Ciekawa teza, więc powiadasz oszustwa* skutkujące podstawowymi brakami w szkoleniu (bo chyba przy podejściu na przyrządy podstawowy jest brak widoczności?) - nie są istotną przyczyną wypadku w warunkach złej widoczności? Co więcej nie ma znaczenia, że w danym wypadku dowódca przekroczył i te, bezprawnie mu nadane, minima? Których zresztą, w dniu lotu nie posiadał już od pewnego czasu, ponieważ nie wykonał lotów je odnawiających? I to dla Ciebie jest "he,he"? Twoje "he, he" brzmi cieniej niż popiskiwanie Ziobry na wiecu u Kaczyńskiego.
Raport jest np. tu:
http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/RaportKoncowyTu-154M.pdfO wyszkoleniu załogi mowa jest na stronach 104-135, o Protasiuku traktują strony 104-118. 12 stroniczek każdy może przeczytać i wyrobić sobie zdanie o Twoim "he, he". Znajdzie tam na końcu też jeden z wielu dowodów, dlaczego nieprawdą jest, co napisałeś gdzieś niżej, że lądowali na radiolatarnie. Cytat:
... w dniu wypadku pilot nie miał ważnych dopuszczeń do wykonywania
lądowań jako dowódca samolotu Tu-154M w WM:
- [...]
− z wykorzystaniem systemu RSL – uprawnienie takie formalnie nie zostało nadane
pilotowi, a ostatnie zarejestrowane podejście do lądowania z wykorzystaniem systemu
RSL pilot wykonał 8.08.2005 r. na samolocie Jak-40, lewy fotel ćw. 39.Koniec cytatu.
Choć może warto zacytować też jeden odnośnik wyżej:
− z wykorzystaniem systemu PAR – pilot nigdy nie wykonał podejścia według tego
systemu. PAR to procedura podejścia wg wskazań kontrolera widzącego samolot na radarze (na kursie, na ścieżce) - czyli taka jak w Smoleńsku.
*Oszustwa, w których Protasiuk brał udział co najmniej im się nie przeciwstawiając.