Z tematem bieżącego wątku to już rzeczywiście nie ma to wszystko wiele wspólnego. Wygląda na to, że wkroczyliśmy na temat ,,Czy Wszechświatem rządzi przypadek?" - a jako że ten temat nie istnieje, to wkroczyliśmy na pole dyskusji nieistniejącej
A teraz poważniej i po kolei.
- Problemy w zrozumieniu mechanizmu ingerowania Boga we wrzechświat i tego, jak się to ma do losowości wszechświata są konsekwencją traktowania Boga w sposób osobowy; skoro, jak widzę, jest Wam znane stanowisko Einsteina na temat stosunku Boga do gier losowych, to pewnie znany wam jest również jego cytat, w którym stwierdził, że ,,idea osobowego Boga'', jak się wyraził, jest kością niezgody między światopoglądami naukowym i religijnym. " Warto się nad tym zastanowic.
- Przypadkowośc wszechświata. Zatem od początku. Więc panie i panowie, ponieważ jesteśmy ludźmi poważnymi, to musimy stwierdzic od początku że kwestia tego
czy przypadek w ogóle jest pojęciem pustym czy nie, jest pytaniem filozoficznym. Tj. odpowiedź na nie zależy od indywidualnych preferencji każdego z nas, a rozciągłośc tej kwestii jest tak ogromna, że w zasadzie definiuje cały światopogląd. Dalej:
Słownik Języka Polskiego PWN
przypadek m III, N. ~dkiem; lm M. ~dki
1. D. ~dku
«zdarzenie, zjawisko, których się nie da przewidzieć na podstawie znanych praw naukowych i doświadczenia; zdarzenie niespodziewane, zrządzenie losu, zbieg okoliczności, traf»
Czysty, prosty, ślepy przypadek.
Coś było sprawą, kwestią przypadku.
Zdarzył się, trafił się przypadek.
Przypadek zrządził, że się spotkaliśmy.
Jak widzimy w definicji występują zwroty synonimiczne jak ,,zrządzenie losu'', czy ,,zbieg okoliczności'' które pomijamy. Jedynym materiałem definicyjnym jest określenie ,,zjawisko, którego nie da się przewidziec na podstawie znanych praw naukowych i doświadczenia''.
To rozwiązuje kwestię istnienia przypadku. Ponieważ, jeśli zdarzenie można przewidziec na podstawie praw naukowych, to nie jest to przypadek
de facto, zaś z zasady Heisenberga wynika nieoznaczonośc pewnych istotnych pomiarów, co oznaczałoby że żadnych zdarzeń nie można przewidziec ze stuprocentową pewnością. Zatem wszystkie zdarzenia są przypadkowe.
Z drugiej strony to, że z zasady nieoznaczoności Heisenberga wynika coś... to niektórych nie przekonuje. Oczywiście osoby te mają prawo twierdzic, postulując istnienie inteligencji wszechwiedzących i zdolnych obliczyc wszystko, że wszystkie wydarzenia można przewidziec. Laplace użył tego konstruktu myślowego (istnienie inteligencji znającej rozwiązania globalnego równania różniczkowego opisującego ruch wszystkich cząstek we wszechświecie), tworząc tym samym pojęcie tzw.
Demona Laplace'a. Jest to postawa skrajnego determiniuzmu. Oznacza, że żadne zdarzenie nie jest przypadkowe.
Oba te skrajne stanowiska są jedynymi, jakie można przyjąc bez odwoływania się do wiary i indywidualnej preferencji.
Ale przecież nikt takowych stanowisk nie przyjmuje (chociaż Lem, z tego co wiem, jest zwolennikiem wariantu opcji nr. 1). Dlatego też kwestie wyboru stanowiska pośredniego między opcjami jeden i dwa musi pozostac nie podlegającym dyskusji wyborem indywidualnym. Stąd dalsza dyskusja byłaby niegrzeczna.
---