Ceterian, dlaczego uważasz, że bohater komunistycznego było-nie było
Powrotu z gwiazd, i to jeszcze jak sam piszesz, cywil, ma pensję porównywalną do amerykańskiego majora?
Jak możesz w ogóle przewidywać, że w świetlanej przyszłości jaka nas czeka po dotarciu do komunizmu z Marksem, Engelsem i Leninem na czele, ktoś w ogóle będzie jeszcze w (tfy tfy) kapitalistycznych bankach odkładał sobie paskudne, zbrukane krwią klasy robotniczej, dolary?
Matematycznie powalająca argumentacja, tylko podstawowe założenie raczej trudne do obrony
Zakładając jednak, że jakąś tam pensję dostawał i coś mu tam w banku naliczyli, to może i racja, że kasę miał. A że kupował tylko książki i samochód - no wiadomo, facet. Mówiłam, że go wyobraźnia ogranicza. Tak jeszcze na marginesie - nie wiem dlaczego zakładasz, że samochód, który jest już nieprodukowany, będzie tani. Patrząc na obecne tendencję, to im rzadszy i im trudniej części zamienne zdobyć, tym droższy....
Możesz mieć rację, że rozwiązali jakoś kryzys paliwowy (choć Bregg na benzyniaku jeździ i jakoś paliwa nie zdobywa przez Centralny Zespół ds Zabytków), surowcowy i żywnościowy - ale Lem raczej po prostu przeszedł nad tym do porządku dziennego, nie za bardzo zastanawiając się nad pochodzeniem ogólnego dobrobytu. Rozumiem, nie o to chodzi w książce, problemem jest człowiek przesadnie dopieszczony i zniewieściały, ale jednak gospodarka opisana w książce nie trzyma się kupy. Dziewczyna żyje sobie za nic lub za kilka itów - no to po co one w ogóle są?
I tak całkiem na marginesie, nie a propos książki, a raczej różnych pomysłów na rozwiązanie sprawy głodu - osobiście bym była ostrożna z zalesianiem Sahary - nie, żebym miała coś przeciwko, tylko jak pokazują doświadczenia, człowiek, który coś na hurra wielkiego robi (vide: próby zawracania rzek w socjalistycznych państwach, wielkie tamy itp.), nawet dobrego, zwykle narozrabia. Nawet nasze polskie zalesianie: ileś tam set-hektarów (czy tysięcy, a może arów albo włók) obsianych sosną. Szlachetna akcja. Przylazł szkodnik i załatwił całość. W naturalnym lesie tak by się nie stało, bo naturalny las nigdy nie jest wyłącznie sosnowy. Więc te wielkie prace w Afryce to też mogłyby wyjść nam bokiem. Zwłaszcza, że wymagałby to pewnie jakichś zmian w pogodzie, a co wychodzi z grzebania przez ludzi w klimacie, to sami widzimy...
A co do p. Toyody i jego pracowników - nie bardzo rozumiem, skąd się wzięło to: "Pracę 3 ludzi w ciągu 5 lat wykona jeden robot Carvo za 100.000$, czyli pan Toyoda zaoszczędzi na każdym robocie 440.000$ albo 88.000$ rocznie." Dokładnie mówiąc: 440tys$ to rozumiem, ale dlaczego "albo 88tys"? Różnica spora.