Autor Wątek: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)  (Przeczytany 153469 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #210 dnia: Marca 13, 2011, 05:51:36 pm »
Nie bardzo wiadomo poza tym, że jest horyzont czasu - a w związku z tym jaka cechę można podać na odróżnienie dwóch wszechświatów albo dwóch części jednego tym horyzontem rozdzielonego? To bardziej problem filozoficzny - czy może istnieć "bliźniak" czy "duplikat" jakiejś rzeczy i kiedy?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #211 dnia: Marca 15, 2011, 03:12:53 pm »
Tym pesymizmem nawiązujesz do tego, że leniwe można zrobić wg przepisu napisanego tak po polsku, jak i po japońsku?

Raczej do tego, że według napisanego po polsku przepisu na leniwe, pani Marysia zrobi rolady wołowe, Krysia ruskie, Jadzia leniwe a Zosia kisiel :)

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #212 dnia: Kwietnia 10, 2011, 12:34:47 pm »
trzydzieści trzy tomy! (1) 

a teraz kwestia druga: po co kelvin został na stacji? czy w imię kontaktu, czy dla harey? kluczowe sa - sądzi .chmura - te słowa:
W imię czego? Nadziei na jej powrót? Nie miałem nadziei. Ale żyło we mnie oczekiwanie, ostatnia rzecz, jaka mi po niej została.
czy chodzi o "oczekiwanie" na tę "nić porozumienia" z oceanem, o ktorej pisze olkapolka? czy też chodzi o "oczekiwanie" na "cud", którego fragmentem będzie nie kolejny "powrót harey" lecz jakaś zupełnie nowa forma z nią obcowania? (...). hm. po wszystkim, co zostało na ten temat powiedziane .chmura myśli, że najbezpieczniej będzie powiedziec, iż zakonczenie "solaris" jest po prostu wieloznaczne i dopuszcza wielosc interpretacji.
*
.chmura przeczytało właśnie najświeższe "solaris" (to z kolekcji "gw"), a potem aż trzy jakby "posłowia" (jarzębskiego, orlińskiego, sobolewskiego). i tam, w "posłowiu" jarzębskiego, .chmura znalazł takie oto słowa: 
"W finale Kelvin, przeżywszy swoją klęskę osobistą, postanawia mimo wszystko pozostać na solaryjskeij stacji. Nie wiemy do końca dlaczego i chyba autor sam tego 'z całą pewnością' nie wie. Może więc Kelvin zostaje po to, by jeszcze raz spotkać Harey i jeszcze raz przeżyć dramat, na którym ufundowana jest jego pełna poczucia winy osobowość? Równałoby się to próbie zrozumienia siebie i tego zadanego sobie na całe życie problemu, którym jest niszczące rozdarcie między miłość i pragnienie poznania. Może jednak inaczej: zostaje po to, by po raz kolejny zmierzyć się z Obcością, spróbować wykroczenia poza własne granice? Wówczas Kelvin widziałby się nam raczej uczonym-filozofem podejmującym wciąż na nowo beznadziejne zadanie uchwycenia jakiejś uniwersalnej, pozaludzkiej Prawdy. Obydwie motywacje - silnie ze sobą splecione - nie obiecują żadnych spełnień poza tym jednym: zachowaniem godności w obliczu nieuchronnej poznawczej klęski." (s. 216-217).
*
te słowa jarzębskiego mam za dobre podsumowanie niedawnych, grudniowych sporów .chmury, Q i olkipolki o to, W JAKIM CELU kelvin, przepełniony nadzieją, "że nie minął czas okrutnych cudów", zostaje ostatecznie na stacji. 
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 11, 2011, 01:04:34 am wysłana przez .chmura »

inhet

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 12
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #213 dnia: Kwietnia 10, 2011, 02:11:42 pm »
Jak to można namieszać... Mnie się decyzja Kelvina wydawała zrozumiała już od pierwszego czytania. Po Lemie nikt nie potrafił tego lepiej ująć.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #214 dnia: Kwietnia 10, 2011, 05:08:56 pm »
Andriej Tarkowski czyli tylko Solaris?;)

Zgadzam się z .chmurą, że takie podsumowanie jest do przyjęcia:) Nie rozstrzyga, pozostawia wieloznaczność zakończenia i każdy może sobie myśleć, że miał trochę racji;)

Jak to można namieszać... Mnie się decyzja Kelvina wydawała zrozumiała już od pierwszego czytania. Po Lemie nikt nie potrafił tego lepiej ująć.

Witając inheta - muszę zapytać co konkretnie miał na myśli? Wnioskując z powyższego - uważasz, że nie ma o czym dyskutować, bo zakończenie jest przejrzyste jak świeżo wypolerowany kieliszek?:)
___________

Taka ciekawostka - przy okazji próba powrotu do tematu;) - wiecie, że Tarkowski ma swoja planetoidę? 3345 Tarkovskij:
http://ssd.jpl.nasa.gov/sbdb.cgi?sstr=3345
http://pl.wikipedia.org/wiki/3345_Tarkovskij
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

inhet

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 12
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #215 dnia: Kwietnia 10, 2011, 09:55:02 pm »
Zgodnie z tym, co rzekłem, biorę "Solarisa" i czytam, co stoi:
"Odejść jednak, znaczyło przekreślić tę, może nikła, może w wyobraźni tylko istniejącą szansę, którą ukrywała przyszłość. (...) W imię czego? Nadziei na jej powrót? Nie miałem nadziei. Ale żyło we mnie oczekiwanie, ostatnia rzecz, jak mi po niej została. jakich spełnień, drwin, jakich mąk jeszcze się spodziewałem? Nie wiedziałem nic, trwając w niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów."

Czy doprawdy można to powiedzieć lepiej i bardziej konkretnie? Chyba, żeby potraktować to wyznanie tylko jako racjonalizację - świadome uzasadnienie działania z pobudek nieświadomych.
Ale dla mnie to już jest hipoteza tych właśnie nieświadomych motywów.

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #216 dnia: Kwietnia 11, 2011, 01:00:30 am »
trzydzieści trzy tomy! (2) (1/2)

A zatem, .chmura przeczytało "Solaris" z kolekcji "Gazety Wyborczej", a potem aż trzy "posłowia" (Jarzębskiego, Orlińskiego, Sobolewskiego)...
*
1. W swoim "Słowniku", w haśle pt. TARKOWSKI ANDRIEJ ARSENIEWICZ (1932-1986) pisze Orliński m. in. o Tarkowskim i o jego filmie "Solaris" tak oto: "Lemowi film bardzo się nie spodobał. (...) [M]iesza film z błotem, wytykając Tarkowskiemu niepotrzebne wprowadzenie do niego rodziców Kelvina. (...) Lem dodał też, że Tarkowski planował podobno wprowadzenie do filmu 'ciotek i babć' Kelvina (...)." I dalej: "Zarzuty Lema z pewnością miały solidne podstawy. Z monologu Snauta wynika przecież, że astronautom na Solaris zwidują się nie 'tak po prostu' osoby znane z przeszłości (czyli np. rodzice, ciotki i babcie - .ch.), ale obiekty ich najskrytszych fantazji, raczej z erotycznym podtekstem. Z drugiej jednak strony trudno mieć pretensję do Tarkowskiego o to, że w ZSRR epoki Breżniewa nie nakręcił adaptacji Solaris ze wszystkimi smaczkami tej powieści. W ZSRR panowała przecież zasada 'sieksa u nas niet'." Czyli, myśli sobie .chmura, wychodzi na to, że Mistrz nie lubił filmu Tarkowskiego, bo (zapewne ograniczony cenzurą obyczajową) Tarkowski pominął erotyczny rodowód "gości" nawiedzających mieszkańców stacji (sic!).

Po pierwsze, .chmura uważa, że teza o erotyczym rodowodzie "tworów F" nie trzyma się kupy.  moim zdaniem wcale nie wynika to z monologu Snauta (np. u Soderbergha "gość" Snauta okazuje się jego bratem). Dalej, przyczyną "wizyty" Harey jest jej "zawinione" przez Kelvina samobójstwo, a nie jej pierwszorzędne i drugorzędne cechy płciowe.  Materializacja "psychicznego otorbienia" Fechnera, zaobserwowana przez Bertona w formie prawie-niemowlaka-giganta unoszącego się na falach Oceanu również nie wydaje się .chmurze "najskrytszą fantazją z erotycznym podtekstem" (i to mimo, że nie wiadomo, co to prawie-niemowlę dokładnie robiło, bo Berton tego nie ujawnia). "Gość" Sartoriusa to skore do śmiechu dziecko w słomkowym kapeluszu. Nawet Wielka Murzynka, która odwiedziła Gibariana, z erotyką ma w książce tyle wspólnego, że posiada płeć. Oczywiście, żona-samobójczyni, prawie-niemowlak-gigant, brat, roześmiane dziecko i Murzynka mogą być tematem "najskrytszej fantazji z erotycznym podtekstem". Jednak równie dobrze mogą one być przyczyną np. dojmującego poczucia winy. 

Po drugie, zdaniem .chmury, Mistrz nie dlatego nie akceptował "Solaris" Tarkowskiego, ponieważ Tarkowski pominął erotyczny rodowód "gości". (Cóż to w ogóle za pomysł!). Powód był inny. Mianowicie Tarkowski zainspirował się nie tym, czym - wedle Mistrza - powinien się zainspirować, i praktycznie zignorował główne przesłanie "Solaris", czyli myśl o niepoznawalności Obcego i niemożności z Nim kontaktu. .chmurze nie mieści się to w głowach! Publikując hasło o Tarkowskim i jego "Solaris" w pomnikowej edycji dzieł Mistrza, Orliński w ogóle nie porusza tego tematu! :)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 15, 2011, 11:58:06 pm wysłana przez .chmura »

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #217 dnia: Kwietnia 11, 2011, 01:02:39 am »
trzydzieści trzy tomy! (2) (2/2)

2. Orliński twierdzi także, że kiedy kręcił "Solaris", "towarzysz Tarkowski" był "rozpieszczonym ulubieńcem" partii komunistycznej, potem zaś "demonstrował butne samozadowolenie", a jego słowa były "niesmacznie buńczuczne".

Po pierwsze, o genezie filmu "Solaris" Mistrz pisał coś innego: „Tłumaczono mu (Tarkowskiemu - .ch) wtedy - były to różne Wysokie Czynniki -  że nie należy, bo to jest idealistyczne, subiektywistyczne i metafizyczne, ale trafiono kulą w płot, gdyż Tarkowski cały jest idealistyczno-metafizyczny i na dodatek „rosyjska dusza”, więc nie był dobrym adresatem tego rodzaju zastrzeżeń”1/. Sam Tarkowski pisał 18 lutego 1970 r.: "Wydaje mi się, że znalazłem sposób pokazania filmu ("Andrieja Rublowa" - .ch.) Szostakiewiczowi (potajemnie). W piątek, jeśli się uda. Postanowiłem także napisać list do Breżniewa. Spróbuje przedstawić mój pełny pogląd na pewne sprawy. Zobaczymy". W efekcie (?) jeszcze w 1970 r. Tarkowski dostał zgodę na rozpoczęcie zdjęć do "Solaris" (konspekt filmu leżał w "Mosfilmie" od października 1968 r.), a w październiku 1971 r. "Andriej Rublow" wszedł na ekrany, jednak sposób dystrybucji filmu umożliwiał jego obejrzenie jedynie wąskiemu gronu widzów. W pięć miesięcy później odbyła się premiera "Solaris"2/. To Pan miał na myśli, pisząc o "rozpieszczonym ulubieńcu" Tarkowskim, Panie Orliński? Bo na .chmurzy rozum tu nie idzie o żaden petting, tylko o ciąg szykan. Co ciekawe, pięć stron dalej kolega Orlińskiego z redakcji "Gazety Wyborczej", Sobolewski, pisze o "Solaris": "(...) podobnie jak większość filmów Tarkowskiego, również i ten nie miał łatwej drogi u radzieckich władz". Wystarczyło spytać,  :).

Po drugie, zdaniem .chmury, mocne słowa Orlińskiego o Tarkowskim nie zostają wiarygodnie udokumentowane. Na przykład, Orlińskiemu bardzo nie podobają się taka oto opinia Tarkowskiego: 'Dla mnie to, co zaszło na stacji (...) między Kelvinem a Harey, jest po prostu sprawą stosunku człowieka do jego własnego sumienia'. Jednak przyczyny tej niechęci są, według .chmury, niejasne i mało przekonujące. Orliński pisze tylko: "Ze względu na fizyczny wymiar 'tego, co zachodzi między Kelvinem a Harey' można (...) powiedzieć, że nic tutaj nie jest 'po prostu, a już na pewno nie relacje z sumieniem."  Cóż, powiem wprost: moim zdaniem to raczej Orliński jest "niesmacznie buńczuczny".

3. A konkluzja Orlińskiego jest taka: niezależnie od radzieckiej cenzury obyczajowej Tarkowski poprzerabiał jednak książkę Lema mniej lub bardziej  "dobrowolnie"  i nawet się do tego nie przyznał. Był tak bardzo zniewolony, że - choć miewał po temu okazje - swego zniewolenia nawet nie potrafił nazwać zniewoleniem!
*
Hm. Zdaniem .chmury, jest zupełnie inaczej, niż pisze Orliński, i Tarkowski niczego nie przeinaczył, lecz dokonał własnej, genialnej, interpretacji Mistrzowego "Solaris", tworząc arcydzieło dwudziestowiecznego kina...
--------------------
1/ Zob. Tako rzecze... Lem (Ze Stanisławem Lemem rozmawia Stanisław Bereś), WL, Kraków 2002, s. 245-6.
2/ Zob. S. Kuśmierczyk, Przedmowa, w: A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja, Wydawnictwo Pelikan, Warszawa 1989, s. 9.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 18, 2011, 12:14:06 am wysłana przez .chmura »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #218 dnia: Kwietnia 11, 2011, 02:28:37 am »
Aże sięgnęłam po tego posłowiowego Orlińskiego - nie wiem o co się mu...z tym sieksem w kontekście Solaris - zgadzam się tutaj z wykładnią .chmury. Jednak coś w tym jest, że miał Tarkowski "lepszy" okres w ZSRR. Zresztą Orliński na końcu pisze, że ta "chwała" była krótkotrwała.

Przyszło mi jednak coś innego na myśl: wielokrotnie oddawaliśmy Lemowi (ze zrozumiałych i oczywistych względów) głos w sprawie Solaris. Ja chciałabym oddać kawałek miejsca Tarkowskiemu. Z książki pt.Czas utrwalony:

Solaris opowiadał o ludziach zagubionych w kosmosie, którzy niezależnie od swej woli są zmuszeni do poszerzania własnego poznania. To narzucone człowiekowi jak gdyby z zewnątrz dążenie jest bardzo dramatyczne, gdyż wiąże się z wiecznym niepokojem, stratami, goryczą i rozczarowaniami, a prawda absolutna jest przecież nieosiągalna. Człowiek otrzymał sumienie, które karze go cierpieniem, gdy jego czyny nie odpowiadają zasadom moralnym. Obecność sumienia jest więc także w pewnym sensie tragiczna. Bohaterom Solaris towarzyszyły rozczarowania, a rozwiązanie, które im zaproponowaliśmy, było dość iluzoryczne. Widzieliśmy je w marzeniu, w możliwości uświadomienia sobie własnych korzeni, więzi łączących człowieka na zawsze z Ziemią, która go zrodziła. Jednakże i te związki były już dla nich nierzeczywiste.

(Stąd też protestowałam na chmurne "światy równoległe/alternatywne")

Tak więc w Stalkerze i Solaris najmniej interesowała mnie fantastyka. W Solaris było zbyt wiele atrybutów fantastycznonaukowych, które odwracały uwagę od sprawy zasadniczej. Tworzenie rakiet i stacji kosmicznych, których wymagała powieść Lema, było ciekawe, ale teraz wydaje mi się, że przesłanie filmu zyskałoby na wyrazistości, gdyby udało się tego uniknąć. Myślę, że realność, do której odwołuje się artysta, prezentując swoją ideę, powinna być - przepraszam za tautologie - realna, to znaczy zrozumiała dla człowieka, znana mu od dzieciństwa.

Myślę, że rozkład akcentów u Lema i Tarkowskiego jest po prostu rozbieżny. W innym miejscu tej książki Tarkowski pisze o sumieniu Kelvina i odpowiedzialności za siebie i inne osoby - wg T. Kelvin nie może tej odpowiedzialności zlekceważyć.
Właściwie można powiedzieć, że ten film nieszczęśliwie nosi tytuł Solaris:)
To nie mój ulubiony "tarkowski" -  ale powtarzam, że rozpatrywane w pewnym odosobnieniu, bez natrętnych porównań do pierwowzoru - ma swoją moc:)

Hm...zresztą w kontekście sumienia, odpowiedzialności: mottem do tytułowego - Czas utrwalony - rozdziału jest dialog... Stawrogina i Kiryłłowa (o czasie) z Biesów Dostojewskiego:) Tak się małe koło domyka, dopełnia :)

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #219 dnia: Kwietnia 12, 2011, 04:13:55 am »
Jeszcze coś: Andriej Tarkowski o współpracy z Mistrzem:
"(...) on nie bardzo lubi, nie rozumie, co to jest kino. (...) Ja bezgranicznie uwielbiałem jego książki, a on był całkowicie obojętny w stosunku do mojego kina. Mówiąc krótko, on przez cały czas uważał, że on jako pisarz... że literatura istnieje. (...) Jak muzyka, poezja, malarstwo. Ale kina nie pojmował i nie pojmuje do tej pory. Nie wie, co to takiego. (...) Lem nie traktuje poważnie kina jako sztuki. Właśnie dlatego uważał, że powinniśmy w scenariuszu naśladować jego powieść, po prostu ilustrować ją. Czego ja zrobić nie mogłem. On powinien był zwrócić się (...) do reżyserów, którzy są "ilustratorami" (...). Takich obrazków jest dużo i na ogół są do siebie podobne. Wszystko tam jest martwe, ponieważ to tylko ilustracja, to nie życie, samo w sobie pozbawione jest artystycznej wartości. (...) Otóż Lem tego właśnie oczekiwał. Jeżeli on rzeczywiście tego oczekiwał, ja nie potrafię tego zrozumieć. Bardzo dziwnie jest przypisywać mu takie oczekiwania, ale to właśnie jego stosunek do sztuki filmowej stawiał go w sytuacji człowieka, który oczekuje takiego właśnie rezultatu, ilustracji - chociaż on, być może, wcale tego nie chciał. Ale przez cały czas sprzeciwiał się, kiedy odchodziliśmy od scenariusza, od ścisłego toku akcji; kiedy wymyślaliśmy jakieś nowe wątki, był po prostu oburzony. (...) [M]nie interesowała problematyka wewnętrzna, by tak rzecz, duchowa, a jego interesowało zderzenie człowieka z Kosmosem, z Nieznanym (...). Oto co go interesowało."
i dalej:
"Film ("Solaris" - .ch.) mi się nie podoba, gdyż nie udało mi się wyeliminować z niego wszystkich atrybutów gatunku fantastycznonaukowego. Wiele tam jest najrozmaitszego rodzaju tricków technicznych, różnych migocących lampek i innych błyskotek. Jednym słowem, wiele jest tam bzdur, które nie mają żadnego związku ze sztuką."* (:), :) - .ch.).
----------
*A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja. Wybrał, opracował i przedmową opatrzył S. Kuśmierczyk, Warszawa 1989, s. 236-8.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 13, 2011, 01:39:15 am wysłana przez .chmura »

Peterek

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 38
  • Cóż to za Robot piękny i młody.
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #220 dnia: Kwietnia 13, 2011, 11:11:25 pm »
Jeśli wolno, mimochodem. Od razu mówię, że nie jestem zwolennikiem tzw. dowolności interpretacji dzieła pisanego, dla scenarzysty i reżysera. Abstrachując już od prawa autorskiego, to najlepszą opinię o reżyserach i ich "wizjach" zawarła Joanna Chmielewska w kryminale "Rzeź bezkręgowców". P. Chmielewska doskonale zna problem, ponieważ zetknęła się z nim osobiscie. Najbardziej mnie drażnią wypowiedzi "Wielkich Zasłużonych" (patrz Tarkowski) którzy uważają, że ich "wizja" dzieła może to dzieło tylko wzbogacić. W 99% przypadków jest to bzdura.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #221 dnia: Kwietnia 14, 2011, 12:45:47 am »
Jeśli wolno, mimochodem. Od razu mówię, że nie jestem zwolennikiem tzw. dowolności interpretacji dzieła pisanego, dla scenarzysty i reżysera. Abstrachując już od prawa autorskiego, to najlepszą opinię o reżyserach i ich "wizjach" zawarła Joanna Chmielewska w kryminale "Rzeź bezkręgowców". P. Chmielewska doskonale zna problem, ponieważ zetknęła się z nim osobiscie. Najbardziej mnie drażnią wypowiedzi "Wielkich Zasłużonych" (patrz Tarkowski) którzy uważają, że ich "wizja" dzieła może to dzieło tylko wzbogacić. W 99% przypadków jest to bzdura.
Pewnie. Wolno. Szczerze powiedziawszy zastanawiałam się czy podejmować temat - brakuje mi po prostu takiej ikonki co wali głową w coś dostatecznie twardego... Lem i Chmielewska? Uhm. Okraszeni "Wielkim Zasłużonym" Tarkowskim?  Rzeź - w rzeczy samej:)
Uprzedzam: nie mam na myśli, iż "Wielkich Zasłużonych" nie wolno zrzucać z pomników - o ile na takowych...w czyimś mniemaniu... tkwią. Ale nawiasem: kto tu mówił o wzbogacaniu?Lepszej wersji?


P.S. Ja naprawdę lubię Lesia, Tereskę i Okrętkę...
      Ale zainwestuję w Kompleks Tołstoja;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #222 dnia: Kwietnia 14, 2011, 09:05:01 am »



?

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #223 dnia: Kwietnia 14, 2011, 11:38:53 am »
Żółty pasuje idealnie, ten czerwony zawzięty jak prawie wszyscy spod tej barwy;)

Nawiasem: Lesio od Chmielewskiej to architekt z morderczymi skłonnościami;) Nie wiem czy nie najlepsza książka Ch. - jeśli już rozprawiamy o literaturze  :-\
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Peterek

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 38
  • Cóż to za Robot piękny i młody.
    • Zobacz profil
Re: ANDRIEJ TARKOWSKI CZYLI SOLARIS I NIE TYLKO:)
« Odpowiedź #224 dnia: Kwietnia 14, 2011, 03:51:44 pm »
Odczucia jak najbardziej subiektywne. :P
Przywołując P. Chmielewską nie stawiałem jej w jakimś szeregu Wielkich (Tarkowski). Natomiast tej jej kryminałek odgrywa się właśnie w Środowisku i dotyczy własnie "swobody twórczej" reżyserów. Konstrukcja dowodzi, że P. Joanna doskonale poznała to środowisko. Niejako osią tego kryminału jest stwierdzenie, że w warunkach polskich, adaptacja filmowa , szkodzi pisarzowi z jakimś dorobkiem a nie pomaga. O ile oczywiście w umowie nie jest zastrzeżona ingerencja pisarza w tworzone "dzieło" filmowe. I to dokładnie mogę powiedzieć o "Solaris" w wersji Tarkowskiego, nie znam realiów, ale wydaje mi się, że Mistrz po prostu "sprzedał" swoje dzieło do dosyć dowolnej adaptacji. Co do "Stalkera" (Strugaccy - "Piknik na skraju drogi"), to jest zupełna tragedia bo z pierwotnego pomysłu zostało może 5%. To znaczy, SAM POMYSŁ. Inna sprawa, to INDYWDUALNY odbiór dzieła-książki przez czytelnika. Człowiek z otwartą wyobrażnią, może zbudować sobie wokół tego co czyta, indywidualny świat, środowisko. Oczywiście jeżeli myśli obrazami. Ale zawsze są granice. Moje wyobrażenia są DLA MNIE. Natomiast film służy do rozpowszechniania. I jeżeli (Chmielewska) : w książce jest chamska, gruba,  tłusta,  tleniona blondyna 180 cm wzrostu, to w filmie nie będzie tu pasować drobna, brunetka, 165cm,  o subtelnej osobowości (ale z powiązaniami pozamerytorycznymi). Akcja książki i dramatis personae przewiduje GRUBĄ i TŁUSTĄ.