1
Hyde Park / Odp: Właśnie stworzyłem...
« dnia: Czerwca 29, 2025, 11:39:34 pm »
Dawniej człowiek wiedział tyle o życiu, ile go sam doświadczył. O tym, co robią ludzie w Patagonii czy w Chinach nie miał pojęcia. Często nie wiedział nawet, że ta jakaś Patagonia istnieje. Obecnie człowiek żyje w dwu światach jak w dwu koncentrycznych kręgach. W małym wewnętrznym kręgu doświadcza życia wprost jak dawniej. Większym kręgiem jest cały świat, nie doświadczony wprost, ale podawany do wiadomości. To w tym większym kręgu dowiaduje się pan dziś, że świat zmierza ku rosnącym niedoborom, ku brakom, ku uwiądowi wzrostów. Prawda? Natomiast trzydzieści lat temu w tym kręgu istniała opinia, że świat zmierza ku rosnącemu dobrobytowi. Wtedy panował optymizm, a dziś panuje pesymizm. Wyobraźmy sobie, że pesymizm panowałby już wtedy. Oczywiście na gwałt zaczęto by wykupywać ropę, węgiel i inne surowce, i wszystkie ceny skoczyłyby w górę. A więc to, że wtedy myślano inaczej, stanowi czysty zysk, bez względu na to, jaka będzie przyszłość. Ceny były wtedy stałe, bo ludzie mieli zaufanie do przyszłości. A zatem konkluduję: samopoczucie nie zależy od tego, jaka jest rzeczywiście sytuacja, ale od tego, co się o tej sytuacji myśli. Ta sytuacja dzisiaj to cały świat — nie tylko Ziemia, ale planety, gwiazdy, Kosmos. Cisza nieskończonych przestrzeni Wszechświata przerażała jeszcze Pascala. Na Marsie jest pustynia, na Wenus jest gorące piekło. Po co te przerażenia, te deprymujące wiadomości? Przecież i tak nigdy nie postawi pan nogi na Marsie ani na Wenus. A więc czy nie lepiej, żeby pana zawiadamiano, że na Marsie jest całkiem miło, a w Kosmosie jest moc znakomicie prosperujących planet?
/.../
Opinia sprzed trzydziestu lat, że przyszłość jest różowa, uznana została dziś za fałszywą. Ale ta opinia sprzyjała ludziom, dawała im wyborne samopoczucie.
Mówiąc inaczej: podejrzewam, że jedną z przyczyn dzisiejszego upadku i powszechnego pesymizmu jest właśnie tkwiące głęboko w zbiorowej podświadomości przeświadczenie o nietrwałości, przemijalności naszego wszechświata. O tym że ot, nasze słoneczko prędzej czy później ma zgasnąć, a cały Kosmos - zamienić się w lodowatą pustynię, i nic, ale to nic nie uchroni świat przed zagładą. I to, że owa zagłada nastąpi dopiero za miliardy lat, nie zmienia bynajmniej sedna sprawy. Ważne, że nastąpi.
A podziękować, panie Einsteinie
O ileż prościej i przyjemniej by się mieszkało dziś w wiecznym, niezawodnym, działającym z precyzją mechanizmu zegarowego wszechświecie Newtona. Któremu nie zagraża śmierć cieplna, rozpad próżni i inne takie głupstwa. Ech-h-h...
/.../
Opinia sprzed trzydziestu lat, że przyszłość jest różowa, uznana została dziś za fałszywą. Ale ta opinia sprzyjała ludziom, dawała im wyborne samopoczucie.
Mówiąc inaczej: podejrzewam, że jedną z przyczyn dzisiejszego upadku i powszechnego pesymizmu jest właśnie tkwiące głęboko w zbiorowej podświadomości przeświadczenie o nietrwałości, przemijalności naszego wszechświata. O tym że ot, nasze słoneczko prędzej czy później ma zgasnąć, a cały Kosmos - zamienić się w lodowatą pustynię, i nic, ale to nic nie uchroni świat przed zagładą. I to, że owa zagłada nastąpi dopiero za miliardy lat, nie zmienia bynajmniej sedna sprawy. Ważne, że nastąpi.
A podziękować, panie Einsteinie

O ileż prościej i przyjemniej by się mieszkało dziś w wiecznym, niezawodnym, działającym z precyzją mechanizmu zegarowego wszechświecie Newtona. Któremu nie zagraża śmierć cieplna, rozpad próżni i inne takie głupstwa. Ech-h-h...