Autor Wątek: Igraszki słowne  (Przeczytany 15794 razy)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #15 dnia: Grudnia 03, 2013, 10:59:31 am »
Cytuj
Nie przypominam sobie - już teraz nie będę sprawdzać - może jutro - albo może ktoś z Was - czy Lem wspominał ( w Wysokim Zamku? Rozmowach...?) o tych rewolucyjnych obchodach? Był starszy - dorosły już - inna perspektywa.
U Wata powinno coś być, dokładny ten jego pamiętnik. Ale akurat I tom mi wcięło. Może odnajdę?
Tymczasem na szybko wyguglałem - też, poniekąd, igraszki słowne.
7 listopada 1939, z okazji 22 rocznicy Rewolucji Październikowej, ogłoszono Apel Komitetu Wykonawczego Kominternu, w którym sojusz sowiecko - niemiecki był zaaprobowany jako "przykład współpracy państw socjalistycznych przeciwko imperializmowi anglo-francuskiemu."
Cytuj
Noo...bardzo dobrze - dostatecznie;)
U mnie czyli - "może być" - taki appengix do  strasznego wątku muzycznego. :)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 03, 2013, 11:01:20 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #16 dnia: Grudnia 03, 2013, 11:53:17 am »
Piknieście to olkopolko opisali :) . Ta melodia "w starym kinie" to także moje bardzo wczesne wspomnienie z dzieciństwa, na telewizorze Koral, i ten pan w czarnych okularach. Jako dziecko trochę się go bałem :) . Wyobrażałem sobie, że ma jakieś straszne oczy, dlatego je nosi.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #17 dnia: Grudnia 03, 2013, 05:45:10 pm »
Ta melodia "w starym kinie" to także moje bardzo wczesne wspomnienie z dzieciństwa, na telewizorze Koral, i ten pan w czarnych okularach. Jako dziecko trochę się go bałem :) . Wyobrażałem sobie, że ma jakieś straszne oczy, dlatego je nosi.
U mnie Rubin 714p - nie dosyć, że czarne okulary, to całość spowita w zielenie i czerwienie - weź to ustaw;) Też trochę;)
U Wata powinno coś być, dokładny ten jego pamiętnik. Ale akurat I tom mi wcięło. Może odnajdę?
Tymczasem na szybko wyguglałem - też, poniekąd, igraszki słowne.
7 listopada 1939, z okazji 22 rocznicy Rewolucji Październikowej, ogłoszono Apel Komitetu Wykonawczego Kominternu, w którym sojusz sowiecko - niemiecki był zaaprobowany jako "przykład współpracy państw socjalistycznych przeciwko imperializmowi anglo-francuskiemu."
Może:)
Rzeczywiście "igraszki".
Ja tymczasem znalazłam potwierdzenie, że owe obchody były...na stronie tej Pani:
http://www.lwow.com.pl/wanda/bio.html
Miała wtedy 17 lat i tak zapamiętała (wpis: Lata wojny/Czerwone sztandary nad Lwowem):
Niemniej pierwsze przez nas przeżyte obchody rocznicy wielkiej rewolucji październikowej były czymś w rodzaju wstrząsu elektrycznego. Masowy spęd ludzi na ulice miasta pod różnie brzmiącymi zagrożeniami dla tych, którzy się na tę uroczystość nie stawią, odbywał się w atmosferze wewnętrznego oporu i bardziej lub mniej jawnie okazywanego lekceważenia tego, co, jak usiłowano nam wmówić, miało być czymś porywającym.
Oczywiście Hanka miała w tym dniu wraz ze swoją klasą wziąć udział w pochodzie. Już na wstępie, gdy uczniów zaczęto stawiać w jedną kolumnę przed szkołą, zaczęły się kłopoty. Uczniom wręczano tzw. „prapory” z idiotycznymi hasłami, lub czerwone chorągiewki, które oni od razu przy wymarszu z pod szkoły wyrzucali na chodnik. Przerażone tym noterdamskie zakonniczki czym prędzej te atrybuty usuwały i ukrywały gdzieś w budynku, bojąc się aby nie doszło do jakiejś awantury. Gdy sformowane młodzieżowe kolumny dochodziły do trybuny, z której radzieckie władze odbierały defiladę, padło kolejne głośno rozbrzmiewające hasło, na które maszerujące mieli odpowiedzieć donośnym „Hurra!” lub czymś takim. Hasło to było wygłoszone po polsku i brzmiało „Niech żyje polska młodzież radziecka”. I w tym momencie zamiast entuzjastycznego, spodziewanego okrzyku – zapadła głucha grobowa cisza. I jedna z nowych koleżanek Hanki i Janki, Żydówka Pola Wasser, idąca obok nich, właśnie otworzyła usta do wydania radosnego okrzyku gdy potężny kuksaniec w bok, jaki otrzymała od koleżanek, powstrzymał ją od wydania głosu.
Ten pierwszy, a nam się wydawało, że jedyny, dzień triumfu sierpa i młota zasłonił niebo nad miastem tysiącem barw czerwieni sztandarów, tysiącem brodatych głów dziewiętnastowiecznych mędrców, którzy chcieli uszczęśliwić ludzkość, tysiącem „szpicbródek” złośliwego satyra z Sybirska, tysiącem kłujących jak żądło, twardych i nieodgadnionych jak Azja spojrzeń władcy.

Jakże bezbronny wydał mi się wtedy ten Lwów, jak bardzo cichy, wśród ogólnej wrzawy i zasklepiony w szarości swoich murów i trwodze serc swoich mieszkańców…

Cytuj
Noo...bardzo dobrze - dostatecznie;)
U mnie czyli - "może być" - taki appengix do  strasznego wątku muzycznego. :)
Ależecouczyli? Źle uczyli...bardzo dobrze, to bardzo dobrze;) Dostatecznie się tylko przyplątuje - nieproszone.:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #18 dnia: Grudnia 28, 2013, 02:16:29 pm »
Odnalazł się pan Wat cz.1.
Trochę odczapnie a trochę w klimacie.
Jak się drzewiej kłócono.
Broniewski, sympatyk skrajnej lewicy napisał znany wiersz.
Trochę wkurzony, gdyż partia naciskała na bardziej bojowe. Ten.
http://malowane-wierszem.blogspot.com/2012/11/wiersze-o-wczesnej-wiosnie-pisane-pozna.html
Krytyka ze strony partii wyszła piórem Standego w Miesięczniku Literackim. Urocza.
Chyba nie ma w sieci, to przepisałem. Niecały, bo cenzura...ówczesna.
Do poety
Żyjesz sobie, jesteś poetą
Piszesz wiersze z niczego
Łazisz, depczesz warszawski beton
Diabli komu do tego.

Lecz jeśli tak, to czemu ludziom zawracasz tym głowę?
Że mieszkasz na Mokotowie, cóż komu do tego?
Kto zechce, o tym się dowie.
Z Biura Adresowego

Nie panujesz nad światem wrażeń
Uprawniasz wszystko
I dlatego tysiąc straszy cię twarzy
I wyjść nie możesz z koliska

Nas też coś porywa, pędzi
Wśród świata różności mnóstwa
My też stąpamy po ostrej krawędzi
I pełne krzyku mamy usta

Lecz nie śmierć nas spowija oplotem
Inne szelesty za nami
Zapytaj tych rozlepiaczy ulotek
Gdy biegną ciemnymi ulicami

Rewolucyjny poeta napisał wiersz
Wiersz poszedł w świat
A jest w nim coś złego
To nie jest obojętne, wiesz
I nam nie diabli do tego.

Są wiersze, co pachną jak kwiaty
I rosną sobie w inspektach poezji
Wyjdźże z nich na szeroki świat
Odetchnij i obejdź się bez nich

Nie zawsze się pisze o wszystkim
Co nastrój na język przyniesie
Są rzeczy dalekie i bliskie
Trzeba wybrać, co włączyć masz w pieśń

Moim celem przemówić do ciebie
Nie pochlebstwem serdeczność się mierzy
Więc wybacz na poezji niebie
Te ciemne smugi, te nudne tezy...
« Ostatnia zmiana: Grudnia 28, 2013, 02:19:31 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #19 dnia: Grudnia 28, 2013, 09:05:13 pm »
Taa...tera to się nawet ludzie kłócić nie potrafią;)
Rzeczywiście uroczo - zwłaszcza, że między znajomymi (przyjaciółmi?) - pewnie wiersz z drugiej strony barykady obszedłby inaczej;) Jest jeszcze odpowiedź Broniewskiego - taka pojedyncza salwa - w stronę dwóch pozostałych: Standego i Wandurskiego:
http://poema.pl/publikacja/75337-star-star-star-przyjacielu-los-nas-poroznil
Wata o lwowskich obchodach...coś? Bo ja jużkiedyś przejrzałam W. Zamek - urywa się w 1939 - czyli nici.
Dzisiaj - zmotywowana - zajrzałam do Tako rzecze...i tylko tyle znalazłam:
- A nie było we Lwowie żadnych uroczystości masowych? Na przykład święta oswobodzenia Lwowa spod polskiego jarzma?
- (posępnie) Pamiętam dobrze taką manifestację, z okazji 1 Maja w 1940 roku. Szliśmy w pochodzie ulicą Legionów, która wtedy nazywała się już jakoś inaczej, i nie tylko boczne ulice były zamknięte szpalerami wojska, ale także wloty do tych ulic z przeciwnych stron zablokowano. Wszystkie okna były zamknięte, a miasto wymarłe jakby po ataku atomowym. (...) Wtedy właśnie zrozumiałem, co to za system i jak działa.

Wygląda na to, że Lem zapamiętał marsze z następnego roku.
Mnie się jednak takie systemowe i ludzkie wątki zjechały [odczapnie to teraz dopiero będzie;) ]...szukając o pochodach...z urojonych, papierosowych  polemik...poniekąd "igraszka słowna":
- Co się działo w mieście po wejściu Sowietów?
- (...) Było wiele egzotycznych produktów tego czasu, na przykład ohydne, gilzowe papierosy "Biełomorkanał". Nie znosiłem ich.

To zapamiętał Lem...a z właśnie czytanego...komentując artykuł Herlinga - G.:
Kiedyś były to najpopularniejsze papierosy w Związku Sowieckim. Dzisiaj używają tu ich tutek głównie do palenia anaszy. To znaczy odpowiednika marihuany.
A swoją drogą zagadkowa jest dusza ruskiego człeka i wszelkie analogie zdadzą się psu pod chwost. Ot, choćby ta porównująca niemieckie kacety i sowieckie łagry
[Herling - G.- porównywał, prawie zrównywał]. Wyobraź sobie, drogi czytelniku, papierosy o nazwie "oświęcim" lub "brzezinka".
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #20 dnia: Grudnia 28, 2013, 11:50:01 pm »
Na moją pamięć, te papierosy nie nazywały się Biełamorkanały, lecz Biełamory.
vosbm
pjes: @ liv
Biuro adresowe... Poeta żył w czasach, gdy nie istniała ustawa o ochronie danych osobowych.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #21 dnia: Grudnia 28, 2013, 11:53:04 pm »
Cytuj
a z właśnie czytanego..
Wilkową Wołokę czytasz?

Nie mogę się oprzeć, pewnie była już. Ba.
Jan Krzysztof Kelus - Papierosy Biełomor-Kanał
« Ostatnia zmiana: Grudnia 29, 2013, 12:31:05 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #22 dnia: Grudnia 29, 2013, 02:09:06 am »
Wilkową Wołokę czytasz?
:o
Ano.
Na moją pamięć, te papierosy nie nazywały się Biełamorkanały, lecz Biełamory
Pewnie tak z potocznego - bo za długa nazwa . W Wilkowej książce masz:
Przystajemy z boku na papierosa. Locman Sania biełomorem częstuje
Tak w całości:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bie%C5%82omorkana%C5%82

Nie przypominam sobie żeby ten K już tu to śpiewał - miałam go też wsadzić, ale za dużo nabazgrałam;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #23 dnia: Grudnia 29, 2013, 02:01:41 pm »
Wołoka chyba najlepsza z wilkowych.
Cytuj
Wata o lwowskich obchodach...coś? Bo ja jużkiedyś przejrzałam W. Zamek - urywa się w 1939 - czyli nici.
Niewiele, skupia się na ludziach.
Te kilka fragmentów...
O mieście:
Lwów był jednym z najładniejszych miast polskich, w tym sensie, że było to miasto wesołe. Nie to, że ludzie, ale miasto wesołe. Bardzo kolorowe, bardzo egzotyczne i właśnie przez swój egzotyzm, to znaczy brak tej szarości warszawskiej, nawet krakowskiej czy poznańskiej, przez to, że zupełnie nie było szare, to było najbardziej europejskie miasto. Wiedeń, oczywiście, odbił się na Krakowie, ale w Krakowie Wiedeń wywarł wpływ w tym sensie, ze Kraków był miastem austriacko-biurokratycznym, miastem austriackiej biurokracji i austriackiego biurokratycznego uniwersytetu. We Lwowie to był ten Wiedeń trochę operetkowy. Wiedeń radości życia. Jak niektóre miasta włoskie, nie wszystkie, niektóre są piekielnie smutne. Jak miasta francuskie, jak np. Marsylia. Jakiś ferment kolorowy w powietrzu i joie de vivere. No cóż, natychmiast, ledwo sowieci przyszli, wszystko było zabłocone – co prawda była jesień – brudne, szare, ubogie i jakieś takie płaszczące się, przemykające się ulicą. Ludzie od razu w szubrawych ubraniach, szmacianych, widocznie bali się wychodzić w lepszych ubraniach.
Te uroczystości - jedno zdanie. W styczniu 40 już siedział.
Kwitła zupełnie niewiarygodna spekulacja. We Lwowie były takie dwie ulice, popularnie nazywano je jeszcze przed wojną kurwim dołkiem, bo tam właśnie były hoteliki z prostytutkami i to było centrum gospodarczego życia. Dniem i nocą pełno sowietów, handel walutą, złotem, brylantami, wszystkim, co chcesz. Prostytutki. Jeszcze nie wywożono wtedy, to był początek. Okazywało się, że już gdzieś w listopadzie spekulanci czarnej giełdy zaczęli krążyć między Warszawą a Lwowem, zwłaszcza, że którejś nocy Rosjanie skasowali polska walutę. Wtedy pracowałem w „Czerwonym Sztandarze”. Nie wypuszczono nas. Zatrzymano nas po prostu, cały zespół drukarni i redakcji, dlatego, że w jutrzejszym porannym wydaniu miał być dekret o przejściu na walutę sowiecką, na ruble i czerwońce. Więc chodziło o to, żeby na mieście się nie dowiedziano. Ale okazało się, niedługo potem, że waluta polska stała się przedmiotem tak fantastycznej spekulacji, że setki ludzi z Warszawy, zwłaszcza Żydów, przedostawało się do Lwowa, kupowało za psie pieniądze te złote i wywoziło do Warszawy.
I na odwrót. Niesamowite. Były październikowe uroczystości, ulice którymi miał przejść pochód, zablokowane, wiele dzielnic przedtem zablokowanych ze wszystkich stron przez armię, przez policję, przez NKWD. Widziałem to, jako członek zarządu związku miałem bilet wstępu. Te straszne gęby lumpenproletariatu, który szedł, maszerował: „Moskwa moja, Moskwa moja”...lwowskich ludzi. Wszystkie męty, wszystko się od razu przyłączyło. Niesłychanie dużo tych mętów.

* Wymiana waluty 21 grudnia
I jeszcze o pisarzach radzieckich, którzy licznie przybywali zachwycać się lwowskim barokiem. I nie tylko po to.
Oczywiście wszyscy ci pisarze wykupywali wszystko we Lwowie. Najwięcej interesowali się antykami. To już nie za moich czasów, ale Tołstoj podobno dwa, czy trzy wagony naładowane wywiózł ze Lwowa i podobno Stalin zrobił mu z tego powodu bardzo surowy wygowor.

Tyle chyba - reszta typy ludzkie.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 29, 2013, 02:04:13 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #24 dnia: Grudnia 30, 2013, 01:48:16 am »
Wołoka chyba najlepsza z wilkowych.
Jeszcze dokupię notes...bo od końca mi wyszło. Chociaż pamiętam, że Q dzienniki polecał. No nic. Się zobaczy.
I jeszcze o pisarzach radzieckich, którzy licznie przybywali zachwycać się lwowskim barokiem. I nie tylko po to.
Oczywiście wszyscy ci pisarze wykupywali wszystko we Lwowie. Najwięcej interesowali się antykami. To już nie za moich czasów, ale Tołstoj podobno dwa, czy trzy wagony naładowane wywiózł ze Lwowa i podobno Stalin zrobił mu z tego powodu bardzo surowy wygowor.
Ten Tołstoj - bo to chyba o tego chodzi - to moja wtopka literacka;) Miałam naście lat (14,15?) i stwierdziłam, że wezmę się za cosia z rosyjska - chciałam Tołstoja i przeczytałam. 3 tomy. Drogi przez mękę  ::) Za chwilę się okazało, że pomyliłam panów T;) Z tym, że ten Aleksiej nie zapisał się w pamięci całkiem źle. Ale nigdy nie wróciłam - to ciężko rzec. A właściwie wcale się nie da.
Cytuj
Lwów był jednym z najładniejszych miast polskich, w tym sensie, że było to miasto wesołe.
Był. Centrum nawet odnowione i w klimacie. Troszkę dalej...troszkę gorzej...taki misz i masz na przykład widok z "orląt":

Kolorowy Hotel Lwów - mniej więcej za operą:

I sporo upstrzonych domów - dyktami i gatkami w okanch:


W każdem - obchody były - panu J. się nie pomyliło i dobrze na lata zapisało:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #25 dnia: Grudnia 31, 2013, 01:42:06 am »
Jeszcze dokupię notes...bo od końca mi wyszło. Chociaż pamiętam, że Q dzienniki polecał. No nic. Się zobaczy.

Tak w sumie to Q całego Wilka poleca, przynajmniej z okresu rosyjskiego, czyli "Notes..." tyż ;).

Ten Tołstoj - bo to chyba o tego chodzi - to moja wtopka literacka;)

A mnie tam się b. dobrze kojarzy, bo z "Aelitą". (Mimo swego udziału w wiadomej komisji.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #26 dnia: Stycznia 03, 2014, 12:42:56 am »
A mnie tam się b. dobrze kojarzy, bo z "Aelitą". (Mimo swego udziału w wiadomej komisji.)
Nie wiem czy odkrywam odkryte - najpewniej - ale tak mi się guglnęło i przykuło;)
Aelita 1/9
Zaraz ekranizacja...fiufiu...spora przewaga - bo niema;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 03, 2014, 07:03:20 pm »
I sporo upstrzonych domów - dyktami i gatkami w okanch...
Jak studiowałem, a było to za późnego PRLu, to problem gaci na balkonach nabrzmiewał. Z jednej strony balkon w budownictwie uprzemysłowionym był namiastką "dworu" (nie dworu-budynku ni świty, ale tego z "wyjścia na dwór", czy też "na pole" jak mawiają gdzieniegdzie). Z drugiej strony naród świadomy klasowo i postępowy gaci wywieszać zasadniczo nie powinien, jako że gacie jako takie są głęboko wsteczne i do d... Kwestia pojawiła się najpierw w Ameryce w latach 20-tych czy 30-tych na Manhattanie itp. - choć raczej w wymiarze praktycznym (gdzie do cholery wywiesić gacie) niż estetycznym (czy wywiesić). Wiadomo - Ameryka - pragmatyka. Ale u nasz też był ten problem, że całe podwórko ściśnięto do żelbetowej trumny z cmentarnym płotkiem na 10-tym piętrze. No i wsteczne gacie wisiały - bo gdzie miały wisieć? Albo pościel, jak był mróz?

A że najbardziej postępowy był, jak powszechnie wiadomo, człowiek radziecki, jak donosił jeden mój wykładowca, któren zęby zjadł na rozgryzaniu postępowości radzieckiego człowieka a w zamian za co radziecki człowiek dał mu doktora jednej uczelni, na której zasadniczo badało się szkielet Lenina w porównaniu ze szkieletem królika (niedźwiedzia). W ojczyźnie radzieckiego człowieka problem gaci (podaję za wykładowcą) rozwiązano za pomocą milicyjanta, który za gacie lebo piernaty na balkonie dawał grzywnę. Jednak władza ludowa, która jak wiadomo wsłuchiwała się w słuszne potrzeby mas pracujących, nie pozostała głucha na problem gaci. O nie. Wyszedł prikaz, aby balkony projektować w następujący sposób: większa część odrkryta, aby masy mogły korzystać. Mniejsza część ażurowo zakryta, aby gacie mogły schnąć. Gacie w części ażurowej były OK, a w odkrytej groziły słuszną grzywną. Szczerze powiedziawszy, mimo proweniencji, to rozwiązanie nie jest głupie. Ale kosztowne - więc raczej dzisiaj go nie uświadczycie.

Na deser: amerykańskie dziecko w klatce nad ulicą, przed DWŚ. To był przełom XX w., że lekarze zorientowali się, jakie znaczenie ma słońce dla dziecka.

Więcej.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 03, 2014, 07:07:54 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 03, 2014, 09:45:58 pm »
Ja spotkałam ten problem studiując życie;) To był (właściwie jest - nawet jak kupujesz mieszkanie wybudowane w zeszłym roku z x tysięcy...sor...iks powinien być duży X;) ) nie lada wyczyn powiesić gacie tak, żeby ich nie było widać - znaczy zagadnienie logistyczne - z czym wyprać żeby zasłoniło;)
Potem sznury zostały zastąpione rozkładanymi suszarkami, które się chowały za balustradą i problem nieco przycichł. Generalnie - w polskich spółdzielniach mieszkaniowych - dulszczyzna: swoje brudy cza prać i wieszać tak, żeby ich nie było widać;)
Te lwowskie zabudowania...troszkę inaczej:


Zauważ, że oni tego prania nie wieszają na balkonach tylko w oknach (lub tuż za...). Tak, jakbyś sobie w kuchni wbił gwoździe nad oknem i przeciągnął sznurek. Raczej ludkowie robią to w łazienkach. Jak już sznurzą. O to się mi...:) Widać u nich większa fantazja;)
Niemniej problem jest żywotny;)
Uuu...ten kojec teraz by nie przeszedł - nawet w imię witaminy D;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Igraszki słowne
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 03, 2014, 10:18:57 pm »
Olu, oni wieszają na balkonach tylko je wcześniej każdy po swojemu zabudowali - zobacz, każde okno inne ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).