Chopie, bywałem na takich wystawach, że uszy/oczy więdną (dla jasności - nie z podziwu). Może i znasz 'lepszych', ale po wystawie pełnej takich fotek - czyli bardzo sensownej fotografii przyrody robionej nierzadko z dowcipem - chętnie bym se pospacerował. Tym bardziej na wernisażu, kradnąc cztery lampki...
A właśnie, a propo picia wina, jakoś mr. Remuszko zniknął. Mam nadzieję, że zdrowy.