjemnego mrowienia pleców. Postanowiła zajrzeć do swej uszlachetnionej szypszyny. Przechodząc obok pracowni Teda, usłyszała stłumiony hałas. Potem padło soczyste przekleństwo. Przyśpieszyła kroku.
*
Czterysta czterdziesty szósty dzień podróży.
Co może robić mężczyzna przez piętnaście miesięcy pozbawiony kontaktów z kobietą? Jakież to płaskie... Czy naturalnym odruchem jest dobrowolna izolacja? To jasne, że przerwał blokadę ze względu na mnie, miał nikczemną nadzieję... Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć? Wprawdzie sądząc z opinii panujących w niektórych kręgach, mężczyzna po trzech żonach jest jeszcze żółtodziobem... Siedzi samotnie, zajęty wyłącznie sobą, co może oznaczać najgorsze, prawdopodobnie coś knuje... Jestem pewna, że knuje...
*
Połączenie czujnika z mechanizmem zegarowym zabrało Klarze trochę czasu. Nastawiła go na dziesięciominutowe opóźnienie. Wiedziała, że Ted nie przepuści okazji obejrzenia spektaklu kosmicznego.
Ukryła się w załamaniu korytarza. Brzęczyk czujnika odezwał się ostro. Ted wyskoczył na korytarz, jak gdyby od rana sterczał za drzwiami w pełnym pogotowiu. Ledwo zdążyła cofnąć głowę. Przez moment widziała jego porośnięte rudawym włosem, muskularne nogi. Wpadł do windy i odjechał.
Stała w kącie ze ściśniętym gardłem, dopóki kontury migających w jej wyobraźni nóg nie rozmyły się zupełnie. Zachowując ostrożność podeszła do pracowni Teda i tuż przy ościeżnicy w szparze obok przycisku otwierającego zamontowała mikroskopijny nadajnik. Następnie ruszyła do sterowni.
Ted stał nad pulpitem. Miał zawiedzioną minę.
- Znowu za późno - powiedział na jej widok.
Odwróciła głowę do ekranów. Iskrzyły niezmiennie niczym obraz rzucany przez epidiaskop.
- Dziwne - usłyszała głos Teda. Patrzył na indykator poboru mocy. - Żadnych zmian.
- Widocznie rój przeszedł bokiem - odparła obojętnie.
Ich spojrzenia zetknęły się na chwilę. Jego wyrażało bezradność.
Udaje, bezczelnie udaje - pomyślała Klara. - Paskudny hipokryta!
- Zapisać? - spytał niezdecydowanie Ted, otwierając dziennik pokładowy. - Incydent bez znaczenia...
Nie odpowiedziała. Spontanicznie zrodziła się w niej myśl, aby zagadnąć o jego hobby. Zwilgotniały jej ręce. Pokonując niedowład strun głosowych, zapytała cudzym altem:
- Nadal interesuje cię fotografika?
Popatrzył nierozumnie. Pytanie padło niespodziewanie. Nie miał pojęcia, czy kryło się za nim szyderstwo, dezaprobata lub nagana, czy afirmacja. A może chodziło o propozycję?
Gra uczuć na jego twarzy przyprawiła Klarę o szybsze bicie serca. Był zmieszany, zatem nie miał czystego sumienia. Pewnie fotografował sam siebie. Niewykluczone, że ubierał się w damską bieliznę...
- Nie - bąknął Ted. - Fotografika to eutanazja, utrupianie. Zdjęcia są martwe. Wpadłem na to dopiero tu, na statku, jak oglądałem rodzinne filmy. Zajmuję się teraz czym innym: powoływaniem do życia.
*
Czterysta siedemdziesiąty siódmy dzień podróży.
Powoływanie do życia... Łatwo sobie wyobrazić, jak na podstawie zdjęć buduje manekiny swoich trzech żon (nerwowe kroki). Dba o każdy szczegół, nie daruje nawet pieprzykom w najintymniejszych miejscach, doskonale słychać, jak ślini się z uciechy albo mówi przez zęby... A później następuje to najgorsze, szarpie się z nimi, imaginuje sobie ich opór, drze na nich suknie... (kroki urywają się). Wszystko słyszę! (Histerycznie): Słyszę, jakby to robił w, moim pokoju!
*
Arystokrata lawirował między jej obutymi stopami i pomrukiwał interesownie. Zapomniała o śniadaniu dla niego. Rano, po przełknięciu ostatniego kęsa, pobiegła do ogrodu: była najwyższa pora pomyśleć o zapyleniu kwiatów.
Pochylała się nad dumnym krzewem róży i dotykała ebonitowym pręcikiem wnętrz rozkwitłych pąków. Ta jednostajna czynność miała w sobie coś nieprzyzwoitego, wręcz wulgarnego.
Klara zbliżyła koniec pręta do oczu. Był pokryty delikatnym pyłkiem kwiatowym. Poczerwieniała gwałtownie. Po raz pierwszy w życiu pomyślała, że natura jest obrzydliwa.
Dreszcze przebiegły jej po plecach i pośladkach. Odepchnęła nogą kota i opuściła ogród. Zjechała na piętro, pod którym mieściły się już tylko ładownie. Odnalazła magazyn krawiecki. Pospacerowała między stojakami. Nie stwierdziła żadnych braków, a przecież Ted zużywał kilka sukien tygodniowo. W rogu, między ażurowym stelażem obwieszonym skafandrami a belą żaroodpornego materiału, dostrzegła regał wypełniony bielizną o frywolnym wykończeniu. Zdjęła jeden komplet i przymierzyła do siebie.
Potem zachichotała.
*
Pięćset dziewiąty dzień podróży.
Dzisiaj przez uchylone drzwi do jego sypialni zobaczyłam robota naprawczego, krzątał się przy wykoślawionym łóżku. Codzienne zaspokajanie zdrożnych popędów dało efekty. Dopiero później przyszło mi do głowy, że wszystko mogło być wyreżyserowane, celowo nie zamknął drzwi, chciał pokazać, że szykuje dla nas wspólne łoże, wzmacnia ramy, żeby wytrzymały ciężar nas obojga. (Chwila ciszy). Co za perwersja! (Chwila ciszy). Już teraz jest pewny swego... Osacza mnie... osacza…
*
Po południu Klara wzięła większą ilość środków uspokajających, zamknęła się w pokoju i położyła. Śniła, że umyka długim korytarzem, ścigana przez Teda. Niezgrabne buty utrudniały jej ucieczkę, Ted, ubrany sportowo, doganiał ją szybko. U góry zamajaczył czworobok włazu. Wspięła się po drabince i jak przez klapę na dach, wydostała na zewnątrz statku. Ted wynurzył się zaraz za nią. Upadła, a on stał wielki, nagi, pęczniejący z każdą sekundą i coraz czerwieńszy, jakby próżnia wysysała z niego krew. Wybałuszone oczy wystrzeliły mu z orbit i łakomie przylgnęły do jej piersi. Potem ręce... Rozpadał się...
Wieczorem Klara po raz pierwszy na statku zmieniła fryzurę. Całą noc robiła sobie wyrzuty z tego powodu. Zasnęła nad ranem.
*
Pięćset trzydziesty dzień podróży.
Przestałam mieć wątpliwości, wszystkie jego zabiegi zmierzają ku jednemu, inscenizuje nawet efekty dźwiękowe, nie kryje się, działa z coraz większą bezczelnością, jest pewny swego, zastawia sidła wolno i z wyrachowaniem, jakby celowo odwlekał moment ataku, bo to będzie atak... Do tego człowieka wszystko jest podobne, przyjdzie tutaj i weźmie mnie siłą... Może nawet dzisiaj, zaraz. Muszę się uzbroić, strzelę, jak tylko dotknie drzwi... (Westchnięcie.) Jeszcze pół roku...
*
Awaria była drobna. Klara wydała dyspozycje robotom naprawczym i wyszła z siłowni. Skręciła w stronę warsztatu. Starannie ułożone narzędzia, lśniące blaty stołów manipulacyjnych świadczyły, że używano ich raczej rzadko.
Pośrodku pomieszczenia na stalowej płycie spawalniczej stał prawie dwumetrowy trójnóg. Zaprojektowano go z myślą o dużym obciążeniu: był wzmocniony stalową kratownicą. Przednie, teleskopowe nogi umieszczone na zawiasach mogły przybierać dowolny kąt rozchylenia.
Klara wstrzymała oddech. A zatem nie wystarczał mu już tapczan! Szukał nowych rozwiązań dla realizacji swych rozpustnych planów. Była pewna, że ten stojak jest przygotowany specjalnie dla niej. Mimo woli spróbowała wyobrazić siebie przymocowaną do trójnoga. Skrępowana, ale bez knebla - on by sobie nie odmówił przyjemności słuchania jej krzyków...
Nie będę krzyczeć - postanowiła. Nie wydusi ze mnie słowa protestu. Niech sobie drze mój skafander, niech wpija ten maślany wzrok w moje bezbronne, obnażone ciało, niech... A potem go unicestwię...
Z walącym sercem i wypiekami na twarzy wybiegła na korytarz. Trochę pospacerowała po najniższym pokładzie, nim zajrzała do magazynu krawieckiego. Bezmyślnie przebierała w odzieży. Oglądała suknie, spódnice, bluzki. Wreszcie zdjęła z wieszaka jasnobeżową sukienkę. Podeszła do drzwi, uruchomiła zatrzask i wróciła przed lustro. Zrzuciła skafander. Ubierała się powoli. W sukience ledwie zakrywającej kolana czuła się jak w negliżu. Nałożyła lekkie, aksamitne pantofle o wąskich obcasach i potykając się wyszła z magazynu. Przemierzyła kilkakrotnie trasę od drzwi do dźwigu.
Nie spostrzegła, kiedy z windy wysiadł Ted. Był mocno zaaferowany czymś tylko sobie wiadomym. - O, cześć - powiedział na jej widok i minął ją skamieniałą, kierując się do warsztatu. Widocznie po swój trójnóg. Nawet nie zwrócił uwagi na jej nowy ubiór. «
*
Pięćset sześćdziesiąty drugi dzień... (Szlochanie.)
Nikczemnik! Podły nikczemnik!!
*
Na gałązkach pojawiły się zawiązki owoców. Klara patrzyła na nie z dziwnym uczuciem. Coś w niej narastało, miała zawroty głowy i mdłości.
Na klombie leżał porzucony pręt. Wydało się jej, że na jego końcu widnieją ślady pyłku kwiatowego. Kierowana niewytłumaczalną pasją popędziła do magazynu broni, chwyciła najbliższy sztucer i biegiem zawróciła.
W błysku plazmy krzew zapłonął jasno, skurczył się i spopielał. Powietrze zadrgało, żar uderzył ją w twarz. Nadal przyciskała spust. Arystokrata, który dostał się w zasięg rażenia miotacza, nawet nie miauknął. Zahuczała awaryjna wentylacja, w powietrzu fruwały płaty kopciu, spowity kłębami dymu ogród skwierczał od temperatury, tylko ścienny miraż pozostał klarowny.
Odrzuciła rozpalony miotacz i wyszła podniecona.
W łazience zdjęła odzież. Puściła strumień ciepłej wody. Myła się dokładnie, spłukując z ciała resztki sadzy. Potem ułożyła włosy i stanęła pod suszarką. Wycierała się wsłuchana w swe przyśpieszone tętno.
Z głośnika, z sypialni dobiegł trzask i kroki: Ted wszedł do swojej pracowni. Zamknęła oczy. Jego obecność stała się irytująco bliska. I nagle Klara stwierdziła, że ręka, która ją wyciera, nie należy do niej, że jest to ręka Teda, umięśniona, pracująca z lubieżną gorliwością, rozmyślnie igrająca, niespieszna...
Jego sapanie i pomruki słyszała tuż nad uchem.
Pełne pożądania, obiecujące rozkosze wszeteczeństw. Poczuła ciepło jego oddechu. Coraz zachłanniej oblewała ją fala gorąca. Zacisnęła mocniej powieki. I wtedy głośnik odezwał się chrzęstem dartego materiału.
Klara skoczyła do drzwi. W biegu narzuciła na siebie peniuar. Rozogniona pognała korytarzem.
Ted zakładał nowe płótno na sztalugi, kiedy do pracowni wpadła Klara. Zatrzymała się na progu. Miała rozchylone wargi i półprzytomny wzrok. Dyszała.
Ted przerwał pracę, wyjął z zaciśniętych zębów pędzel i spytał zaniepokojony:
- Siłownia...? Awaria?!
Klara postąpiła kilka kroków.
- Mam dosyć - szepnęła rozdygotana. - Och, mam dosyć!
Patrzyła na niego tak, że miał ochotę uciec.
- Ted, ja już dłużej nie mogę!
Szok kosmosu - pomyślał. Cofnął się.
- Przestań! - krzyknęła histerycznie. - Kończ wreszcie tę zabawę!
- Ale... - urwał. W jej rozszerzonych źrenicach dojrzał nieokiełzaną namiętność.
Klara podeszła bliżej. Pozbyła się koronkowego peniuaru.
- Jesteś przecież mężczyzną - zawołała zmienionym głosem. - Opętało cię pożądanie! Przerwałeś blokadę, żeby dopiąć swego! I dopiąłeś! A może wolisz z manekinami?! - zapiała ironicznie
- Blok... Ale...
Rzuciła się na niego. Runęli na podłogę zastawioną rzędami nieudanych portretów i pejzaży podartych w twórczej pasji. Chciał powiedzieć, że przerwał blokadę, by nie tłumić talentu i wyobraźni, ale zamknęła mu usta chciwymi wargami.
Leżał uległy, gdy zdzierała z niego ubranie...
*
Siedemset dziewiętnasty dzień podróży.
Dałam mu zastrzyk i położyłam do hibernatora, niech odpoczywa. Mnie także należy się parę dni rekreacji. Cztery szalone miesiące nadwerężyły moje siły... (Chwila ciszy.) Do końca podróży zostało jeszcze osiemnaście lat. Nie myślę ich marnotrawić. Spać powinni ci, którzy na Ziemi zaznali wszelkich uciech. Ponad trzydzieści sześć lat żyłam w nieświadomości, należy mi się teraz kompensata i odbiorę ją ze stosownym procentem.
Klara wyłączyła zapis. Patrzyła na szereg komór hipotermicznych ustawionych równo w przestronnej hali. Po lewej stronie leżały kobiety. Poszła tam. Ustawiła wskaźniki wszystkich dziewięciu zegarów budzenia na liczbę 20 i zablokowała. „Śpijcie, kochane. Wypoczywajcie po ziemskich trudach.” Następnie wróciła do spoczywających pod przezroczystymi kopułami mężczyzn. Przyjrzała się każdemu. Dziewięciu na pozostałe osiemnaście lat podróży.
- Spijcie - szepnęła czule. - Spijcie i nabierajcie sił.
Postała chwilę przy pierwszym, który za kilkanaście dni miał otworzyć oczy.
- Już niedługo - rzekła obiecująco.
Ruszyła do gabinetu farmaceutycznego zniszczyć zawartość poszufladkowanej gabloty.


(Oczywiście: Wielka Literatura to to nie jest, nawet w kategoriach SyFy 8).)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 09, 2016, 03:35:26 pm
@Q
Uroczy kawałek. Czuć lata 70. za żelazną kurtyną :). W tamtych czasach było tak mało golizny w mediach i miejscach publicznych, że jak zorganizowano wystawę fotografii z aktami kobiecymi, to był news ogólnopolski i publiczność o mało się nie pozabijała.

Jej, jak to widać po takich książkach ten ładunek obyczajowości, który nieświadomie wnoszą autorzy ze swoich czasów.

Tutaj niektórzy dyskutanci biorą treść książek wprost, jak obiektywny świat, który na pewno jest spójny i sensowny. Ja już tak nie jestem w stanie patrzeć na literaturę. Widzę wszystko jako przefiltrowane przez umysł pisarza i jego niekoniecznie słuszne czy niekoniecznie uniwersalne przekonania.

 Pisarze tworzą takich bohaterów, jakich są w stanie wymyślić patrząc na otaczający ich świat. I opisują tylko takie zachowania, jakie współczesna im kultura potrafi ponazywać. Chyba że są geniuszami literatury psychologicznej. Wtedy wychodzą poza swoją epokę.

Ale pisarze sf nie są. Umieją wyjść poza epokę w opisie techniki, może niektórych obyczajów społecznych. Ale żeby umieć spójnie opisać psychikę człowieka przyszłości, to prawie nikomu się nie udaje. I mamy w książkach kosmonautów z XXII wieku z psychiką człowieka z połowy XX wieku. A, i jeszcze żeby było trudniej - przeciwnej płci niż pisarz.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 09, 2016, 03:44:21 pm
kiedy się mąci umysł, to wyłażą instynkty. W tym wypadku często dochodzi do autokatalizy (pożądanie mąci umysł). Ot tyle. Czy z tym stanowiskiem się zgodzisz?
Oczywiście, że się zgodzę.
Tylko nie zgadzam się, że kobiety mają te instynkty wyłączone - a tak napisałeś:)
Beprop tego stwierdzenia, że wszyscy jesteście w głębi gwałcicielami.
Może inaczej rozumiemy słowo "gwałt".
Gdyż nie sądzę by zdrowy, inteligentny facet - nawet wyposzczony - znajdował przyjemność w gwałcie.
Nie mam tutaj na myśli takiej niby-przemocy, nakłaniania  trochę wbrew, tego chce-ale-nie-chce, ale prawdziwego gwałtu z całą przemocą,  którą to niesie.
Nie mylić tego z fantazjami seksualnymi itp.
Hmm...może tak: czy w sytuacji wojny - kiedy prawa, kultura itp były zawieszone - a gwałty - także zbiorowe - nie były karane - mężczyźni byli oddzieleni od kobiet - czy naprawdę wszyscy okazywali się gwałcicielami, korzystali z tej możliwości, bezkarności?
Po prostu gwałt to nie jest normalna forma realizacji tego popędu. Wg mnie musi być jeszcze jakaś skaza w psyche.
Cytuj
Olu, "genów" użyłem w przenośni.
To namąciłeś Waść;)
Owszem, ekspresja, hormony itp. Ok:)
Chociaż jak się rozejrzeć i Ci w metro-schodzący-seksualni i niektóre kobiety...to jakaś nieoczekiwana zmiana miejsc;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 09, 2016, 03:46:55 pm
BTW ciekawi mnie, jak radzą sobie grupy naukowców na stacjach polarnych. Oni tam siedzą zwykle po pół roku w grupach mieszanych. W dzisiejszych czasach liczba kobiet i mężczyzn jest w takich grupach mniej więcej równa.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 09, 2016, 03:59:21 pm
Tutaj niektórzy dyskutanci biorą treść książek wprost, jak obiektywny świat, który na pewno jest spójny i sensowny.
Bez przesady:)
Chodziło o uznanie czegoś za gwałt, bądź nie. O uznanie czegoś za homoseksualizm, bądź nie.
Nie odniosłaś się do sceny w basenie i nocy bez konsumpcji;)
Rozumiem, że uznajesz cały ten opisany związek Hal-Eri za przemoc - od początku do końca?

Ale faktycznie widzę podstawową różnicę w odczycie: bo dla mnie ten fragment z Sawaszkiewicza nie jest "uroczą ramotką".
Jest po prostu bzdurny. Kobitka na prochach (pomyliła buteleczki?;)), którą brzydzi facet  - popada w jakąś paranoję, lata po statku w peniuarach, po czym postanawia uśpić koleżanki a zając się resztą męskiej załogi...to nie przemocówka?;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 04:06:24 pm
Ale pisarze sf nie są. Umieją wyjść poza epokę w opisie techniki, może niektórych obyczajów społecznych. Ale żeby umieć spójnie opisać psychikę człowieka przyszłości, to prawie nikomu się nie udaje. I mamy w książkach kosmonautów z XXII wieku z psychiką człowieka z połowy XX wieku. A, i jeszcze żeby było trudniej - przeciwnej płci niż pisarz.

Wiesz co jest zabawne? Najbliżej skonstruowania przekonującej psychiki człowieka przyszłości (niekoniecznie takiej, jaka się szykuje, ale jakoś tam (prawie) spójnej w ramach przyjętych założeń) był Lem... w... "Obłoku...". Zastanawiam się czy dlatego, że wtedy jeszcze takie modelowanie mógł uważać za możliwe, a potem mu przeszło i skupił się na czym innym. Czy  też wyobrażenie to to był produkt zbiorowego wysiłku prof. Schaffa i jego kolegów-marksistów, a Lem "tylko" ubrał je w swój literacki geniusz...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 09, 2016, 04:13:03 pm
Najbliżej skonstruowania przekonującej psychiki człowieka przyszłości (niekoniecznie takiej, jaka się szykuje, ale jakoś tam (prawie) spójnej w ramach przyjętych założeń) był Lem... w... "Obłoku...".
Zapomnieliśmy o obłocznych kobietach;)
Ale w sumie czym się rózni psyche Obłocznych od współczesnych?
Może Dukaj? Bo próbuje oderwać się od cielesności, człeka w człeku - tylko taka proza kończy się często bełkotem. Trudno to pogodzić.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 04:26:29 pm
Zapomnieliśmy o obłocznych kobietach;)

Fakt. A obie te Anny znacznie lepiej niż Eri wypadają.

Ale w sumie czym się rózni psyche Obłocznych od współczesnych?

A paroma rzeczami... Nie rozumieją pojęcia własności (ani po co ona komu), niezbyt sobie radzą (poza nielicznymi, co wystawiali się na ryzyko hobbystycznie, jak Ameta) w sytuacjach większych zagrożeń czy nawet przykrości (bo do czego innego przywykli) i serio uważają człeka za miarę wszechrzeczy (to rzucanie wszystkiego, bo jeden dzieciak wlazł gdzie nie trzeba).
Jasne - nie są w tym idealnie konsekwentni (vide scena śpiewania Międzynarodówki sławetna, bo naciągana, vide monogamia prawie pomnikowa - i b. łatwe jej odrzucenie ledwo nuda dokuczyła), ale...

Może Dukaj? Bo próbuje oderwać się od cielesności, człeka w człeku - tylko taka proza kończy się często bełkotem. Trudno to pogodzić.

Dukaj? Jak dla mnie najlepiej mu to poszło w początkach "Lodu".... Z tym, że ironia w tym, że Gierosławski nie myśli tam jak człowiek innej epoki za bardzo - choć prusowsko-reymontowski ma być - a raczej jak człowiek zdolny zrozumieć co pewne eksperymenty* mówią nt. tezy o wolnej woli... I konsekwentnie się tych wniosków trzymać.

* https://www.newscientist.com/article/dn23367-brain-imaging-spots-our-abstract-choices-before-we-do/
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 09, 2016, 04:59:28 pm
Co się genów spopędu tyczy, to prof. R. przed chwilą odparł, że ani one są, ani ich nie ma, lecz dalszych wyjaśnień odmówił :-)
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 09, 2016, 06:46:36 pm
@ Maziek
Zasadniczo masz oczywiście rację. Chyba mijamy się semantyką i może czymś jeszcze?
Co Was powstrzymuje przed uznaniem, że w tej warstwie ludzkie zwierzę działa dokładnie tak samo?
Świadomość? Którą chcesz skalpować :)
Uważam, że po dostatecznie głębokim zniesieniu świadomości - bo tylko w niej te nabyte cechy tkwią - facet to gwałciciel
Tylko czy to jeszcze facet?
Czy po poszlachtowaniu Maźka, tak, że już tylko noga została - ta noga to Maziek tylko trochę inny?
Czy z faktu, że z każdego wieprza można zrobić kotleta wynika, że w każdym wieprzu tkwi kotlet?
Jasne, jest ten napęd, ale on ma skalę od 0 do, powiedzmy, 10.
Owszem, każdy żyjący ma tatusia i mamusię - ale nie każdy synek/córka rozmnoży się dalej. Są tacy co nie chcą i tacy co nie mogą. Czyli mogą mieć 0. I tak jest w każdym pokoleniu. Może to mniejszość, ale bywają ludzie bez napędu i z napędem niestandardowym (przy czym rozumiem, że pisząc gwałt zakładasz konieczność użycia przemocy...jest takie opowiadanko Dicka o złotym chłopcu:).
Swoją droga, zdejm świadomość np. 80-latkowi.
Myślisz, że do gwałcenia ruszy?
Także w szczegółach sprawa jest raczej zniuansowana.

@pirxowa
Cytuj
Tutaj niektórzy dyskutanci
Ciekawe, którzy ci niektórzy? Wszystkiego raptem z szóstka.  ;)
Cytuj
biorą treść książek wprost, jak obiektywny świat, który na pewno jest spójny i sensowny. Ja już tak nie jestem w stanie patrzeć na literaturę. Widzę wszystko jako przefiltrowane przez umysł pisarza i jego niekoniecznie słuszne czy niekoniecznie uniwersalne przekonania.
Dzie tam spójny i sensowny. Świat powrotu, a już emocjonalny, jest wybitnie chaotyczny.
Ale; czegoś się trzeba trzymać, a czego? Skoro rozmawiamy o książce, to chyba tekstu książki. To jakiś konkret.
Jedyny zresztą.
Oczywiście można zacząć filtrować przez przez umysł pisarza i jego niekoniecznie słuszne czy niekoniecznie uniwersalne przekonania, tylko wtedy wpływamy na suchego przestwór oceanu. Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi.  ;)
Zresztą, jest jeszcze jeden filtr, bodaj czy nie kluczowy - to świadomość odbiorcy komentującego tekst, choćby na tym forum - jego umysł i przekonania. A wtedy już nie łódką po oceanie a rakietą w kosmos nieporozumienia.
Dlatego wolę trzymać się litery tekstu.


Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 10:04:28 pm
Oczywiście można zacząć filtrować przez przez umysł pisarza i jego niekoniecznie słuszne czy niekoniecznie uniwersalne przekonania, tylko wtedy wpływamy na suchego przestwór oceanu. Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi.  ;)

Ja wiem? Lem skwitował wątek romansowy "Powrotu..." krótko:

"Romans w końcu mógł się skończyć jak w powieści, ale warunkiem koniecznym byłaby osobowość tej ukochanej narratora, a w istocie jest ona pustym miejscem."

Czyli wiemy dobrze co myślał na temat ;). A my tu tę pustkę wypełniamy...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 09, 2016, 10:18:52 pm
Z czystej ciekawości: czy mógłbyś podać okolice (kontekst, źródło) tej cytowanej wypowiedzi Mistrza?
Z góry dziękuję :-)
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 09, 2016, 10:29:10 pm
Tylko nie zgadzam się, że kobiety mają te instynkty wyłączone - a tak napisałeś:)
Gdzie napisałem, że kobiety mają te instynkty wyłączone?

Cytuj
Gdyż nie sądzę by zdrowy, inteligentny facet - nawet wyposzczony - znajdował przyjemność w gwałcie.
Zdrowy, inteligentny - każdy zboczeniec czy sadysta może być zdrowy i inteligentny, tacy są najgorsi, na marginesie. Ale ja nie o tym. Przecież piszę wyraźnie, że mam na myśli sytuacje rozkalibrowania rozeznania - nieważne z jakiego powodu. Czy w sytuacji, w której ktoś jest - powiedzmy - pijany w trupa pierwszy raz w życiu, dosypali mu czegoś do picia i tak dalej - można mówić że jest zdrowy i inteligentny? Jak wytrzeźwieje to może taki będzie. Mówię, że jeśli A (zniesiona poczytalność), to B (facet to zwierze). Można się z tym zgodzić, bądź nie - ale Ty mówisz C - normalny facet taki nie jest. Pewnie że nie - ale nie ma C, bo w tym doświadczeniu jest A. Doświadczenie polega na tym, że każdego C można doprowadzić do A i wtedy jest B. W stanie A facet nie jest "normalnym facetem".

Tylko czy to jeszcze facet?
Kwestia definicyjna. Załóżmy, że wówczas to nie facet, tylko to zwierze, które w nim siedzi ;) . OK?

Cytuj
Swoją droga, zdejm świadomość np. 80-latkowi.
Myślisz, że do gwałcenia ruszy?
Nie ruszy, w wieku niemowlęcym też nie ruszy, i jak pomrze nawet młody - to też nie ruszy.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2016, 10:32:37 pm
Z czystej ciekawości: czy mógłbyś podać okolice (kontekst, źródło) tej cytowanej wypowiedzi Mistrza?
Z góry dziękuję :-)

http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/powrot-z-gwiazd
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 09, 2016, 11:10:36 pm
Dzięk :-)
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 09, 2016, 11:33:48 pm
Tylko nie zgadzam się, że kobiety mają te instynkty wyłączone - a tak napisałeś:)
Gdzie napisałem, że kobiety mają te instynkty wyłączone?
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66071#msg66071 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66071#msg66071)
Wcześniej to były geny. Po moim oprotestowaniu i zmianie na instynkty - są instynktami.
Cytuj
Zdrowy, inteligentny - każdy zboczeniec czy sadysta może być zdrowy i inteligentny, tacy są najgorsi, na marginesie.
Byłam ciekawa czy się tego uchwycisz:)
.
Cytuj
Przecież piszę wyraźnie, że mam na myśli sytuacje rozkalibrowania rozeznania - nieważne z jakiego powodu. Czy w sytuacji, w której ktoś jest - powiedzmy - pijany w trupa pierwszy raz w życiu, dosypali mu czegoś do picia i tak dalej - można mówić że jest zdrowy i inteligentny?
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66096#msg66096 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66096#msg66096)
Ja cały czas o tym właśnie mówię, o sytuacji w której słabnie psyche. Nie w sensie, że ona jest wykręcona w kierunku psychopatycznego atakowania kobiet, lub w tym kierunku pobudzona farmakologicznie, a tylko, że słabnie lub jest wyłączona:
Zgodziłam się, bo zrozumiałam, że chodzi o "czysty" umysł - zaburzony jeno pożądaniem.

Sądzę, że co post zmieniamy warunki i założenia. Szczerze powiedziawszy nie wiem już o jakim przypadku piszemy.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 09, 2016, 11:39:57 pm
Cytuj
Mówię, że jeśli A (zniesiona poczytalność), to B (facet to zwierze). Można się z tym zgodzić, bądź nie - ale Ty mówisz C - normalny facet taki nie jest. Pewnie że nie - ale nie ma C, bo w tym doświadczeniu jest A. Doświadczenie polega na tym, że każdego C można doprowadzić do A i wtedy jest B. W stanie A facet nie jest "normalnym facetem".
Jestem ujęty :)
Ale wiesz, są różne zwierzęta, np. leniwiec.  A z stadnych jeszcze jakieś typy alfa, beta, omega.... Rozumiem, że masz na myśli drapieżnika alfa.
Pomijając to, są różne sposoby "pozyskiwania" partnerek/ów. Pisząc o gwałceniu, chciałeś podkreślić, że istotniejsza jest satysfakcja z zastosowania przemocy i podporządkowania, niż sam akt seksualny?
Dobra tam...czepiam się. ;)
Cytuj
"Romans w końcu mógł się skończyć jak w powieści
Przecież się skończył - po przejściowych kłopotach zeszli się i żyli długo (zwłaszcza on) i etc.  ;)
Cytuj
Czyli wiemy dobrze co myślał na temat ;). A my tu tę pustkę wypełniamy...
Sęk w tym - pustkę można wypełnić dowolnie.
Jak pamiętam, Lem opowiadał, że pisze do "nikogo". A właściwie do maszyny, tzn. wchodzi z nią w jakąś interakcję, która uwalnia podświadomość (chyba) i pisane samo się niesie. Znam te uczucie z czasów, kiedy jeszcze paliłem papierosy, też musiały być konkretnie i wypuszczenie dymu, oglądanie go odpalało coś "innego". No, ale i podświadomość musi mieć jakąś bazę  (punkt dla pani Gajewskiej) z życia by przetwarzać. A ta sfera...pisaliśmy.

Połączyć by z Akademią? Przejrzałem kawałek, zazębia się a nawet powtarza.
Lub choć jakiegoś bajpasa dać?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 01:08:08 am
Zapomnieliśmy o obłocznych kobietach;)
Fakt. A obie te Anny znacznie lepiej niż Eri wypadają.
Tak też mi się zapamiętały...strach sprawdzać;)
Cytuj
A paroma rzeczami...
Nie wydaje Ci się, że te rzeczy wystąpiły już i występują u człeków?;)
To raczej psyche opatulona w socjal;) Czyli nihil novi;)
Lód - jasne, ale no właśnie:
Cytuj
Dukaj? Jak dla mnie najlepiej mu to poszło w początkach "Lodu".... Z tym, że ironia w tym, że Gierosławski nie myśli tam jak człowiek innej epoki za bardzo - choć prusowsko-reymontowski ma być - a raczej jak człowiek zdolny zrozumieć co pewne eksperymenty* mówią nt. tezy o wolnej woli...
...mnie chodziło bardziej o te, w których technika wycina człeka z człeka - kawałek po kawałku - chociażby ostatnia Starość Aksolotla - radykalna zmiana.
Wypreparowała go całego - prócz umysłu. Czyli granica, żeby całkiem nie odpaść od możliwego opisu.

* M. Kaku w Przyszłości umysłu (rozjazd w kierunku SF czyni ją męczącą) - w rozdzialiku o ww i B.L. - w summie summarumie - napisał:
Ostatecznie więc wygląda na to, że kombinacja nieoznaczoności i chaosu czyni istnienie w pełni deterministycznego świata niemożliwym.

P.S.
Cytuj
(Oczywiście: Wielka Literatura to to nie jest, nawet w kategoriach SyFy 8).)
8) ;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 02:00:05 am
Nie wydaje Ci się, że te rzeczy wystąpiły już i występują u człeków?;)
To raczej psyche opatulona w socjal;) Czyli nihil novi;)

Tak, tylko, że zauważ, iż mówiliśmy o człowieku przyszłości. Póki człowiek, nie byt post- (czy - zgoła nieopisywalni pod względem stanów wewnętrznych Obcy i Maszyna), to jednak pewne jądro pozostaje to samo (te geny coście o nich...;)). Zmienia się socjal, poziom wiedzy, wrażliwość, ale biologiczne sedno trwa...

...mnie chodziło bardziej o te, w których technika wycina człeka z człeka - kawałek po kawałku - chociażby ostatnia Starość Aksolotla - radykalna zmiana.
Wypreparowała go całego - prócz umysłu. Czyli granica, żeby całkiem nie odpaść od możliwego opisu.

No, dla mnie to już trochę
taka proza
co
kończy się często bełkotem.
;). Wolałem wcześniejszego J. D., jak wiesz.

M. Kaku w Przyszłości umysłu (rozjazd w kierunku SF czyni ją męczącą) - w rozdzialiku o ww i B.L. - w summie summarumie - napisał:
Ostatecznie więc wygląda na to, że kombinacja nieoznaczoności i chaosu czyni istnienie w pełni deterministycznego świata niemożliwym.

Tylko, że tu nie chodzi o sam determinizm (Hoko kiedyś o tym pisał), a po prostu o to, że czy wszystko jest zdeterminowane (co za Kaku wykluczamy), czy raczej Przypadek decyduje, czy też mieszanka jednego z drugim (zwana chaosem deterministycznym), to tak naprawdę bez znaczenia. W każdym z tych wariantów i tak wszystko dokonuje się to samo, a nie jakiś podmiot o tym decyduje. Procesy toczą się w kierunku, w jakim przypadek ożeniony z koniecznością je pchają, "ja"  - wbrew temu co mu się zdaje - tylko za obserwatora robi.
Przy czym z tymi kwiatami lodu Dukaj nawet niezłą analogię wybrał, bo od nich niedaleko do płatków śniegu, które wyraźnie kształtuje chaos deterministyczny właśnie... Starczy na nie popatrzeć, by to zauważyć...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 10:22:03 am
Nigdzie nie napisałem, że kobiety mają wyłączony popęd. Proszę mi nie imputować :) . Miałem jedynie na myśli to, co wyjaśniłem później. Gdyby popęd kobiet tak się przekładał na działanie (w wymienionych warunkach), jak u facetów to obie płcie miałyby równy udział w przestępstwach seksualnych, a tak nie jest, nawet jeśli weźmie się pod rozwagę wyłącznie sytuacje, w których siła fizyczna nie ma znaczenia. Możesz się z tym zgodzić, lub nie (że seksualność kobiet inaczej się przekłada na ich działanie), ale o wyłączonym popędzie to ja nigdzie nie pisałem. Pierwej dałbym sobie oczy wyłupić, niżbym takie coś napisał.

Apropos tego, czy byłaś ciekawa, czy się uchwycę - to się chwyciłem, co prawda na marginesie, ale skoro się chwyciłem - to nie sadzisz, że tak jest? Otóż ja na własne oczy widziałem kilka akcji, a moja małżonka nauczycielka setki. Nie mówię oczywiście o gwałtach, tylko o lżejszej sytuacji, w której człowiek inteligentny, wychowany, powszechnie uważany przez otoczenie i siebie samego za "normalnego" upija się pierwszy raz i okazuje się, że cham, bydle niemyte i żłób. Większość z nich, o ile pamięta, ma potem takiego mniej więcej moralniaka jak bohater tytułowy. To jaka jest Twoja diagnoza? Zawsze był nieinteligentny i chory, czy jest inteligentny i zdrowy, tylko na skutek osłabienia rozumu wyszło co ma głębiej?

A co sądzisz o A i B? Żeby zamknąć dyskusję?

@Liv - ja w zasadzie - chyba, nie będę czytać od początku - nie pisałem o gwałcie. Tzn. pisałem, bo o tym była dyskusja, ale mi chodzi o to, że jak większość ludzi w pewnych okolicznościach (przytępienia umysłowego, lub działania impulsywnego) zrobi coś, o co sami by się nie posądzali. To jest delikatna sprawa, bo jak wiadomo zniesienie świadomości czyny powoduje, że czyn przestaje być przestępstwem, czyli gwałtem. Wiem, wiem... Osobiście uważam, że w przypadku gwałtu należy wycinać razem z mięsem dookoła niezależnie od okoliczności łagodzących, zwłaszcza wytworzonych przez sprawcę (że np. był pijany i nie wiedział co czyni). Podobnie jak w przypadku kilku innych przestępstw. W zasadzie to ciężko mi coś napisać, bo mam wrażenie że każdy mówi o czymś trochę innym i nie możemy się porozumieć. Każdy się zgodzi, że jak się da komuś pałą w łeb, to może być bezprzytomny, ale oddychać i trawić będzie. Natomiast może popuścić w gacie, co jest rzeczą z tej samej kategorii wstydu naprzytomnie, co niestosowne zachowanie wobec kobiety. Trochę powyżej oddychania, a poniżej przytomności jest realizacja powinności biologicznych na ich pierwotnym poziomie. Ot i wszystko. Każdego z nas po podaniu odpowiedniego środka tak zerwie, że choćby był na bankiecie u prezydenta to zapaskudzi stół, ponieważ przy odpowiedniej jego mocy, odruchu tego nie sposób opanować. Nie można z tego wysnuć wniosku, że każdy facet zawsze zwymiotuje na obrus, ale też trudno się nie zgodzić, że istnieją warunki, w których to zrobi. Tyle.

Zdałem sobie sprawę, chyba to nie padło, że cała ta Eri nie była "normalną" kobitą, bo była zbetryzowana. Jakkolwiek to nie zabrzmi, to tak było. Wobec czego ocenianie tej interakcji w zwykłych kategoriach jest jak ocenianie interakcji człowieka ze smoczycą. Hal ocenia się podług starych wzorców, ale zdaje mi się, że nie można go potępiać, ponieważ nie od razu zrozumiał konsekwencje takiego mariażu.

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 12:00:19 pm
Zdałem sobie sprawę, chyba to nie padło, że cała ta Eri nie była "normalną" kobitą, bo była zbetryzowana. Jakkolwiek to nie zabrzmi, to tak było. Wobec czego ocenianie tej interakcji w zwykłych kategoriach jest jak ocenianie interakcji człowieka ze smoczycą. Hal ocenia się podług starych wzorców, ale zdaje mi się, że nie można go potępiać, ponieważ nie od razu zrozumiał konsekwencje takiego mariażu.

Zgadzam się z tezą (dlatego zresztą cytowałem fragment, w którym Hal podkreślał swoją odmienność od innych potencjalnych amantów Eri), nie zgadzam się z natężeniem ("smoczyca"). Tj. masz rację, że powinniśmy uwzględniać czynnik tej odmienności w naszych rachubach (i wtedy może - istotnie - wypadnie nam bardziej ujemnie ocenić zachowania Bregga, który naciska na osobę nie mogącą się bronić - choćby werbalnie - w sposób do jakiego przywykł; przy czym odnotować trzeba, że w w/w fragmencie on jakby deklarował, że ma tego świadomość i winny się z tego powodu czuje... ale... twierdzi też, że nie powstrzyma go to przed naciskaniem, co zakłada jednak jakąś formę b. nieprzyjemnej premedytacji).
Nie zgadzam się natomiast, że jest to poziom odmienności człowieka i mitycznego zwierza. To raczej ta odmienność-minimum, chwilami prawie niedostrzegalna, chwilami objawiająca się całkowitą niekompatybilnością, z jaką np. w "Lewej ręce ciemności" Le Guin mieliśmy do czynienia (acz tam padło na seks, tu na stosunek do przemocy). Nie wykluczająca jednak dialogu i - chyba - jakiejś formy więzi emocjonalnej.
(Nawiasem: zastanawiam się czy wspominana pustka Eri nie wynikała właśnie z lemowskiej niechęci do oswajania tej Obcości jakimiś naiwnościami.)

Aha: zaakcentujmy też sobie jeszcze jedną rzecz... Hal jest w społeczeństwie betryzowanych jak - równolegle napisany - Alex DeLarge trochę. Z tym, że przed Aleksem jeszcze się społeczeństwo mogło bronić, nawet bezwzględnie. Wobec Bregga betryzowani stoją bezsilni*. Mierząc miarą tego co on tam może bezkarnie wyprawiać, w tym ich świecie, to on jednak dość mocny pion moralny ma, że se bardziej nie pozwolił...

* Nie zamierzam tu podążać ślepo za stoffowo-oramusową interpretacją "Powrotu...", ale mam wrażenie, że wszelkie próby powściągania Hala przez betryzowanych musiałyby się kończyć tragikomedią, jak w "Miejscu na Ziemi" M.O.:

"- Bregg, przeskanowaliśmy pana dwukrotnie, jak pan tu wchodził. Wiem, gdzie ma pan plomby i jakie, a gdzie ubytki trwałe. W klatce piersiowej ma pan odłamek blachy metalizowanej - to stamtąd?
- Dostałem z pistoletu gazowego. Przez skafander.
- Nieźle się tam zabawialiście za pieniądze podatników, co? I co - bolało?
- Jak cholera.
Nie chciałby pan tego przeżywać po raz drugi, prawda? A łatwo moglibyśmy zafundować panu przeżycie tej kategorii. Parę kabelków do tej blaszki, trochę prądu... wytrzymałby pan bez wycia?
Zaczynałem powoli mieć dość rozmowy w tym stylu. Niech będzie co ma być.
- Pozuje pan na sukinsyna czy też naprawdę pan nim jest? - syknąłem. - Niech pan zatem wpuszcza tych swoich zbirów, czas nieco rozprostować kończyny na człekopodobnych obiektach betryzowanych. Te ściany zobaczą niestety trochę jatek... ma pan na zapleczu szlauch, żeby spłukać krew? Co, mdli pana? Niedobrze panu? A gdzie perto w podręcznym termosie?
Oczywiście do żadnej bitki nie doszło, facet za biurkiem zbladł i rozkaszlał się, jakby chwytały go torsje. Mli-mli. Tak to określił Olaf? Mli-mli. Spoglądałem bez cienia współczucia na jego męczarnie, niepewny, czy jednak nie powinienem udzielić mu pierwszej pomocy i może nawet bym się zdecydował, bo odruchy samarytańskie zawsze silnie we mnie buzowały, ale nie wiedziałem, co miałbym robić. Głaskać go po łysinie? Nim jednak zdążyłem cokolwiek postanowić, z zaplecza wypadł wyraźnie zaniepokojony osobnik, dużo młodszy, ale dokładnie tak samo odziany, wcisnął weń bladą pigułkę i długo poił go z flaszy, którą dzierżył w drugiej ręce. Bysie dopadli „mojego majora" - tak go sobie nazwałem - i, wyraźnie roztrzęsionego, wyprowadzili z pokoju. Świeżo przybyły spojrzał na mnie z wyrzutem i zajął jego miejsce.
- No i widzi pan, do czego pan doprowadził swoim uporem? Będzie musiał to odchorować.
- To niech zmieni pracę, skoro taki delikatny. A mój stan zdrowia pana nie interesuje? - zakpiłem. - Ja też czuję się nieszczególnie.
- Pan jest kawałem zdrowego cynika, któremu nic nie będzie. Jak panu nie wstyd? Taki wrażliwy śledczy jak Arvin... nieprędko się z tego podźwignie. Co panu szkodziło współpracować od samego początku dla dobra społeczeństwa, z którego gościnności pan bez żenady korzysta?"
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 12:15:40 pm
Zgadzam się z tezą (dlatego zresztą cytowałem fragment, w którym Hal podkreślał swoją odmienność od innych potencjalnych amantów Eri), nie zgadzam się z natężeniem ("smoczyca").
Dobra, cofam, to było niefortunne, nie miałem na myśli niczego pejoratywnego pod tym słowem. Po prostu zetknął się z czymś odmiennym, można to porównać do zetknięcia z inną kulturą, kiedy błędnie odczytujemy znaki, bo nam się zdaje, że są oczywiste i wszystko rozumiemy, jak odwrotne kiwanie głową w Bułgarii przykładowo. To jest gorsza sytuacja od pewności, że nie rozumiemy i nie jesteśmy rozumiani. Grosza w sensie, że bardziej można nabroić.

Natomiast - czy dobrze pamiętam, że tam był jakiś wątek, kiedy Eri "narkotyzowała" się środkiem chwilowo znoszącym betryzację?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 12:24:50 pm
Natomiast - czy dobrze pamiętam, że tam był jakiś wątek, kiedy Eri "narkotyzowała" się środkiem chwilowo znoszącym betryzację?

Nie Eri. Aen Aenis, aktorka. Ten środek to - wspomniane przez Oramusa - perto.

Przywołajmy tu i dialog Hala z Olafem:

"— /.../ A potem jedna aktorka. Nazywają je realistki. Była mną zachwycona: prawdziwy pitekantrop! Pojechałem do niej, a na drugi dzień uciekłem stamtąd. To był pałac. Wspaniały. Rozkwitające meble, chodzące ściany, łóżka odgadujące myśli i życzenia… tak.
— Mhm. Nie bała się, co?
— Prawda. Bała się, ale wypiła coś — nie wiem, co to było, może jakiś narkotyk. Perto czy tak jakoś.
— Perto?!
— Tak. Wiesz, co to jest? Piłeś?
— Nie — powiedział wolno. — Nie piłem. Ale tak właśnie nazywa się to, co znosi…
— Betryzację? Nie może być!
— Tak mi powiedział ten gość.
— Kto?
— Nie mogę ci powiedzieć, dałem słowo."
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 12:39:12 pm
A, bo myślałem proszę wysokiego sadu, że będzie okoliczność łagodząca.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 12:45:53 pm
Pewnie by była, gdyby Hal skombinował to perto od Aen i dał Eri do picia, dając jej tym samym taką swobodę wyboru, jaką on miał.

(Choć pewnie czułe sumienie zabraniało mu załatwiać coś u kochanki byłej - dla potencjalnej. A zdobyć perto przez Olafa też niepolitycznie, jeśli jak w tytule wątku ::).)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 12:47:17 pm
Właśnie odwrotnie, gdyby udowodnić, że Eri tego zażywała wcześniej, to by wynikało, że miała skłonności do ryzyka i eksperymentowania, co było powodem związku z Halem. Znaczy, że sama chciała.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 01:10:23 pm
Dlatego uważałem, że zdrowsze byłoby spiknięcie Hala z Aen. Co prawda robiłby trochę za jej neandertalską maskotkę - od czego honor zdobywcy gwiazd by ucierpiał - i mniej owocne fabularnie by to było chyba, ale znacznie uczciwszy związek by z tego wychodził (choć trochę wedle dynamiki Geralt-Yennefer u Sapkowskiego - pewna siebie kobieta z pozycją i "prymityw", w którym - przypuszczalnie - jej otoczenie widzi tylko przelotny kaprys tejże).

Nawiasem: był taki odcinek (http://dcau.wikia.com/wiki/Birds_of_a_Feather) animowanego "Batmana", b. dobrej serii, wbrew pozorom (http://film.org.pl/a/seriale/batman-the-animated-series-23179/), gdzie Penguin (pokazany po devittowsku, w ciągłości z "Returns" burtonowym) wyszedłszy z więzienia dostał się w łapy pewnej cwaniary z towarzystwa, co afiszując się z nim reklamę sobie robiła. Zorientował się w końcu.
Zastanawiam się więc też czy w Hal w związku z Aen nie mógłby się znaleźć trochę i w tej sytuacji, i na koniec wkurzony między gwiazdy na powrót pognać. Choć krzywdzenie emocjonalne - celowe - chyba u betryzowanych również nie wchodzi w grę, ile by kto perto nie wychlał. Z drugiej strony on zdolny do gwałtownych monogamicznych/monomaniackich odruchów, a u nich małżeństwa na rok normą. Mogłaby mimo woli.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 01:11:20 pm
My tu o gwałcie, a Ty rajfurzysz.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 01:19:29 pm
Po prostu usiłuję wypełnić tę Obcość/pustkę jakimiś hipotezami, które pozwolą mi zrozumieć wewnętrzną dynamikę tych spraw w betryzowanym społeczeństwie (które, jak sam Mistrz lojalnie przyznał, jest ukazane w sposób zbyt płaski, jednowymiarowy). A, że z popkultury czerpię (fakt, co lepszej)? Bo też trudno z czego innego - jest bowiem w "Powrocie..." jakieś gówniarstwo - co takoż sam Lem rzekł - i w popkulturze też jest, dlatego ona pop. Szukam odnośników (dla wiadomych wątków) na zbliżonym poziomie, podobnie grubą krechą szkicowanych.

A jednocześnie dumam też czy jest jakieś kuku, które betryzowani mogliby zrobić Halowi (bo, że on im - wszystko, na co sumienie pozwoli, to już chyba ustalone) i mam wrażenie, że tak. Mogliby go tylko po emocjach trzepnąć, ale wyłącznie nieintencjonalnie, właśnie, biorąc pod uwagę ich ograniczniki.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 01:26:13 pm
Co do samego pomysłu (takiego społeczeństwa) - to uważam, że nie mogłoby istnieć. Regulatorzy staliby się drapieżcami.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 01:38:20 pm
No, w tym kierunku właśnie Stoff interpretował, i Oramus za nim.

(Nawiasem: taka betryzacja to jednak spore ryzyko w dłuższej skali, bo co jeśli się między gwiazdami spotka, czy - rozwijając intelektronikę lub genetykę - stworzy Coś, czemu by stawić czoła lepiej nie być betryzowanym? I nie chodzi mi tu o pewną tandetę wątków inwazyjno-terminatorowych, taka konfrontacja może jakoś inaczej przebiegać, a mimo to wymagać bezwzględności i skłonności do ryzyka.)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 10, 2016, 02:33:45 pm
A co z homoaliensami?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 03:00:48 pm
To Ci po głowie chodzi?
http://en.wikipedia.org/wiki/Gayniggers_from_Outer_Space
 :o
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 04:00:31 pm
Nie wydaje Ci się, że te rzeczy wystąpiły już i występują u człeków?;)
To raczej psyche opatulona w socjal;) Czyli nihil novi;)
Tak, tylko, że zauważ, iż mówiliśmy o człowieku przyszłości.
A gdzie się kończy człek teraźniejszości, a zaczyna ten - przyszłości?;)
W czym mieści się człek - w ręce, nodze, mózgu - utrata czego ostatecznie przesądza o odczłowieczeniu?
Skoro biologiczne sedno trwa, to muszą zostać zaspokojone  te same potrzeby co od lat - więc psyche nie może za bardzo się zmienić. Raczej ma to związek z techniką, która wpływa na percepcję i wykrawa te kawałki.
Chaos deterministyczny to by było to, co u mnie dzisiaj rano? : 7:07 sms od wychowawcy młodego: zapomniałem - apel - stój odświętny - ubrać ::)
W zasadzie to ciężko mi coś napisać, bo mam wrażenie że każdy mówi o czymś trochę innym i nie możemy się porozumieć.
Bingo:)
Chociaż nie każdy - myślę, że z livem piszemy +/-  o tym samym;)
1) Ponieważ  wcześniej przyznałeś, że nie pamiętasz książki, więc wg mnie rozmowa dotyczyła w ogóle - ludzi, nie konkretnie - tych z Powrotu.
2) Pisaliśmy o popędzie płciowym (motorze) - ja go zróżnicowałam osobniczo. Napisałeś, że faceci mieli tatusiów z motorem, zapytałam czy kobiety ich nie miały - napisałeś, że:
Miały, ale te geny u kobit spią.
3) Nie zgodziłam się na uśpienie, a nawet powątpiewałam w istnienie izolowanego genu popędu. Z tego powodu St napisał do prof. Ryszkiewicza - by dopytać:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66095#msg66095 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66095#msg66095)
4) Kontynuowałeś: że kobita nie chop (jasne) i wycofałeś się z uśpienia - na rzecz innej ekspresji u płci.
U mężczyzn ta ekspresja taka, że: facet to gwałciciel, bo to siedzi głębiej.
5) Teraz jest mowa o instynktach. Które się kobietom włączyły;)
Może w tym sedno rozjazdu rozmowy:
Cytuj
Przecież piszę wyraźnie, że mam na myśli sytuacje rozkalibrowania rozeznania - nieważne z jakiego powodu.
Wg mnie ważne - z jakiego powodu.
Cały czas było o zaćmieniu umysłu przez popęd seksualny (tego też dotyczyła rozmowa o Powrocie i art linkowany przez Q o więźniach-gwałcicielach), który to doprowadza do skrajnej sytuacji - gwałtu i do tego ja się odnosiłam.
Ty włączyłeś używki - to wg mnie inna sprawa. Trudno mówić co się z człowiekiem dzieje po aplikacji różnej chemii.
To zmiana świadomości. A nawet jej utrata. Do tego kompletnie się nie odnosiłam.

Ponadto uważam, że człowiek gwałcący drugiego musi czerpać przyjemność seksualną - co najmniej - z zadawania bólu, przemocy, strachu, poniżenia itd. - inaczej ta sama biologia - okoniem.
Dlatego przywołałam przykład gwałtów zbiorowych z czasów wojny - kiedy prawa były zawieszone. Korzystali z tego - wszyscy?
Czy akurat ten niezwykle silny popęd niektórym padł? Czy po prostu sytuacja gwałtu wyklucza u niektórych mężczyzn możliwość działania?
Cytuj
Nie mówię oczywiście o gwałtach, tylko o lżejszej sytuacji, w której człowiek inteligentny, wychowany, powszechnie uważany przez otoczenie i siebie samego za "normalnego" upija się pierwszy raz i okazuje się, że cham, bydle niemyte i żłób.
Oczywiście, że tak. Pełno takich ludzi.
Ale my mówimy o gwałtach pod wpływem niezaspokojonego popędu płciowego.

Co do Twojego ABC - zasadnicze pytanie; czy popęd płciowy znosi poczytalność?
Jednak uważam, że gwałciciel ma zaburzoną psychikę (ale nie, że zaćmioną pożądaniem - tylko w sensie poziomu agresji, rozpoznawania czynów, samooceny itp.), bo to najczęściej dla niego jedyna forma współżycia.
 
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 10, 2016, 04:34:59 pm
1300 wyświetleń, 130 głosów, w kilka dni - to są rekordy chyba? Ja bym przyznał Pani Pirxowej nasz honorowy medal, a przynajmniej medalik :-)
@ Ol
Niekoniecznie czarni i niekoniecznie z planety Anus.
@ Omnes
Zastanówcie się nad otwarciem poradni seksopsychobijoterapeutycznej za pieniądze! Niekoniecznie literackiej. Może to jest jakiś grubszy szmalec?
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 10, 2016, 04:41:42 pm
A gdzie się kończy człek teraźniejszości, a zaczyna ten - przyszłości?;)
W czym mieści się człek - w ręce, nodze, mózgu - utrata czego ostatecznie przesądza o odczłowieczeniu?
Skoro biologiczne sedno trwa, to muszą zostać zaspokojone  te same potrzeby co od lat - więc psyche nie może za bardzo się zmienić.

Nie powiesz jednak, że bohaterowie "Imienia róży", czy nawet licznie rozkwitłej prozy realistycznej XIX wieku, to nie była dla Ciebie pewna egzotyka (owszem, ma to pewien związek z postępem nauk.-techn., ale nic nam nie wykrojono, co oni mieli)? A bohatyry SF to zwykle całkiem współczesne (mentalnie) ludzie, jednak. Jakby im byt nie określał świadomości. ("Obłok..." w tym dobry, że tam określał choć trochę.)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 05:48:27 pm
@ Ol
Niekoniecznie czarni i niekoniecznie z planety Anus.
???
A gdzie się kończy człek teraźniejszości, a zaczyna ten - przyszłości?;)
W czym mieści się człek - w ręce, nodze, mózgu - utrata czego ostatecznie przesądza o odczłowieczeniu?
Skoro biologiczne sedno trwa, to muszą zostać zaspokojone  te same potrzeby co od lat - więc psyche nie może za bardzo się zmienić.
Nie powiesz jednak, że bohaterowie "Imienia róży", czy nawet licznie rozkwitłej prozy realistycznej XIX wieku, to nie była dla Ciebie pewna egzotyka (owszem, ma to pewien związek z postępem nauk.-techn., ale nic nam nie wykrojono, co oni mieli)?
Hmm...egzotyka nie.
Owszem, inny język, obyczaje - nie bardziej niż odmienność kulturowa, ale nie gatunkowa.
A z czym związane zmiany? Z postępem wiedzy, nauki i techniki.  Bo z czym innym?
Inne mózgi były 100 lat temu?  Co nam z nich wykrojono?
Cytuj
A bohatyry SF to zwykle całkiem współczesne (mentalnie) ludzie, jednak.
Wielokrotnie o tym mówiliśmy. Dlatego lepiej czytać powieści XIXw;)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 10, 2016, 06:08:48 pm
@ Ol
Odpowiadam. To: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66147#msg66147
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 07:13:50 pm
@ Ol
Odpowiadam. To: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66147#msg66147
A nie pomyliłeś mnie z Q? ::)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 07:56:29 pm
O wyłączeniach u kobiet chciałem napisać co wyjaśniłem i nic więcej.
Moim zdaniem przyczyna zniesienia świadomości dla zaistnienia zjawiska nie ma znaczenia (co innego, dla wyroku). Ja powiedziałem prosto, w każdym facecie tkwi zwierze i można je wydobyć. To było westchnienie obok kwestii szczegółowej, jaką tu się dyskutuje.
Pożądanie nie znosi świadomości całkowicie (poza Papuasami, podobno) - ale może ją znacznie zaburzyć.
Żeby czerpać przyjemność z zadawania bólu podczas gwałtu - to trzeba wiedzieć, że się gwałci. Znów wracamy do A i B.

ad Pirxowa - zgadza się - Pirxowa wrzuciła granat do ula i było to wybitnie skuteczne ;) . Tym niemniej, aczkolwiek trudno wyrokować, to jednak osobiście sądzę, że gdyby Lem zobaczył tę dyskusję, to spuściłby komputer w kibelku ;) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 08:26:15 pm
O wyłączeniach u kobiet chciałem napisać co wyjaśniłem i nic więcej.
Moim zdaniem przyczyna zniesienia świadomości dla zaistnienia zjawiska nie ma znaczenia (co innego, dla wyroku). Ja powiedziałem prosto, w każdym facecie tkwi zwierze i można je wydobyć. To było westchnienie obok kwestii szczegółowej, jaką tu się dyskutuje.
Pożądanie nie znosi świadomości całkowicie (poza Papuasami, podobno) - ale może ją znacznie zaburzyć.
Żeby czerpać przyjemność z zadawania bólu podczas gwałtu - to trzeba wiedzieć, że się gwałci. Znów wracamy do A i B.
Muszę powiedzieć, że piszę już wbrew sobie - już poprzedniego posta tak pisałam.
Nie dlatego, że nie chcę z Tobą rozmawiać, ale z jakiejś podstawowej niemożności porozumienia się w tej materii.
Szczerze powiedziawszy dalej nie wiem co myślisz o wyłączeniu popędu u kobiet - prócz tego, że kobiety są inne. I ok.
Zaburzenie świadomości - to nie zniesienie.
Zwierzę to nie gwałciciel. To nie jest tożsamość.
Gwałt bez świadomości gwałcenia...skoro zaburzenie to nie zniesienie świadomości?
Ponadto zaznaczyłam, że piszę o zastosowaniu ewidentnej przemocy fizycznej:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66101#msg66101 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66101#msg66101)
Trudno jej efektów nie zauważyć - u ofiary.
Chyba tyle:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 08:33:22 pm
Nie pisz wbrew sobie ;) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 08:34:26 pm
Zwłaszcza w tym temacie :D;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 10, 2016, 09:32:51 pm
@ Ol
Oczywiście pomyliłem. Przepraszam :-)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 10, 2016, 11:09:24 pm
Chyba do paragraf Maźka ;)
O czym to my tutaj? Bo już się pogubiłem, choć nie tak jak Stan.  :)
To może zacznę od autopromocji
Cytuj
Zdałem sobie sprawę, chyba to nie padło, że cała ta Eri nie była "normalną" kobitą,
Padło, padło - w pierwszym mym wejściu w tem wątku - ino dość lakonicznie.
Cytuj
  kobieta nie umie wydusić z siebie całego zdania i zostaje przymuszona do seksu, że strachu.
Widać nie umie. One czasem nie potrafią :)
Poza tym - zbetryzowana.
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.15 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.15)
Poza tym wielkiego sporu nie widzę, no może to, że zabrałeś Oli te tam...napędy, czy instynkty.
Po  prostu oddaj.  :)
Względem sytuacji po spożyciu upija się pierwszy raz i okazuje się, że cham, bydle niemyte i żłób; jasne, widziałem wiele razy a i sam nie jestem bez winy. Tylko Ty widzisz w tym redukcję świadomości, zejście na poziom pierwotnych instynktów, bo chyba to rozumiesz pod słowem "zwierzę", moim zdaniem krzywdzącym, ale to już Ola napisała. Otóż, tego nie jestem pewien - czy to jest redukcja, jak zakładasz, czy jednak zaburzenie tej świadomości? (Hm, o tym też Ola napisała - wygląda na to że powtarzam)
Mi bardziej te drugie. Choćby dlatego, że widziałem też podobnie nawalonych ze skutkiem odwrotnym. Zero agresji, za to płacz i lamentowanie nad sobą...mało zwierzęce. Przy czym nie neguję tego, że instynkty grają swoją grę i w sytuacjach skrajnych przejmują władzę. Ale one muszą być naprawdę skrajne a "bo go przyparło" mi na taką sytuację nie pasuje.
Nie ma co dalej drążyć chyba...zasadniczo w 90% się rozumiemy, no nie?  ;)
Cytuj
że gdyby Lem zobaczył tę dyskusję, to spuściłby komputer w kibelku ;) .
;D
Psss
Ale syndrom Guliwera ci kosmonauci mogli mieć. A może nawet, idąc tropem doktor Gajewskiej, przynajmniej w pewnym zakresie - Übermenschów.

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 10, 2016, 11:23:26 pm
Wydaje mi się, że jestem kompletnie nierozumiany :( . Chyba powiedziałem coś, czego bardzo nie akceptujecie, tak myślę. Ale zostawmy to :) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 11:30:32 pm
Wydaje mi się, że jestem kompletnie nierozumiany :( . Chyba powiedziałem coś, czego bardzo nie akceptujecie, tak myślę. Ale zostawmy to :) .
Nie, nie powiedziałeś nic takiego.
Nie wywróciłeś mi światooglądu.
Mnie generalnie - w dwóch ostatnich postach - nie chodziło już o sedno czyli popędy itp. tylko o rzeczowość rozmowy i trzymanie się tematu.

Ostatnie pytanie: czego nie akceptujemy? Może to jest sedno:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 10, 2016, 11:37:35 pm
Dzięki za uznanie za rozruszanie tego forum. Wystarczy napisać coś o seksie. :)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 10, 2016, 11:39:28 pm
Dzięki za uznanie za rozruszanie tego forum. Wystarczy napisać coś o seksie. :)
Ale w związku z Lemem:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 11, 2016, 12:55:24 am
Wydaje mi się, że jestem kompletnie nierozumiany :( . Chyba powiedziałem coś, czego bardzo nie akceptujecie, tak myślę. Ale zostawmy to :) .
Nie dramatyzuj. Nie jest tak źle jak piszesz.
Powiedziałeś, że ludzie po zdjęciu cienkiej otoczki kultury (nieważne jak) to dzikie, brutalne zwierzęta zdolne do każdego niemoralnego czynu. Z gradientem wyuzdania i sadyzmu.
A ja mam o zwierzętach całkiem dobre zdanie.  ;)
Przy czym, lubię się też droczyć, traktując to jako rodzaj pieszczoty - może niepotrzebnie.
Dzięki za uznanie za rozruszanie tego forum. Wystarczy napisać coś o seksie. :)
To punkt dla Maźka  :)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 11, 2016, 10:18:45 am
Cytuj
Cytat: pirxowa w 10 Listopad 2016, 22:37:35
Dzięki za uznanie za rozruszanie tego forum. Wystarczy napisać coś o seksie. :)
To punkt dla Maźka  :)

Protest! To są podziękowania dla mnie!!!

R
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 11, 2016, 10:33:52 am
Hmm...egzotyka nie.
Owszem, inny język, obyczaje - nie bardziej niż odmienność kulturowa, ale nie gatunkowa.
A z czym związane zmiany? Z postępem wiedzy, nauki i techniki.  Bo z czym innym?
Inne mózgi były 100 lat temu?  Co nam z nich wykrojono?

Dobra, ale przyznasz, że w "Obłoku..." to czuć, te odmienności, a po Halu B. tego nie czuć. On nawet nie jak współczesny, a - tu punkt w dyskusji dla pirxowej - jak z czasów pisania "Powrotu..." (fakt, niby nie o koloryt, a o problem betryzacji idzie).

(Inna sprawa, że ja w ogóle nie jestem wielkim entuzjastą "Powrotu...." - dlatego Sawaszkiewiczem byłem gotów go traktować. Nie twierdzę, że nie ma mocnych momentów -  scena ze złomowiskiem robotów, także początek, choć mało wiarygodny, bo Bregg wcale na za- Adapt-owanego nie wygląda - że nie bywa profetyczny - optony i lektany, także zmiana wzorca męskości i trwałości małżeństw. Ale... mam wrażenie, że to nie jest Lem na poziomie, jaki zwykle się nam z nim kojarzy. To jest Lem na poziomie Asimovów i Peteckich, choć ładniej pisze.)

Cytuj
A bohatyry SF to zwykle całkiem współczesne (mentalnie) ludzie, jednak
Wielokrotnie o tym mówiliśmy. Dlatego lepiej czytać powieści XIXw;)

Jeśli się szuka dobrej literatury - owszem. Ale jednak SF ma również swoją rolę, której najlepsza nawet proza nie-SF wypełnić nie zdoła. Bywa też przy tym - rzadko, bo rzadko - literaturą pierwszorzędną (co prawda na własnych regułach, czym innym niż uroda stylu i głębia psychologii zazwyczaj błyszcząc). I oboje o tym wiemy, sądząc po tym, gdzie odbywamy ten dialog ;).

ad Pirxowa - zgadza się - Pirxowa wrzuciła granat do ula i było to wybitnie skuteczne ;) .

Zatem: pirxowa, prosimy o kolejne takie granaty. Tym razem nie muszą seksem wybuchać ;).

aczkolwiek trudno wyrokować, to jednak osobiście sądzę, że gdyby Lem zobaczył tę dyskusję, to spuściłby komputer w kibelku ;) .

...wcześniej powiedziawszy naprawdę to, co miał powiedzieć rzekomo  8).

ps. Tak obie myślę, że dumając nad sytuacją Bregga wśród betryzowanych nie sposób nie wspomnieć o pewnej nowelce Damona Knighta tak opisywanej przez Lema (w "Fantastyce i futurologii):

"Damon Knight The Country of the Kind. W słonecznej, wspaniałej utopii wałęsa się wyrzutek, który został napiętnowany za popełnienie morderstwa. Nie wolno się z nim kontaktować, nie można zresztą, gdyż umyślnym zabiegiem nadano mu ohydny fetor, odrzucający od niego wszystkich. Chodząc bezkarnie po domach, niszczy ich urządzenia. W tej utopii łagodnych nikt mu się nie sprzeciwia — a tylko bohater pozostaje wszędzie sam. Jest artystą, rzeźbiarzem, ale sztuk takich utopia nie zna, są jej zbędne. Historia opowiedziana jest przez „wyrzutka” w pierwszej osobie. Jest nieszczęśliwy, tragiczny, samotny, szuka kogoś takiego jak on, pisze: Możesz podzielić ze mną świat. Nikt cię nie powstrzyma. Weź ostrą rzecz albo ciężar i uderz! To wszystko. To cię uczyni wolnym. Każdy to może zrobić. Każdy. Te słowa zamykają opowiadanie.
/.../
Najlepsza nowela — Kraina łagodnych — to wynik dwuparametrycznej transformacji z inwersją. Wyjściowa jest obojnaczość artysty jako potencjalnego kreatora i destruktora, a zarazem — obojnaczość społeczeństwa jako siły represyjnej i wyswobodzającej jednostkę (poza społeczeństwem nie ma represji, ale nie ma i cywilizacji). Z każdej pary opozycji ulega wzmocnieniu jeden człon: na zejściu mamy tedy jednoznacznie „łagodną” społeczność (nawet morderca może robić, co chce, jest całkowicie bezkarny, tyle że ostrzegawczo napiętnowany; ale on, innych ostrzegając przed sobą, sam od cechy, jaką mu wszczepiono, bezpośrednio nie cierpi) oraz jednoznacznie agresywnego „wyrzutka”. Wiemy o nim wszystko (że popełnił zbrodnie), widzimy, jak niszczy, co napotyka, jak się włamuje do mieszkań, jak szaleje w nich bezsensownie (nikt mu tego nie broni), a zarazem sympatyzujemy z nim: w zasadzie nożna by się spodziewać, że na tle utopii agresywny niszczyciel będzie nas raził daleko mocniej niż chuligan na ulicy, ale tak nie jest. Co prawda przychodzi na myśl znana zasada, podług której przyznaje się racje absolutnie każdemu człowiekowi, kiedy się zasiądzie na dobre w jego skórze (koronnym dowodem Swidrygajłow, z zewnątrz monstrum przecież, lecz nieszczęsna, znękana kreatura, jak gdyby całkowicie bezwinna, gdy go „od środka” pokazuje Dostojewski).
Koncepcja, patronująca noweli Knighta, jest spokrewniona z tą, która natchnęła mój Powrót z gwiazd. Podług niej cenne są wszystkie wykrywalne w człowieku jakości i dlatego amputowanie uznanych za negatywne jest formą okaleczenia. U mnie agresja okazuje się zrośnięta ze zdolnością podejmowania wszelkiego ryzyka osobistego, u Knighta zaś widać zrost popędu destrukcji z kreacyjnym. Te hipotezy mogą zawierać ziarno prawdy, jakkolwiek nic pewnego w tym względzie nie wiemy. Knight napisał nowelę i dlatego rzecz jest poprawna strukturalnie; gorzej z Powrotem z gwiazd, ponieważ podległ on, aby tak rzec, „niedotransformowaniu”."


Analogia - owszem - nie jest kompletna, bo ani z Hala zabójca, ani betryzowani - jak już pisałem - nie wydają mi się zdolni do krzywdzenia kogokolwiek - choćby ostracyzmem, ale ten element osamotnienia wynikłego z nieprzystawalności...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 11, 2016, 04:04:46 pm
Powiedziałeś, że ludzie po zdjęciu cienkiej otoczki kultury (nieważne jak) to dzikie, brutalne zwierzęta zdolne do każdego niemoralnego czynu. Z gradientem wyuzdania i sadyzmu.
Nie wszyscy ludzie - tylko mężczyźni.
Są jednak też takie kobiety jak Ilse Koch (jeśli o skrajnościach).
Są też takie, jak z niektórych reportaży Kopińskiej w "Polska odwraca oczy"- nawet jeśli same nie dopuszczają się agresji (często właśnie o pierwiastku seksualnym), to przyzwalają na nią, zachęcają do niej.
To nie tylko kwestia popędu (uważam ten warunek za niewystarczający) - to kwestia agresji, która nie jest przynależna tylko mężczyznom. Niestety.
Hmm...egzotyka nie.
Owszem, inny język, obyczaje - nie bardziej niż odmienność kulturowa, ale nie gatunkowa.
A z czym związane zmiany? Z postępem wiedzy, nauki i techniki.  Bo z czym innym?
Inne mózgi były 100 lat temu?  Co nam z nich wykrojono?
Dobra, ale przyznasz, że w "Obłoku..." to czuć, te odmienności, a po Halu B. tego nie czuć. On nawet nie jak współczesny, a - tu punkt w dyskusji dla pirxowej - jak z czasów pisania "Powrotu..." (fakt, niby nie o koloryt, a o problem betryzacji idzie).
Opieram się na swojej zawodnej pamięci, która mi podsuwa, że odmienności w ludzkiej psychice w Obłoku  nie było (tutaj może Le Guin byłaby lepszym przykładem?).
Musiałbym zajrzeć - na nowo - żeby się odnieść.
Cytuj
Jeśli się szuka dobrej literatury - owszem. Ale jednak SF ma również swoją rolę, której najlepsza nawet proza nie-SF wypełnić nie zdoła. Bywa też przy tym - rzadko, bo rzadko - literaturą pierwszorzędną (co prawda na własnych regułach, czym innym niż uroda stylu i głębia psychologii zazwyczaj błyszcząc). I oboje o tym wiemy, sądząc po tym, gdzie odbywamy ten dialog ;).
Jasne -
To tym tropem: wrzuć czasem cytat z takiej, żeby St mnie nie mylił z tymi jakimiś planetami - Anusami :o;)

Do analogii:
U mnie agresja okazuje się zrośnięta ze zdolnością podejmowania wszelkiego ryzyka osobistego...samozwrotna - późniejsza chyba -  altruizyna?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 11, 2016, 04:57:31 pm
A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku. To jest kolejna rzecz, która mi nie gra w  "Powrocie z gwiazd".
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 11, 2016, 05:18:13 pm
A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku. To jest kolejna rzecz, która mi nie gra w  "Powrocie z gwiazd".
Może być naciągane, jak każda próba łumaczenia co autor miał na myśli...bo też nie widzę jednoznacznego związku, ale...
jeśli pomyśleć o ryzykowaniu w szerszym zakresie niż osobisty - czyli np. wyprawa, w której dowódca musi podjąc ryzykowną decyzję - stawiając życie podległych mu ludzi - na szali...to może coś w tym jest.
Agresja rozumiana jako skłonność do decydowania o cudzych losach? Poświęcania innych, by osiągnąc cel? Pewna bezwzględność?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 11, 2016, 05:27:08 pm
W psychologii, jak to w psychologii - różnie. M.in tak;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_agresji_wrodzonej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_agresji_wrodzonej)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 11, 2016, 08:28:51 pm
Nie wiem, co Wam nie pasuje, napisałem jak mi się zdaje proste rzeczy zaraz na początku:

Ja się nie spieram. Sądzę jednak, że Q ma rację. Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny. To jak go używa, to kwestia nadbudowy, ewentualnie tzw. wykolejenia. Krótko mówiąc jeśli facet nie rzuca się od razu na niewiastę, do której poczuł pożądanie - to wyłącznie z powodu świadków albo dobrego wychowania.

I absolutnie nie wypowiadam się w kwestii napędu kobit, ale nie dlatego, że uważam, że go nie mają, czy mają jakiś inny, tylko że nigdy nie byłem kobitą :) .

I w całej rozciągłości to podtrzymuję.

Chyba powinienem był napisać, że i kobity i chłopy mają ten napęd, bo główne uderzenie poszło na to, że kobity nie są gorsze. Pewnie tak, a nawet pewnie ŻE TAK, ale osobiście nie byłem kobietą to nie wiem, a jak działa męski wiem. Zastrzegłem się zaraz, dlaczego o kobitach nie piszę, ale było za późno. Kwestia równouprawnienia przysłoniła tezę.

Teza jest taka, że jak się osłabi świadomość, to z człowieka to i owo wychodzi. Jedni faceci są agresywni (nie wszyscy!), inni się rozczulą nad sobą - ale w kwestii popędu płciowego jak mi się zdaje wszyscy są tacy sami. Mówię o popędzie, a nie o tym jak on jest obudowany. Gdyby popęd był żółtą piłeczką - to każdy facet ma tę żółtą piłeczkę. Oczywiście odliczając za młodych, za starych i doświadczonych przez los. U każdego można ją wyłuskać. Albo warunkami albo właśnie osłabieniem jaźni. Nie zgadzacie się z tym - OK. Widocznie sądzicie, że są ludzie, u których nie istnieje taki punkt stłumienia nadbudowy, że instynkty biorą górę. A ja sądzę, że takich ludzi nie ma. Przyczyna stłumienia nadbudowy nie jest istotna. Wydaje mi się, że cały czas piszę to samo, dlatego przykro mi czytać, że chodzi o rzeczowość rozmowy, kiedy staram się wyjaśnić, co mam na myśli. Zwłaszcza, że jak dotąd kontrargumentu nie podano, poza "ja tak nie uważam". Nie uważam, bo? Chodzi o zdanie "nie uważam, aby u dowolnego zdrowego faceta (minus wymienione przypadki) udało się wywołać stosując rozmaite środki deprywacji rozumu nietłumione pożądanie ku niewieście, które niehamowany wdroży w życie" - gdyż to, to i to.

Chyba nie napisałem, że ludzie to "dzikie, brutalne zwierzęta zdolne" i tak dalej? Piszę konkretnie o popędzie płciowym. Nie uważam, żeby każdy człowiek był urodzonym mordercą czy sadystą. Ale każdy ma popęd płciowy (minus wymienione przypadki).

Pirxowa - pomysł medalu był od Remuszki :) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 11, 2016, 09:28:10 pm
przykro mi czytać, że chodzi o rzeczowość rozmowy,
Przepraszam.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 11, 2016, 09:47:52 pm
Przyjmuję. Ale ta ironia nad wyrwanym z kontekstu to już wszystko w kwestii :) ?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 11, 2016, 09:58:10 pm
Cytuj
dlatego przykro mi czytać, że chodzi o rzeczowość rozmowy,
Cytuj
Przepraszam.
Oho? Coś mi się zdaje, że tracicie niezbędny w takich gadkach luz. Indoryczki :)
Cytuj
ale osobiście nie byłem kobietą to nie wiem, a jak działa męski wiem.
Wiesz jak u Ciebie. Zakładasz, że u wszystkich pozostałych ludzi/facetów podobnie? To chyba kiepska metoda - indukcja?
Poza tym, wykręcasz się - kielnią też nie byłeś, a mógłbyś coś o niej powiedzieć.  ;)
I nie gadaj jak na zebraniu 8) :
Cytuj
I w całej rozciągłości to podtrzymuję.
Gdzie ten protest...a tu;
Cytuj
    Cytat: pirxowa w 10 Listopad 2016, 22:37:35
 px-    Dzięki za uznanie za rozruszanie tego forum. Wystarczy napisać coś o seksie. :)
 ja -  To punkt dla Maźka  :)
Rem- Protest! To są podziękowania dla mnie!!!
Miałem na myśli drugą część wypowiedzi pirxowej.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 11, 2016, 10:03:28 pm
Przyjmuję. Ale ta ironia nad wyrwanym z kontekstu to już wszystko w kwestii :) ?
Naprawdę nie wiem o jaką ironię Ci chodzi.
W kwestii zasadniczej - tak, wszystko napisałam na poprzednich stronach.
Może tylko, bo poruszyłeś nowy punkcik: równouprawnienie. Zabawnym by była walka o równouprawnienie do gwałtów;)
Nie liv, nie tracę luzu - wczoraj już pomyślałam, że ten tekst o rzeczowości mógł maźka urazić. Uraził jak się okazało. Przeprosiłam. I tyle.
"i tyle" w sensie, że się nie indyczę czy jak to nazwałeś, a nie w sensie, że lekceważę urazę maźka. Bo takiego zamiaru nie miałam.
Nie było to zbyt fortunne słowo.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 11, 2016, 10:58:43 pm
Ja się  nie uraziłem, tylko myślałem, że się zdenerwowałaś ;) . Mnie się zdaje, że na kilka moich pytań wprost nie odpowiedziałaś. Ale nie będę drążył. Przyjmuję, że co chciałaś, to powiedziałaś.
Liv, ponieważ jestem facetem, to na podstawie własnego przykładu mogę szukać jego uogólnienia, co się zaczęło już w przedszkolu, i tak poleciało dalej przez szkołę itd. Natomiast kobietą nie byłem, więc mogę sobie o tym poczytać, ale nie przeżyć to. Poza tym to jest naprawdę poboczne. Pluję sobie w brodę. Od początku trzeba mi było pisać, że w kobitach tez siedzi ten demon, połowa dysputy byłaby z głowy :) .
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 12, 2016, 12:33:11 am
Cytuj
Ja się  nie uraziłem, tylko myślałem, że się zdenerwowałaś
Cytuj
nie tracę luzu
To nie będzie aktów agresji?  ;)
Co za dzień...
Wracam na universalchannel - tam się przynajmniej naparzają. Była już Bitwa o Ziemię, teraz Serenity.
Cytuj
Natomiast kobietą nie byłem, więc mogę sobie o tym poczytać, ale nie przeżyć to
Hm...zapomniałem o swojej specyfice...młodsza siostra, dwie córki, dodając żonę to daje kilkadziesiąt lat w żeńskim środowisku...no, nie muszę czytać  :)
Cytuj
A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku.
Ciekawe. Na czuja to on jest, ale może Lemem się zasugerowałem?
 Tylko jak do tego podejść, by ugryźć?
Może po linii hormonów?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 12, 2016, 12:55:57 pm
@maziek & "żółta piłeczka":
Każda kobieta też ma popęd płciowy. Ma tę żółtą piłeczkę.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 12, 2016, 01:41:47 pm
Opieram się na swojej zawodnej pamięci, która mi podsuwa, że odmienności w ludzkiej psychice w Obłoku  nie było (tutaj może Le Guin byłaby lepszym przykładem?).
Musiałbym zajrzeć - na nowo - żeby się odnieść.

Le Guin - jak sądzę - nie będzie dobrym kontrprzykładem. W jej utworach dostajemy raczej interesujące alternatywne teraźniejszości/przeszłości (w najbardziej znanym przypadku z dodatkiem alternatywnej biologii, w pozostałych jest to tylko alternatywna rzeczywistość społeczna). Nie ma tam jednak przyszłości (chyba, że liczyć te przebłyski z planety Hain, której kultura starsza jest niż jej "potomne" ludzkości, jednak trudno tam mówić o przyszłości, tak naprawdę, to jest raczej świat wiecznych powrotów, w najluźniejszym sensie bazujący na różnych pop-wyobrażeniach klasycznych Chin, co nie pozostaje - zapewne - bez związku z taoistycznymi poglądami samej ULG, nie świat postępu).

Jak mam być szczery to znam właściwie tylko dwie SF-owe wizje człowieka przyszłości, które da się traktować choć trochę poważnie. Jedną niesie "Obłok..." właśnie. Drugą - "Diuna", ale tylko do czasu, bo Herbert rychło zaczyna kiksować siląc się na ukazanie psychiki rozmaitych bytów nad/postludzkich (jak przedurodzeni, Nawigatorzy-jasnowidze itd. itp.), które to zadanie w oczywisty (i dający się przewidzieć) sposób go przerasta. (No i ten neo-feudalizm, choć tym razem nawet dość sensownie umotywowany, spejsoperą klasy B zaraz pachnie.) Obłoczni zdają się lepiej skonstruowani, póki nie śpiewają ;).

No, może jeszcze nad powieścią "Aristoi" Williamsa bym trochę podumał w tym kontekście, i nad cyklem o Kulturze Banksa*, ale one zdają się być mniej serio (bo tam mamy SF żywiącą się tradycjami SF, nie SF stawiającą czoło realnemu światu - jak u Lema).

* Tytułem wprowadzenia: http://www.vavatch.co.uk/books/banks/cultnote.htm

Jasne -
To tym tropem: wrzuć czasem cytat z takiej, żeby St mnie nie mylił z tymi jakimiś planetami - Anusami :o;)

Kiedy te planety analne to akurat zasłużona parodia tych gorszych SFów...

A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku. To jest kolejna rzecz, która mi nie gra w  "Powrocie z gwiazd".
Może być naciągane, jak każda próba łumaczenia co autor miał na myśli...bo też nie widzę jednoznacznego związku, ale...
jeśli pomyśleć o ryzykowaniu w szerszym zakresie niż osobisty - czyli np. wyprawa, w której dowódca musi podjąc ryzykowną decyzję - stawiając życie podległych mu ludzi - na szali...to może coś w tym jest.
Agresja rozumiana jako skłonność do decydowania o cudzych losach? Poświęcania innych, by osiągnąc cel? Pewna bezwzględność?

Warto zauważyć, że co lepsza SF jednym głosem to artykułuje.  Podobną hipotezę mamy w sumie: u Knighta ("The Country of the Kind" to był rok 1955-56), u Patrona naszego ("Powrót..." - 1961), u Burgessa z Kubrickiem ("Pomarańcza..." powieściowa to rok 1962, filmowa - 1971), i jeszcze jeden z pierwszych odcinków oryginalnego "StarTreka" ("The Enemy Within", do którego scenariusz pisał Richard Matheson - jak wspomniałem kiedyś: rozegrane to jest strasznie słabo, nawet moim zdaniem ;), ale do myślenia daje) w tym kierunku idzie. Taka jednomyślność zastanawia, fenomen ten godzien rozbiorów.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 12, 2016, 02:01:14 pm
To nie będzie aktów agresji?  ;)
Z mojej strony nie było i nie będzie.
Spróbuję napisać protokół rozbieżności;)
Ja się  nie uraziłem, tylko myślałem, że się zdenerwowałaś ;) . Mnie się zdaje, że na kilka moich pytań wprost nie odpowiedziałaś. Ale nie będę drążył. Przyjmuję, że co chciałaś, to powiedziałaś.
To się zgadzamy - myślę to samo - tylko odwrotnie;)
Że Ty się zdenerwowałeś/uraziłeś, nie odpowiedziałeś na kilka poruszonych przeze mnie kwestii.
Co do drążenia - kiedy napisałam, że piszę wbrew sobie, to miałam na myśli, że właśnie: wszystko już napisałam i trzeba by na nowo - drązyć.
Po  prostu poczułam bezsilność w kwestii możliwości pisemnego porozumienia:)
Niemniej - spróbuję jeszcze raz, bo nie jest dobrym sposobem zostawianie niedomówień - w dyskusji.
Zacznijmy od poboczności:
1) Napisałeś:
Cytuj
ponieważ jestem facetem, to na podstawie własnego przykładu mogę szukać jego uogólnienia, co się zaczęło już w przedszkolu, i tak poleciało dalej przez szkołę itd
Wcześniej napisałeś, że:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66067#msg66067 (http://forum.lem.pl/index.php?topic=1521.msg66067#msg66067)
Cytuj
Ola, dopowiem tylko, że wnioski wyciągam nie z tego, że sam jestem facetem ani z "rozmów w szatni". Wnioski są czysto biologiczne.
To jest drugorzędne - bo wbrew temu co napisałeś tutaj:
Cytuj
Zwłaszcza, że jak dotąd kontrargumentu nie podano, poza "ja tak nie uważam". Nie uważam, bo?
- i Ty i ja opieramy się na "uważam, że" - które jest oparte na przesłankach biologicznych (i tego się trzymajmy). I tych wyuczonych i tych zaobserwowanych.
2) Co by mnie mogło lekko zdenerwować to sprowadzanie rozmowy do poziomu:
Olka-kobieta walczy o równouprawnienie do...gwałtów?
Mogło, ale nie zdenerwowało, bo walka o równouprawnienie do gwałtów zbyt mnie śmieszy.
Otóż podjęłam temat ze względów czysto biologicznych - bez względu na to jaką płeć reprezentuję.
Maziek:
Cytuj
Poza tym to jest naprawdę poboczne. Pluję sobie w brodę. Od początku trzeba mi było pisać, że w kobitach tez siedzi ten demon, połowa dysputy byłaby z głowy :) .
Owszem poboczne i ujęłoby, ale nie z powodu jakiegoś demona niewiadomego stopnia;)
Napisałeś konkretnie  o genach. Uśpionych.
 I ten fakt mnie zainteresował - czy biologia coś nam faktycznie uśpiła - jak napisałeś. A nie kto ma jakiego demona.
Wycofałeś się z tego i tutaj nie mamy rozbieżności.
Niezależnie od płci ten popęd działa. Co oczywiście nie zmienia faktu, że kobiety i mężczyźni się różnią.
To są faktycznie poboczności .
Wg mnie główne tezy:
1) Zróznicowanie popędu płciowego u ludzi.
Możemy się trzymać facetów. Kobiety zostawić. Nie ma problemu.
Tylko Ty negujesz wpływ tego zróżnicowania na skłonność do gwałtu. Ja nie. Taka rozbieżność.
Napisałeś:
Cytuj
Uważam, że po dostatecznie głębokim zniesieniu świadomości - bo tylko w niej te nabyte cechy tkwią - facet to gwałciciel, bo to siedzi głębiej.
I tak naprawdę - wcale nie kwestia  kobiet (chcociaż - jak pisałam - uważam ze są równie okrutne po zniesieniu owej świadomości, a i bez tego - tylko manifestują to w inny sposób - ze wz na biologię - nie odniosłeś się do tego)- a ta teza była najbardziej dyskusyjna: że w każdym facecie siedzi gwałciciel.
Zgodziłam się, że tak może być - że zniesienie świadomości spowoduje wzrost agresji i gwałt. Ale nie jest to jednoznaczne i oczywiste. Nie dotyczy każdego. Ty twierdzisz, ze każdego.
Ja uważam, że zniesienie świadomości może spowodować np. miłość do rodu ludzkiego - zależy którą część mózgu pobudzimy. I od indywidualnych połączeń.
Chyba nie mówimy o jakimś pustym umyśle?
Więc:
2) Następna teza była taka, że gdyby znieść/zaburzyć świadomość mężczyznom to:
Cytuj
Teza jest taka, że jak się osłabi świadomość, to z człowieka to i owo wychodzi. Jedni faceci są agresywni (nie wszyscy!), inni się rozczulą nad sobą - ale w kwestii popędu płciowego jak mi się zdaje wszyscy są tacy sami. Mówię o popędzie, a nie o tym jak on jest obudowany. Gdyby popęd był żółtą piłeczką - to każdy facet ma tę żółtą piłeczkę. Oczywiście odliczając za młodych, za starych i doświadczonych przez los.
I zgoda. Owszem piłeczkę ma każdy, ale może być ping-pong, a może być lekarska piłka (vide motory - silniki).
Jednak się nie zgadzamy co do tego?
Macie taki sam i jednakowo silny popęd - tez chyba zasadnicze pytanie do Ciebie?
Cytuj
U każdego można ją wyłuskać. Albo warunkami albo właśnie osłabieniem jaźni. Nie zgadzacie się z tym - OK.
Ależ zgadzamy, że popedy są. Mazzieeekk....tylko nie jednakowo silne. Plus to co wyżej.
Cytuj
Widocznie sądzicie, że są ludzie, u których nie istnieje taki punkt stłumienia nadbudowy, że instynkty biorą górę. A ja sądzę, że takich ludzi nie ma
Ależ sądzimy, że instynkty często biorą górę - nawet bez specjalnego tłumienia.
Natomiast byłabym ostrożna z mówieniem, że u wszystkich, przy zastosowaniu obojętnie jakich metod znoszenia świadomości - dostajemy ten sam efekt: agresywnego gwałciciela.
Cytuj
Przyczyna stłumienia nadbudowy nie jest istotna.
Wg mnie ważna.
Odpowiedz; czy popęd działa na świadomość identycznie jak narkotyki, alkohol? Ten sam efekt dostajemy? Abstrahując od gwałtu.
Mężczyzna opętany żądzą, to taki sam jak po flaszce?
I za każdym razem dostajemy gwałciciela?
By zgwałcić nie potrzeba dodatkowych warunków?
Czy popęd odbiera świadomość popełnianego czynu? Alkohol - często - niewątpliwie.
Nie mówię o celowym pobudzaniu ośrodków w mózgu, które wzmagają agresję.

Maziek ja naprawdę piszę to bez zacietrzewienia, nerwów - ciągle myślę, że mówimy o tym samym i warto wyciągnąć jakieś wnioski - zanim ten komp wyląduje w kibelku;)

P.S. Jeszcze dodam, że jeśli Ty mówisz o człowieku całkiem bez świadomości i śladu psychiki, to ja nie wiem o czym Ty mówisz, bo popęd płciowy powodujący taki zanik umysłu, to już chyba nawet nie nadpobudliwość, a...po prostu nie wiem co:)
P.S. 2 Tutaj jest psychologiczny przegląd dotyczący potencjalnego gwałciciela - trochę jest tych zmiennych:
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=672 (http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=672)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 12, 2016, 04:54:21 pm
W sprawie definicji gwałtu, istotne dla dyskusji, jak mniemam:


ps. Przełożenie tego, o czym mowa, na literaturę SF, specjalnie dla olki ;):

"U Hunta w mieszkaniu. Światła zapalone. Pracują wszystkie kamery i mikrofony sieci ubezpieczenia. Pornografia to kąt widzenia.
– Patrz mi w oczy – prosił. – Patrz mi w oczy. Nie. Albo powieki zaciśnięte, albo wzrok odwrócony, gdzieś do góry, na sufit, na ścianę. Nawet gdy wcześniej wygłaszali formułki przyzwolenia NEti, spoglądała w bok, skupiona nie na słowach i nie na nim, lecz odpinanych równocześnie kolczykach.
Oboje, rzecz jasna, byli sterylni; i taki też był ich seks. Nawet jeśli radość i przyjemność – to ukryte, stonowane, trzymane na wodzy. Bardzo mało słów. Czasami monosylabiczne popędzenia lub prośby o zwolnienie. /.../ Długo nie mogła dojść, powstrzymywał się, mając w pamięci, że to ich pierwszy raz, i kiedy w końcu dyskretnie zaszczytowała, był nazbyt zmęczony na cokolwiek więcej. Uśmiechnął się do niej, by dać znać, że nie ma złe. Choć przecież miał.
Wstała i, nie oglądając się, wyszła na balkon. Szła powoli, niepewnie. Oparłszy się wyprostowanymi rękoma o balustradę, pochylona, oddychała głęboko, głośno łykając hausty nocnego powietrza. Pot ściekał po jej plecach wzdłuż kręgosłupa.
Hunt podszedł do stolika i podniósł do ucha swój kolczyk, by sprawdzić, czy nikt nie telefonował; ale nie. Wypił szklankę soku i również wyszedł na balkon.
/.../
Oczywiście sieć NEti sięgała również na balkon. Przyzwolenie, według obowiązującej interpretacji ustawy o gwałtach małżeńskich, obejmowało czas jedynie do „pierwszej zasygnalizowanej przez wszystkie zaangażowane strony przerwy w stosunku" – stanął więc metr od Mariny i zatrzymał w pół ruchu swą rękę, która już sięgała do jej policzka."


Dukaj, "Czarne oceany"
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 12, 2016, 07:34:05 pm
Wiecie co, miałem cały dzień na przemyślenia przy grabieniu liści i wymyśliłem, że nie we wszystkim musimy się zgadzać i niekoniecznie trzeba to zmieniać zwłaszcza jeśli wszystko wskazuje, że o ile wystarczyłby kwadrans, no może dwa rozmowy przy herbacie, o tyle najwyraźniej na papierze musiałaby być dysertacja, z podaniem literatury i dyskusją wyników :) . Tym bardziej, że najwidoczniej napisałem mocno niejednoznacznie (a nawet jednoznacznie, lecz przeciwnie do intencji), skoro Pirxowa (przypuszczalnie przedstawicielka płci pięknej), też argumentuje, że kobity odczuwają pożądanie. Znaczy się, też uważa, że napisałem, iż nie czują.

W tej sytuacji chciałem tę jedną rzecz powiedzieć dobitnie: uważam, że owszem, kobity są chutliwe ;) . Przepraszam damy, że mętnie się wyraziłem, na prawdę nie chciałem Paniom niczego ujmować :) . Zwłaszcza, że gdyby kobietę przyrównać do fisharmonii, to facet może nadałby się na trzonek od siekiery, którą ścięto drzewo na instrument. Mówię półżartem, ale serio i bez ironii, piszę na wszelki wypadek, żeby była tak zwana jasność intencji.


Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: pirxowa w Listopada 12, 2016, 10:03:51 pm
Cytuj
A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku.

Warto zauważyć, że co lepsza SF jednym głosem to artykułuje.  Podobną hipotezę mamy w sumie: u Knighta ("The Country of the Kind" to był rok 1955-56), u Patrona naszego ("Powrót..." - 1961), u Burgessa z Kubrickiem ("Pomarańcza..." powieściowa to rok 1962, filmowa - 1971), i jeszcze jeden z pierwszych odcinków oryginalnego "StarTreka" ("The Enemy Within", do którego scenariusz pisał Richard Matheson - jak wspomniałem kiedyś: rozegrane to jest strasznie słabo, nawet moim zdaniem ;), ale do myślenia daje) w tym kierunku idzie. Taka jednomyślność zastanawia, fenomen ten godzien rozbiorów.

Wszystkie te rzeczy zostały napisane w podobnych czasach. Może to być równie dobrze korelacja wynikająca z podobnego kontekstu historyczno-kulturowego.

Skłonność do podejmowania ryzyka mogą mieć np. desperaci-masochiści, którzy muchy by nie skrzywdzili, bo to ryzyko na własny rachunek.

A co wystawiania innych na ryzyko - w "Powrocie z gwiazd" przecież wyraźnie jest pokazane, jak bardzo takie sytuacje rozwalały psychicznie załogę. Oni wcale nie mieli żadnych skłonności do decydowania, żeby ktoś drugi ryzykował.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 13, 2016, 01:09:14 am
Wiecie co, miałem cały dzień na przemyślenia przy grabieniu liści i wymyśliłem, że nie we wszystkim musimy się zgadzać i niekoniecznie trzeba to zmieniać zwłaszcza jeśli wszystko wskazuje, że o ile wystarczyłby kwadrans, no może dwa rozmowy przy herbacie, o tyle najwyraźniej na papierze musiałaby być dysertacja, z podaniem literatury i dyskusją wyników :)
Też o tym pomyślałam - bez grabienia:)
Ale pewność straciłam, bo:
Cytuj
Tym bardziej, że najwidoczniej napisałem mocno niejednoznacznie (a nawet jednoznacznie, lecz przeciwnie do intencji), skoro Pirxowa (przypuszczalnie przedstawicielka płci pięknej), też argumentuje, że kobity odczuwają pożądanie. Znaczy się, też uważa, że napisałem, iż nie czują.
W tej sytuacji chciałem tę jedną rzecz powiedzieć dobitnie: uważam, że owszem, kobity są chutliwe ;) .
...nie chciałabym żeby takie wrażenie pozostało po całej wymianie - więc powtarzam: to nie jest sedno. Tylko poboczność.
Sednem są jednak mężczyźni;)
ps. Przełożenie tego, o czym mowa, na literaturę SF, specjalnie dla olki ;):
Dzięki, ale...w sensie, że co? :-\
Jak mam być szczery to znam właściwie tylko dwie SF-owe wizje człowieka przyszłości, które da się traktować choć trochę poważnie. Jedną niesie "Obłok..." właśnie. Drugą - "Diuna", ale tylko do czasu, bo Herbert rychło zaczyna kiksować siląc się na ukazanie psychiki rozmaitych bytów nad/postludzkich (jak przedurodzeni, Nawigatorzy-jasnowidze itd. itp.), które to zadanie w oczywisty (i dający się przewidzieć) sposób go przerasta.
Obłok wydaje mi się kawałkiem Ziemi - z ulepszoną techniką -  wysłanym w kosmos - ale jak mówiłam - nic pewnego, bo - ta niepamięć:)
Diuna? Poważnie? Jako wizję przyszłości nas - tu i teraz? W sensie zahamowania rozwoju tech? Na rzecz tych mentalnych zakonów?
Mnie się zdaje, że te, które upatrują związków człeka z biotechnologią, technologią - są bliższe. a to przez prężnie rozwijający się rynek gier, który chce wchłonąć gracza. Chyba, że prądu zabraknie;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 13, 2016, 09:05:42 am
Wszystkie te rzeczy zostały napisane w podobnych czasach. Może to być równie dobrze korelacja wynikająca z podobnego kontekstu historyczno-kulturowego.

Owszem. Dlatego napisałem "fenomen ten godzien rozbiorów", a nie, że należy ślepo podążyć za intuicją - nawet kilku - autorów SF (choć Lem w ich gronie). Nie narzucam - ba, nawet nie sugeruję - interpretacji. :)

Skłonność do podejmowania ryzyka mogą mieć np. desperaci-masochiści, którzy muchy by nie skrzywdzili, bo to ryzyko na własny rachunek.

Zaraz nasuwa się pytanie czy to dobry materiał na astronautów, czy dla samozgubnego funu nie poświęcą Misji. Czy będzie miał kto wyniki badań na Ziemię przywieźć (lub choć nadać) w efekcie...

Ale pojawia się i następne - czy betryzacja i takich instynktów nie amputowała. Właśnie... jak właściwie ta betryzacja miała działać, bo mam wrażenie, że Lem rzucił tu tak luźną intuicję, że trudno się do niej odnieść, bo za mało konkretu. Gdybyż to było opisane choć tak, jak siderologia...

A co wystawiania innych na ryzyko - w "Powrocie z gwiazd" przecież wyraźnie jest pokazane, jak bardzo takie sytuacje rozwalały psychicznie załogę. Oni wcale nie mieli żadnych skłonności do decydowania, żeby ktoś drugi ryzykował.

Prawda. Jednak zdolni byli podjąć takie decyzje i żyć z konsekwencjami takich zdarzeń. Betryzowani - prawdopodobnie - nie.

Dzięki, ale...w sensie, że co? :-\

A nic, chciałaś kawałek dającej się czytać SF - to masz. Nawet swojego ulubieńca ;).

Przy czym: jasne, nie jest to od czapy, a w ramach sedna istotnego podwątku dyskusji, bo ilustruje do jakich skutków praktycznych może prowadzić amerykańskie prawo zawierające definicję entuzjastycznej zgody (o którym mowa w filmiku wrzuconym przed cytatem), jeśli je potraktować zbyt martwo i rygorystycznie. Przy czym to jakby drugie ekstremum. Sytuacja z Halem i Eri (gdzie zgoda może i jest, ale entuzjazmu nie widać) - jest pierwszym.

Jak mam być szczery to znam właściwie tylko dwie SF-owe wizje człowieka przyszłości, które da się traktować choć trochę poważnie. Jedną niesie "Obłok..." właśnie. Drugą - "Diuna", ale tylko do czasu, bo Herbert rychło zaczyna kiksować siląc się na ukazanie psychiki rozmaitych bytów nad/postludzkich (jak przedurodzeni, Nawigatorzy-jasnowidze itd. itp.), które to zadanie w oczywisty (i dający się przewidzieć) sposób go przerasta.
Obłok wydaje mi się kawałkiem Ziemi - z ulepszoną techniką -  wysłanym w kosmos - ale jak mówiłam - nic pewnego, bo - ta niepamięć:)
Diuna? Poważnie? Jako wizję przyszłości nas - tu i teraz? W sensie zahamowania rozwoju tech? Na rzecz tych mentalnych zakonów?
Mnie się zdaje, że te, które upatrują związków człeka z biotechnologią, technologią - są bliższe. a to przez prężnie rozwijający się rynek gier, który chce wchłonąć gracza. Chyba, że prądu zabraknie;)

Ok, znów mamy nieporozumienie. I tym razem ewidentnie odpowiadam za nie ja, bo napisałem "wizje człowieka przyszłości", zamiast "wizje możliwej psychiki człowieka przyszłości".
I tu zgadzam się z Tobą - oczywiście - że wizja Dukaja jest jakoś tam prawdopodobna (bardziej niż space opery - z pewnością), jeśli chodzi o to w jakim kierunku może to pójść. Nie mam, natomiast, wrażenia, że Dukaj kreuje - wyjątek czynię dla Gierosławskiego - bohaterów na tyle wyrazistych, i opisanych tak jak się zwykło w Literaturze (nie w standardach SF) opisywać czyjeś życie wewnętrzne (kłaniają się Dostojewski, Proust, choć może to za wysokie progi dla J.D.), by miało się szczególną ochotę dyskutować nad ich psychologią. Popatrz na ten opis z "Czarnych..." przecież tam jest zasadniczo sam behawior - owszem, niby to podkreśla niejakie uprzedmiotowienie aktu (i ogólnie spłycenie więzi międzyludzkich w tym świecie), ale bohaterowie Dukaja - co zbliża go w tym względzie do znacznie gorszej SF - to są marionetki, nie ludzie. Psychiki tam chyba jeszcze mniej niż u Hala i Eri (prawda: Dukaj broni się innymi walorami swej prozy, jak to często w wypadku co lepszej fantastyki naukowej bywa, ale to już dawno ustaliliśmy ;)).

"Diuna"... Powiedzmy, że odebrałaś mi ochotę na bronienie jej. Bo dobrze opisana psychika zbudowana na dość bzdurnych założeniach (rodem z bajki o kosmicznych feudałach) w istocie może być dość powabna literacko (przynajmniej jak na pewien sort literatury), ale poznawczo nic nie wnosi. To coś jak misternie skonstruowana koncepcja zielonej magii w fantasy - oderwana od życia abstrakcja.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 13, 2016, 02:10:43 pm
Przy czym: jasne, nie jest to od czapy, a w ramach sedna istotnego podwątku dyskusji, bo ilustruje do jakich skutków praktycznych może prowadzić amerykańskie prawo zawierające definicję entuzjastycznej zgody (o którym mowa w filmiku wrzuconym przed cytatem), jeśli je potraktować zbyt martwo i rygorystycznie. Przy czym to jakby drugie ekstremum. Sytuacja z Halem i Eri (gdzie zgoda może i jest, ale entuzjazmu nie widać) - jest pierwszym.
A jak tak, to zgoda - faktycznie drugi koniec ekstremkijka;)
Cytuj
Nie mam, natomiast, wrażenia, że Dukaj kreuje - wyjątek czynię dla Gierosławskiego - bohaterów na tyle wyrazistych, i opisanych tak jak się zwykło w Literaturze (nie w standardach SF) opisywać czyjeś życie wewnętrzne (kłaniają się Dostojewski, Proust, choć może to za wysokie progi dla J.D.), by miało się szczególną ochotę dyskutować nad ich psychologią.
Dostojewski i Proust są wyjątkami - nawet w swojej działce. No...można by tu jeszcze kilka nazwisk dopisać.
Wydaje mi się, że tego w ogóle nie ma w SF - tzn. być może jest na poziomie gimnazjalnym - w jakiś seriach, sagach, ale tylko podejrzewam, bo jak wiesz nie lubię ich czytać.
Cytuj
Popatrz na ten opis z "Czarnych..." przecież tam jest zasadniczo sam behawior - owszem, niby to podkreśla niejakie uprzedmiotowienie aktu (i ogólnie spłycenie więzi międzyludzkich w tym świecie), ale bohaterowie Dukaja - co zbliża go w tym względzie do znacznie gorszej SF - to są marionetki, nie ludzie. Psychiki tam chyba jeszcze mniej niż u Hala i Eri (prawda: Dukaj broni się innymi walorami swej prozy, jak to często w wypadku co lepszej fantastyki naukowej bywa, ale to już dawno ustaliliśmy ;)).
Rajt.
Ale jest tam Czarny - który psychiki własnej i cudzej ma po uszy;) Szkoda, że jego wątek się tak szybko kończy.
Zresztą - może o to właśnie chodzi? Jaki świat taka psyche? Bo jaka ma być w spłyconym świecie z nakładkami? Kiedy wszystko się miesza, plącze i przepływa?
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 13, 2016, 02:34:30 pm
No...można by tu jeszcze kilka nazwisk dopisać.

Można :).

Wydaje mi się, że tego w ogóle nie ma w SF - tzn. być może jest na poziomie gimnazjalnym - w jakiś seriach, sagach, ale tylko podejrzewam, bo jak wiesz nie lubię ich czytać.

Jak o poziomie gimnazjalnym mowa, to zaraz się np. powieści starwarsowe nasuwają. Tam - mimo rozbudowanego, często, obrazu świata - na bohaterów idzie nacisk, a ich życie wewnętrzne (z paroma drobnymi wyjątkami) na tym właśnie poziomie jest opisane.

Rajt.
Ale jest tam Czarny - który psychiki własnej i cudzej ma po uszy;) Szkoda, że jego wątek się tak szybko kończy.

Tak, tylko Czarny to jest ten sam problem jaki znamy z "Diuny" - teoretycznie nadludzka istota niby (telepata w końcu), a w praktyce w zasadzie stuprocentowy człowiek, ino znękany tym, co się z cudzych mózgownic wylewa*. Przy tym dubeltowo niemożliwy. Raz - bo nic nie wskazuje, by istniała telepatia jako zjawisko. Dwa - nawet gdyby istniała, to nie istniałby taki telepata. Pamiętasz ten dialog?

"– Oni nie są szaleni, ale nie są i normalni w zwykłym znaczeniu słowa – powiedziała mu podczas lunchu w przerwie negocjacji z Numerem 2, cztery miesiące temu. – Niech pan zapomni o tych filmach pełnych efektów specjalnych, rojących się od maniaków władzy, psychopatów. Wszystko nonsens.
Hunt słuchał w milczeniu, wzrokiem opartym na jej twarzy manifestując swe zainteresowanie tematem. Nie przerywa się ekspertom perorującym o swych specjalnościach, tego rodzaju pokory zdążył się już na swym wygnaniu nauczyć. Jedli w restauracji na siedemdziesiątym piętrze, przez otwarte na taras drzwi i okna widać było lustrzane szyby dwóch pięter Centrali w Cygnus Tower po drugiej stronie ulicy. Tu, w „Santuccio”, jadała większość zatrudnionych w Zespole.
– Najpierw proszę przyjąć do wiadomości – kontynuowała Vassone, pozornie skupiona na swym steku – iż telepatia – bierna, czyli jednokierunkowa, bo z inną na razie nie zetknęliśmy się, chyba że wszystkich ludzi uznamy za telepatów – jest immanentną cechą osobniczą, determinowaną genetycznie i w żadnym razie nie podlegającą wytłumieniu, zanikowi czy zewnętrznym manipulacjom, farmakologicznym bądź innym. Hacjenda to nic innego, jak wyrzucanie pieniędzy w błoto.
– Ale ewolucjoniści – wtrącił się jednak Hunt, by popisać się podkradzioną wiedzą – utrzymują, że skoro telepatia byłaby możliwa, to kiedyś pojawiłaby się w mutacji i stała dominantą gatunkową; a nie jest.
– Argumentacja taka – odparła Vassone, unosząc widelec – opiera się na domyślnym założeniu, iż telepatia jest z punktu widzenia doboru naturalnego czynnikiem pozytywnym, czyli zwiększającym szanse rozprzestrzenienia się genomu, w skład którego wchodzą geny ją kodujące. Tymczasem jest to twierdzenie bezpodstawne. Co więcej, w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z naszymi telepatami mógłby ktoś wysnuć wniosek, iż stanowi ona wręcz mutację letalną. Na przykład Krasnow tak uważa.
– Krasnow...! – parsknął Hunt. Nigdy nie zaszkodzi zgodzić się z osobistymi uprzedzeniami eksperta.
– Ja nie posuwałabym się aż tak daleko – wzruszyła ramionami Marina – niemniej w oczywisty sposób jest to cecha upośledzająca. A cofnąwszy się do poziomu zwierzęcego, mamy pełne prawo uważać ją za zgoła kalectwo: proszę sobie wyobrazić mięsożercę, który czuje to samo, co jego ofiara. Nic dziwnego, że te geny, pojawiwszy się, giną „bezpotomnie”. Na dodatek pojawiają się bardzo rzadko. No, chyba że mamy właśnie taką erę Chaosu Genowego.
Szybkimi, chirurgicznymi cięciami odkroiła kawałek mięsa, uniosła do ust, przeżuła, połknęła. Miała małe, ładnie wykrojone usta, warg nie malowała. Błyskały między nimi drobne, śnieżnobiałe zęby.
Mięsożerca, pomyślał Hunt, mięsożerca.
– Ale wróćmy do ludzi. – Upiła wina. – Chcąc mieć jakie takie pojęcie o psychice telepatów, zacząć należy od ich dzieciństwa, a nawet jeszcze wcześniej – od fazy prenatalnej. Nie jest bowiem tak, iż płód stanowi niewrażliwy na wszystko przedorganizm o nie funkcjonującym mózgu. W istocie każdy chyba zdaje sobie sprawę, iż do płodu dociera bardzo wiele z rzeczy rozgrywających się w otoczeniu. Nie mówię tu aż o Grofowskiej psychologii transpersonalnej, bo upowszechnienie inkubów sfalsyfikowało jej dogmaty traumy połogowej; ale życie psychiczne człowieka bez wątpienia nie zaczyna się w momencie odcięcia jego pępowiny. Dziecko rozpoznaje i lubi muzykę, którą szczególnie często puszczano blisko jego inkuba – te i tym podobne banały znajdzie pan w byle poradniku inkubologicznym. Jednak w przypadku telepaty dochodzi kolejny bardzo ważny zmysł. Już bowiem w fazie prenatalnej, gdy tworzą się i zaczynają krystalizować struktury mózgu, telepata otwarty jest na obce myśli. Jego coraz bardziej świadomy umysł tonie w powodzi odczuć i uczuć należących do osób przebywających w bezpośredniej bliskości inkuba. Normalne dziecko nie pozna pełnego spektrum doznań wzrokowych, słuchowych, węchowych, dotykowych i tak dalej – wcześniej niż na określonym etapie rozwoju. Telepata zaś napakowany jest tym wszystkim zanim jeszcze w ogóle posiada odpowiednie dla owych zmysłów organy: widzi bez gałek ocznych, smakuje bez kubków smakowych.
Co powiedziawszy pociągnęła kolejny mały łyk wina, uniosła wzrok i uśmiechnęła się porozumiewawczo do Hunta kątem ust. Czego miałoby dotyczyć to porozumienie? żartu? jego podtekstu? sytuacji? Hunt mógł się tylko domyślać. Lecz i tak odpowiedział uśmiechem. W ten oto sposób wzajemnie wprowadzali się w błąd. Piętrowe nieporozumienia kumulowały się obustronnym skrępowaniem i konfuzją. Nicholas nie wykluczał, iż Marina ma go za podobnie tajemniczego, jak on ją. Tej bariery nie da się w żaden sposób przebić.
Jakże w takich momentach zazdrościł telepatom ich pewności obiektywnej prawdy o ludziach, umiejętności spojrzenia na siebie z zewnątrz.
– Zresztą – podjęła Vassone, odstawiwszy kieliszek – wydaje się to mniej ważne w porównaniu z drugim rodzajem wpływu: importowanymi bezpośrednio do jego umysłu cudzymi myślami i uczuciami. Nie dziwota, że telepaci charakteryzują się tak wysoką inteligencją i zdolnościami lingwistycznymi, prawie wszystko poszło im w płaty czołowe. Otrzymujemy tu wizję brutalnej inwazji językowej na młody, dopiero organizujący się umysł. Wyobraźmy sobie sytuację następującą: w fotelu przy inkubie ktoś czyta książkę. Nie dosyć, że umysł płodu skuwany jest przedwcześnie formalizmami języka, to na dodatek dostaje gigantyczną dawkę kontekstowych wrażeń i sztywnych denotacji. Zauważmy: w desygnacie konkretnych słów każdy z nas widzi jednak co innego, zależnego od jego skumulowanych jednostkowych doświadczeń, i czytając słowo „ptak” co innego automatycznie wyświetla mu się pod czaszką. A skąd pochodzą doświadczenia telepaty? To doświadczenia doświadczeń; kradnie je od innych ludzi, od wielu różnych ludzi.
– Chce pani powiedzieć, że on, mhm, dziedziczy psychikę rodziców?
– To zbyt duże uproszczenie. Wszak to niekoniecznie muszą być prawni rodzice, zresztą zazwyczaj wchodzi w grę znacznie większa liczba osób: sąsiedzi, krewni, znajomi, technik inkubacyjny, fachowcy wezwani do naprawy klimatyzacji... Pojmuje pan? I nie jest to też żadna prosta wypadkowa, jak to sobie można wyobrażać przez analogię z dziedziczeniem losowego puzzle'a DNA matki i ojca w naturalnym procesie rozmnażania. Ale jednak część prawdy w tym jest: to są fundamenty, na których wzniesie się psychika telepaty. Wszakże nigdy – i tu docieramy do kolejnej istotnej kwestii – nie będzie to psychika choćby przystająca do uznawanej za normalną u nietelepatów. Nie chcę tu wchodzić w subtelności psychologii, spróbuję rzecz zobrazować prostymi przykładami. Ma pan dzieci?
– Nie.
– A zetknął się pan? Małe, kilkuletnie.
– To znaczy, wie pani...
– Małe dziecko nie wyodrębnia się ze świata w sposób, który my, dorośli, uznajemy za do tego stopnia naturalny, że aż pomijalny w opisie. Gdy już zacznie mówić – proszę kiedyś przy okazji zwrócić uwagę – nie używa nawet zaimka „ja”. Przejście od zewnętrza do własnej jaźni jest ciągłe. „Jasiowi zimno”. „Jaś chce to zobaczyć”. „Jaś jest głodny”. Tak właśnie, w trzeciej osobie. A teraz proszę sobie wyobrazić dziecko, które postrzega świat tyleż własnymi zmysłami, co poprzez zmysły cudze, ludzi go otaczających. Dziecko, które postrzega samego siebie – z zewnątrz właśnie. Z cudzymi myślami, wrażeniami. Moim zdaniem to w ogóle jest cud, że oni wykształcają jakąkolwiek osobowość i że są zdolni do samodzielnej egzystencji.
– Noo, nie wszyscy.
– Na szczęście dla nas. Dla mnie. – Uniosła w toaście kieliszek. Znowu uśmiech."


"Czarne..."

Sam Dukaj udowodnił tu z detalami, że Czarny to byt niemożliwy. Powołany do bytu tylko przez cud autorskiego chciejstwa i przywiązania do SFowych konwencji. To jest postać z komiksu.



* A wylewa się, wiadomo, rynsztok:

"Samolot schodził do La Guardii po jakiejś przedziwnej spirali, coraz to inna część metropolii płonęła jasnymi kolorami za iluminatorem. Zimna rozpacz zalewała umysł Czarnego, choć odwracał głowę od ekranów widokowych. Tam ludzie, miliony ludzi. Utonę. Tsunami czerni. Kto uratuje, gdym samotny w tysięcznym tłumie. Jezu Chryste.
Pasażerka z żeńskiego przedziału onanizowała się w myślach, biznesmen z fotela na przodzie upokarzał się wspomnieniem pogardy szefa, niemowlę w ramionach matki śniło o analnych rozkoszach, matka zaś z zimną nienawiścią do samej siebie wyrzucała sobie słabą wolę, która nie pozwoliła wówczas jej dłoni opaść na TERMINATE inkuba; a steward marzył o ataku terrorystów, krwi pasażerów na suficie.
Czarny z trudem powstrzymywał szloch. Kogoś musiał tu boleć żołądek, bo Czarnego aż skręcało, kulił się mimo pasów. Próbował się skupić na celu, na konieczności – ale oni wszyscy też mieli ojców i obraz się rozmywał, miłość, nienawiść i obojętność odkształcały wspomnienia, również te nadmiarowe. Steward się zaniepokoił, już chciał podejść, zapytać – więc Czarny się wyprostował, wygładził twarz.
Gdy wylądowali, odczekał, aż wszyscy wyjdą i wstał na końcu. Biały rękaw był jak pępowina łącząca kadłub maszyny z Tłumem-matką. Szedł naprzód, śmiertelnie przerażony. Buchało mu w twarz gęstą czernią. Spojrzał na bilet, by przypomnieć sobie swe nazwisko; zaraz zgubił myśl o przyczynie spojrzenia. Kilkakrotnie przystawał. Potwornie bolały go nogi. Za bramką naszła go urzędnicza frustracja, nakrzyczał na celnika w zapożyczonym języku."


"Czarne..."

Zresztą - może o to właśnie chodzi? Jaki świat taka psyche? Bo jaka ma być w spłyconym świecie z nakładkami? Kiedy wszystko się miesza, plącze i przepływa?

Uznałbym to za programowe, gdyby nie było tego problemu w (prawie) każdym dukajowym utworze.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 13, 2016, 02:53:44 pm
Wydaje mi się, że jakakolwiek wizja człowieka przyszłości jest nieprawdopodobna (w odbiorze) w tym sensie, że zazwyczaj ujmuje coś z człowieka obecnego.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 13, 2016, 03:53:05 pm
Wydaje mi się, że jakakolwiek wizja człowieka przyszłości jest nieprawdopodobna (w odbiorze) w tym sensie, że zazwyczaj ujmuje coś z człowieka obecnego.
Ujmuje. Niemniej osadza go w świecie przedstawionym - może więc powinna go w nim uprawdopodobnić - w sensie pokazania możliwych przemian.
A że świat w SFie jest często światem maszyn, to i psyche na miarę. Bez finezji. Zimna, logiczna, zadaniowa.
Sam Dukaj udowodnił tu z detalami, że Czarny to byt niemożliwy. Powołany do bytu tylko przez cud autorskiego chciejstwa i przywiązania do SFowych konwencji. To jest postać z komiksu
Nie sądzę - przefiltrował opisywane społeczeństwo - przez psyche Czarnego. Takie lusterko?
Ja w tym komiksu nie widzę. Ba...może nawet cała reszta jest komiksowa?;)
Właśnie...ten rynsztok...cytując...w ich świecie: każdy jest potencjalnym wrogiem. Stąd podsłuchy, podglądy i cała reszta.
Taka różna od tej zalewającej informacyjnej czerni?

Poza tym nie chodziło mi o możliwość zjawiska - a o fakt umieszczenia postaci z wielowymiarową psyche.
Z drugiej - co za różnica czy telepata "naturalny", czy człek z wszczepkami, nakładkami - podłączony do sieci, z której pobiera "myśli", włamuje się do cudzych. To nie forma telepatii? Kradzieży myśli? - tyle, że przy użyciu maszyny?
Coś w te strony:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Interfejs_m%C3%B3zg%E2%80%93komputer#Cicha_komunikacja_.28.22syntetyczna_telepatia.22.29 (https://pl.wikipedia.org/wiki/Interfejs_m%C3%B3zg%E2%80%93komputer#Cicha_komunikacja_.28.22syntetyczna_telepatia.22.29)
Czy czasem oni nie stworzyli "sztucznej" - przy użyciu tech - telepatii?;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 13, 2016, 08:26:48 pm
Nie mogę się oprzeć. Nie wypiłem dziś brytu?
Cytuj
To nie będzie aktów agresji?  ;)
Taa... pomyślałem, jak zwykle - zrób to (jeszcze raz) Sam!
Ilustracja filmowa, tylko Hal więcej brutalny.
I nie z gwiazd wrócił, choć czas się zgadza.
Na wszelki wypadek, czyli specjalnie dla Rema, stygmatyzuję;
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/5a/Polish_tv_rating_system_18_2011.svg/30px-Polish_tv_rating_system_18_2011.svg.png)
https://www.youtube.com/watch?v=b4Y_vOxJ1Kg (https://www.youtube.com/watch?v=b4Y_vOxJ1Kg)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 13, 2016, 10:29:18 pm
Nie mogę się oprzeć. Nie wypiłem dziś brytu?
Zaryzykuj i wypij;)
Całkiem zapomniałam o tym filmie.
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/5a/Polish_tv_rating_system_18_2011.svg/30px-Polish_tv_rating_system_18_2011.svg.png)
A w takim tłumaczeniu na pewno nie widziałam;)
Hal bardziej...bo hamerykański;)
Ale jak patrzę mieli krótkoterminowe prognozy: film z 1993 - już w 1996 totalny bałagan w Los A. i możliwa hibernacja - rok 2032 sielanka - najgorsze przestępstwo to graffiti, a policja-klucha;)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 14, 2016, 01:31:54 am
Wydaje mi się, że jakakolwiek wizja człowieka przyszłości jest nieprawdopodobna (w odbiorze) w tym sensie, że zazwyczaj ujmuje coś z człowieka obecnego.

Musi ujmować. Statystyczny współczesny też nie robi mieczem, nie odróżnia tropów zwierzyny, nie wie gdzie najlepiej owce wypasać, nie zna się na trójpolówce i nie odróżni kto prawowierny, kto heretyk* ;).

* A propos:

    "Człowiek siedzący obok nagle zagadnął Padwaya: - Co to za beberelucha, przyjacielu, którą ty i ten jednooki pijecie?
    - A, to tylko taki zagraniczny napój zwany brandy - odpowiedział zakłopotany Padway.
    - Zgadza się, jesteś cudzoziemcem. Odgaduję po akcencie.
    Twarz mu się rozjaśniła.
    - Wiem. Jesteś Persem. Znam akcent perski.
    - Niezupełnie - odrzekł Padway. - Znacznie dalej.
    - Aha! I jak ci się podoba w Rzymie?
    - Podoba mi się jak dotąd.
    - Niczego nie widziałeś - odpowiedział tamten. Było zupełnie inaczej, zanim przyszli Goci. - Zniżył konspiracyjnie głos: - I nie będzie zawsze tak, jak jest. Zważ na moje słowa.
    - Nie lubisz Gotów?
    - Nie. Musimy znosić ich prześladowania.
    - Prześladowania? - Padway aż uniósł brwi.
    - Prześladowania religijne. Nie będziemy tego znosić wiecznie.
    - Myślałem, że Goci pozwalają każdemu czcić takiego Boga, jak mu się żywnie podoba.
    - I o to chodzi. Zmuszają nas, ortodoksów, żebyśmy przypatrywali się, jak arianie, monofizyci, nestorianie i żydzi panoszą się bezkarnie, jakby ten kraj do nich należał. Jeśli to nie są prześladowania, to ciekawym, jak to nazwać?!
    - Chcesz powiedzieć, że jesteś prześladowany, bo heretycy nie są?
    - Właśnie, czy to nie jest oczywiste? Nie zniesiemy tego dłużej... Jakiego jesteś wyznania?
    - No cóż - odrzekł Padway - jestem kongregacjonalistą, jak to się u nas mówi. W moim kraju nie ma niczego bliższego ortodoksji.
    - Hm. Jeśli nie jesteś jednym z tych maronitów albo nestorianów, to może zrobimy z ciebie dobrego katolika.
    - Co znowu o nestorianach'' - zapytał Thomasus, który niespodziewanie się pojawił. - Tylko my mamy logiczne poglądy na naturę Syna: że był On człowiekiem, którego Ojciec nawiedził...
    - Bzdura! - warknął ortodoks. - Tego się można spodziewać po niedowarzonych amatorach teologii. Nasz pogląd o dualistycznej naturze Syna nieodparcie dowodzi, że...
    - Słyszysz, o Boże? Tak jakby jedna osoba mogła mieć więcej niż jedną naturę...
    - Wszyscyście powariowali! - huknął wysoki, ponury blondas o wodnistych, niebieskich oczach i ciężkim akcencie. - My arianie, jako ludzie rozsądni. brzydzimy się sporami teologicznymi, ale jeśli chcecie poznać zdrowy pogląd na naturę Syna...
    - Jesteś Gotem? - rzucił ostro ortodoks.
    - Nie, jestem Wandalem, uchodźcą z Afryki. Jak mówiłem - zaczął wyliczać na palcach - albo Syn był człowiekiem, albo bóstwem, albo czymś pomiędzy. Przypuśćmy, że nie był człowiekiem, a Bóg jest tylko jeden, więc nie był Bogiem. Więc musiał być...
    Od tej chwili sprawy potoczyły się za szybko, żeby Padway mógł za nimi nadążyć. Ortodoks podskoczył i zaczął wyć jak nawiedzony. Padway zrozumiał tylko, że termin "nikczemni heretycy" pojawiał się mniej więcej raz na zdanie. Blondas odrykiwał mu co i raz, a potem wszyscy zgromadzeni zaczęli wrzeszczeć:
    - Zjedz go, barbarzyńco! To ortodoksyjny kraj, a komu się nie podoba, niech się wynosi, skąd przyszedł... Cholerne głupoty o dualistycznej naturze, my monofizyci... Jestem jakobitą i zaraz komuś dołożę... Wyrzucić heretyków!... A ja jestem eunomianistą i zaraz dołożę dwóm na raz...
    Padway zobaczył nadlatujący przedmiot i dał nura pod stół. Kubek przeleciał mu koło ucha. Kiedy się podniósł, lokal wyglądał jak pole bitwy. Ortodoks trzymał nadętego jakobitę za włosy i tłukł go pięścią po twarzy. Blondas wymachiwał ławą nad głową i ryczał wandalską pieśń bojową. Padway uderzył w dołek jakiegoś championa ortodoksji, jego miejsce zajął natychmiast następny, znów cios w dołek, potem przewaliła się przez nich nawałnica.
    Przedzierał się przez kupę kopiących, wyjących ciał jak pływak walczący z prądem. Ktoś go złapał za stopę i usiłował ją odgryźć. Padway nosił jeszcze masywne angielskie buciory. To go uratowało, ale atak został ponowiony, tym razem na kostkę. Jęknął z bólu, wyrwał stopę i kopnął gryzonia w gębę. Gęba cicho zawyła. Z mściwą satysfakcją zastanawiał się, czy złamał napastnikowi nos, czy też wybił zęby.
    Heretycy byli w mniejszości, która kurczyła się, w miarę jak zbijano ich z nóg i wyrzucano za drzwi. Kątem oka dostrzegł błysk noża. Pomyślał, że to już najwyższy czas, by wybrać się do łóżka. Jako niewierzący nie był doprawdy zainteresowany pojedynczą, podwójną czy jakąkolwiek inną naturą Chrystusa. Thomasusa Syryjczyka odnalazł pod stołem - bankier aż piszczał ze strachu; tulił się do stołowej nogi jak marynarz do swej lubej po sześciu miesiącach na morzu. Padwayowi ledwie udało się go odciągnąć."


L. Sprague de Camp, "Lest Darkness Fall" ("Jankes w Rzymie" po naszemu ;))

Ujmuje. Niemniej osadza go w świecie przedstawionym - może więc powinna go w nim uprawdopodobnić - w sensie pokazania możliwych przemian.
A że świat w SFie jest często światem maszyn, to i psyche na miarę. Bez finezji. Zimna, logiczna, zadaniowa.

Bronisz Ty jednak uparcie tego Dukaja ;).

Nie sądzę - przefiltrował opisywane społeczeństwo - przez psyche Czarnego. Takie lusterko?
Ja w tym komiksu nie widzę. Ba...może nawet cała reszta jest komiksowa?;)
Właśnie...ten rynsztok...cytując...w ich świecie: każdy jest potencjalnym wrogiem. Stąd podsłuchy, podglądy i cała reszta.
Taka różna od tej zalewającej informacyjnej czerni?

Czarny jako lusterko? Ja nie o tym (w tej roli się sprawdza). Po prostu - może nie doceniam możliwości młodego ludzkiego mózgu - ale sądzę, że struktura synaptyczna jaką by sobie wytworzył tenże mózg człeczy, gdyby dane mu ją było kształtować w zacytowanych okolicznościach, nic by wspólnego z tym co rozumiemy przez ludzki umysł nie miała. Że jeśli nawet by jakiś Rozum tam się ukształtował, to tak byś z nim pogadała, jak z dzieckiem wychowanym przez wilki czy małpy. A Czarny, jednak, b. mało od nas odmienny (dlatego twierdzę, że równie mało realny co Spider-man).

(A każdy jest potencjalnym wrogiem i dziś, i zawsze był, z samej istoty ewolucji to wynika ;).)

Poza tym nie chodziło mi o możliwość zjawiska - a o fakt umieszczenia postaci z wielowymiarową psyche.
Z drugiej - co za różnica czy telepata "naturalny", czy człek z wszczepkami, nakładkami - podłączony do sieci, z której pobiera "myśli", włamuje się do cudzych. To nie forma telepatii? Kradzieży myśli? - tyle, że przy użyciu maszyny?
Coś w te strony:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Interfejs_m%C3%B3zg%E2%80%93komputer#Cicha_komunikacja_.28.22syntetyczna_telepatia.22.29 (https://pl.wikipedia.org/wiki/Interfejs_m%C3%B3zg%E2%80%93komputer#Cicha_komunikacja_.28.22syntetyczna_telepatia.22.29)
Czy czasem oni nie stworzyli "sztucznej" - przy użyciu tech - telepatii?;)

Ech, gdyby ta dukajowa telepatia technologiczna była, nie psioniczno-genetyczna, i mózgów już jako-tako rozwiniętych (nie: kształtujących się) dotyczyła, to bym nie sarkał, ino chwalił ;).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 14, 2016, 09:28:36 am
Musi ujmować. Statystyczny współczesny też nie robi mieczem, nie odróżnia tropów zwierzyny, nie wie gdzie najlepiej owce wypasać, nie zna się na trójpolówce i nie odróżni kto prawowierny, kto heretyk* ;).
Nie zgadzam się. Jak daleko sięgają źródła pisane nic się w człowieku jako takim nie zmieniło. W życiu codziennym występują analogi wszystkich wyżej podanych sytuacji. Nie ma żadnych przeszkód, aby to wróciło - tylko warunki zewnętrzne to sankcjonują. Jedynie ze względu na cywilizację mniejszy jest brutalizm życia, ale jak wynika z wiadomości telewizyjnych po pierwsze nie wszędzie (mówisz to co mówisz o pewnym wycinku), a po drugie to nie jest trwała zmiana, zadziwiająco łatwo tę brutalność przywrócić (Bałkany, Wietnam, II Wojna Światowa i tak dalej).
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 14, 2016, 10:00:52 am
Zależy w jakim sensie... Że da się to przywrócić, to ja nie kwestionują. Gdyby tych Obłocznych, na pokładzie tej rakiety, Lem dłużej/mocniej w tym dymie diabelskim wędził też by im wróciło, pierwsze jaskółki już było widać*.
Z tym, że mówiliśmy tu o codzienności. I o ile zgoda, że człowiek odpowiednio przez okoliczności wędzony, czy też do muru przypierany, zawsze będzie ten sam (pomińmy betryzowanych, cyborgów, produkty geninżynierii itp. byty hipotetyczne), o tyle człowiek codzienny, że tak powiem, co epoka będzie inny (czasem i co dekad parę, jak już tu zauważyliśmy na przykładzie tego, czy owego), i tego właśnie ukazania od dobrej SF bym oczekiwał (acz - owszem - błysnąć w oczy niezmiennością jądra też może, czasem nawet powinna).

* Jeden dialog startrekowy mi się zaraz przypomina, o schodzących na psy  ;) kolonistach z dalekiego pogranicza:
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 14, 2016, 10:34:59 am
To świadectwo plastyczności gatunku na nie trwałych jego zmian. Uważam, że to wszystko nie ma znaczącego wpływu TRWAŁEGO na ludzi.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 14, 2016, 11:39:29 am
Mistrz w "Arcywizji" sądził za pomocą mecenasa Finkelsteina i lorda Russela, że człowiek co do natury nie zmienił się nic a nic, tylko mu pewnych rzeczy "nie wypada" czynić. Postęp nastąpił w sawuarwiwrze, nie w moralności.
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 14, 2016, 12:10:28 pm
Bronisz Ty jednak uparcie tego Dukaja ;).
Nie pisałam w tym miejscu o Dukaju - ale nawet pasuje.
Po prostu w tych esefach ludziom apmputuje się  najczęściej - kolejne emocje - ale nie proponuje nic w zamian - prócz protokołów, mechaniki itp. Tym tropem to - ujmowanie.
Cytuj
Po prostu - może nie doceniam możliwości młodego ludzkiego mózgu - ale sądzę, że struktura synaptyczna jaką by sobie wytworzył tenże mózg człeczy, gdyby dane mu ją było kształtować w zacytowanych okolicznościach, nic by wspólnego z tym co rozumiemy przez ludzki umysł nie miała.
Czy wykształcone nowe umiejętności - powodują totalna odmienność umysłu? Czy istota "ludzkości" umysłu pozostaje?
Czarny biologicznie był identyczny. Więc i potrzeby tym zdeterminowane.
Różnił się umiejętnością "czytanie w ludziach" - zauważ, że jednokierunkową - żadna telepatia typu pogaduszki z kolegą.
Czyli nawet nie telepatia, a wyolbrzymiona empatia.
Cytuj
Że jeśli nawet by jakiś Rozum tam się ukształtował, to tak byś z nim pogadała, jak z dzieckiem wychowanym przez wilki czy małpy. A Czarny, jednak, b. mało od nas odmienny (dlatego twierdzę, że równie mało realny co Spider-man).
Nie bardzo rozumiem - jeśli ktoś podobny, to nierealny? Czyli np. osoby z zaburzoną  pamięcią foto, która działa odmiennie, od przeciętnej - są nierealne?
Cytuj
(A każdy jest potencjalnym wrogiem i dziś, i zawsze był, z samej istoty ewolucji to wynika ;).)
Przypominam, że to Ty wsadziłeś cytat o rynsztoku. A ja Ci napisałam, że nie ma żadnej różnicy między tym co odczuwa Czarny, a co reszta - różnica w intensywności.
Cytuj
Ech, gdyby ta dukajowa telepatia technologiczna była, nie psioniczno-genetyczna, i mózgów już jako-tako rozwiniętych (nie: kształtujących się) dotyczyła, to bym nie sarkał, ino chwalił ;).
Abstrahując od niemożliwości - bo i tak poruszamy się w SF  - czym się różni człek z wytrenowaną jakąś odczapną umiejętnością, od tego, któremu ją wszczepiono? Skoro wiadomo, ze jednako nieprawdopodobna?

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 14, 2016, 04:40:29 pm
Uważam, że to wszystko nie ma znaczącego wpływu TRWAŁEGO na ludzi.

Zasadniczo zgoda, bo trwałe zmiany niosą geny. Ale tylko zasadniczo, bo może to mieć jakiś wpływ na kryteria doboru, co po iluś pokoleniach może procentować.

(Zresztą nic nie jest trwałe i tak, bo wszystko ewoluuje ;).)

Postęp nastąpił w sawuarwiwrze, nie w moralności.

A bo moralność to tak naprawdę zawsze jest rezerwuar vivre ;), tylko z wyższą sankcją dosztukowaną, żeby lepiej wyglądało ;).

Po prostu w tych esefach ludziom apmputuje się  najczęściej - kolejne emocje - ale nie proponuje nic w zamian - prócz protokołów, mechaniki itp. Tym tropem to - ujmowanie.

I może dlatego lubię "Obłoki...", "Mgławice Andromedy" i "StarTreki" (choć jedne ukąszone heglowsko, drugie - holiłódzko ;)), że one nie tylko amputują, kastrują...

(Nawiasem: betryzacja chyba też nie tylko, wbrew pozorom. Ten świat zbetryzowanych barwny, kolorowy... Chyba też swoje uroki miał.)

Czy wykształcone nowe umiejętności - powodują totalna odmienność umysłu? Czy istota "ludzkości" umysłu pozostaje?
Czarny biologicznie był identyczny. Więc i potrzeby tym zdeterminowane.
Różnił się umiejętnością "czytanie w ludziach" - zauważ, że jednokierunkową - żadna telepatia typu pogaduszki z kolegą.
Czyli nawet nie telepatia, a wyolbrzymiona empatia.

Dobra, tylko skup się na słowach Vassone - to napakowanie bodźcami (przeciążenie nimi, na mój rozum) kształtującego się układu nerwowego, w dodatku bodźcami innymi niż normalnie taki układ odbiera, to odczuwanie myśli/emocji innych (problemy - mówiąc eufemistycznie - z kształtowaniem świadomości własnego "ja" gwarantowane; zauważ zresztą ile lat kształtuje się taka świadomość u dziecka, o czym skądinąd J.D. ustami V. wspomina). To nie jest mózg z jedną dodatkową umiejętnością, to jest mózg, którego sieć połączeń kształtowana jest od samego początku przez zupełnie inny zestaw bodźców, i sam Dukaj przyznaje, że to się nie może udać (powtórzę: "- /.../ Moim zdaniem to w ogóle jest cud, że oni wykształcają jakąkolwiek osobowość i że są zdolni do samodzielnej egzystencji. – Noo, nie wszyscy."), ale potem cudowne wyjątki dopuszcza, bo mu fabularnie potrzebne.

Nie bardzo rozumiem - jeśli ktoś podobny, to nierealny? Czyli np. osoby z zaburzoną  pamięcią foto, która działa odmiennie, od przeciętnej - są nierealne?

Patrz poprzedni akapit ;).

Abstrahując od niemożliwości - bo i tak poruszamy się w SF  - czym się różni człek z wytrenowaną jakąś odczapną umiejętnością, od tego, któremu ją wszczepiono? Skoro wiadomo, ze jednako nieprawdopodobna?

Bo co innego jak nadmiarową możliwość dostanie już ukształtowany układ nerwowy, którego struktury synaptyczne powstały w normalnych warunkach.

(Przy czym, żeby była jasność: nie uważam, że "Czarne oceany" są pozycją bezwartościową. Wizja możliwego społeczeństwa niedalekiej przyszłości wydaje mi się tam wcale przytomna*.)

* Aczkolwiek w świetle tego, co widzimy, że zachodzi w polityce, obecnych trendów i wychyleń wahadła, można mieć wrażenie, że wizja owa błyskawicznie zmierza w kierunku stania się historią alternatywną... I to w roli alternatywy wcale kuszącą, choć intencjonalnie miała stanowić raczej czarny scenariusz... (U Dukaja, bowiem, na szczycie piramidy znajdują się technokraci i knajpiano-salonowi gracze spod znaku przysłowiowego "mordo ty moja!" ;), tymczasem nadchodzi raczej czas wkurzonych i populistów.) Widać stąd zresztą, po raz kolejny, że o ile prognozowanie postępów technologii i ich konsekwencji idzie SF jako-tako, o tyle z rozkładami wektorów dynamiki procesów społecznych nieszczególnie sobie radzi...
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: liv w Listopada 16, 2016, 02:44:19 pm
A to właściwie ciekawe. To Lemowskie założenie, że skłonność do podejmowania ryzyka jest w sposób konieczny związana z agresją. To nieoczywiste. Nie widzę tego związku. To jest kolejna rzecz, która mi nie gra w  "Powrocie z gwiazd".
W książce jest próba wyjaśnienia. Z tekstu wynika też, że "zdjęcie" z psyche agresji i zdolności do ryzykowania to nie efekt wynikowy, tylko oba zabiegi celowe. Ale w tym wypadku tekst ma prawo być nieprecyzyjny i niejasny gdyż;
Kiedy siadałem do "Powrotu z gwiazd", wiedziałem tylko, że kosmonauta wraca po dziesięcioletniej podróży na Ziemię, gdzie upłynęło w tym czasie 140 lat... A zatem zetknie się z nową, inną cywilizacją. Było w tym coś zabawnego: siedzę, piszę, bohater nawiązuje pierwsze rozmowy. Pada słowo "betryzacja", sam jeszcze nie wiem, co to jest, uczestnicy dialogu zaczynają wyjaśniać, nawet ja zaczynam być ciekaw, co to będzie, tekst zaczyna się sam "dziać" i tak jakoś rodzi się koncepcja. Że na ludziach dokonano pewnego zabiegu - ich mózgi pozbawiono zdolności wyobrażenia sobie, iż można zabić człowieka..."
http://web.archive.org/web/20071218120126/http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ekurier.php?ID=artykul&ID2=9&ID3=1 (http://web.archive.org/web/20071218120126/http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ekurier.php?ID=artykul&ID2=9&ID3=1)
Natomiast próba wyjaśnienia związku, czyli jak Lem to widział...taki fragment;
- Nie wiem, Hal. Myślę, że oni zrobili okropną rzecz. Oni zabili w człowieku czlowieka.
 - No, tego nie możesz twierdzić - powiedziałem słabo. - W końcu...
- Czekaj. Przecież to jest całkiem proste. Ten kto zabija, jest przygotowany na to, że jego zabiją, nie?
Milczałem.
- I dlatego, w w pewnym sensie, jest to konieczne, abyś mógł ryzykować wszystkim. My możemy. Oni nie.
Dlatego tak się nas boją.

str. 136
Z czego wynika, że małe ryzyka dopuszczalne?  8)

Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2016, 08:55:59 pm
Większość zabijających ludzi nie jest przygotowana na to, że ich zabiją.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 16, 2016, 09:47:09 pm
Trzymajmy się wątku.
Ja uważam że u HETERO skłonność do ryzyka jest związana ze skłonnością do agresji. Ale jak jest u HOMO - intuicja nic mi nie podpowiada...
R.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 16, 2016, 09:59:15 pm
Tak? Mam sporą skłonność do ryzyka w stosunku do swojej osoby, a agresywny nie jestem.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 16, 2016, 10:28:26 pm
Każdy agresor tak twierdzi. 
Liczy się tylko duża krzyżowa statystyka. Oraz intuicja, ma się rozumieć.
R
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 17, 2016, 12:12:17 am
Ale w tym wypadku tekst ma prawo być nieprecyzyjny i niejasny gdyż;
Kiedy siadałem do "Powrotu z gwiazd", wiedziałem tylko, że kosmonauta wraca po dziesięcioletniej podróży na Ziemię, gdzie upłynęło w tym czasie 140 lat... A zatem zetknie się z nową, inną cywilizacją. Było w tym coś zabawnego: siedzę, piszę, bohater nawiązuje pierwsze rozmowy. Pada słowo "betryzacja", sam jeszcze nie wiem, co to jest, uczestnicy dialogu zaczynają wyjaśniać, nawet ja zaczynam być ciekaw, co to będzie, tekst zaczyna się sam "dziać" i tak jakoś rodzi się koncepcja. Że na ludziach dokonano pewnego zabiegu - ich mózgi pozbawiono zdolności wyobrażenia sobie, iż można zabić człowieka..."

Zaraz nam udowodnisz, że Lem pisał na pałę, a my przesadnie serio rzecz traktujemy ;).  Ale "Solaris" też tak pisał, a ileż analiz tego dzieła powstało...

Natomiast próba wyjaśnienia związku, czyli jak Lem to widział...taki fragment;
- Nie wiem, Hal. Myślę, że oni zrobili okropną rzecz. Oni zabili w człowieku czlowieka.
 - No, tego nie możesz twierdzić - powiedziałem słabo. - W końcu...
- Czekaj. Przecież to jest całkiem proste. Ten kto zabija, jest przygotowany na to, że jego zabiją, nie?
Milczałem.
- I dlatego, w w pewnym sensie, jest to konieczne, abyś mógł ryzykować wszystkim. My możemy. Oni nie.
Dlatego tak się nas boją.

Tu mi przypomniałeś jeden odcinek (http://andromeda.wikia.com/wiki/Una_Salus_Victus) "ST" pozbawionego znaku "ST" przez spory epigonów, w którego ostatnich zdaniach ichni kapitan tak odrzekł jednemu ze swych oficerów:

Tyr: You called down fire on your own position. An act of unmitigated insanity. Now, your adversary knows just how far you are willing and able to go. As a result, you've rendered yourself vulnerable.
Hunt: Una Salus Victus, Tyr. It's not about being invulnerable. It's about being ready for anything.


Komentując wcześniejsze swe czyny:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=2rAaTAAwjm8#t=244 (https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=2rAaTAAwjm8#t=244)

Bo betryzowanym - jak widać - też tej gotowości brak.

Większość zabijających ludzi nie jest przygotowana na to, że ich zabiją.

To prawda. I powiem więcej - moim zdaniem poczucie, że ich też mogą zabić gotowe by było większości z nich odebrać chęć do zabijania innych. Znaczy: sądzę, że entuzjastyczne pchanie się do wojska, mafii, band kibolskich itp. (przy wszelkich różnicach między nimi) ma często związek z deficytem zdolności uświadomienia sobie ryzyka.

Ja uważam że u HETERO skłonność do ryzyka jest związana ze skłonnością do agresji. Ale jak jest u HOMO - intuicja nic mi nie podpowiada...

Postudiuj dzieje (i mity) Grecji. Tam sporo było homo. Często skłonnych do ryzyka i agresji.

ps. Uświadomiłem sobie, że przy wyliczaniu tych SFowych skojarzeń agresji z czymś cennym dla człowieczeństwa zapomniałem o pewnej b. słynnej scenie:
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 17, 2016, 01:14:24 am
Czy wykształcone nowe umiejętności - powodują totalna odmienność umysłu? Czy istota "ludzkości" umysłu pozostaje?
Czarny biologicznie był identyczny. Więc i potrzeby tym zdeterminowane.
Różnił się umiejętnością "czytanie w ludziach" - zauważ, że jednokierunkową - żadna telepatia typu pogaduszki z kolegą.
Czyli nawet nie telepatia, a wyolbrzymiona empatia.
Dobra, tylko skup się na słowach Vassone [...]"Moim zdaniem to w ogóle jest cud, że oni wykształcają jakąkolwiek osobowość i że są zdolni do samodzielnej egzystencji. – Noo, nie wszyscy."
Ty też się skup;))
Mówimy o zupełnie wydumanej opcji...więc ja to bardziej traktuję jako przerośniętą empatię.
Cóżeś się tak czepnął tej Wazon (skąd w ogóle pomysł, że Dukaj mówi jej usty? gdzieś o tym opowiadał?)?;)
Poza wszystkim....cud nie cud: wykształcają osobowość;)
Nie bardzo rozumiem - jeśli ktoś podobny, to nierealny? Czyli np. osoby z zaburzoną  pamięcią foto, która działa odmiennie, od przeciętnej - są nierealne?
Patrz poprzedni akapit ;).
Ale co? Osoby podobne do nas, ale z inaczej rozwiniętym od dzieciństwa mózgiem są nierealne?
Czarny ma osobowość i wszystko jak człek - "tylko" prześwietla każdego. Ma nadmiar bodźców - nadpobudliwe neurony lustrzane?;)
A co np. z osobami z szeroko pojętym autyzmem? I zespołem sawanta?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant (https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant)
Są nierealne? Bo poniekąd - cudowne?;)
Cytuj
Bo co innego jak nadmiarową możliwość dostanie już ukształtowany układ nerwowy, którego struktury synaptyczne powstały w normalnych warunkach.
Nie bardzo rozumiem jak ma to być dowodem, że wszczepka jest lepsza od naturki? Skoro na tę możliwość i tak jest nieprzygotowana? Chyba więc lepiej uczyć jej od dzieciństwa?;)
Sporne - to tak jakbyś był niesłyszącym od urodzenia i operacyjnie naprawiono by to powiedzmy około 40 - obdarzając Cię wyjątkowo czułym słuchem - wrzucono w środek hałaśliwego miasta. I tak kazano żyć. Myślisz, że taki człowiek poradzi sobie z nadmiarowością? Tak, ot? I każdy?
Cytuj
Przy czym, żeby była jasność: nie uważam, że "Czarne oceany" są pozycją bezwartościową.
Przy czym ja nigdzie nie napisałam, że są wartościową:)
Polityka z Oceanów - czyli poniekąd sedno - mnie zwyczajnie nudzi.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 17, 2016, 10:04:56 am
Poza wszystkim....cud nie cud: wykształcają osobowość;)

No w powieści - si, bo autor tak sobie życzy. Ale gdyby takie cuś  ;) zachodziło w realnym świecie, to zdaje mi się, że byłby z tym kłopot.

A co np. z osobami z szeroko pojętym autyzmem? I zespołem sawanta?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant (https://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant)
Są nierealne? Bo poniekąd - cudowne?;)

Kiedy dochodzisz do sawantów, to mam wrażenie, że jednak zaczynamy się rozumieć. Bo bycie sawantem ma swoją cenę w deficytach, poważnych deficytach, w innych zakresach. I - właśnie - na to mi wygląda, że u takiego telepaty (zwł. takiego, co to jeszcze w inkubie ;)) też by deficyty były, tylko - jak się zdaje - jeszcze potężniejsze. Bo, myliłby jego mózg potrzeby - nawet najprostsze, typu głód, czy parcie na pęcherz - własne z cudzymi, z emocjami to samo. I cudze myśli by nim rządziły, zanim miałby szansę swoje wypracować*.)

* Bazuję tu, oczywiście na - dość nieprecyzyjnym - dukajowym opisie.  I mam wrażenie, że - jak z betryzacją - dochodząc do pewnego poziomu wgłębiania się - od pewnej umowności się odbijamy. Bo przecie i J.D. filozof, nie neurofizjolog, i sama neurofizjologia mało jeszcze o mózgu wie. I problem całkowicie fikcyjny co jeszcze gorsza. Znaczy: zostają - nam obojgu - intuicje, a one, ledwo co to przyznałem, guzik warte ;).

Nie bardzo rozumiem jak ma to być dowodem, że wszczepka jest lepsza od naturki? Skoro na tę możliwość i tak jest nieprzygotowana? Chyba więc lepiej uczyć jej od dzieciństwa?;)

Lepsza, bo chyba bardziej prawdopodobny taki rodzaj interfejsu, niż telepatie wrodzone. I tu może by się i dało od dziećiństwa - choć nie ryzykowałbym w życiu płodowym i do 4 roku życia nie-płodowego ;) - choćby już dlatego, że da się regulować stężenie odbieranych informacji tak, by mózg nadążał.

Przy czym ja nigdzie nie napisałam, że są wartościową:)
Polityka z Oceanów - czyli poniekąd sedno - mnie zwyczajnie nudzi.

No, mnie się tam warstwa społeczna - te ewolucje obyczajów, mód - wydawała prawdopodobna, i splatanie wirtualności z realnością sensownie ukazanym zdawało (wiadomo, raczkującą tzw. AR mamy, w "Czarnych..." to poszło dalej), i to mnie tam intrygowało (nie psychomemy i telepatie, jako baśni przynależne). Ale - jak mówię - coś mi się widzi, że ulega właśnie ta wizja falsyfikacji.
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Listopada 17, 2016, 12:15:03 pm
Kiedy dochodzisz do sawantów, to mam wrażenie, że jednak zaczynamy się rozumieć. Bo bycie sawantem ma swoją cenę w deficytach, poważnych deficytach, w innych zakresach. I - właśnie - na to mi wygląda, że u takiego telepaty (zwł. takiego, co to jeszcze w inkubie ;)) też by deficyty były, tylko - jak się zdaje - jeszcze potężniejsze. Bo, myliłby jego mózg potrzeby - nawet najprostsze, typu głód, czy parcie na pęcherz - własne z cudzymi, z emocjami to samo. I cudze myśli by nim rządziły, zanim miałby szansę swoje wypracować*.)
Jasne, że ten telepata jest szyty grubymi...;)
Z tym, że Ty napisałeś o niemożliwości istnienia takich "przeładowanych" ludzi.
Dlatego podałam ich przykład - ludzi z szeroko pojętym autyzmem (nie tylko sawantów) - jako osób z "cudownymi" umiejętnościami - funkcjonujących w społeczeństwie. Realnych --nie żadnych spider manów (jak ich nazwałeś).
Niekoniecznie z poważnymi deficytami:
http://www.arslibra.pl/artykuly.urodzony.niebieskiego.dnia.html (http://www.arslibra.pl/artykuly.urodzony.niebieskiego.dnia.html)
A np. synestezja (niektórzy łączą ją z autyzmem) - trudno powiedzieć, że osoby nią dotknięte mają poważne deficyty:
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105645,15950253,Synestezja__czyli__widzenie__dzwiekow.html
 (http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105645,15950253,Synestezja__czyli__widzenie__dzwiekow.html)
Natomiast mogą cierpieć od nadmiarowości danych:
http://konektia.pl/artykuly/385-synestezja (http://konektia.pl/artykuly/385-synestezja)

Cytuj
* Bazuję tu, oczywiście na - dość nieprecyzyjnym - dukajowym opisie.  I mam wrażenie, że - jak z betryzacją - dochodząc do pewnego poziomu wgłębiania się - od pewnej umowności się odbijamy. Bo przecie i J.D. filozof, nie neurofizjolog, i sama neurofizjologia mało jeszcze o mózgu wie. I problem całkowicie fikcyjny co jeszcze gorsza. Znaczy: zostają - nam obojgu - intuicje, a one, ledwo co to przyznałem, guzik warte ;).
Jasne;)
Ale o ile betryzacja jest umownością i fikcją od początku do końca, o tyle zmiany w mózgu prowadzące do różnych "cudowności" są realne (oczywiście, że nie piszę tutaj o telepatii) - to miałam na myśli:)
Tytuł: Odp: Powrót z gwiazd. Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 17, 2016, 12:34:16 pm
Jasne, że ten telepata jest szyty grubymi...;)

I otomisię od początku ;).

Z tym, że Ty napisałeś o niemożliwości istnienia takich "przeładowanych" ludzi.

Tu muszę doprecyzować - nie tyle niemożności istnienia (bo kto tam wie czy kiedyś ludzie nie będą dojrzewać w świecie upowszechnionej syntetycznej telepatii), co - IMHO - niemożności ukształtowania się ich tak, jak Dukaj to opisuje. Jeśli kształtujący się mózg miałby jakiś mechanizm selekcjonowania impulsów "moje/nie moje (odbierane)" i traktowania tych drugich jak pochodzących z zewnątrz bodźców zmysłowych po prostu, to może bym się i aż tak nie czepiał. Choć o realnym mózgu wiemy jeszcze dość mało, a co dopiero o tym, jak by go należało przebudować, by był zdolny do telepatii i niezgłupienia od niej. (Nawiasem: jak się tam właściwie u tego Dukaja potomstwo programuje - tj. jego DNA,? Jak wiele oni w końcu o tej genetyce wiedzą? Bo o ile pomnę - tam też były, tym razem dość przytomnie brzmiące, ogólniki.)

o tyle zmiany w mózgu prowadzące do różnych "cudowności" są realne (oczywiście, że nie piszę tutaj o telepatii) - to miałam na myśli:)

Co do tego też zgoda. Ba, zgadzaliśmy się w tym od lat zapewne ;), znając te same fakty.