Na marginesie:
"The Last Closet" Moiry Greyland
Zauważę, że opowiadanie "Ci, którzy odchodzą z Omelas" Le Guin (o którym swego czasu dyskutowaliśmy) uchodzi za cichy, ale zrozumiały dla zainteresowanych, wyraz sprzeciwu wobec przymykania oko przez różnych prominentów zachodniego fandomu SF na
wyczyny Breena (które nie były szczególną tajemnicą, bo notowany za pedofilię został po raz pierwszy w roku '54
*).
* Tak więc Ziemkiewicz nie ma racji, że facet robił to, co robił, w ramach jakichś wykoncypowanych filozoficznie seksualnych rewolucji. Raczej użył ich jako wygodnego alibi, by dalej gwałcić i molestować. Podobnie Bradley (która zresztą umarła samoidentyfikując się jako chrześcijanka, nawiasem mówiąc) wygląda - co zresztą R.A.Z. przyznał - na typową ofiarę molestowania, która potem sama molestuje, wejście przez nią w związek małżeński ze skazywanym już Breenem na formę syndromu sztokholmskiego, a całe jej filozofowanie na szukanie usprawiedliwień dla tego, nad czym nie umiała zapanować. Dobrze napisał jeden z komentujących, że inteligencja niekoniecznie ratuje przed
pokrzywieniem, natomiast (w zasadzie) gwarantuje, że
pokrzywiony mądrzej będzie usiłował usprawiedliwiać to, co wyprawia.
Edit:
Godne zauważenia spojrzenie na "Mgły Avalonu" w kontekście zachowań ich autorki:
https://electricliterature.com/the-book-that-made-me-a-feminist-was-written-by-an-abuser/(Przy czym jednak mam wrażenie, że skończy się jak z - przy całej różnicy ich talentów - Dostojewskim. Literatura przetrwa, smutne i mało budujące - mówiąc najłagodniej - fakty biograficzne skurczą się do odnotowywanej na marginesie ponurej anegdoty.)