Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - miazo

Strony: 1 ... 22 23 [24] 25 26 27
346
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Października 15, 2008, 10:40:20 pm »
Eh, ja to czekam na drugie wydanie Dzieł Zebranych, bo część pozycji jest już niedostępna, a za np. Cyberiadę na Allegro nie chcę płacić 500 złotych (chyba taką cenę wywoławczą kiedyś widziałem).

Niestety Wydawnictwo Literackie nawet nie odpowiada na grzeczne pytania, czy w ogóle mają to w planach... :(

347
DyLEMaty / Re: "Pożytek ze smoka", a kryzys finansowy w USA...
« dnia: Października 12, 2008, 03:04:02 pm »
Cytuj
W każdytm razie sytuacja w której banki kreują pieniądz w takiej ilości niewiele różni się dla mnie (we wręcz barbarzyńskim uproszczeniu) od inflacji - tu i tam wprowadzamy na rynek gotówkę by na siłę powiększyć wzrost gospodarczy.
Inflacja a kreacja pieniądza to kompletnie co innego, właśnie ze względu na czynnik czasu. (Upraszczając) Ta pierwsza to wrzucenie na rynek pięniędzy tu i teraz bez pokrycia w produktach i / lub usługach, co powoduje deprecjację waluty, ta druga rozłożona jest w czasie - w przyszłości powstanie tyle dóbr i usług, by pokryć wygenerowany pieniądz.

Cytuj
No i dochodzimy do paradoksu, że jesteśmy gotowi oddać swój przyszły czas za to by już teraz dostać dobra materialne, a najwięcej czasu mają menele, których zdolność kredytowa jest znikoma.
Nie ma paradoksu, bo oczywiście nie chodzi o czas jako taki, ale wartość czasu - praca w nim wykonana przez specjalistę jest wielokrotnie więcej warta niż praca kogoś niewykwalifikowanego. I ten fakt powinien mieć odzwierciedlenie w zdolności kredytowej.

Cytuj
Ależ teoretycznie masz rację tylko, który rząd nie stanie na głowie by powstrzymać taką potencjalną falę niezadowolenia społecznego?
A to już nie jest zarzut pod adresem mechanizmów rynkowych, tylko ułomności rządu (o czym akurat nie rozmawiamy ;) ).

Cytuj
No i tu wracamy do podobieństwa do inflacji - nie opłaca się gromadzić, opłaca się być w ciągłym biegu, wręcz kołowrocie. I wciąż kombinować jak przysłowiowy koń pod górkę. Nie wiem czy jest to zachęcająca perspektywa.
No cóż, zawsze coś za coś - każdy ma swoją funkcję celu odnośnie tego, co robić z wypracowanym majątkiem (pozwalać mu pracować dalej na rachunku oszczędnościowym czy innej inwestycji vs konsumować go). Moje prywatne zdanie jest takie, że najlepiej można się zabezpieczyć na przyszłość inwestując część majątku nie w ryzykowne przedsięwzięcia, ale w dobrze wcześniej przemyślaną własną edukację - na tym trudno jest stracić.

348
DyLEMaty / Re: "Pożytek ze smoka", a kryzys finansowy w USA...
« dnia: Października 12, 2008, 02:02:05 pm »
Cytuj
miazo, nie twierdzę, że sam mechanizm jest zły, ale kiedy na rynku krąży (zaokrąglając w dół) 25 razy tyle pieniędzy niż jest ich "w istocie", to żyjemy wszyscy (i rozwijamy się) na gigantyczny kredyt. Dobrze to świadczy o naszym optymizmie (jak wiesz cenię optymizm), ale optymizm w takim stężeniu można już nazwać katastrofalną nierozwagą.
Może nie napisałem tego dostatecznie jasno, ale myśl moja była taka, że na rynku właśnie wcale nie krąży X razy więcej pieniędzy niż jest w istocie, tylko tyle ile jest (w każdym razie trzymając się mechanizmu kreacji pieniądza). Po prostu myślisz o pieniądzu w bardzo staroświecki sposób - faktycznie kiedyś tak było, że obowiązywał tzw. parytet złota tj. "drukowane" pieniądze miały pokrycie w złocie i można było je na nie wymienić (pod warunkiem, że od razu kupiłeś kilka kilogramów czyli sztabę), ale obecnie już chyba nie ma państwa, które by to gwarantowało (wycofano się z tej koncepcji). Dlaczego akurat wymieniano na złoto - głównie ze względów historycznych, cech materiałowych złota (trwałość, etc.) i faktu, iż był to zasób niezwykle rzadki (więc w niekontrolowany sposób nie napływało na rynek psując jego wartość). No a dzisiaj takim zasobem - być może jedynym naprawdę ograniczonym i coraz bardziej rzadkim - jest czas.

Cytuj
Sytuację trochę komplikuje fakt, że najbardziej ucierpieliby na tym depozytariusze tych banków.
No i bardzo dobrze - jakoś nie widzę, żeby w czasie gdy zyskują na lokatach lub w inny sposób dzielili się z resztą podatników. Wszyscy podejmujemy decyzje ekonomiczne i trzeba ponosić tego konsekwencje (a w szczególności płacić za brak wiedzy). Jak ktoś ma awersję do ryzyka, to kupuje wieloletnie obligacje państwowe (państwa upadają jednak dużo rzadziej niż banki), jak ktoś liczy na trochę większy zysk, to lokuje pieniądze na lokacie (i tu też ma wybór - są banki mniej i bardziej stabilne, jak kogoś kusi lokata 8-10% w "instytucji bankopodobnej" - droga wolna), jak ktoś chce ryzykować bardziej i marzą mu się wyższe stopy zwrotu, to kupuje akcje albo gra na kontraktach terminowych czy walutach.

Rola państwa powinna ograniczać się jedynie do "ustalania zasad gry rynkowej", a nie aktywnego uczestnictwa wypaczającego zdrowe mechanizmy rynkowe. W Polsce dzieje się tak za sprawą np. Komisji Nadzoru Bankowego czy tzw. Rekomendacji NBP, które ustalają sposób funkcjonowania banków zgodnie z Nową Umową Kapitałową - jest tam napisane w jakis sposób mają zabezpieczać się m.in. przed ryzykiem rynkowym (wahania kursów walut, etc.), ryzykiem operacyjnym (zdarzenia losowe wewnątrz banku), ryzykiem kredytowym (w jaki sposób badać zdolność kredytową klientów, etc.), w jakiej wysokości ustalać wysokość rezerw, etc.

No, a najlepszy sposób żeby zabezpieczyć się przed utratą oszczędności, to ich nie mieć. ;)

349
DyLEMaty / Re: "Pożytek ze smoka", a kryzys finansowy w USA...
« dnia: Października 11, 2008, 11:04:31 pm »
Zaraz, zaraz...

Dlaczego mechanizm kreacji pieniądza to bzdura? To naturalny, zdrowy mechanizm ekonomiczny. Rozumiem, że może dziwić, iż pieniądze, które w wyniku jego działania nie powstają fizycznie, ale wirtulanie (stąd też może te uwagi o "pieniądzach tworzonych z niczego"), ale to nie znaczy, że... nie powstają. Trzymając się przykładu - nie ma nic złego w tym, że pan X deponuje pewną sumę pieniędzy, którą (pomniejszoną o rezerwy obowiązkowe) pożycza pan Y płacąc w sklepie, którego właściciel Z znów deponuje w banku i tak dalej... Tj. nie ma nic złego w tym mechanizmie, póki ci, którzy biorą pożyczki będą je spłacać, a jak wiadomo to jest przyczyna obecnego kryzysu, że dostawali je także ci, który tzw. credit scoring był tak niski, że nie powinni ich otrzymać (ten segment klientów ma zdaje się jakąś nazwę - "subprime" czy coś takiego).

Albo inaczej to tłumacząc - fizycznie istnieje fizycznie pewna ilość pieniędzy, natomiast wirtualnie krąży ich znacznie więcej. Ale wystarczy pomyśleć o pieniądzu (sam jestem ciekaw czy w ekonomii jest tego typu podejście) jako o "sposobie reprezentacji czasu" - w takim sensie, że osoba pożyczająca pieniądze, będzie musiała poświęcić odpowiednią ilość swojego czasu, by "odpracować" pożyczoną kwotę - a osób pożyczających pieniądze (czyt. posiadających swój czas mający określoną wartość) jest wielokrotnie więcej niż fizycznie istniejących pieniędzy, co (w idealnym świecie) powinno odpowiadać wirtualnie istniejącym pieniądzom.

Aha, też mi się nie podoba pomoc rządów w tej sytuacji - banki, które lekkomyślnie pożyczały pieniądze, to one właśnie powinny ponieść tego konsekwencje (a nie wszyscy).

350
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Sierpnia 31, 2008, 01:39:01 pm »
Przyznam, że temat dalece mnie rozczarowujący. Miałem nadzieję (nadzieja - najgorsza z plag trapiących ludzkość), że w "O muzyce" trafię być może na dyskusję "co to jest muzyka", a tu tylko jakieś kolejne mocno snobistyczne, pożal się Boże, playlisty... :(

351
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Maja 19, 2008, 10:35:05 pm »
Mrówki? Pfff...

Łoś ugryzł kiedyś moją siostrę! Poważnie. Chciała wyryć na nim swoje inicjały szczoteczką do zębów, prezentem od szwagra Svenga, dentysty z Oslo, gwiazdora norweskich filmów "Napalone dłonie dentysty z Oslo", "Plomby namiętności" i "Potężne trzonowce Horsta Nordfinka"...

352
Organizacja forum / Re: Przyszło nowe... olaboga laboga...
« dnia: Maja 13, 2008, 08:47:00 pm »
Nie 1000, tylko 1024! ;)

To ja też swoje dorzucę: na części stron kod nie "waliduje się" jako poprawny XHTML 1.0 Transitional...

353
Hyde Park / Re: Tabula Rasa
« dnia: Marca 24, 2008, 12:32:40 pm »
c.d.

    Czyniąc zaś to, rezygnowałem nie tylko ze staroświeckich opisów tła przyrodniczego bądź urbanistycznego, z psychologii postaci, z tradycyjnych wątków i perypetii, zbędnych powikłań fabularnych, ale z całej anachronicznej już werbalistyki literatury, od zdań poczynając, a na przydawkach i przysłówkach kończąc; żadnych, ni starych, ni nowych, nie używałem schematów, nie cytowałem myśli trafnych ani przekornych powiedzeń, bijąc pieczęciami, grafionem, zębatką za każdym razem w samo sedno tylko - albowiem dzięki rezygnacji tak wszechstronnej, pominięciom równie totalnym udowodniłem, że świat cały można wypowiedzieć milczeniem!

    Stanisław Lem, "Wysoki zamek"


    Nie wszystko jest kpiną, ponieważ wszystko okaząło się konwencją, także język, także alfabet, także reguły składni i gramatyki; i jeśli się pole dozwolonego dostatecznie tylko poszerza, jeżeli uzyska się zgodę jakąś, rodzaj choćby tymczasowej akceptacji znaczeń, przypisanych obiektowi dowolnemu, wszystko absolutnie da się wyrazić - przy pomocy dowolnego znaku, symbolu, przedmiotu, obrazu. Będzie można wystawiać odcięte palce, krzesła, posiadające zamiast oparć - klatkę piersiową i kręgosłub szkieletu ludzkiego lub jego kościane, a nie drewniane nogi; powiększoną, utrwaloną cebulą - na myśl przywoływać symptomatykę epistomologicznąmaterii kosmicznej, to jest wielopoziomowość jej i zarazem nieskończoność poznania, które jest kolejnych łupin zdzieraniem; znikła bowiem dawniej jednoznaczna w swym odniesieniu do prawd Objawionych umowa społeczna, i nie ma już takiego śmietniska, którym, w oświetleniu i oprawie odpowiedniej, nie dałoby się wyrazić domyślnej jakiejś, ciemnej, może aż osąd cywilizacji oznaczającej treści.

    Stanisław Lem, "Wysoki zamek"


    [...] Człowiek od niepamiętnych czasów nic innego nie robił, jak tylko nadawał znaczenia - kamieniom, czaszkom, innym ludziom, a znaczenia nadając, stwarzał zarazem byty - więc życie pozagrobowe, totemy, kulty, mity wszelakie, wapory ciepłe i kwaśne, legendy, miłość ojczyzny, nicość - i tak to szło; sens nadany regulował życie ludzkie, był tworzywem, dnem i ramą, zarazem jednak i pułapką, ograniczeniem! Znaczenia stwarzały się, przemijały, następnemu pokoleniu nie wydawało się wszakże zmarnowane życie poprzedniego, które krzyżowało się dla bogów nie istniejących, klęło się na kamień filozoficzny, na strzygi i flogiston... Uważano nawastwianie się, dojrzewanie i próchnienie znaczeń za naturalny proces, ewolucję semantyczną, aż przyszło odkrycie w dziejach największe, spospolitowało się to określenie, proszę pana, zdewaluowało, teraz byle bombę nową tak nazywają, ale proszę mi jednak uwierzyć - choćby przy pomocy koniaku... Ależ tak, prosit...
    Nalał. Wypiliśmy.
    - A więc? - rzekł Barran z uśmiechem zamyślenia. Poprawił nos. - Do czegośmy to doszli? Desemantyzacja! Tak! To prosta rzecz, panie, całkiem prosta: to odbieranie znaczeń...
    - Że jak? - spytałem głupawo i umilkłem, zawsydzony. Nie zauważył tego.
    - Znaczenia trzeba odbierać! - wyjaśnił twardo Barran. - Historia dość już nas obezwładniła, zaklejając wszystko grubą skorupą tłumaczeń, znaczeń, mistyfikacji - ja nie rozłupuję atomów, nie patroszę gwiazd, ale postępowo, z wolna, dokładnie i wszechstronnie odbieram Sens.

    Stanisław Lem, "Pamiętnik znaleziony w wannie"


    Chciałbym wiedzieć, co do niego mówić albo jakie zadawać mu pytania. Czasami wydaje się taki bliski, lecz bliskość ta nie ma nic wspólnego ze słowami, które między nami padają. Innymi razy wydaje mi się daleki, jakby patrzył na mnie z takiego punktu widzenia, jaki mi umyka. Czasami zachowuje się jak smarkacz i w takich chwilach nie ma między nami żadnej relacji.
    Kiedy się nad tym zastanawiałem, przyszło mi do głowy, że idea "porozumienia" między dwoma osobami jest tylko iluzją, nic nie znaczącym zwrotem językowym. Fikcja ta umożliwia stosunki między dwiema jednostkami, które są sobie nawzajem obce i zasadniczo niepoznawalne. Wysiłek, który wkładamy w zgłębienie czyichś myśli, już te myśli zniekształca. Poszukuję chyba takiej sytuacji, w której miałbym dostęp do nie zdeformowanych myśli Chrisa.

    Robert M. Pirsig, "Zen i sztuka obsługi motocykla"


    W takich właśnie okolicznościach pewnej lipcowej nocy 1974 roku Annabelle posiadła w sposób bolesny i definitywny wiedzę o tym, czym jest świadomość jednostkowej egzystencji. Objawiając się zwierzęciu w postaci fizycznego bólu, w społecznościach ludzkich jednostkowa egzystencja osiąga pełną świadomość jedynie za pośrednictwem kłamstwa, z którym może praktycznie zostać pomylona.

    Michel Houellebecq, "Cząstki elementarne"
Udanego dyskutowania... ;-)

354
Hyde Park / Re: Tabula Rasa
« dnia: Marca 24, 2008, 12:31:58 pm »
Ten "początek pięknej przyjaźni" to oczywiście Casablanca. :-)

Mam pytanie - co jest źródłem powyższych cytatów Lao Tsy (tak w ogóle, to zgadzam się z myślą, że prawda jest ukryta w paradoksach...)?

Co do cytatu kompromisowego dotyczącego nauki i religii, to powiem tylko tyle, że przeważnie nie jest dobre łączenie wiary i wiedzy, ale to jeszcze nic - zdecydowanie najgorsze jest łączenie niewiary i niewiedzy. ;-)

I poniżej zestaw cytatów "o słowach" (taka mała obsesja... ;-)):

    [...] doświadczenie osobiste życia jest zasadniczo niewymienne, i to aż do nieprzekazywalności [...]

    Stanisław Lem, "Głos Pana"


    Psychiatra nie powinien ulegać magii słowa. Często chory nie umie wyrazić tego, co w nim się dzieje i co czuje w stosunku do osób ważnych w jego życiu. To, co dociera do psychiatry w formie wypowiedzi słownych, to tylko niezdarne, ubogie sformułowanie całego bogactwa przeżyć, których język nie jest w stanie oddać. Język bowiem przystosowany jest do wyrażanie tego, co jest powszechne i dla wszystkich ludzi zrozumiałe, co dotyczy codziennych, unormowanych spraw życia; to, co jest najbardziej osobiste i prywatne, a więc najwięcej angażuje emocjonalnie człowieka, nie znajduje dostatecznych możliwości ekspresji werbalnej. W tym sensie człowiek jest skazany na wieczne milczenie.

    Antoni Kępiński, "Poznanie chorego"


    Pytanie to, w tytule,
    postawione tak śmiało,
    choćby z największym bólem
    rozwiązać by należało.

    Jeśli ogórek nie śpiewa,
    i to o żadnej porze,
    to widać z woli nieba
    prawdopodobnie nie może.

    Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
    Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
    Jeśli w słoju nocą
    łzy przelewa zielone?

    Mijają lata, zimy,
    raz słoneczko, raz chmurka;
    a my obojętnie przechodzimy
    koło niejednego ogórka.

    Konstanty Ildefons Gałczyński, "Dlaczego ogórek nie śpiewa"


    - Widzisz, Klaro - powiedziałem - ty uważasz, że kłamstwo to kłamstwo, i wydawałoby się, że masz rację. Ale tak nie jest. Mogę sobie wymyślić, co mi się podoba, robić ludzi w konia, urządzać mistyfikacje i płatać psikusy - nie czuję się przy tym jak oszust ani nie mam wyrzutów sumienia: te kłamstwa - jak to nazywasz - to jestem ja sam, taki jaki jestem, kłamiąc w ten sposób nic nie udaję, kłamiąc w ten sposób mówię właściwie prawdę. Ale są sprawy, w których kłamać nie mogę. Są sprawy, na których się znam, których sens zgłębiłem, które kocham i traktuję poważnie. I tu się żartować nie da. Tu, gdybym kłamał, poniżyłbym jakoś samego siebie, a tego ode mnie nie wymagaj, tego nie zrobię.

    Milan Kundera, "Nikt nie będzie się śmiał"


    - Ja jestem ja, ja jestem ja...
    Chłopiec milczał, nie poruszał się i uświadamiałsobie smutny bezsens jej słów, w których nieznane definiuje się przez nieznane.

    Milan Kundera, "Fałszywy autostop"


    - Wiem, że jesteś człowiekiem prostolinijnym i że to jest twoja zasada. Ale postaw sobie jedno pytanie: Po co właściwie mówić prawdę? I dlaczego właściwie prawdomówność uważamy za cnotę? Wyobraź sobie, że spotykasz wariata, który będzie twierdził, że jest rybą i że my wszyscy jesteśmy rybami. Czy będziesz się z nim spierał? Czy rozbierzesz się i pokażesz mu, że nie masz płetw? Czy powiesz mu prosto w oczy, co o tym myślisz? No powiedz!
    Brat milczał, a Edward ciągnął dalej:
    - Gdybyś mu powiedział tylko i wyłącznie nagą prawdę, tylko to, co rzeczywiście o nim sadzisz, podjąłbyś poważną dyskusję z wariatem i sam zamieniłbyś się w wariata. Tak samo jest i ze światem, który nas otacza. Gdybyś mu uparcie mówił prawdę w oczy, znaczyłoby to, że traktujesz go poważnie. A traktować poważnie coś tak niepoważnego, to znaczy być samemu niepoważnym. Ja, bracie, m u s z ę kłamać, jeśli nie chcę traktować poważnie wariatów i stać się samemu jednym z nich.

    Milan Kundera, "Edward i Bóg"


    Okazuje się bowiem, że jeśli ścisłość posuwać nadmiernie daleko, nie można już właściwie faktów obiektywnych oddzielać od ich interpretacji, skoro na samym dnie języka jego elementy pierwsze, poszczególne słowa, na równi z regułami gramatyki czy składni, są interpretacjami, a nie doskonale wiernymi fotografiami przedmiotów czy zjawisk psychicznych. Nie jest, naturalnie, konstatacja taka jakimś pocieszeniem, chociaż może przynajmniej rozgrzeszyć. Nadmiar wiedzy okazuje się nieraz brzemieniem, balastem zakłócającym działanie, ten bowiem, kto wie dobrze, jakie mnóstwo istnieje "teorii dziecka" w psychologii czy antropologii, musi zdawać sobie sprawę z tego, że chcąc, choćby nie wiedzieć jak starał się ograniczać, być prostym, szczerym, autentycznym - mimo woli ku jakiejś z owych teoretycznych postaw będzie dryfował, że go ku którejś zniosą predylekcje intelektualne, charakterologiczne, bo widzi dziecko, którym był, przez zestaw szkieł, jakie mu na nos włożyły wszystkie lata późniejsze, i na to nie ma rady.

    Stanisław Lem, "Wysoki zamek"

355
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Grudnia 09, 2007, 08:21:11 pm »
Cytuj
Zatem faktycznie rozejdźmy się w tej dyskusji bez pretensji (acz różniąc się ocenami filozoficznymi) jak i bez szczególnej sympatii (ale i bez zajadłej antypatii mam nadzieję).
To git. Bo to też tylko słowa, rzecz niewarta specjalnego przywiązania, o czym zaświadczy np. każdy "polityk". ;)

Materialiści są czyści, idealiści to ch**e!

356
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Grudnia 08, 2007, 11:30:41 am »
Q,

Cytuj
samozwańczy arystokrato ducha
Już nie per "skurwysynu", jakżeś łaskaw był się zwrócić prywatnie, o Esencjo Kultury? To zaiste ciekawa a zaskakująca, lecz nader wszystko - jednak! - rozczarowująca przemiana.

Ze swojej strony pragnąłbym zakończyć ten wątek, gdyż:
- obecna dyskusja jawi mi się być bardzo niskiej jakości (bardziej chodzi mi w tym momencie o formę niż o treść - z powodów niżej i wyżej wymienionych),
- nie podzielam poglądu, jakoby wklejanie znalezionych w sieci ad hoc cytatów było przejawem szczególnej erudycji, lecz raczej jest brakiem szacunku dla innych (podobnie zresztą jak zaśmiecanie tematów każdym - nawet najbardziej odległym - skojarzeniem wziętym ze szmirowatej literatury sf),
- com miał do powiedzenia, tom już napisał w pierwszym i drugim poście (nieskromnie polecam lekturze ze zrozumieniem, nawet jeżeli miałaby to być pierwsza tego typu lektura), rozwinięcie tych myśli jest też w zasadzie w postach ANIEL-i et al.,
- i tylko to - ani na odkręcanie Twoich nadinterpretacji (np. gdzie niby występuję przeciwko materializmowi) i dopowiedzeń tego, czego nie napisałem (np. skąd solipsyzm Ci się przyśnił, to też nie mam pojęcia) - tych wszystkch "ekstrapolacji", jak to trafnie dzi ujął a które Tyś przez tyle stron poczynił, ani na tłumaczenie myśli filozofów nie mam siły i ochoty,
- a nader wszystko - czasu.

Mówiąc krótko: po raz n-któryś przypomniałem sobie, że prawda więcej ucierpi od żarliwości jej obrońców niż od wszelakich ataków jej przeciwników.

Bez obrazy.

357
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Grudnia 04, 2007, 09:18:42 pm »
Cytuj
Spiesze z pomoca miazo. Problem polega na tym ze Q nie rozumie ze owe "fakty" zaleza od swiatopogladu. Nauczony jest w obecnym i "oczywiste" dla niego jest ze "tak jest" zatem nazywa to "faktem". Wszystko inne jest pomylka, bledem myslenia.
Dzięki, dzi, zapomniałem się.

"Nie próbuj uczyć świni śpiewu. Stracisz swój czas, a i świnię zdenerwujesz."

358
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Listopada 29, 2007, 10:09:21 pm »
Cytuj
Raczej nie. Powiedzałbym, że zarzutem jest tu raczej ich (być moze nieświadoma) buta i wynoszenie swych wniosków ponad fakty.
No to może przykłady, proszę. Na tę butę i to "wynoszenie swych wniosków ponad fakty" (cokolwiek ten zwrot oznacza). Zresztą to zarzut chybiony tak czy inaczej - buta autora mówi co najwyżej o nim samym jako osobie a nie o trafności lub wartości jego poglądów.
 
Cytuj
I popatrz, on to umiał wymyslić, a oni woleli rozumować na zasadzie "tym gorzej dla faktów"....
Filozofia to nie tylko materializm, zwłaszcza tak wąsko pojmowany.

Cytuj
O tak, płodną w dowolne (choc budowane w logiczny sposób) fantazje...
Ironia nie na miejscu. Doceniam falsyfikacjonizm Poppera będący w jego zamyśle narzędziem do odsiewania teorii naukowych od pseudonaukowych, ale pamiętać należy, że to tylko jeden przedstawiciel jednego nurtu jednej dziedziny filozofii nauki...

Rozumiem, że występujesz z gruntu, na którym czyni się tylko założnie o "materialnym Wszechświecie realnie istniejącym" - ale przeca między innymi o to się właśnie rozchodzi! I o szereg towarzyszących mu "milczących" założeń np. chociażby dotyczących istnienia czasu i przestrzeni (czy samego pojęcia "istnienia"), a jeżeli istniejących, to taką-a-nie-inną naturę posiadających, tak-a-nie-inaczej postrzeganych, pojęć przyczyny i skutku, definicji "czym jest doświadczenie", etc. Sam sobie odpowiedz, czy są one falsyfikowalne.

Cytuj
Ależ ja nie mówie, że oni zatruwali w intencji zatruwania, ja mówie co im w praktyce wyszło... (Niech nawet będzie, że mimo woli, choć co do Platona mam tu wątpliwości...)
No, zauważyłem, napisałeś, że "położyli podwaliny pod późniejszą filozofię europejską". Z niewielką przesadą mawia się zresztą czasem, że "filozofia europejska to dopiski do Platona". I akurat chwała im za to. Działanie podług zasady mówiącej, że twierdzenie, które nie jest weryfikowalne empirycznie, jest bezwartościowe, uznać należy za wielce ograniczające. A przede wszystkim błędne.

359
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Listopada 25, 2007, 03:04:37 pm »
Jeśli można jeszcze poniewczasie wrócić do wspomnianych filozofów klasycznych...

Odniosłem wrażenie, że zarzuty wobec Platona i Arystotelesa tendencyjnie upraszczając ;-) sprowadzić można do faktu, że nie znali tego, co głosił Popper. Jest to oczywiście, z przyczyn chronologicznych, zarzut dość niesprawiedliwy. Dobrze znali natomiast poglądy Demokryta z Abdery (filozofa chyba niesłusznie mniej docenianego), który to do postulatu bezsprzeczności dodał postulat zgodności nauki z doświadczeniem. Tak więc nie było wówczas obce podejście "empiryczne", rzecz w tym, że zarówno Platon jak i Arystoteles w swych poszukiwaniach podążyli inną (wcale nie gorszą czy mniej płodną) drogą i twierdzenia formułowane z pozycji "dzisiaj" o "zatruwaniu umysłów na wieki" uznać chyba należy - najdelikatniej mówiąc - za niezrozumienie tematu i ówczesnej roli filozofii.

360
Lemosfera / Re: "Rasa drapiezcow" z 2007 r. skrocona?
« dnia: Października 31, 2007, 09:21:25 pm »
Cytuj
Czwarta od góry po prawej stronie w drugim rzędzie. Stojąc ma się rozumieć twarzą na Kliny.
Niechybnie będzie to "Pięć przygód detektywa Konopki" Janusza Domagalika. Lektura bardzo zacna a pouczająca. Trzymasz przez sentyment do lat młodzieńczych?

Strony: 1 ... 22 23 [24] 25 26 27