Jeszcze wracając do trexa to mamy tak: skoro broń działa niemalże natychmiastowo (w dowolnym miejscu Ziemi i z prędkością światła) to błędne jest stwierdzenie, że ktoś miał choćby dziesiętne sekundy na zrobienie czegokolwiek? Tak?
Z jednej strony trex jeśli miał być użyty chirurgicznie (a nie totalnie), to możliwe byłoby skonstruowanie urządzeń, odpowiednio rozmieszczonych, wykrywających wybuch jądrowy i wyzwalających odpowiedź. Zasadniczo nie widzę tu niemożności, by umierający (a nawet już martwy) zadał cios spoza grobu. W tym więc zastosowaniu (ograniczonym do prób odcięcia sztabowego łba) nie było to narzędzie ultymatywne.
Z drugiej strony o ile mi wiadomo (czego zapewne nie mógł wiedzieć Lem w latach 60-tych) Stany znały rozmieszczenie silosów startowych Rosjan, jak również za pomocą sieci hydrofonów wiedziały, gdzie znajdują się ich łodzie podwodne. Zasadniczo dysponując więc bronią zdolną do rażenia w każdym miejscu i z dowolną siłą mogli się pokusić o wyeliminowanie środków przenoszenia. W tym ujęciu trex byłby bronią ultymatywną.