Autor Wątek: Czy narkotyki powinny być legalne?  (Przeczytany 9754 razy)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3078
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #15 dnia: Czerwca 05, 2024, 07:45:48 pm »



Co rozumiesz przez „podsuwanie”?

Zakładałem, że jest rzeczą oczywistą, że narkotyki nie byłyby reklamowane.

Dowolny rodzaj dostępności. Argumenty zostały już w zasadzie przedstawione.

z okolic
https://unherd.com/newsroom/what-americas-weed-habit-says-about-the-fall-of-protestantism/

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #16 dnia: Czerwca 05, 2024, 10:30:29 pm »
z okolic
https://unherd.com/newsroom/what-americas-weed-habit-says-about-the-fall-of-protestantism/
As the historian Wolfgang Schivelbusch notes, the Protestant ethic that spread with modernity was powered by coffee and (moderate) alcohol consumption. The same culture’s working classes — and especially the sailors who enlisted (or were pressed) to serve in its global maritime expansion — spent their lives in a permanent mild alcoholic haze, thanks to rations that included half a pint of rum twice a day.
Umiarkowany?
Pańta rumu dziennie?
Fiuu...zaiste granice są...płynne...to ponad pół litra dziennie:)
Co do całokształtu - i sztafety pokoleń...to najmłodsze...bez względu na to co będzie wciągać różnymi otworami...mam wrażenie porzuca (bo wychowane we względnym dobrobycie) tzw. "kulturę (przepraszam) zapierdolu"...być może na przeciwwadze jest rzeczony: letarg:)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16722
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #17 dnia: Czerwca 05, 2024, 11:12:42 pm »
https://unherd.com/newsroom/what-americas-weed-habit-says-about-the-fall-of-protestantism/

A propos tego, o czym mówicie, znam takie przykłady z obserwacji. Nie tylko stereotypowych pijanych budowlańców (przy czym nie wiem, czy maziek potwierdzi, ale mam wrażenie, że w tej branży coraz mniej picia), ale i np. pracownice firm odzieżowych, gdzie na zmianie może jednostki na setkę pitą ukradkowo wódką się nie wspomagały, czy prezes spółki wyrabiającą normę z pomocą raczenia się gigantycznymi ilościami kawy i papierosów, i mniejszymi - whiskey. O winnym - bo za cywilizowani jesteśmy na gorzałę, lepiej drogie trunki litrami pochlaniać - odreagowywaniu w stylu korpo już nie wspomnę.

Co do całokształtu - i sztafety pokoleń...to najmłodsze...bez względu na to co będzie wciągać różnymi otworami...mam wrażenie porzuca (bo wychowane we względnym dobrobycie) tzw. "kulturę (przepraszam) zapierdolu"...być może na przeciwwadze jest rzeczony: letarg:)

Coś w tym jest, by kolejnym stereotypem pojechać...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 259
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #18 dnia: Czerwca 06, 2024, 01:57:56 am »
Jeszcze uzupełnię, bo zreflektowałem się, że Cetarianie łączysz dwie sprawy i najpierw mówisz, że państwo nie ma prawa zabraniać obywatelowi brać co chce (powiedzmy, że prawda)*, ale gładko i niepostrzeżenie wywodzisz z tego, że państwo powinno mu tego DOSTARCZAĆ. A to są dwie różne sprawy. Związane ale różne. W dodatku związane niesymetrycznie. Tzn. sama depenalizacja posiadania czy zażywania narkotyków nie rozwiązuje sprawy (poza marychą, którą można wyhodować w ogródku i może "kompotem")**. Żeby zaszło ograniczenie działalności dilerów trzeba jeszcze ten "towar" dostarczać ludziom. Przy czym, rzecz trzecia - nie mam wątpliwości, że za tanio a w ogóle darmo w ostatecznym rozrachunku. Tzn. za darmo dostarczać, ponosząc równocześnie olbrzymie koszty utrzymania nieproduktywnych, bo zniszczonych nałogiem ludzi. Mówię oczywista o kosztach finansowych a nie ludzkich(bo o nich nie rozmawiamy).

*ja uważam, że nie jest to bezdyskusyjna prawda.
** który o ile mi wiadomo, także pretendował (czas przeszły, bo wyszedł z mody) do miana narkotyku idealnego - prócz tego, że ponieważ zanieczyszczony, to i zabijał szybciej.

Tak to prawda, że łączę dwie sprawy i mówię najpierw, że państwo nie ma prawa zabraniać obywatelom brania tego, co chcą brać, i, jak rozumiem, z tym co do zasady się zgadzasz, (chociaż z gwiazdką), a następnie „gładko i niepostrzeżenie” przechodzę do tego, że państwo powinno te substancje dostarczać.

Powinno dostarczać, bo powinno dbać o jakość tego, co jest zażywane, czyli kontrolować to, co się pojawia w punktach sprzedaży.
A najlepiej prowadzić te punkty. 
To jest logiczna konsekwencja tego, że państwo nie ma prawa zabraniać, ale powinno minimalizować szkody.

Wśród wielu nurtów libertarianizmu jest i taki, którego przedstawiciele uważają, że optymalne państwo to tak zwane „państwo minimalne”, które ma tylko wojsko, policję i sądy, plus jakąś minimalną administrację do ściągania niskich podatków na te właśnie wojsko, policję i sądy.
A wszystko inne obywatele sobie zorganizują sami, ubezpieczenia społeczne, medyczne, służbę zdrowia, edukację na wszystkich poziomach, a nawet straż pożarną.

Moim zdaniem to jest bardzo niedobry model, ale piszę o nim dlatego, że teoretycznie, a nawet praktycznie takie państwo mogłoby działać i w takim państwie wszyscy mogliby handlować narkotykami dowolnej jakości po dowolnych cenach.

Moim zdaniem taki model byłby ekstremalnie niedobry i stąd uważam, że państwo powinno zadbać o to, żeby towar był jakości farmaceutycznej i w znanych dawkach i że państwo powinno mieć monopol na dystrybucję.

Bo wtedy przechwytywałoby cały zysk (o ile byłby generowany, a uważam, że byłby.)

Czyli nie byłoby żadnych przetargów, byłby państwowy monopol narkotykowy, PMN,  który zajmowałby się kontraktacją, zleceniem oczyszczania i dawkowania (przykładowemu) Pfizerowi i prowadzeniem sieci punktów dystrybucji, czy też sklepów.
Sklepów, ale o specjalnym statusie - klienci tych sklepów byliby zarejestrowani w centralnym komputerze i mogliby kupować tylko tyle, ile potrzebują na własny użytek i płaciliby kartami debetowymi.

To, co powtarzasz, że trzeba będzie rozdawać za tanio, a w końcu za darmo (wszystkim czy prawie wszystkim), to jest kompletnie arbitralne założenie.
 
Jakiś rok albo dwa lata temu przeczytałem, prawdopodobnie w Guardianie (nie chce mi się tego teraz szukać), że gram kokainy w Kolumbii kosztuje dolara, a na ulicy w detalu na zachodzie Europy około 30-40 dolarów. Wcześniej linkowałem źródło, z którego wynikało, że gram we Francji kosztuje 77 euro, czyli znacznie więcej, ale może w międzyczasie podrożał w Kolumbii i tam kosztuje 2 dolary czy 2 euro.

Proponuję na razie przyjąć do modelowych obliczeń tę proporcję: dolar za gram kokainy w Kolumbii i 30 dolarów w detalu.
Jeśli ktoś wskaże, że ceny są znacząco inne, albo że proporcje są inne, to model będzie można przeliczyć. Jak pisałem wcześniej, oczyszczenie i konfekcjonowanie kosztowałoby może drugiego dolara za gram, po czym państwo mogłoby to sprzedawać też po 30 dolarów, tak jak dzisiaj (sprzedaje mafia).
Byłby to oczywiście przychód, a nie dochód. No, ale ile może kosztować prowadzenie sieci sklepów, czy punktów dystrybucji? (Bez żadnej akcji reklamowej przecież).

Myślę, że jeśli założymy, że z tych 30 dolarów 8 pójdzie na koszty funkcjonowania całej tej instytucji, to już będzie dużo, czyli państwo będzie miało 20 dolarów na czysto za gram.
Zysku.


Według raportu senatu francuskiego, o którym pisałem wcześniej, we Francji jest 600 000 uzależnionych od kokainy, którzy, jak rozumiem, ciągle za tą kokainę płacą. Mafii.

Gdyby w Polsce proporcjonalnie do liczby ludności było tyle samo uzależnionych, to byłoby to około 400 000 ludzi, którzy potrzebowaliby, powiedzmy, około grama dziennie.
To byłoby sto czterdzieści sześć ton rocznie.
Zaledwie kilka lotów samolotem transportowym.

400 000 razy 365 dni razy 20 dolarów dochodu równa się 2 920 000 000 dolarów.
Około dwunastu miliardów złotych rocznie. 
Tyle państwo zarabiałoby rocznie netto na sprzedaży kokainy, przy założeniu, że odbiorcy by płacili.
 
We Francji nikt kokainy nie rozdaje, w związku z tym, jak rozumiem, ci uzależnieni płacą.

Twierdzenie, że mafia istniałaby w dalszym ciągu nie ma żadnego uzasadnienia. Skoro państwo oferowałoby czystą chemicznie substancję, w znanych dawkach, po cenach zbliżonych albo nawet nieco niższych, niż dotychczasowa cena detaliczna w obrocie nielegalnym, to po co ktoś miałby wybierać substancje o nieznanej zawartości za tą samą cenę albo wyższą?

Bez wątpienia jakaś część uzależnionych kiedyś stanie się niezdolna do pracy.
Jaka to będzie część i ile to potrwa, tego nie wiemy, ale to prawda, że będzie jakaś grupa uzależnionych, którym na zlecenie, powiedzmy, opieki społecznej będzie się wydawało narkotyki za darmo i specjalnych punktach, gdzie będą je przyjmowali na miejscu, żeby ich nie odsprzedawali.
Przy czym tych narkomanów będzie można kierować na leczenie, na które państwo zarobi sprzedając nie tylko tą kokainę, ale marihuanę, ekstazy, LSD i szereg innych substancji.

Ponadto przynajmniej część uzależnionych posiada jakiś majątek.
Nierzadko znaczny.
Oczywiście, nie będziemy karać rodzin za to, że mąż, żona, syn, córka, ojciec czy matka biorą kokainę, ale tam, gdzie majątek można podzielić (jak przy rozwodzie) sięgniemy po niego. 

Zakładasz bez żadnego uzasadnienia, że nastąpi katastrofa w stylu Mad Maxa.
Wszyscy, czy prawie wszyscy się uzależnią (bardzo szybko) i państwo się zawali.

A jednocześnie twierdzisz, że wszystko jest świetnie przebadane.
To może wskażesz link do opracowania, dotyczącego właśnie kokainy?

(Na początek, i dlatego że z omówienia raportu senatu francuskiego, wynikało, że we Francji jest 600 000 uzależnionych od kokainy).

Badanie powinno obejmować dużą próbę.
Nie mniej niż dziesięć tysięcy osób.
Każda z nich wzięła kiedyś kokainę po raz pierwszy.
Powiedzmy, co najmniej dziesięć lat temu. 
I co się działo dalej?
Czy wszyscy stracili pracę, przećpali posiadany majątek i wylądowali na ulicy?

Czy też są wśród nich takie osoby (i jaki stanowią procent), które potrafią długoterminowo kontrolować nałóg? (Biorą, powiedzmy, nie częściej niż raz na tydzień i w czasie weekendu).
Ilu przestało brać?
Po jakim czasie (i ile kokainy zużyli, zanim przestali brać)?
Czy byli tacy, którzy przestali brać bez wsparcia w postaci pobytu w ośrodku odwykowym?
Ilu trafiło do takich ośrodków?
Jaka jest skuteczność takich ośrodków? Jakie koszty?

*
Napisałem, że powinien zostać wprowadzony do szkół przedmiot “Wiedza o narkotykach” zakończony egzaminem, ale NIE napisałem, że to rozwiąże wszystkie problemy.
Że kto zda egzamin, nigdy nie sięgnie po żaden “twardy narkotyk”.

Wolno jednak domniemywać, że niektórzy będą ostrożniejsi.

*
Nie jest do mnie jasne, czemu ma służyć przykład z młodzieżą pijącą na wycieczkach, policją, karetkami i niewyspanymi nauczycielkami.
Serio.
Moim zdaniem należy dążyć do tego, żeby obciążać kosztami tych, którzy te koszty generują.

W tej konkretnej sprawie można by przyjąć na przykład takie rozwiązanie, że rodzic podpisuje zobowiązanie, że jeśli jego dziecko będzie piło alkohol na wycieczce, a wynik na alkomacie przekroczy 0,0x, to zostanie wezwana policja i karetka (państwowa), ale rodzic po wycieczce zostanie obciążony zryczałtowaną kwotą ca półtora tysiąca złotych – tzn. zapłaci tyle, ile kosztuje wezwanie komercyjnej karetki.

*
@olka

„Psss...nawiasem - co do alkoholu, to raczej mamy tendencje do cofki z dystrybucji: prohibicja po północy w wielu miastach, pomysły by alkohol zniknął chociaż ze stacji benzynowych..stąd ta dostępność jednak chyba zwiększa użycie.
Wątpię byśmy doszli do modelu szwedzkiego - systembolaget - ale jednak coś w tym kierunku się dzieje.”


Nie mam problemu z usunięciem alkoholu ze stacji benzynowych, natomiast już prohibicja po północy budzi moje wątpliwości, bo to jest karanie wszystkich ze względu na to, że niektórzy mogą złamać prawo.

Niedawno znacząco podwyższono wysokości mandatów i, z tego co czytałem, kierowcy jeżdżą spokojniej.

Ale przecież można pójść dalej, nie w systembolaget, ale w kierunku innego rozwiązania skandynawskiego, a mianowicie uzależnienia mandatów od wysokości przychodów, tak, że mandat za jazdę po pijanemu mógłby wynosić np. pięć albo dziesięć procent przychodów kierowcy z poprzedniego roku.

Można też rozważyć karę pozbawienia wolności za prowadzenie po pijanemu, nawet jeśli nie doszło do wypadku, bo jazda po pijanemu to jest stworzenie zagrożenia katastrofą w ruchu drogowym.
To niekoniecznie muszą być zaraz lata więzienia, może być tydzień, żeby sobie kierowca obejrzał więzienie od środka.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #19 dnia: Czerwca 06, 2024, 10:28:49 pm »
Co do całokształtu - i sztafety pokoleń...to najmłodsze...bez względu na to co będzie wciągać różnymi otworami...mam wrażenie porzuca (bo wychowane we względnym dobrobycie) tzw. "kulturę (przepraszam) zapierdolu"...być może na przeciwwadze jest rzeczony: letarg:)

Coś w tym jest, by kolejnym stereotypem pojechać...
W sumie to się dzieje - rzesze latają po świecie - co prawda są raczej swoimi ambasadorami - i publikują to na różnych blogach, relacjach, insta...;)

Co do używek - na szybko - tylko do tego:
Cytuj
Moim zdaniem taki model byłby ekstremalnie niedobry i stąd uważam, że państwo powinno zadbać o to, żeby towar był jakości farmaceutycznej i w znanych dawkach i że państwo powinno mieć monopol na dystrybucję.

Bo wtedy przechwytywałoby cały zysk (o ile byłby generowany, a uważam, że byłby.)

Powtarzam się:
Dystrybucję narkotyków na obecną skalę umożliwił net. Telegram. Działający też w Polsce. Mnóstwo grup proponujących przegląd wszystkiego - łącznie z prochami na recepty. Tego żadne państwo nie przeskoczy - wszystkich tych substancji nikt nie będzie legalnie podawał swoim obywatelom. Stąd argument o pozbawieniu dochodów grup przestępczych uważam za chybiony - może zmalałyby, ale nie wyzerowały.

Państwo mogłoby być ewentualnym sprzedawcą kilku używek, ale na pewno nie wszystkich i ich pochodnych w różnych stężeniach. Lewe laboratoria hulałyby dalej.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13706
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #20 dnia: Czerwca 07, 2024, 12:16:02 am »
...To jest logiczna konsekwencja tego, że państwo nie ma prawa zabraniać, ale powinno minimalizować szkody.
Samo stwierdzenie jest logiczne, natomiast diabeł tkwi w szczególiku: które szkody dla kogo są ważniejsze i w związku z tym chce je minimalizować przede wszystkim. Uważasz, że walka z przestępcami to szkoda, którą należy minimalizować poprzez podsuwanie narkotyków w wolnym dostępie. Hm, trochę jak leczenie dżumy cholerą...


- po pierwsze uważam, że ludzi bardziej szkoda,
- pokaż mi co nasze państwo jest w stanie zrobić taniej od wolnego rynku (apropos, że państwowe narkotyki będą tańsze)
- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,
- jak sobie wyobrażasz zapanowanie nad młodzieżą w świetle tego, jak nie sposób zapanować nad nimi w tym względzie z fajkami i alkoholem (nie mówiąc o dopalaczach),
- czy w rachunku zysków i strat uwzględniasz leczenie narkomanów, renty dla narkomanów oraz spadek siły roboczej?


Ogólnie uważam, że Twoje tezy to zbiór pobożnych życzeń ;) .


Apropos czy naród mniej pije czy tam zażywa. Wg mnie nic się nie zmieniło, poza rozwijającą się aktualnie u nas epidemią opioidową (taki półwolny dostęp, jak się ma kasę i trochę pokombinuje - możesz to uznać za tester Twoich pomysłów). Z moich obserwacji naród wali na potęgę i równo poprzez wszystkie stany. Jedyne co się zmieniło, to używki i że raczej po godzinach, bo można łatwo wylecieć z roboty itd. Moim zdaniem obecnie więcej ludzi regularnie pije lub inaczej się odurza, aczkolwiek raczej bez ekstremów w rodzaju, że potem zasikany w bramie leży. Spożycie alkoholu w Polsce stale pnie się w górę.


Apropos art. o kokainie wklep frazę np. cocaine medical effects science articles lub np. https://www.science.org/action/doSearch?AllField=cocaine lub np. https://www.thelancet.com/action/doSearch?type=quicksearch&text1=cocaine&field1=Title&journalCode=lancet&SeriesKey=lancet ...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 259
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #21 dnia: Czerwca 16, 2024, 03:03:00 am »

- pokaż mi co nasze państwo jest w stanie zrobić taniej od wolnego rynku (apropos, że państwowe narkotyki będą tańsze)
- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,


Czy ty nadajesz z jakiejś faveli?
 
Bo u mnie w Warszawie jest [m.in.] (stale) prąd w gniazdkach, gaz w palnikach i ciepła woda w kranach (wodę załatwia miasto, no, ale to też rząd, samo-rząd).

Ponadto, czy nawet przede wszystkim, nie chodzi przecież o to, żeby państwo produkowało równie dobre samochody jak np. Toyota i w dodatku o 10% taniej,

tylko o zupełnie wyjątkowy rynek, gdzie cena hurtowa towaru stanowi DWA PROCENT ceny detalicznej.  

Znalazłem artykuł, w którym m.in. podawano ceny.

https://www.theguardian.com/world/2023/oct/18/tsunami-keeps-coming-europe-growing-cocaine-market
Jon Henley in Le Havre
Wed 18 Oct 2023
‘The tsunami just keeps coming’: Europe’s growing cocaine market

Customs officials face losing battle as €10bn cocaine trade leads to dramatic increase in violent crime in north-west Europe

(…)
“The sums are tiny compared with the drug gangs’ staggering profits: a kilo of cocaine bought for $1,000 in Colombia is worth more than €35,000 in Europe and, once smuggled out of port and cut – or diluted with other substances – can be sold on the street (or, more likely, ordered by WhatsApp or Signal) for €50 to €70 a gram.”

Gram czystej kokainy w Kolumbii kosztuje jednego dolara, w Europie jest wart 35 Euro, ale w praktyce  najczęściej sprzedawana jest kokaina rozcieńczona, po 50-70 Euro za gram.

Państwo (nie tylko polskie) generalnie nie nadaje się do prowadzenia działalności gospodarczej,
ale ty twierdzisz, że Państwowy Monopol Narkotykowy nie będzie potrafił kupić tony kokainy za milion dolarów, zlecić oczyszczenia i porcjowania (przykładowemu Pfizerowi) za circa drugi milion i sprzedać za 35-70 milionów?
Jakim cudem to by się miało nie udać? Nie udawać?

Przy czym ja nie twierdziłem i nie twierdzę, że nie byłoby żadnych kosztów dostępności legalnych narkotyków, w tym kokainy.
Natomiast sugestia ” wklep frazę np. cocaine medical effects science articles”
to nieporozumienie.

Jeżeli uważasz, że kraj się zawali od legalnej kokainy, to pokaż konkretny model, jak to zawalanie się będzie przebiegało.

Powtarzam to, co napisałem poprzednio:

„Badanie powinno obejmować dużą próbę.
Nie mniej niż dziesięć tysięcy osób.
Każda z nich wzięła kiedyś kokainę po raz pierwszy.
Powiedzmy, co najmniej dziesięć lat temu. 
I co się działo dalej?
Czy wszyscy stracili pracę, przećpali posiadany majątek i wylądowali na ulicy?”


Tak czy nie?
Czy było jakoś inaczej?
Np. że „n” procent biorących się nie uzależnia (choć może to „n” wynosi np. tylko 20% albo 10% albo 5%)
A pozostali uzależniali się po „x” dawkach, ale byli w stanie funkcjonować (tzn. utrzymać pracę) średnio przez rok (A może półtora? Dwa lata?).
Potem tracili pracę i trafiali na odwyk, opłacany przez państwo, może ubezpieczyciela, instytucje charytatywne, albo rodzinę uzależnionego (jeśli ją stać i chce płacić).
Terapia trwa przeciętnie „y” tygodni i jest skuteczna w „z” procentach.
Ci ludzie wracają do pracy - choć zapewne nie do poprzedniej i nie zawsze do równorzędnej.
Niektórzy pozostają abstynentami do końca życia, inni wracają do nałogu i do instytucji odwykowych.
Niektórzy wracają do nałogu wielokrotnie, niektórzy biorą nieprzerwanie aż do śmierci.

Pytanie [kluczowe] ile to wszystko kosztuje i jak te koszty mają się do sum wydawanych na kokainę przez biorących?

Dziś sto procent ceny detalicznej trafia do mafii.
Gdyby państwo dystrybuowało kokainę, miałoby zysk w wysokości ca osiemdziesięciu procent ceny detalicznej
(na samej sprzedaży, bez kosztów instytucji odwykowych, itd.)

„- czy w rachunku zysków i strat uwzględniasz leczenie narkomanów, renty dla narkomanów oraz spadek siły roboczej?”

No właśnie o to chodzi, że dziś państwo/społeczeństwo, w taki czy inny sposób, ponosi wszystkie koszty generowane przez uzależnionych, a nie zarabia ani grosza, centa, eurocenta na sprzedaży.

Do tego państwo ponosi koszty „war on drugs” - całkowicie nieskutecznej.

Z powyższego artykułu:

“What we’re actually seeing,” said Laurent Laniel of the European Monitoring Centre for Drugs and Drug Addiction (EMCDDA), “is a concerted, ongoing attempt to flood Europe with cocaine. It’s an expanding market, and it shows no sign of slowing.”
Each year since 2017, Laniel said, EU police and customs officers have seized more of the drug than the last. In 2021, the most recent year for which full data is available, it was 303 tonnes – five times more than a decade ago.
  [bold mój – C.]“And that’s just what we intercepted,” he said. “Right now, it doesn’t seem like a battle we’re winning.”

**
Uporczywie unikasz dyskusji o tym, że zorganizowana przestępczość rozwala państwo.

Polecam powyższy artykuł w całości, a poniżej fragmenty dwóch tekstów o Szwecji.

https://edition.cnn.com/2023/09/29/europe/sweden-gang-violence-killings-police-army-intl/index.html

Sweden’s prime minister summons police and army chiefs, as gang violence surges

By Eve Brennan and Chris Liakos, CNN
Published 6:52 AM EDT, Fri September 29, 2023
.
"CNN —
Sweden’s Prime Minister Ulf Kristersson said he will meet the national army and police chiefs on Friday to combat a surge in gang violence, as the country reels from record shooting deaths this month.
“Tomorrow I will meet the national police chief and the commander in chief to see how the defense force can help the police in their work against the criminal gangs,” Kristersson said in an address to the nation on Thursday.
“I hope all parties in the Swedish parliament can come together in support of those strong and pattern-breaking actions that need to be taken.”
The Scandinavian nation has been rocked by a record number of shootings this month, amid a spread of gang violence from larger urban areas to smaller towns, Reuters reported.
There were 11 gun killings in September, making it the deadliest month since December 2019. Police said about 30,000 people in Sweden are directly involved with or have links to gang crime, according to the news agency.
"
(...)

*
Przy czym te wojny gangów toczą się głównie pomiędzy organizacjami dystrybuującymi narkotyki.

https://www.theguardian.com/world/2023/aug/27/sweden-seeks-to-stem-deadly-rise-in-youth

(…)
Illegal guns – largely from the Balkans, according to police – are relatively accessible in Sweden. As younger and younger children – some as young as 10 – are recruited into the drug trade, the number of them using guns in conflicts with deadly consequences is rising. [bold mój – C.] Police fear it is only a matter of time before guns from Ukraine find their way to Sweden.
Recent figures showed the number of 15- to 17-year-olds prosecuted for serious crimes such as murder and attempted murder had risen to the highest level since 2019. In the first six months of this year there were 42 people in the age group suspected of attempted murder. This compares with 38 during the whole of 2022."

(…)


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13706
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #22 dnia: Czerwca 16, 2024, 07:43:49 pm »
Wiesz, w mojej faweli dziadkowie mieli prąd przed wojną (drugą, światową), więc to trochę słaby przykład (ale może u Was we Warszawie dopiero niedawno podłączyli i dlatego tak Cię to kręci?). Ale skoro już prądzie to możesz się przyjrzeć jak wygląda sektor energetyczny w Polsce, wspomnę tylko dwa słowa - Żarnowiec i Ostrołęka.


Nie doceniłem Cię :) . Sądziłem, że zamierzasz przemeblować tylko nasze, krajowe podwórko, ale Ty chyba musisz zacząć od USA, skoro Polska ma nabywać narkotyki w Kolumbii, gdzie są nielegalnie produkowane, którymi handel jest obłożony światową anatemą (podobnie zresztą jak ich przewożenie). Tak że uważam Twój pomysł za całkowicie księżycowy, przynajmniej póki nie zostaniesz prezydentem USA (na początek, będziesz jeszcze musiał wsadzić swojego człowieka do Kolumbii, żeby ta zalegalizowała produkcję i sprzedaż narkotyków, przecież państwo nie może otwarcie kupować od mafii narkotykowej). Twój pomysł nie dotyczy Polski. Swoją drogą nie rób tego - mafia prawie na pewno Cię odstrzeli. Być może Kolumbia zalegalizuje kokę, ciekawe jak do tego ustosunkują się Stany. Prawdę powiedziawszy mało co mnie zdziwi. Tym niemniej hera to nie wódka i porównywanie prohibicji w USA do walki z narkotykami jest z tego powodu nieuprawnione.


I tak, jestem spokojny, że i tak wyjdzie drożej (jak państwo polskie weźmie się za dystrybucję). Chyba, że będzie dopłacać jak do niektórych leków (zresztą jak już mówiłem: narkomani i tak będą musieli dostać narkotyk za darmo).


Nie pytałeś o badania jak narkotyki wpływają na rynek pracy, tylko jak działają w organizmie i jak wpływają przez to na zdrowie. Ale: how do the drugs abuse affects workplace scientific article ...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16722
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2024, 12:05:53 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 259
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #24 dnia: Czerwca 30, 2024, 03:36:01 pm »
Wiesz, w mojej faweli dziadkowie mieli prąd przed wojną (drugą, światową), więc to trochę słaby przykład (ale może u Was we Warszawie dopiero niedawno podłączyli i dlatego tak Cię to kręci?). Ale skoro już prądzie to możesz się przyjrzeć jak wygląda sektor energetyczny w Polsce, wspomnę tylko dwa słowa - Żarnowiec i Ostrołęka.


Nie doceniłem Cię :) . Sądziłem, że zamierzasz przemeblować tylko nasze, krajowe podwórko, ale Ty chyba musisz zacząć od USA, skoro Polska ma nabywać narkotyki w Kolumbii, gdzie są nielegalnie produkowane, którymi handel jest obłożony światową anatemą (podobnie zresztą jak ich przewożenie). Tak że uważam Twój pomysł za całkowicie księżycowy, przynajmniej póki nie zostaniesz prezydentem USA (na początek, będziesz jeszcze musiał wsadzić swojego człowieka do Kolumbii, żeby ta zalegalizowała produkcję i sprzedaż narkotyków, przecież państwo nie może otwarcie kupować od mafii narkotykowej). Twój pomysł nie dotyczy Polski. Swoją drogą nie rób tego - mafia prawie na pewno Cię odstrzeli. Być może Kolumbia zalegalizuje kokę, ciekawe jak do tego ustosunkują się Stany. Prawdę powiedziawszy mało co mnie zdziwi. Tym niemniej hera to nie wódka i porównywanie prohibicji w USA do walki z narkotykami jest z tego powodu nieuprawnione.


I tak, jestem spokojny, że i tak wyjdzie drożej (jak państwo polskie weźmie się za dystrybucję). Chyba, że będzie dopłacać jak do niektórych leków (zresztą jak już mówiłem: narkomani i tak będą musieli dostać narkotyk za darmo).


Nie pytałeś o badania jak narkotyki wpływają na rynek pracy, tylko jak działają w organizmie i jak wpływają przez to na zdrowie. Ale: how do the drugs abuse affects workplace scientific article ...

Nie zostanę prezydentem USA, ale nie dlatego, że nie mam (i to od urodzenia) obywatelstwa amerykańskiego, tylko dlatego, że, po śmierci prezydenta Donalda Trumpa w trakcie jego trzeciej, pozakonstytucyjnej kadencji, kolejną dożywotnią prezydentką USA zostanie jego córka, Ivanka.

(To, niestety, nie jest żart, zwłaszcza po czwartkowo-piątkowej debacie.)

*
Uciekasz od poważnej problematyki w słabe żarty …
Cóż, nic na to nie mogę poradzić.

Oczywiście, legalizacja narkotyków musiałaby zostać poprzedzona poważnymi analizami.
Na razie się tego nie robi.

Senat francuski martwi się rosnącym spożyciem kokainy we Francji, ale (według doniesień medialnych) ma taką refleksję, że trzeba wydawać więcej pieniędzy na „war on drugs”.

„Sądziłem, że zamierzasz przemeblować tylko nasze, krajowe podwórko, ale Ty chyba musisz zacząć od USA, skoro Polska ma nabywać narkotyki w Kolumbii, gdzie są nielegalnie produkowane, którymi handel jest obłożony światową anatemą (podobnie zresztą jak ich przewożenie).”

Kilogram kokainy w Kolumbii kosztuje tysiąc dolarów. Średnia zawartość kokainy w świeżych liściach to 0,8%.
   
https://en.wikipedia.org/wiki/Coca

"The pharmacologically active ingredient of coca is the cocaine alkaloid, which has a concentration of about 0.3 to 1.5%, averaging 0.8%,[27] in fresh leaves."

Czyli kilogram liści jest wart około ośmiu dolarów (minus koszty przetworzenia). To około trzydziestu złotych za kilogram, za tą cenę dałoby się wyhodować kokainę w szklarniach w Polsce.

Ja tego nie proponuję, ale skoro się martwisz, że USA nam nie pozwolą kupić, to odpowiadam, że można sobie wyhodować.

*
Gdyby jakiś przyszły, hipotetyczny polski rząd chciał ruszyć ten temat, to oczywiście zacząłby od poważnych analiz, a potem rozpoczął debatę o legalizacji w ramach struktur Unii Europejskiej.
Debaty zapewne trwałyby latami.

Ty najwyraźniej uważasz, że już zawsze będzie tak samo (znaczy tak samo, ale dynamicznie, „war on drugs” będzie trwała jak trwa, a konsumpcja będzie z roku na rok rosła, jak rośnie.)

Może masz rację, ale przykład z innego obszaru pokazuje, że świat się zmienia.

Dwadzieścia lat temu, w pierwszych wyborach od parlamentu europejskiego Liga Polskich Rodzin zdobyła dziesięć mandatów. PO piętnaście, pis siedem. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_do_Parlamentu_Europejskiego_w_Polsce_w_2004_roku

O Lidze już mało kto pamięta, a w tym miesiącu wyborcy wysłali do europarlamentu polską rodzinę („rodzinę”?) złożoną z Biedronia i Śmiszka.

I prawie nikogo to nie dziwi, a ewentualne głosy krytyczne dotyczą raczej nie zbyt małego zróżnicowania płci w tej rodzinie, ale jej ekstremalnej zaradności (wzięła dwie trzecie mandatów lewicy).


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13706
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #25 dnia: Czerwca 30, 2024, 06:45:53 pm »
Uciekasz od poważnej problematyki w słabe żarty …
Chwileczkę, a kto zaczął z favelą? Jestem idealnym partnerem do rozmowy. Dostosowuję się do chwytów interlokutora.
Cytuj
Oczywiście, legalizacja narkotyków musiałaby zostać poprzedzona poważnymi analizami.
Na razie się tego nie robi.
Aczkolwiek moim zdaniem to twierdzenie jest fałszywe - to skoro tak sądzisz tym bardziej nie można ich zalegalizować.
Cytuj
Kilogram kokainy w Kolumbii kosztuje tysiąc dolarów. Średnia zawartość kokainy w świeżych liściach to 0,8%.
Wiesz jakie są akcyzy/podatki na prąd? Dlaczego uważasz, że cena narkotyku nie będzie podlegała tego typu uregulowaniom (zakladając, że nie chcesz w ogóle wywrócić wszystkiego w UE). Cena, po której  skupuje się złoto od poszukiwaczy w la Plata itd. też jest pierońsko niska.

Zdążając do sedna: Twoje twierdzenie założycielskie (popraw jeśli błędnie) jest takie: tylko jednostka ma prawo decydować o sobie.
Mylę się? Chyba nie. Stąd wywodzisz, że co zdecyduje jednostka, czyli dany człowiek, to jego sprawa. Chce wskoczyć w ogień czy pod pociąg - wara komukolwiek od tego. Niech skacze.
Zgadza się? Tak czy nie?

Otóż zgadzam się z Tobą. Uważam, że każdy ma prawo do samobójstwa, nawet, jeśli sam nie może go przeprowadzić - jestem całym sercem i rozumem za eutanazją na życzenie. Więcej - nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale myślę, że dobiłbym cierpiącego człowieka, gdyby mnie o to poprosił a ja nie widziałbym dla niego żadnego ratunku lub choćby ulżenia w bólu.

Pomijam tu pewna "szarość", która w naszej dyskusji nie ma żadnego znaczenia. Ta, "szarość", kiedyś przeze mnie zresztą nieuznawana (ale na starość robię się tkliwy), to że ktoś dziś może chcieć skoczyć z mostu na tory, ale jak mu się to właśnie w tej chwili uda wyperswadować, to będzie żył do naturalnej śmierci. Faktycznie tak jest, ludzie powodowani impulsem, robią głupie rzeczy, nawet ostateczne. Gdyby ochłonęli i przemyśleli to pewnie by nie zrobili.

Dlaczego ta szarość nie ma znaczenia? Otóż błędne jest Twoje założenie, że osoba chcąca spróbować narkotyku podejmuje decyzję nieostateczną, z której może się wycofać, jak z zakupu przez internet, przez 14 dni co najmniej (a czasem 30). Ta osoba nie ma świadomości, na co się decyduje, wpada w korkociąg, traci w sposób niekontrolowany wysokość i w większości wypadków zderzy się ziemią jak Boerst z Księżycem. Dlaczego? Bo tak była ułożona sytuacja, że tylko nieliczni zdołali się z niej wywikłać (tu: Pirx). Przy czym, jeśli Lem miał cokolwiek racji, wywikłać nolens volens, prawdę powiedziawszy. Nie wszystkie sytuacje są odwracalne.  Może taka, w jej mniemaniu decydująca o sobie osoba, znać dane statystyczne i sądzić, że jest silna - ale to jak (wg Lema) czytać o jeździe na nartach a jeździć na nartach (czyli raz za razem się walić w śnieg - mimo teoretycznej wiedzy). Taką świadomość, jak to jest, mają (być może) tylko osoby, które biorą. O ile, w przebłyskach, ją mają. Nie wiem, nie chce mi się szukać, czy 70, 80, czy 90, czy może 98% osób, które zaczną z twardymi narkotykami zejdzie z tego świata zanim przestałby naturalnie tykać ich zegar. Po drodze doświadczając upodlenia, na które raczej się nie pisały biorąc po raz pierwszy, dla hecy może. Pomijam rzeczy "trzeciorzędne" - ewentualną rodzinę itp. błahostki. Krótko mówiąc Twoje przeświadczenie, że te osoby decydują o sobie, i jest to święte, jest błędne. To narkotyk po pierwszym razie zdecyduje za nie. Tym osobom tylko zdaje się, że dokonują wyboru - a faktycznie to nie wybór tylko wejście do lejka. Wylot tego lejka jest w trumnie.
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2024, 11:07:25 am wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 259
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #26 dnia: Lipca 11, 2024, 01:13:51 pm »
Uciekasz od poważnej problematyki w słabe żarty …
Chwileczkę, a kto zaczął z favelą? Jestem idealnym partnerem do rozmowy. Dostosowuję się do chwytów interlokutora.

Kto pierwszy zaczął żartować?
Ty.

Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #20 dnia: Czerwca 07, 2024, 12:16:02 am

„- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,”

Chyba, że to nie był żart?

Ale jeżeli uważasz, że państwo „spieprza”, czyli źle zarządza wszystkim, czym się zajmuje (a dałoby się lepiej, prywatnie), to z tego logicznie wynika, absolutnie serio, że jesteś zwolennikiem libertariańskiego minimalnego państwa, w którym jest tylko wojsko, policja i sądy.
W takim państwie oczywiście nie byłoby nadzoru farmaceutycznego, więc, siłą rzeczy, narkotyki byłyby legalne. Każdy mógłby handlować witaminą C, antybiotykami, kokainą, fentanylem, itd., itp.
Czy takie jest twoje stanowisko?
Pytam serio.

*
Kilogram kokainy w Kolumbii kosztuje tysiąc dolarów. Średnia zawartość kokainy w świeżych liściach to 0,8%.
Wiesz jakie są akcyzy/podatki na prąd? Dlaczego uważasz, że cena narkotyku nie będzie podlegała tego typu uregulowaniom (zakladając, że nie chcesz w ogóle wywrócić wszystkiego w UE). Cena, po której  skupuje się złoto od poszukiwaczy w la Plata itd. też jest pierońsko niska.

Cierpliwie powtarzam, że gram kokainy kosztuje w Kolumbii dolara. Gram wydobyty z liści wyhodowanych w polskich szklarniach raczej nie powinien być droższy.

Szacowałem, że doczyszczenie przez (przykładowego) Pfizera i poporcjowanie kosztowałoby drugiego dolara za gram.
Koszty prowadzenia sieci punktów dystrybucyjnych, w tym krajowego systemu informatycznego z bazą użytkowników, szacuję na osiem dolarów za gram (co jest wartością absurdalnie zawyżoną, ale niech tam).

Gram lekko rozcieńczony (nie wiadomo czym) kosztuje na ulicy Europy Zachodniej pięćdziesiąt dolarów (źródło wskazywałem powyżej).
Czyli na podatki, w tym akcyzę, zostaje ca czterdzieści dolarów, osiemdziesiąt procent ceny detalicznej.

A jeżeli policzyć podatki/akcyzę od ceny pierwotnego preparatu to wychodzi cztery tysiące procent – czterdzieści dolarów podatku/akcyzy od dolara ceny hurtowej.   


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13706
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« Odpowiedź #27 dnia: Lipca 11, 2024, 08:16:35 pm »
„- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,”

Chyba, że to nie był żart?
Nie, to doświadczenie życiowe.

Cytuj
Ale jeżeli uważasz, że państwo „spieprza”, czyli źle zarządza wszystkim, czym się zajmuje (a dałoby się lepiej, prywatnie), to z tego logicznie wynika, absolutnie serio, że jesteś zwolennikiem libertariańskiego minimalnego państwa, w którym jest tylko wojsko, policja i sądy.
...
Pytam serio.
A Ty, serio, jak zepsują Ci się buty, to od tej chwili będziesz zwolennikiem chodzenia na bosaka? Dowolna rzecz, jaką zajmie się państwo, wychodzi drożej/gorzej, niż gdyby się tym zajął ktoś nieobudowany prawem zamówień publicznych i innymi tego rodzaju, mającymi (teoretycznie) wymusić obiektywizm oraz (praktycznie) brak odpowiedzialności. Mógłbym, po 30 latach pracy zawodowej, w której na co dzień mam okazję porównywać inwestora prywatnego i publicznego, sypać tysięcznymi przykładami głupoty i dodatkowych kosztów, które to rodzi. Przykład z ostatniej chwili: do wykorzystania 15 mln. Dane, tylko wykorzystać. Problem: zamawiający (publiczny) nieopatrznie użył słowa "ściana wizyjna", uzupełnionej niestety przymiotnikiem "bezramkowa" (chodzi o zestaw monitorów LCD nieposiadających widocznych ramek, sterowanych łącznie, można więc na takim zestawie wyświetlać "bezszwowy" obraz "po całości"). W efekcie oferty uwzględniające ten zapis przebiły środki, jakimi dysponował zamawiający, co unieważnia przetarg. Próbowali się ratować, bo były niższe oferty, których autorzy może nie doczytali, a może się nie przejęli bezramkowością. Ale Ci co doczytali oprotestowali te niższe oferty, jako niespełniające specyfikacji zamówienia (w majestacie prawa to uczynili). Przetarg należałoby więc powtórzyć, ale już się nie da. Ze względu na czas, jaki jest potrzebny aby prawidłowo zrealizować procedurę przetargową, zamknie się okienko na pozyskanie tych pieniędzy, nim ona się dokona. Dodajmy unijnych pieniędzy. Dla uzupełnienia: nie chodziło w tym przetargu w ogóle o ścianę wizyjną, była to rzecz trzeciorzędna w projekcie. Ale okazała się języczkiem u wagi.

Co by było, gdyby zamawiający był niepubliczny?

- po pierwsze specyfikacja zamykała by się na jednej stronie (a nie miała ich 30, z czego 3 zdania tyczące sedna, reszta to ble-ble i dupochrony)
- po drugie po przejrzeniu ofert zamawiający spotkałby się z dwoma-trzema rokującymi i rozpoczął "piłowanie ceny"
- po trzecie, gdyby w specyfikacji była jakaś głupota, to zamawiający wywróciłby oczami i rzekł, że chyba nikt nie jest taki głupi, aby to traktować serio
- po doszlifowaniu zrobiono by to może za 2, może za 10 mln - zamawiający publiczny MIAŁ 15 - i co mu z tego.


Tak właśnie działa państwo. Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone. Tak już jest. Jednakże nie chciałbym prywatnej policji, sądów i kilku innych, łącznie z prywatną ochroną zdrowia, mimo, że mnie na nią stać. To inna sprawa. W pewnych sferach prywata rodzi gangi i mafie. Należy tu też odróżnić, że wiele rzeczy, które państwo zapewnia jest z punktu widzenia obywatela "tanich", a nawet, przynajmniej teoretycznie, "darmowych". Ale to tylko dlatego, że państwo do nich sowicie dopłaca i horrendalnie przepłaca. Przeważnie mając następnie problem z egzekwowaniem jakości opłaconej usługi. Więc oczywista, państwo mogłoby dopłacać do narkomanów, dając im prochy i w ogóle lokum oraz wyżywienie, opiekę medyczną i co tam jeszcze, równocześnie pozwalając, aby rzesze uzależnionych mnożyły się dowolnie. Tak, to by było w stylu państwa i wówczas dla narkomana gram kokainy nie kosztowałby nawet dolca, tylko musiałby by mieć kwitek od rodzinnego.

Jeśli uważasz, że to tylko kwestia doprecyzowania przepisów itd. to w tym punkcie powstaje między nami nieusuwalna różnica zdań. Ja uważam, że to złożenie mentalności naszego społeczeństwa i ogólnej niedomogi systemów formalnych, mających przepisami i regułami zastąpić zdrowy rozsądek i zwyczajną dbałość o własny interes. Efektem tego jest brak odpowiedzialności, jej rozmycie a przede wszystkim brak elastyczności i zdolności do podejmowania decyzji wraz ze zmianą sytuacji - a więc do skutecznego zarządzania.

Cytuj
Cierpliwie powtarzam, że gram kokainy kosztuje w Kolumbii dolara. Gram wydobyty z liści wyhodowanych w polskich szklarniach raczej nie powinien być droższy.
Przeważnie jak ktoś pisze, że cierpliwie powtarza, to znaczy, że się nieco niecierpliwi ;) . Też mógłbym tak napisać, zwłaszcza, że kilka moich argumentów po prostu pominąłeś - ja natomiast Twój argument o taniości starałem się zbić. Ty uważasz tak, ja tak. Karty wyłożone i ja nie mam nic do dodania, czego już nie rzekłam.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).