Po tem:
To gwiazdy i tamto gwiazdy. Z przymrużeniem oka można spróbować takie H-R.
Narodziny.
Debiut najważniejszy. Różnie startują. Jedne słabiutko, niewidzialnie niemal, powolutku budują masę (jak Genesis). Inne, od razu, z takim błyskiem, że problem – co dalej? (niechby L.Z., czy K.C.). Jeszcze inne błysną jednorazowo, nawet mocno i znikają zaraz wchłonięte nicością. Lub zapomnieniem.
Te wypadną z ciągu głównego.
Znikną, lub gdzieś na boczek - białe karły?
Dla tworów bardziej trwałych znany jest problem trzeciej płyty.
Nobo, jak pierwsza się udała, druga z reguły podobna. Schemat sukcesu powielony.
Ale trzecia?
Może znudzić. Przykładowo trójka D.S. - całkiem niezła, a na pewno nie gorsza niż jedynka czy dwójka
– i padła.
Pod narzekaniem – eee...znów to samo... Band wyciągnął wnioski i czwórka już odbiła w nieco inne rejony. Tzn, pół na pół. Pierwsza strona: Telegraph road, po nowemu, zaś druga, jeszcze po staremu. K.C podobny numer wykonali już na dwójce. Ostatnim utworem odbili w trójkę - w inną przestrzeń.
Drugi wariant, utrzymanie stylu, mimo narzekań publiczności. Jak się ma szczęście pożenione z talentem – da się ciągnąć długo.
Klasyk - Status Quo.
Jeszcze większy – Rolling Stones. Ale ci jednak odbili w latach 70-tych. Taa...zdecydowanie meandrują, choć nie za bardzo odbijając od rdzenia.
Rozpady:
Niektóre mają taki potencjał, że nie da się utrzymać w jednej masie. Kończą pączkując, dają początek nowym obiektom większym, układom planetarnym (zespołom) i mniejszym (soliści).
Tu Beatlesi zaraz przychodzą na myśl.
Koniec:
Największe, gasną powoli, spalają twórczy wodór, oszczędzają się, powielają. Masa początkowa pozwala im trwać dłuuugo.
Puchną zmienione w czerwone nadolbrzymy. Kończą w ciszy, bez eksplozji, zapomniane.
Choć czasem potrafią wybuchnąć.
Inne z tej grupy, przerzucają się na lżejsze paliwo, kosztem blasku (rezygnuję z przykładów:)
Są i takie, które pod koniec, niespodziewanie, eksplodują innym światłem. Niech to będą błękitne olbrzymy. Spalą się i wybuchną supernową.
To tak...startowo.
Kończę, bo jeszcze jakie licho pożre mi literki
Do zaklasyfikowania czarne dziury, pulsary, kwazary i inne, jeszcze nieodkryte formy...plus zderzenia kosmiczne i efemerydy. Oraz osobliwości.
Ugrohuńskiego dawno nie było
Takie rolling stone
Wpierw rozgrzewkowo
Locomotiv GT - Ringasd el magad No.1Wakacyjnie i tuziemsko
LGT - Ringasd el magad (Sopot 1973)I rokowo
Locomotiv GT - Ringasd El Magad No. 2.wmv